Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Czy może...

konflikt z rodzinką męża

Polecane posty

Uff. Muszę się wygadać. Jesteśmy od 4 lat małżeństwem między nami wszystko ok. ale jego rodzina mnie nie akceptuje. Trudno. Nie zmuszają sie nawet to stwarzania pozorów, patrzą na mnie ironicznie i z niechęcią choć widujemy się rzadko. Za to moja rodzina szanuje mój wybór - życzliwie i z sympatią go traktują. Mój mąż twierdzi że to on się starał i wyrobił sobie pozycję w mojej rodzinie. Zabolało mnie to, bo mając taki start w nowej rodzinie to nietrudno mieć dobre stosunki ze wszystkimi. Jeśli jego rodzina traktuje mnie jak trędowatą to czy mam im nadskakiwać i żebrać przychylność? Zdaniem mojego męża powinnam się starać o ich przychylność i akceptację. Uważam, że zrobiłam co mogłam byłam sympatyczna, szukalam kontaktów z nimi, obdarowywałam drobnymi upominkami np na święta, ale w sytuacji okazywania mi niechęci co mogę zrobić? Mąż właśnie mnie obwinia o taki stan rzeczy. Poradźcie bo czuję się b. podle z tym. I jeszcze mąż się wkurzył bo ja po tych jego bolesnych słowach ograniczyłam jego kontaty z moją rodziną dla równowagi i jest na mnie o to wściekły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A po kiego diabła masz się naprzykszać jego rodzinie? Nie lubią Cię? ok, niech tak zostanie, nie podlizuj sie nikomu, przecież wcale nie musisz sie nimi spotykać. Jeśli mąż ma ochotę na spotkanie to niech sam jedzie. Ważne żeby było między Tobą a nim dobrze a reszta to pikuś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro podziela jeszcze ktoś moje zdanie to chyba nie jestem nienormalna. Też tak myślę, ale mój mąż uważa że skoro go kocham to powinnam się nagiąć dla niego i starać się o \"dobre relacje\". Ale gdzie jest limit tych starań i jak długo można wchodzić oknem gdy drzwiami wyrzucają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też robiłam dobrą minę do złej gry. Nie lubię męża rodziny, oni mnie też nie za bardzo. Nie chodzi o ciotki i wujków, ale o rodziców i rodzeństwo. Nie przepadam za teściami i ich córeczką z mężem i synkiem, a jestem jego chrzestną. Spotykamy się i nawet nie ma oczym z nimi pogadać, ja zawsze mam nietęgą minę, bo już po prostu nie umiem na siłę się uśmiechać i udawać, że ich lubię. Okropne są te spotkania, ale co zrobić. Mieszkamy w jednym mieście i spotykamy się na różnych okolicznościowych imprezach...w końcu to najbliższa rodzina. Nie jest to do końca fajne, że się niezbyt lubimy. Pewnie nie przyjeźdżają do nas tak często, bo jestem ja i moja mina. Ale z drugiej strony mnie to nie interesuje...ważne że ja z mężem się dogadujemy. A oni niech sobie myślą co chcą...nie muszą mnie lubieć. Ale z drugiej strony to przykre...nie będę robić nic na siłę, uśmiechać się, rozmawiać itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieto miej troszkę honoru, nie pchaj sie tam gdzie Cie nie chcą. Uważam, że jesteś jak najbardziej normalna, a Twój mąż nie powinien od Ciebie wymagać aż takiego \"poniżenia\" się. Dlaczego nie załatwi to w odwrotny sposób, niech rodzina jego się uspokoi.... Żyj w zgodzie z nim, swoją rodziną a tamtych miej głeboko w d...... ta sytuacja jest zapewne nie do zniesienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Cię \"czy może\" doskonale, ale też uważam, że zrobiłaś wszystko, co mogłaś i na tym koniec. Wiem, że to jest trudne, bo Twój mąż jest trochę między młotem, a kowadłem, ale myślę, że nie powinnaś się ani tłumaczyć, ani próbować zaskarbiać sobie ich względów. Żyj po prostu tak, jak by ich nie było. Twój mąż nie może używać argumentu \"jeśli mnie kochasz, to...