Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość vviicckkyy

DziewczynyPorzuconePrzezFacetaLubTe,KtóreChcąSięNaTenTematWypowiedzieć-Piszcie

Polecane posty

Gość vviicckkyy

Mój facet zerwał ze mną w ostatni weekend.. :( Nie jestem w stanie się z tym pogodzić. Wciąż płaczę, czy raczej.. wybucham płaczem w najmniej spodziewanym momencie.. Nie potrafię tego kontrolować... Nie mam też na tyle siły by uprzątnąć rzeczy które były z nim związane, coś co od niego dostałam czy po prostu zdjęcia... :( Ramka z jego zdjęciem wciąż stoi przy łóżku :( Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Jestem teraz w trakcie sesji... Niestety, ale to dodatkowo utrudnia naukę. Właśnie oblałam jeden z egzaminów... :( Wszystko się sypie... A jak jest u Was? Jak sobie z tym radzicie, albo nie radzicie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uświadom sobie że czeka ktoś gdzieś na Ciebie kto dla Ciebie się urodził..i ciesz się ze nie musisz więcej marnować swojego cennego czasu dla tego głupka który jak większość facetów nie był tego wart mój eks mnie zostawił przed sesja jak się dowiedziałam ze dla innej od razu zmalał w moich oczach i stał się prymitywnym robakiem i jakoś naucyłam się żyć bez niego..a egzaminy..pozwoliły mi odwrócić uwagę od wspomnień..długo byliście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
8 miesięcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londiall
u mnie sytuacja trochę inna, ale w sumie też mnie zostawił, nie wiem czym się zająć, nie mogę sobie znaleźć miejsca, raz go nienawidzę, za chwilę kocham, co chwila płaczę w dziwnych miejscach. Potrafię wycierać naczynia niby uśmiechnięta i wybucham płaczem. Straciłam go, straciłam najważniejszą osobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ina**
Spróbuj zająć siętylko nauką, a nagrodą będzie zdany egzamin, jeden ,drugi i kolejny.Wtedy poczujesz się silna...niezalezna..to doda ci sił..i być moze powoli zapomnisz !! Zyczę ci tego bardzo !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to trochę czasu mu poświęciłaś.. mnie tego samego dnia kumpela wyciągnęła na podwójną randkę i jakoś tak było że przez weekend mi przeszło wyjdź gdzieś ze znajomymi idź do fryzjera czy na zakupy zmień w sobie coś co się Twojemu eks nie podobało niech żałuje..i rozejrzyj się wokoło jest wielu interesujących facetów..a my się zawsze w najgorszych idiotach zakochujemy (przynajmniej ja tak miałam) zajmij się czymś i nie siedź samabędzie dobrze i dobrze o tym wiesz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Niby ma mnie kto przypilnowac... i pilnują.. Ale co z tego.. Skoro oni swoje a ja swoje...? Ja wiem, ja to wszystko wiem... Muszę się z tym pogodzić, jak najszybciej zapomnieć... Ale nie potrafię. Tak jak jedna z Was napisała.. Śmieję się pełną gębą a za chwilę zachłystuję się płaczem... przecież ja tego nie chcę... Tak silne jest to uczucie we mnie, że.. nie umiem się odkochać... Pocieszałam się, że może jak się właśnie skupię na nauce to będzie lepiej.. A tu... kolejna porażka... Niezaliczony egzamin.. No i perspektywa poprawki we wrześniu oczywiście. Własnie to była moja motywacja... On... i wakacje z nim... A teraz tej motywacji już nie ma... Wiem, że powinnam przestać się ludzić, ale w tej sytuacji ja tylko chcę tego, żeby było jak dawniej. Pewnie to minie, ale narazie nic na to nie wskazuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Dzięki, że wierzycie, że się z tego podniosę, ale zrozumcie, że ja w tej sytuacji jakoś tego nie widzę :( Czasu nie cofnę, chcę tylko umieć sobie jakoś z tym poradzić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hey...Mnie kiedys też chłopak zostawił samą...najpierw mi słodził,pisał piekne eski...a potem stwierdził,ze w jego zyciu na razie nie ma miejsca na kobiete.Świat mi sie zawalił...płakałam tak jak ty.Teraz mam kochającego faceta.Świata poza mna nie widzi.3-maj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
