Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ewka7777

Kochana trochę mniej

Polecane posty

Gość ewka7777

Zdradzał mnie przez 3 miesiące, zanim się wydało. Złapałam ich w łóżku ( nie naszym a naszego syna) w naszym domu. Usprawiedliwienie : brak seksu przez prawie rok, (kryzys w związku). Uzasadnienie dla bycia dalej razem : kocham cię bardzo. Wyjaśnienie dla zdrady mimo miłości do żony: kochałem cię trochę mniej. Jesteśmy razem już 26 lat, dorosłe dziecko, kupa życia i wspomnień. Szkoda zostawić to wszystko ale on zostawił dla osoby która również była z nim tylko dla seksu. Pocieszyła się po rozstaniu ze swoim facetem. Decyzję o rozstaniu się przekładam z dnia na dzień . Nie jest to łatwy dla mnie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytałam 2 razy zanim zrozumiałam że w trakcie zdrady byłaś też kochana przez męża ale trochę mniej. Brzmi jak kpina i kpiną jest. Kopnij go dobrze w d...ę. Z rozwodem czy bez, obojętne ,ale tak aby poczuł co znaczy kochać "trochę" mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym miała dzieci kredyty itd zastanowiłabym sie patrząc na dobro dzieci żeby do pełnoletnosci miały pełną rodzine...potem kopnęłabym go w d**e no chyba żeby przez te lata starał mi sie wynagrodzic i widziałabym szczery żal i poprawe,w Twojej sytuacji natomiast nie zastanawiałabym sie ,poszłabym w długą nie patrząc na staż małzenski...no chyba że bardzo Go kochasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co spowodowało ten kryzys małżeński ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdradził z tak niskich pobudek(jego huc) brzydzila bym się Ch.u.uj w tą "miłość"skoro wali się w LOZKU WLASNEGO DZIECKA CO ZA BEZCZELNOŚĆ we własnym domu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem dlaczego uważasz, że zdrada z braku seksu jest niską pobudką? Każdy - mężczyzna i kobieta potrzebują czułości. Jestem facetem i nie wyobrażam sobie, żeby nie kochać się z żoną przez rok. Widocznie coś z waszym małżeństwem jest nie tak. Dlaczego tak długo się nie kochaliście ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka7777
Ostatnio mniej się rozumieliśmy, mniej rozmawialiśmy, w pewien sposób oddaliliśmy się od siebie, wzajemne pretensje i zarzuty o zwykłe sprawy. On stracił pracą , ja znacząco awansowałam. Kochałam swojego męża wiele lat, ale teraz " kocham już znacznie mniej". Rozstanie chyba będzie najlepszym rozwiązaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka7777
Seks jest dla mnie też bardzo ważny ale jest ważny łącznie z innymi wartościami jak zaufanie, miłość ,zrozumienie. Tego chwilami nam brakowało plus moje problemy zdrowotne ( poważne). Mój awans, wbrew niepełnosprawności, będący dla mnie radością i sukcesem, został przez męża zupełnie zlekceważony. To nie moja wina że on stracił pracę.Może po prostu za mało się starał. Obwinia mnie o wszystko. Jakbym nawet wszystko wbrew niemu robiła celowo, a tak nie jest. Czuję jakby chciał mnie ukarać za swoje niepowodzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem podchodzisz do tego zbyt poważnie. Ja sama zdradziłam męża i miałam przez rok kochanka. Powód: mąż przestał dostrzegać we mnie kobietę. Byłam mu potrzebna jedynie jako pomoc domowa, opiekunka do dzieci, itp. Nie okazywał mi bliskości. Przestaliśmy sypiać ze sobą. Wcale tego nie żałuję. Mąż się dowiedział, ale zrozumiał, że stało się to z jego winy. Pogodziliśmy się, a on się teraz bardziej stara :) My byliśmy małżeństwem dopiero 7 lat - gdy go zdradziłam. Wy już jesteście 26, więc sądzę, że nastąpiło pewne zmęczenie materiału.