\" Równie dobrze Ty możesz mu odpowiedzieć, że jeśli on Ciebie kocha, to...ale to prowadzi donikąd Więc daj sobie spokój i przyjmij fakty takimi, jakimi są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję, że potwierdzacie to co ja czuję, ale jak przekonać męża że nie ma racji, bo on święcie wierzy w to co mówi. Ostatnio jego matka miala imieniny i on b. chcial abym zadzwoniła z życzeniami, sam był u niej kupił prezent posiedział ale jeszcze chciał abym ja zadzowniła (nie dzownimy do siebie), a ja odmówilam. Ona zwykle odgrywa rólkę kochającej mamusi która chce jak najlepiej a gdy on nie słyszy to wali z piąchy. Więc nie dzwonię. Dziś nawet mi chodza myśli rozwodowe po głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu nie dzwoń i już. Nie wiem, czy dyskusja z mężem ma jakikolwiek sens. Może ma.... Niech on sobie kontaktuje się z rodziną i już, Ty nie musisz i z czasem on to przyjmie do wiadomości. Zapytaj go DO CZEGO mu potrzebne to, żebyś dzwoniła, bo to JEMU jest potrzebne, nie Tobie. Niech Ci wytłumaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ee no z rozwodem sie nie wygłupiaj. Wiesz, Twój mąż z tego co piszesz to taki typek-maminsynkowaty. Najlepsze dla waszego małżeństwa byłoby ograniczenie (jeśli nie jest możliwe zakonczenie) jego kontaktów z rodziną. Oni ewidentnie na niego źle wpływają... Poza tym pogadaj z nim, że będziesz robić to co uważasz za sluszne a nie to co on .... prosi, każe, wymusza. Ciężko jest cokolwiek innego doradzić, najważniejsze - nie daj się poniżać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On jest b. związany z rodziną a matka jest despotyczna, a przez mój brak kontaktu jestem dla niej niedostępna i nie może sobie używać. Mąż zauważa WYŁĄCZNIE to że ja nie chcę tych przykrych kontaktów więc się izoluję (czyli \"nie staram się\") ale juz nie widzi jak jego rodzinka się zachowuje. Jest to b. nieciekawa sytuacja bo godzi w nasze stosunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka polka-galopka
No niestety moje małżeństwo skończyło się właśnie z takich powodów. Też miałam męża maminsynka i też wymuszał na mnie różne rzeczy. Powiedziałam NIE i małżeństwo rozpadło się z hukiem, czego zresztą z perspektywy lat naprawdę nie żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ograniczenie kontaktów z tym zoo jest niemożliwe choćby dlatego, że on zatrudnia swoje 2 siostrzyczki w swojej firmie, więc są z sobą non stop. A one już tam wiedzą jak mu kadzić nawet wiem co mu mówią \"kochamy cię i chcemy żebyś był szczęśliwy, my się boimy że ona cię skrzywdzi\" i takie tam pierdoły. Więc jakie mam szanse?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak. Typowe. Raczej tego nie zmienisz, nie wiedziałaś, że tak jest związany z matką? Za takich facetów po prostu nie wychodzi się za mąż, bo wpada się wprost w piekło. Wyobrażam sobie, jak bardzo musisz być zestresowana, ale tylko twarde stanowisko może Cię uratować. MASZ PRAWO UNIKAĆ PRZYKRYCH SYTUACJI, żeby chronić samą siebie i już! I tego się trzymaj. W imię czego masz się narażać na nieprzyjemności? W imię jego dobrego samopoczucia? To trochę za mało, to nie jest żadna miłość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** ** *** ***
a ja uważam ze zadzwonienie do teściowej z życzeniami to coś co wchodzi do zasad elementarnej kultury i dobrego wychowania, które należy nawet w stosunku do bardzo nielubianych osób z bliskiej rodziny zachować...od 3 minutowej rozmowy pt "wszystkiego najlepszego" jeszcze nikomu korona z głowy nie spadła i nie odbierałabym zadzwonienia jako staranie się a raczej jako zachowanie resztek kultury w tej sytuacji...autorko tez miałam obrzydliwych teściów (rozwiodłam się) i wiem jak może być Ci przykro, ale zachowaj klasę i nie wchodź w role zwykłej chamki...myślę że podobnie myśli twój mąż, ze to brak kultury i słusznie oczekuje od ciebie żebyś zachowywała się wobec jego rodziny z klasą...a od rodzinki powinien oczekiwać tego samego względem ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam że naużywasz słowa kultura i chamka. Zagalopowałaś się i chyba chcesz mnie obrazić. Nie znasz sytuacji i naszych rozmów, nawet tych krótkich telefonicznych, gdy mąż nie slyszał co do mnie mówiła teściowa, więc nie wyrażaj się tak autorytarnie. Poza tym teśćiowa tez do mnie nie dzwoni gdy mam imieniny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** ** *** ***