No to było podobnie jak u Ciebie... Wszystko było cudnie, mówił, że oczywiście nigdy nie zewie, że to ja jestem tą jedyną, że tego właśnie chce, a potem nagle stwierdził, że nie ma teraz na to czasu, że to już nie to co na początku (a naprawdę nic się nie zmieniło w naszych relacjach, wyskoczył z zerwaniem tak nagle), że się zagubił i nie chce mnie ciągnąć za sobą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale świnia.Olej takiego.Nie ma co sobie głowy zawracać.Jest wielu fajnych facetów.Ja juz swojego znalazłam ,mimo,ze jest starszy o 19 lat:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Alsou... Dziekuję Ci... Wiem, ze zachował się tragicznie... I że pewnie jeszcze będę miała faceta, z którym będę rownie szczęśliwa jak Ty ze swoim, ale narazie... To mnie nie cieszy :( To zbyt świeża sprawa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
A jakie miałyście... Ale.. takie racjonalne metody, żeby spojrzeć na tą sprawę od innej strony? Bo ja narazie myślę tylko o tym jakby tu znowu się zejść, a wiem, że to niemozliwe :( Nic mi przeciez nie da randka z innym skoro wciaz myślę o byłym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no faktycznie gnojek niedojrzaly z niego.Rozumiem Cie,mnie facet po 5 latach rzucil dla innej,minal miesiac od zerwania a mi nadal jest ciezko.Skoro on taki jest to ciesz sie ze to trwalo tylko 8 miesiecy...wiem ze latwo mowic....ale wierz mi ze bardzo dobrze wiem co teraz czujesz...ja sama nie wiem kiedy to przejdzie,ale musi,trzeba starac sie zyc dalej i isc do przodu...mowie tak ale sama chyba nie do konca w to wierze....zaluje tylko ze mimo takiego swinstwa jakie mi zrobil i potraktowal jak.....to ja nadal go kocham....:-(( pozdrawiam Cie serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londiall
No własnie. Mnie też zapewniał że jestem jedyną, że nigdy nikogo tak nie kochał, że nigdy nie odejdzie. A muszę dodać że najmłodsi nie jesteśmy, bo dobrze po 30-tce.... Nie wiem jak u was. Jeśli wasi faceci mieli po 18 lat to nic dziwnego. W moim przypadku dojrzały, mądry mężczyzna który tak szalenie przekonywująco mówił że jego życie nie miało sensu dopóki mnie nie spotka, że zrobi wszystko żebyśmy byli szczęśliwi. I nagle zrezygnował. Boli. Boli strasznie. Jestem w mega dołku. Nie ma minuty żebym o nim nie myślała. Czuję się pokaleczona, złamał mi serce chociaż przysięgał że nigdy mnie nie skrzywdzi. Wierzyłam. Najgorsze jest że wciąż go kocham. Ale on mnie już nie chce....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hondzja, powiem tyle: łatwo powiedzieć... Wyjdź gdzieś, zabaw się, nie myśl, zapomnij. Ale tak się po prostu nie da. Człowiek nie jest automatem, który może wyłączyć swoje emocje, gdy tylko tego chce. vviicckkyy, nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem. Też tak mam :( Z czasem będziesz pewnie płakać coraz mniej, będą chwile lepsze i gorsze. We mnie odrzucone uczucie siedzi bardzo mocno już kilka tygodni i właściwie każdego ranka pierwsza myśl to: \"nie jesteśmy już razem...\" I zaraz bolesne ukłucie gdzieś w sercu. Ponoć czas leczy rany, ja chyba potrzebuję tego czasu więcej niż inni. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
No więc właśnie :( Ja tego tu nawet nie pisałam, bo... jest mi z tym cięzko. Nie łatwo mówić o kimś że się go kocha, kiedy on już tego nie odwzajemnia :( Tkwię po prostu w paradoksie... i to jest mój głowny problem... Z jednej strony wiem, że muszę się z tego otrząsnąć, a z drugiej, nie wiem jak to zrobić, a może nawet nie chcę? Bo wciąż myślę o nim jako o największej stracie jaka mogła mi się przytrafić :( Również Cię pozdrawiam... Solidaryzujmy się, może bedzie latwiej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londiall
Wierzylam że nasza milość jest jedyna i wyjątkowa, że inni ludzie kochają się mniej. :) Tysiące planów.... On naprawdę mnie kochał, wiem to. Nie wiem czemu mu się odechciało. Wierzyłam w niego. Jak w nikogo innego. Wierzyłam że nie ma takiej rzeczy która mogłaby nas poróżnić, że nigdy przenigdy żadne z nas nie odejdzie bo za bardzo się kochamy. Ta myśl była wręcz idiotyczna. A jednak. Spełnił się mój koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Dziewczyny... Naprawdę to jest szczęście w nieszczęściu... nie powinnam tak mówić, ale cieszę się, że nie jestem z tym sama :( Wiele osób mi mówi... Boże... weź ty się uspokój... Co się takiego stało, noo?! Znajdziesz innego, świat się nie zawalił... Ależ własnie się zawalił, nie całkowicie, ale na ten czas tak własnie jest! Moj były ma 22... To tak strasznie boli? Jak w takim momencie myśleć pozytywnie o swoim ewentualnym INNYM facecie w przyszlości?! Kiedy ja nie chcę innego, gdybym chciała, to ja bym zerwała, czyż nie? :( Naprawdę dobrze mnie rozumiecie,,, Mam nadzieję, że za jakiś czas powiemy, że... to już za nami... I... nie jesteś sama... U mnie czas leczy rany barrdzo powoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londiall