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkie małżeństwa przechodzą kryzysy. W większości dochodzi też do zdrad, ale ludzie tym się raczej nie chwalą ;) Jeśli mąż stracił pracę to rozumiem że go utrzymywałaś. To bardzo frustrujące dla mężczyzny. Być może tu jest pies pogrzebany ?Jeśli jeszcze dodatkowo mu o tym często przypominałaś, to już podwójnie frustrujące. Nie chcę go usprawiedliwiać, ale "wina" zazwyczaj leży po obu stronach. Uważam, że po tylu latach małżeństwa powinnaś dać mu szansę. Pod warunkiem, że nie będziesz mu tej zdrady wypominać przy każdej okazji, bo wtedy to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też sądzę, że nie ma sensu rozwalać małżeństwa przez jedną zdradę. Przecież to tylko seks. Przespał się z jakąś kobietą, bo mu może brakowało zaufania i zrozumienia z tobą. Ja właśnie z tego powodu mam kochankę, bo rozmowy z żoną ograniczają się do zakupów, spłat rat i problemów z dziećmi. Staliśmy się dla siebie zupełnie obcymi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bardzo kocham swoją żonę od kilkunastu lat . Nigdy bym jej nie zostawił ale też mam kochankę , raczej dziewczynę do seksu, bo jej nie kocham ani ona mnie. Spotykamy się, bo żona unika seksu a ja sobie życia bez seksu nie wyobrażam. Ona jest moją wieloletnią znajomą. Spotyka się ze mną po rozstaniu ze swoim długoletnim partnerem i też seksu potrzebuje. Jakoś się dogadaliśmy. Boję się cały czas, że żona się dowie, nie chciałbym jej sprawić przykrości ale instynkt , natura ciągnie mnie na kolejne spotkania. Wiem, że to świństwo , co robię i że grzeszę . Przez to przestałem chodzić do kościoła a żona docieka dlaczego. Ale tak jak nie mogę przestać jeść i pić, tak nie mogę zaprzestać seksu. Żona nawet nie chce słyszeć o tym, może gdyby usłyszała o kochance , toby zechciała wreszcie być ze mną ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kocham moją zonę bardzo. Jesteśmy razem od kilkunastu lat. Ale mieliśmy kryzysy w trakcie małżeństwa , ja dużo piłem i przestaliśmy z tego powodu ze sobą sypiać. Zona, jak twierdzi, nie była w stanie znieść zapachu alkoholu i mojego zachowania. Nawet wtedy ode mnie odeszła. Od tamtego czasu minęło już sporo czasu Wróciliśmy do siebie , ale nasze pożycie zmieniło się bardzo. Żona unikała mnie, byliśmy ze sobą ale rzadko i coraz rzadziej ,aż dałem jej w końcu spokój, widząc że robi to tylko dla mnie i seks nie sprawia jej żadnej przyjemności. Ja potrzebuję seksu jak jedzenia czy picia., a z żoną nie chcę się rozstawać. Zacząłem się spotykać z dawną znajomą , która po rozstaniu ze stałym partnerem też seksu potrzebowała. Wiem ,że robię źle , boję się że żona się dowie, ale instynkt mnie ciągnie na kolejne spotkanie- nie kocham tej dziewczyny, ona mnie też. Przestałem chodzić do kościoła, bo wiem że grzeszę. Ale nie mogę przestać. Gdyby żona dowiedziała się o kochance ,to może by mnie zechciała, jak myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bürek jak możesz zdradzać matkę swoich dzieci :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja wypowiedź z 8.02 to suplement do mojej wypowiedzi z 7.22 . Długo się ta wypowiedź nie ukazywała więc napisałem drugą. I sam jestem zdumiony . Ta sama historia opowiedziana chwilę później z innymi elementami jest już jakby inna . W pierwszej nie pamiętałem moich problemów z alkoholem , tak jakby brak seksu był tylko winą żony. A wina była chyba tylko moja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo masz nieapetycznego chuya

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo prawda jest taka, że nie istnieje udany związek bez seksu. No chyba, że obie strony się na to godzą, co prawie się nie zdarza. Kobiety, które uważają, że seks jest potrzebny tylko po to aby się rozmnożyć mogą obudzić sie z ręka w nocniku. Ten kolega co pisze, że kocha żonę, ale równocześnie ma kochankę, po prostu z tych dwóch kobiet (żony i kochanki)"skleił" sobie jedną idealną partnerkę. Oziębłe żony muszą liczyć się z tym, że wcześniej czy później mąż wyląduje w łóżku z inną. Chociaż dla nich to też jest moim zdaniem dobre rozwiązanie, bo mąż jest zadowolony, a one nie muszą zmuszać się do czegoś czego nie lubią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Goń się śmieciu do swego pingwina:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka7777