nie chcę cię obrazić...ja pamiętam co mówiła do mnie moje eksteściowa...to była masakra, obrażanie, wyzywanie za to że utrzymuje kontakt z kuzynka exmęża której ona nie lubi...najpierw zaczęłam robić tak jak ty unikać...wszystko się tylko potęgowało i było coraz gorzej...bo moje zachowanie było pretekstem do jeszcze gorszych ataków i eksio stawał po ich stronie...aż mi ojciec powiedział dokładnie tak jak ja Tobie...i zastosowałam...teściowie nadal byli nie do zniesienia, ale przynajmniej przestali być przyczyną konfliktów miedzy mną a męże i rozwiedliśmy się z zupełnie innych przyczyn. nie musisz się przesadnie starać, ale zachowaj kulturę, zeby nikt nie mógł Cię wskazywać palcem jako winowajce a co do telefonów to ja kupiłam aparat z loudspikerem i się skończył problem nagadywania mi przez telefon

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zatem jeśli telefon z życzeniami imieninowymi do teściowej świadczy o kulturze to mi jej brak! Gdy zadzwoniłam 2 mies. po ślubie do teściowej aby spytać o zdrowie, to omal mój związek z mężem nie skończył się rozwodem. Oboje chcieliśmy składać papiery bo tak teściowa nas poróżniła, więc nawet telefon imieninowy może być niebezpieczny. Swoją drogą to rzadkość, by doprowadzić prawie do rozwodu syna po 2 miesiacach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** ** *** ***
z brakiem kultury to owszem niezadzwonienie uważam za jakiś jej ubytek (w normalnej sytuacji to według mnie poważna gafa)...choć trudno bardzo w takiej sytuacji zachowywać kulturę, bo generalnie nie każdy zasługuje na traktowanie z kulturą...tylko szkoda że Ci teraz chłop może powiedzieć "nawet klasy nie umiesz zachować żeby zadzwonić na 3 minuty z głupimi życzeniami"...w sumie nie chodzi o to, ze należy być kulturalnym za wszelką ceną, ale kulturą minimalizujesz pretensje jakie może mieć do Ciebie mąż, a im mniej będzie miał tobie do zarzucenia tym większa szansa że zobaczy co jest prawdziwa przyczyną konfliktów. o jeny?? a co takiego było w tej rozmowie, że aż tak się pożarliście?? aż trudno mi to sobie wyobrazić!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Streszczenie tej rozmowy jest bez sensu, bo byl też wątek emocjonalny i sposób wypowiadania przykrych słow przez jego matkę. Jak widzimy z życia politycznego zawsze można obrócić kota ogonem. Swoja droga ona zwlekala z poznaniem mnie - a gdy pierwszy raz pojechalam do niej to traktowala mnie jak powietrze i prawie warczala. Moj maz uważa że wszystko było ok. W sumie to zależy, bo faktycznie podała mi rękę, z miną zabójcy wprawdzie (jest to niezmierzalne) z taką samą miną patrzyla na moje pomalowane paznokcie. A ja proszę Panstwa na owe spotkanie nie zrobiłam makijażu bo mąż (wtedy narzeczony) o to prosił, aby zrobić dobre wrażenie,wiec się naginalam nawet w takich sprawach. Warto być sobą i nie ustępować starszej kobiecie tylko dlatego że ma swoje lata. Faktycznie poprzednie rady są słuszne, należy zachować twarz i honor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli największy problem tak naprawdę masz z mężem. to przykre. U mnie doszło do tego że zerwałam wszelkie kontakty z teściową, ale mój mąż mnie wspiera i w pełni akceptuje moją decyzję. Jak ona mu robi sceny o to że on mi na to \"pozwala\" (co jest uważam nie fair z jej strony), to mąż dzielnie odpowiada że to sprawa między mną i nią. Popracuj nad mężem, a rodzinkę olej. Starałaś się, oni Cię olali, nie masz obowiązku wchodzić im w tyłek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak jak jej radzisz doprowadzi
tak jak jej radzisz doprowadzisz do upadku malzenstwa u mnie tak wlasnie bylo , odcial sie od rodziny na 10 lat z takiego powodu jak autorka a potem tesciowa do szpitala synus przy niej i juz do mnie nie wrocil , i wyszlo ze to wszystko moja wina !!! tak ze uwazaj ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cyniczko jestes wygrana bo masz meza za sobą. Gdy jesteś sama to jest trudno bo oni obwiniają mnie łącznie z mężem i to jest b. bolesne. Czy z teściową w ogóle się nie kontaktujesz? Co ona Ci zrobiła? Czasem myślę, że nie jest źle być singlem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak ja radzisz - dlatego życzę swojej teściowej ZDROWIA