Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nocnY

Jak odejść od toksycznego życia?!

Polecane posty

Witam Was bardzo serdecznie, chciałbym opisać swój problem. Mianowicie jestem z kobietą 4 lata w związku. Śmieszne, że w tydzień po poznaniu oświadczyłem się jej, dlaczego, nie mam pojęcia, teraz mam wrażenie, że podświadomie zasugerowała mi to. W zasadzie to poznałem ją na czacie około 2 tygodni po rozstaniu z byłą(półroczny związek z kobietą z którą wyjechałem do UK, a po zjeździe z promu już na wyspie oznajmiła mi, że to koniec :) tak, ja ją utrzymywałem). Moja partnerka, 26 letnia matka 7 letniej córki. Ojciec obecnie pozbawiony praw, a dziecko oficjalnie pod "banderą"(rodzina zastępcza) matki mojej partnerki. Dlaczego tak? Z tego co mi mówiła, miała terror w domu i się wyprowadziła z domu zostawiając córkę z babcią na około pół roku. Początkowo wynajmowaliśmy mieszkanie. Było fajnie, romantycznie, przez około rok czasu. Pojawiły się pierwsze problemy w naszym związku. Ona nie miała zamiaru iść do pracy, a żyć na moim utrzymaniu. Po wielkiej kłótni zadeklarowała się że się zmieni. Ciągnęliśmy to tak jeszcze przez rok. Postanowiłem, że przeprowadzimy się do jej domu rodzinnego, gdzie mieszka matka, brat, córka i przydupas matki(ojciec zmarł). Kilka słów o domownikach. Matka - Zaborcza dyktatorka która wyznaje zasadę drzeć kasę skąd tylko się da, a jak się nie należy, to trzeba zrobić tak, żeby się należało. Brat - pantofel pod dyktando mamusi(orzeczenie o niepełnosprawności, żeby synek miał rente, a mamusia pieniążki na życie). Córka partnerki - zagubione dziecko, bez poczucia własnej wartości, nieznające w praktyce słowa rodzina. Babcia bierze pieniądze na dziecko z CPR, oczywiście kasa idzie na papieroski i zwykłe wydatki niezwiązane z dzieckiem !!! Przydupas mamusi - stary alkoholik, złodziej, dwulicowiec(kilka razy przyłapałem go na kradzieży pieniędzy, moich pieniędzy). Potrafi chodzić zalany przez tydzień, dziecko na to patrzy, my na to patrzymy i sąsiedzi też na to patrzą... Chciałbym nadmienić, że zanim się wprowadziliśmy, nie wiedziałem kim są, jakimi ludźmi itd. Wiedziałem natomiast, że nie powodzi im się za dobrze. Postanowiłem pomóc. Płaciłem największe rachunki i robiłem jako jedyny zakupy do domu. Dla mamusi byłem oczkiem w głowie, teraz rozumiem dlaczego. Przez 2 lata mieszkania z nimi, wyrobiłem sobie odpowiednie zdanie, a od roku chcę odejść... Odejść na stałe, przekreślić te 4 lata związku z życiorysu. Moja partnerka zakochana we mnie po uszy, twierdzi że beze mnie skończyła by w rynsztoku. Dziewczyna bez matury(ja mam chociaż maturę), bez perspektyw w okolicy. Żal mi jej zostawiać, bo wiem że sobie nie poradzi. Zgnoją ją domownicy, mamusia wykończy psychicznie. Dziewczyna teraz złapała jakąś pracę jako domokrążca... Moje warunki finansowe mocno się zmieniły na niekorzyść, co oczywiście odbija się teraz na postrzeganiu mojej osoby w domu. Musimy teraz dzielić opłaty i wydatki na życie. Myślałem, że moje życie w końcu się jakoś unormuje, ale naprawdę nie wiem czym myślałem, chyba dupą. Żyłem w dziwnym, wyimaginowanym świecie wyobrażeń. Coś o stosunkach moich i partnerki. Nic do niej nie czuje. Sex? Może raz na tydzień, czy dwa tylko po to żeby odbębnić. Zero pociągu seksualnego, zainteresowania, niczego już nie ma. Kilka razy próbowałem już się rozstać, ale za każdym razem natrafiałem na paniczną reakcję histeryczną. Raz nawet próbowała się zabić, albo tylko straszyła. Wzięła nóż i poszła do lasu. Oczywiście jak ten idiota poszedłem za nią i postanowiłem pozostać w tej beczce toksycznych odpadów. I teraz prośba do Was, kochani, żeby ktoś w końcu uświadomił mnie co ja robię ze swoim życiem? Wszelka krytyka mile widziana, oczywiście konstruktywna krytyka. Dzięki i cześć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To masz, co sam sobie zrobiłeś. Średnio przekonują mnie w takich przypadkach wszystkie " nie wiedziałem". Owszem , wiedziałeś. Nie wszystko, ale nie wmówisz mi, że nie miałeś pojęcia jaka jest ona i jej rodzina. Chyba, że żyłeś z nią chodząc z klapkami na oczach. Nie wiem jakiej rady oczekujesz, bo to chyba zależy od tego czego chcesz. Chcesz tak żyć , to żyj. Nie chcesz, to odejdź. Nie sądzę żeby rzeczywiście coś sobie zrobiła, po prostu Cię szantażuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak odejść? Wiem, że to trudna decyzja. Porozmawiaj na spokojnie ze swoją żoną, powiedz jej jak się czujesz w tej relacji. Może będzie chciała coś z tym zrobić. np. pójść na terapię ? lub idźcie razem. Jeżeli nic się nie zmieni, trzeba odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmen
Czyli jedyne co Cię trzyma w tym bagienku, to współczucie dla twojej "partnerki"? Ja bym wiał. Czas na zdrowy egoizm. Ta sytuacja jest sklinczowana i nic się nie zmieni, chyba, że mamusia kojtnie. Tylko dziecka szkoda. Wyrośnie na permanentną ofiarę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmen
Mieszkacie w tym samym mieście? Bo jakbyś się chciał z tego wyplątać, to ona za Tobą pociągnie. No i mamusia nie odpuści takiej skarbonce. Więc najlepiej gdzieś daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój dom rodzinny jest dla mnie zamknięty z innych powodów. Nic mnie tutaj nie trzyma, więc mogę się wyprowadzić na drugi koniec Polski ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z toksycznych relacji trzeba wiać. Niczego nie zbudujesz ani na współczuciu dla niej ,ani niestety, dziecka. Jedyne jest tutaj realnie pokrzywdzone, bo dzieci wyboru nie mają. Gdyby ona chciała iśc na terapię , to może by była szansa. Musiała by też jednak odseparować sie od rodziny i po prostu chcieć żyć inaczej. Brutalne, ale myśl o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uciekaj i jeszcze raz uciekaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmen
Zabierz ile się zmieści do plecaka, podłóż ogień pod most za sobą i ruszaj ku przyszłości nie oglądając się na słup dymu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie martw się o nią - szybciutko znajdzie sobie kolejnego frajera który będzie ją utrzymywał! i ty chciałeś "rodzinę" z nią zakładać??? nie widziałeś jak potraktowała swoje własne dziecko???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda mi dziecka najbardziej w tej patologii, ale potrafię ją trochę zrozumieć ze względu na podobną sytuację u mnie w domu która panowała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znaczy nie było problemu z kasą i kombinowania na każdym kroku, ale o terror i znęcanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sam masz nierozwiązane kwestie przeszłości i dlatego pakujesz się w toksyczne relacje. Najlogiczniej byłoby złapać dystans i albo z tą albo z inną albo sam budować życie od nowa. Na pewno nie wśród takich ludzi, nie w takim patologicznym środowisku. Chyba lepiej odejdź, przemyśl wszystko i zobaczysz-odpowiedź co dalej sama się nasunie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmen
Sprawiasz wrażenie ogarniętego gościa i pewnie dlatego przyciągasz kobiaty bluszcze ;) Musisz na to uważać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie widzisz, ze tym ludziom wcale na tobie nie zależy? jesteś tylko bankomatem i do tego coraz gorszym bo wypłaca coraz mniej ile masz lat? i co ci do łba strzeliło żeby wprowadzać się do domu obcych ludzi??? kim ty jesteś? przyd/upasem i sponsorem córeczki? porządne dziewczyny nie mogą znaleźć męża bo faceci wolą leżeć miedzy nogami szmat które każdemu dawały za kasę - co za czasy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona ciebie kocha, ty jej nie, już nie... A dziecko jest największą ofiarą tego wszystkiego. Jak rozwiążecie problem tego dziecka, które suma summarum nie powinno być problemem, biedne... Ja powiem tak: widziały gały co brały... W twojej opowieści jest trochę nieprawdy, przynajmniej tak mi się wydaje. Bo chyba aż tak nie było wszystko zakryte, wiedziałeś co to za rodzina. Według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby zabranie jej i dziecka stamtąd i poszukanie nowego lokum. Ale ty przecież jej nie kochasz. Czy macie ślub kościelny? Jeśli nie masz ślubu kościelnego, to rób jak ci serce każe. Przysięga do czegoś zobowiązuje. A tak, co się liczy? Ty i tak tego współczucia nie będziesz jej świadczył przez cały czas i ona o tym już wie. Histeryzuje biedna... Ale, która kobieta w tej sytuacji by nie histeryzowała. Będzie musiała iść do opieki. A 500+?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem, na mnie nie zrobiłeś wrażenia ogarniętego gościa tylko mazgaja, który użala się nad sobą, jak to ma ciężko w życiu z winy innych ludzi. Np. wątek jakiejś tam byłej i utrzymywania jej 4 lata temu? Albo posiadanie lub nie matury. Co ma do rzeczy po co o tym wspominasz? jak to ma się przyczynić do rozwiązania Twojego problemu? Okrój swoją wypowiedź z tych wszystkich nieistotnych żali i skup się na konkretach: 1. Co chcesz osiągnąć? 2. Jakie są przeszkody by to osiągnąć? 3. Jak pokonać te przeszkody?