Gość z 9.53 Jeśli nie interesuje cię mój temat ,to znikaj. Nie rozumiem jak można kochać i zdradzać. Wydaje mi się że zdrada wyklucza miłość, że tego nie da się pogodzić , chyba że przy obustronnej akceptacji takiego rozwiązania. Nie można kochać kogoś i przynieść mu tyle bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też miałem koleżankę do seksu. Trwało to 5 razy w 5 miesięcy. ( statystycznie raz w m-cu). Każde spotkanie miało być już to ostatnie ale jak ona zadzwoniła ,żebyśmy się jednak spotkali, to jechałem. Ona też spotykała się ze mną niczego nie oczekując poza seksem. Ja też niczego nie obiecywałem poza seksem.Skończyłem spotkania, jak żona nas nakryła za piątym razem. Ale żona nie chce uwierzyć, że był to tylko seks i że nigdy nie miałem zamiaru od niej odejść. Nie wierzy, że znajomość zakończona i nic do tej dziewczyny nie czuję. Traktuje całą historię jak swoją osobistą klęskę i wielką tragedię. Zastanawia się nad rozwodem. Nigdy nie myślałem, że sprawię jej taką przykrość . Myślałem że jej na mnie już specjalnie nie zależy i że sam muszę zadbać o moje potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie obraź się Ewa, ale masz strasznie tradycyjne poglądy w tej kwestii. Nie wszyscy podchodzą aż tak poważnie do seksu jak ty. Dla wielu osób szczególnie mężczyzn, seks nie musi wiązać się z jakąś wielką miłością. Można kogoś bardzo pożądać, ale nie oznacza to automatycznie, że tę osobę kochamy, wystarczy fascynacja erotyczna;) Jednak na pewno większość ludzi potrzebuje czuć coś więcej do kochanka/kochanki, choćby np. przyjaźń czy sympatię. Ja na przykład nigdy nie poszedłbym do łóżka z kobietą, która w jakiś tam sposób nie jest mi bliska, np. z prostytutką. Chociaż z drugiej strony trudno jest też kochać kogoś, kto jest nam całkowicie obojętny seksualnie - tak kochamy rodziców, rodzeństwo czy dzieci. Możemy z nim być np. z poczucia obowiązku lub przywiązania. Nie jestem psychologiem, ale kryzys w waszym małżeństwie, plus brak seksu przez rok, plus jego problemy z pracą, plus zapewne jakieś awantury w domu, mogły spowodować, że twój mąż chciał się po prostu sprawdzić jako mężczyzna z inną kobietą. Jak piszesz awansowałaś, a on był bez pracy. Może czuł się przez ciebie odrzucony ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiście jesteś autorko trochę histeryczką. To, że cię zdradził nie oznacza, że chce się od razu z tobą rozwodzić. Pewnie liczył, że to się nie wyda ;) Przecież zanim człowiek się ożeni też "próbuje miodku" z różnych słoiczków ;) - chociaż po to aby mieć jakieś porównanie. Nikt nie chce kupować kota w worku. Przed ślubem też pewnie miałaś innych partnerów. Wiem, że po ślubie to co innego, ale przecież nikt nie jest doskonały ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka7777
Ocena, że mam tradycyjne poglądy nie jest obrazą . Tak jest, jestem tradycjonalistką. Jak seks to tylko z mężem, z którym jest więź emocjonalna , intymność tylko dla małżonka, a on- jeśli jest moim mężem to może być tylko mój , nie mogę się nim dzielić z nikim innym. - może właśnie przez ten tradycjonalizm trudno mi to wszystko zrozumieć i sobie ułożyć. Jestem już po 40 , mąż też. Trochę życia razem mamy za sobą . Przed sobą też i nie wiem jak ma wyglądać teraz nasz seks, jak w tym krajobrazie jest ona, na moim miejscu jest ona i to, co lubi mąż i lubiłam ja, robiła mu ona. Spotkali się kilka razy ale zdążył ją wprowadzić w nasze miejsca. Wydaje mi się ,że to moje miejsce z nim jest zajęte , że zostało już przez męża oddane komuś innemu . Mąż tak tego nie widzi i zupełnie mnie nie rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa z 07:22 i 08:02. Nie rozumiem dlaczego masz takie skrupuły ? Jeśli twojej żonie seks nie sprawia przyjemności i zmusza się do niego to nie ma prawa być o ciebie zazdrosna. Nie wiem ile masz lat, ale pamietaj że na łożu śmierci ludzie najbardziej żałują tego czego nie zrobili ;) Baw się póki możesz. Powinieneś tylko poinformować żonę, że masz kobietę "do seksu". Nie masz obowiązku żyć w celibacie tylko dlatego, bo tak chce twoja żona. I pamiętaj "grzech to jedną we trzech" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo w małżeństwach z długim stażem tak często bywa. Namiętność się wypala i ludzie pozostają ze sobą tylko ze względu na wspólne dzieci, kredyty i mieszkanie oraz z przyzwyczajenia. Równocześnie mają bardzo silnie rozwinięte poczucie "własności" swego partnera. Często dopiero "skok w bok" małżonka uświadamia im, że coś jest z ich związkiem