i wszystkiego najepszego z serca i nie kpię. Niech jej zdrowie dopisuje na długie lata!!!!!!!!!!!!!!! Ja też nie wygrałam zdrowia na loterii i też gorzkie łzy przełykalam przez jego rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy może: życzę Ci dużo siły wewnętrznej by uporać się z tym niemałym problemem. ja nie widzę innej możliwości by jeszcze raz na spokojnie porozmawiać z mężem jak Ty to odbierasz, i jak się z tym wszystkim czujesz. i życzę Ci również aby Twój mąż w końcu zrozumiał, że ma swoją własną rodzinę a dopiero mamę, tatę, siostrę, wujka, ciotkę etc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lara oj tak siła się naprawdę przyda. Problem w tym, że mąż ma swoj pogląd i był b. zadowolony gdy na początku podlizywałam się (wstyd mi) do jego rodzinki. Wtedy mówił, że czuje że ma żonę u swojego boku. Ale gdy zrobili mi afront któryś z kolei to wtedy oświadczyłam mu że kończę swoje starania. Zamilkł i siedzial cicho, a teraz znowu się zaczęło. Oczywiście jego matka nas nie odwiedza a my nie odwiedzamy jej, mąż sam do niej jeździ niezbyt często - 2 razy w miesiącu i chyba ona chce cos zrobić żeby mieć synusia częściej. Nie mam na to pomysłu. Taka sytuacja każdą miłość może zabić. Mam wrażenie że one są zazdrosne o jego uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha, długo by opowiadać. Na początku to były powiedzmy \"zwykłe\" przykrości, więc często gryzłam się w język i nie reagowałam. Potem zrobiło się okropnie. Zmarł jej mąż, czyli mój teść, kochany człowiek - popełnił samobójstwo, bo nie wytrzymał scen jakie mu robiła od jakiegoś czasu - szantaże, groźby itd, w sumie to i tak całe życie mu niszczyła. Teściowa ciężko tą śmierć przeżyła, chociaż z tego co wygadywała, można wywnioskować że najgorsze jest to że on już nie będzie kasy przynosił do domu i że zrobił jej to na złość żeby ona w biedzie żyła (swoją droga do biedy jej naprawdę daleko. Mimo to byłam przy niej. Chciałam jej pomóc, trzymałam za rękę, przytulałam, pocieszałam, załatwiałam wszystko, pilnowałam żeby coś jadła itd. W ramach podziękowania usłyszałam potem że zrobiłam to dla kasy, że chcę ją okraść (mąż chce odebrać swoją część spadku) i za jej kasę pojechać na Bora Bora... Generalnie zafundowała mnie i swojemu ponoć ukochanemu synowi 2-miesięczne piekło na ziemi. Opowiadała o nas kłamstwa całej rodzinie. Np oboje nie pracowaliśmy przez ten czas żeby do niej jeździć, dzwonić, pomagać itp, a ona mówiła rodzinie że nawet razu do niej nie dzwoniliśmy, że grozimy jej psychiatrykiem. Potrafiła zadzwonić o 2 w nocy że jesteśmy dla niej okropni więc właśnie się przez nas zabija (blefowała tak masę razy). Szantażowała nas i groziła. Nie chcemy żeby u nas mieszkała? To płacz, groźba samobójstwa, obelgi itp. Moje kontakty z nią wyglądały pod koniec tak, że ona wpadała z zaskoczenia i wrzeszczała na mnie że chcę ją okraść, że nie mam serca, że trudno się dziwić bo jestem wieśniarą. Dzwoniła do nas po 5-10 razy dziennie z żalami i obelgami. To tak w skrócie, bo nie da sie tego opisać. Miałam przez nią poważny problem z nerwami, brałam środki uspokajające, mężowi odnowiły się wrzody, ja poroniłam. Powiedziałam sobie dość i przestałam odbierać telefony od niej, nie odpisywałam na sms'y z groźbami, nie zapraszamy jej do domu (mąż odwiedza ją u niej). Długo się męczyłam z poczuciem winy że tak robię, ale wiem że to była słuszna decyzja. teraz mąż ma jej powiedzieć że jestem w ciąży i już się boimy reakcji. Na pewno będą teksty że zaszłam w ciążę żeby od niej więcej kasy wyciągnąć ze spadku. Przykre, zwłaszcza że o dziecko staraliśmy się ok 2 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedno jest dla mnie pewne: czy Twój mąż będzie matkę odwiedzał raz w miesiącu, czy rzadziej i tak wszystko pójdzie na Twoje konto. Ale nie rób tego błędu i nie wtrącaj się w to w ogóle. Chce jechać? Niech jedzie, nie chce? Niech nie jedzie. Niech to będzie tylko i wyłącznie jego decyzja i nie odzywaj się na ten temat, żeby mu nie dawać haczyka w razie nieporozumień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×