O, przed chwilą znów to miałam. Robiłam coś uśmiechnięta i za chwilę zaczęłam płakać. Mam to co Ty, wydaje mi się że straciłam najistotniejszą rzecz w życiu, że drugiego takiego nie ma. Stoję przed jeszcze jednym problemem - wciąż zabiegać, walczyć jeszcze, pisać, dzwonić? Czy dać sobie spokój? Rano się budzę, myślę jaki jest dzień, co mam dziś robić i wtedy uderza we mnie jak lawina "nie jestem już z nim". I znów mam ochotę wyć. To jakiś horror. Chcę się obudzić. :( Gdy uświadamiam sobie że naprawdę z nim się już nie zobaczę, że już NIGDY go nie dotknę, NIGDY nie powiem do niego tak jak tylko jego nazywałam, NIGDY już nie porozmawiamy o tym co robiliśmy w ciągu dnia.... robi mi się niedobrze i żyć mi się odechciewa. Jak ktoś jednego dnia może zapewniać że zawsze będzie przy mnie, a następnego dochodzić do wniosku że to bez sensu. JAK?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londiall
tak, dokladnie ja nie chcę innego ja chcę jego. Tylko jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Nie wiem jak :( I dlatego tak mi źle :( Bo... wniosek może być prosty... ale okrutny... Oni nas nie kochali od początku... Wiem... nie zgodzisz się... Ja też mogę Ci powiedziec i zapewniać, że mój były kochał mnie na zabój i nie chciał nigdy się rozstawać... Wiem... Ale to co w takim razie się stało? Może oni niewłaściwie oceniali swoje uczucia do nas? :( Najgorsze jest to o czym piszesz... Pierwsza myśl rano "nie jesteśmy już razem" :( Bo to jest najgrszy z możliwych początek dnia, ale to przecież nie koniec :( Bo później ciągłe skoki nastrojów "ze skrajności w skrajność" :( smiejesz się, zaraz płaczesz... Tylko dlaczego płacz trwa dłuzej? ja nie wiem juz co robić, naprawdę, chyba nie dam rady :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londiall
wiecie... u mnie nawet nie było jakiegoś poważnego powodu.... a u was? zrobiłyście mu jakąś krzywdę że odszedł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Właśnie nie :( Nic :( Nie było powodu :( Powiedział oczywiście, że to nie moja wina, że nie ma mi nic do zarzucenia... Ale ze to już nie to co kiedyś :( Że zmiana jest w nim... W nim to zgasło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Nawet nie ma jednej rzeczy w której sprawie bym się z wami nie zgodziła :( Zachowuję się tak samo i odczuwam podobnie :( Czy ten koszmar się nie skończy? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londiall
Ja nie wiem już. Raz wydaje mi się że z tym sobie radzę i jakoś to będzie, a potem wyję, mam ochotę krzyczeć, drzeć się, rozbijać naczynia, albo mam takie mdlejące uczucie gdy sobie uświadamiam że Go nie ma. Całkowita bezsilność. Napiszę teraz coś okrutnego. Wolałabym żeby umarł. Naprawde, przyznaję się, wolałabym. Nie zdradziłby tym naszej miłości, dobrze bym go zapamiętała, byłby ból ale zupelnie inny. A on się odwrócił. Zrezygnował. Nagle przestał mnie kochać. Odrzucił mnie najważniejszy człowiek w moim życiu. Ktoś komu ufałam bezgranicznie zwyczajnie mnie nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Bo wtedy byłoby najłatwiej poradzić sobie z tym ogromnym bólem :( Ja już go opłakuję tak jakby go nie było :( A przecież jest :( Jest, ale nie ze mną :( Też raz zauważam, że już jest w miarę... że inaczej na to patrzę, a zaraz wydarzy się coś co zupełnie urzy mój wcześniejszy obraz... :( Nie widzę żadnego sposobu... Tylko czekać, ale czekać na co? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
londiall ja tez czasem mam takie mysli,ze lepiej by bylo jakby....umarl..... I tez tak mam ze juz wydaje sie ze jest troche lepiej a potem nagle znow placze i peka mi serce....no i zadeczam sie ze teraz inna dotyka,obejmuje,caluje........ i spedza czas......i jest szzcesliwy,a ja.....placze.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×