nie halo. Uważam, że szczera rozmowa i empatia to podstawa każdego związku. Inna sprawa, że są osoby niezdolne do jakiejkolwiek dyskusji. Mają jakąś tam swoją wizję rzeczywistości i nie przyjmują jakichkolwiek kontrargumentów. Kiedyś czytałem na kafe, że jakaś 60letnia kobiecina rozpaczała, że przez 10 lat nie sypiała z mężem i on ją zdradził. I jeszcze się dziwiła dlaczego ;) Tak więc zdarzają się różne dewiacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ewo, ty już wiesz co masz zrobić, tylle ze boisz się. Daj sobie czas. wycisz sie, wsłuchaj sie w siebie i zadecydujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O matko -głupio mi to prawda , dlatego zranienia tak działają na emocje , moje poranienia i te ciągle odrzucanie potęguje we mnie poczucie kochania straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo o związek trzeba DBAĆ. I powinny to robić obie strony - mężczyzna i kobieta. Niestety zazwyczaj parę lat po ślubie, szczególnie jak już są dzieci, ludzie zaczynają olewać wzajemne relacje. Wiadomo, że małżeństwo to nie narzeczeństwo i występują w nim realne problemy. Zaczynają się problemy finansowe, z dziećmi, w pracy, ze zdrowiem. Są kłótnie. Mija też tzw. chemia i zaczynamy widzieć wady partnera, których wcześniej nie dostrzegaliśmy. I właśnie wtedy trzeba dbać o związek jeszcze bardziej niż przed ślubem. Spędzić razem od czasu do czasu romantyczny weekend, czy chociaż przenocować w jakimś hotelu z dala od dzieciaków. Romantyczna kolacja, seksowna bielizna czy eksperymenty w łóżku mogą zdziałać cuda. Niestety większość małżeństw po kilkunastu latach uważa, że partnerka/partner jest już ich na zawsze (bo kto by tam ją/jego chciał) i przestają się starać. Przestają ze sobą rozmawiać. Przestają się słuchać. Przestają liczyć się z potrzebami żony/męża. A potem wielkie zdziwienie - jak do tego mogło dojść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka7777
Wszyscy stwierdzamy to samo, że mija, że blednie, że czas,że wiek,i że przyzwyczajenie, itd , a wg mnie fajerwerki zmieniają się w poczucie bezpieczeństwa, ufność , znajomość zalet i wad, pewność co do drugiej strony. To, co niektórzy nazywają " nuda" w starym małżeństwie ma swoje pozytywy i jest, co wcześniej określiłam, jako zaufanie i pewność, co do partnera. Określenie "stare dobre małżeństwo " dla mnie niesie w sobie dobre konotacje. Ponadto potwierdza ,że akceptuje się partnera takim jakim jest naprawdę , bez umilania i wdzięczenia się. Taki jest mój punkt widzenia tradycjonalisty. On chyba się mija z obecnym widzeniem małżeństwa i więzi rodzinnych .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz dopiero czterdzieśc***arę lat. Co to za wiek? Nie jesteście żadnym starym małżeństwem. Ja tam lubię być zaskakiwana przez męża. Jakiś nieoczekiwany, zorganizowany przez niego wyjazd, wyjście do kina, kolacja, albo seks w niecodziennym miejscu. Może to zależy od temperamentu, ale nudzi mnie taka monotonia - praca - dom, praca - dom. Mam 45 lat i uważam, że starość to raczej stan umysłu. Z pierwszym mężem rozwiodłam się po 5 latach, właśnie dlatego, że był "stary" mimo młodego wieku. Brakowało mi z nim tego dreszczyku emocji. Już po dwóch latach małżeństwa wracał z pracy do domu, jadł obiad, który ja przygotowywałam, bo wracałam z pracy wcześniej, a potem rozkładał się z gazetą w pokoju przed telewizorem i zazwyczaj zaraz zasypiał. Wiecznie zmęczony, chociaż pracował umysłowo. Trudno go było namówić na jakieś wyjście do miasta czy wyjazd za miasto. Typowy domator. Owszem, pomagał w domu, ale trudno go było namówić na jakieś szaleństwo. Każdy urlop to ja musiałam zaplanować, bo on nigdy nie miał żadnego pomysłu i było mu wszystko jedno gdzie pojedziemy. Nudziłam się z nim i męczyła mnie konieczność organizowania wszystkiego za niego. Całe szczęście nie mieliśmy dzieci. Po prostu nie pasowaliśmy do siebie. Szybki rozwód i po krzyku. Mój drugi mąż jest inny. Ciągle robi mi jakieś niespodzianki. Jest spontaniczny, chociaż jesteśmy już razem 10 lat (6 lat po ślubie). Ludzie po prostu czasem do siebie nie pasują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×