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrób rachunek zysków i strat wariant 1 zostajesz i starasz się przyzwyczajać do takiej sytuacji co osiągniesz? Może jakoś doturlasz się do końca życia z tą partnerką która Cię kocha( bądź twoje pieniądze) będziesz miał oko na pasierbice żeby w bagno się nie wpasowala( może ona będzie ci kiedyś wdzięczna) albo ta twoja znajdzie kogoś innego zacznie zdradzać nie wiesz Wariant 2 odchodzisz i wszystko przed tobą od super rodziny po znowu jakieś patologie więc jeszcze raz odchodzisz i od Ciebie zależy jak się potoczy twoje życie ( znowu zagranicą) tylko nie wchodź za szybko w nowe związki .Kto się boji że przegra nigdy nie wygra Przeanalizuj plusy i minusy decyzja nie pochopna masz czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głównym motywem wprowadzenia się tutaj była bliskość matki z dzieckiem. Na tym mi bardzo zależało. To po pierwsze. Po drugie nie mamy żadnego ślubu. Po trzecie nie mogłem ich znać z życia codziennego, bo z nimi na codzień nie przebywałem. Ps. Dziecka nie da się stąd zabrać, bo matka ma ograniczone prawa, nie ma stałej pracy a nas w świetle prawa nic nie łączy. 500+ bierze babcia na wnuczke, bo jej się przecież należy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to tym bardziej uciekaj stamtąd, nic tam po tobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cała sprawa tego dziecka to też nieistotny wątek poboczny: jeśli dzieje mu się krzywda, to są na to odpowiednie instytucje i rzecznik praw dziecka. A już na pewno nie pomoże mu fakt, że obcy facet, nie mający żadnych realnych praw (np. do decyzji o edukacji, leczeniu, wychowaniu) mieszka razem, bo niby jak to ma pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To po co o tym piszesz? Każdy coach ci to powie: narysuj swój cel i do niegą dąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałem ten wątek, aby zupełnie obcy mi ludzie wskazali błędy jakie popełniłem, lub ewentualnie mogłem popełnić. Motyw dziecka jest tutaj istotny bo zaważył o przeprowadzce. Wiem jak działa prawo przyciągania, dlatego tutaj jestem(forum). Ale bez rozwiązania obecnego tu problemu(a ta cała sytuacja to jeden wielki mój problem), żadne rysowania celów mi nie pomogą. Najbardziej się zastanawiam, jak odejść. Rozmowa nic nie da, oprócz histerii i awantury. Nie jestem z tych, co wsiądą w auto jak nikogo nie będzie i uciekną, chociaż tylko to mi przychodzi teraz do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrób tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćliskaaaaa
oj ale się wpakowałeś,wiesz wg mnie sporo osób ma taką sytuację w życiu tzw potrzasku kiedy albo zostanie i się utopi i da wyssać innym,bez szans na poczucie szczęścia,chociaż chwilowego bo wiadomo,albo ucieknie .na swoim koncie mam taką ucieczkę,właściwie niejedną ,bo akurat jestem osobą którą fajnie mieć obok,ale jednak to moje życie,jesteś teraz słaby,dałeś się zaszantażować,samobójcy nie mówią oni to robią ,reszta to pokazówki,chcesz wziąć na siebie smutek za jej dziecko,ale po co tak się ograniczać może weźmiesz na siebie z 10 tke dzieci z domu dziecka,jedno jest pewne sam to mówisz zero miłości zero pożadania,umrzesz za życia,co bym zrobiła na Twoim miejscu,u mnie działała zasada na przeczekanie i osłabienie czujności przeciwnika,czyli np. powiedziałąbym że cienko z kasą i wyjezdzam na tydzień za granicę ,a potem to przedłużam udając ze jest ok,samobójca ściemniacz zaczyna się przyzwyczajać do nieobecności,,znajdz w sobie siłe bo będziesz nieszczęśliwy do końca życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da sie odejsc w twoim przypadku bez awantury i histerii,jestes chyba tego swiadom. Musisz odejsc,jesli chcesz,niestety wlasnie w taki sposob.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:22 O, dzięki...Wyjaśniłaś mi tajemnicę mojego podłego męża "przeczekanie". On też nie chciał szukać pracy na miejscu, bo gdzieś dalej miał lepszą. I tak... raz na miesiąc się pokazać, żeby dziecko nie zapomniało... I on tylko ciężko pracuje. No coś w tym jest hipokryci. Ja jestem jednak na stanowisku mówienia prawdy, prawdy bolesnej, ale prawdziwej. Po co on ją ma okłamywać? Niech od niej odejdzie, jest dla nich obcy. A poza tym, jejku... 30 lat i założyć sobie stryczek na szyję - czyli robić coś z poświęcenia bez miłości... Człowieku, ja prawdę o swoim mężu już nosze naście lat. Żyję sama, nie łajdaczę się, poświęciłam się dla dziecka, które wie, że tatuś jedzie do pracy i jedynie oddzwania, bo sam zadzwonić nie ma czasu. Ja już w tym układzie trwam i trwam i czasem modlę się, abym umarła...I tyle ci powiem. Nie rób nic na siłę, przeciwko sobie. To jest obce dziecko, nie twoje. Więc odejdź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×