Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość młoda naiwna

Nie mogę odejść od partnera bo nie poradzę sobie finansowo

Polecane posty

Gość młoda naiwna

Witam. Poszukuję osób będących w podobnej sytuacji lub takich,które z podobnej sytuacji wyszły. Może uda nam się wzajemnie wspierać. Mam 28 lat, życie mnie nigdy nie rozpieszczało. Mam rodziców i braci alkoholików. Jestem praktycznie bez żadnej rodziny, znajomych, gdyż w wieku 18 lat związałam się z chłopakiem i to jemu poświęciłam najlepsze lata mojego życia, nie nawiązałam żadnych znajomości, moi starzy znajomi jemu nie pasowali. Związałam się z nim, ponieważ brakowało mi ciepła, a on deklarował, że chce założyć rodzinę i jest to jego priorytet, wydawało mi się, że jest uczciwy, mądry życiowo. Po latach okazało się, że żyję z niedojrzałym emocjonalnie mężczyzną, który nie potrafi odciąć pępowiny od mamusi i reszty rodziny. 10 lat jesteśmy razem, on nie chce ślubu, ciągle oszukuje, robi nadzieję, że wyjdzie za mnie, że stworzymy rodzinę, potem rozmyśla się pod wpływem impulsu lub tego co mówi mu rodzina. Pracujemy oboje. On zarabia więcej. Jestem wykształcona, pracowita, ambitna. Dopiero zaczęłam pracę w zawodzie. Dodam, że pracuję tylko na pół etatu, natomiast dużo rzeczy zawodowo robię za darmo dla zdobycia doświadczenia w różnych miejscach. Mam taki zawód w którym dość późno zaczyna się zarabiać, najpierw bardzo dużo trzeba zainwestować w siebie. Zawód jest też obciążający emocjonalnie. Nasze życie wygląda w ten sposób,że siedzimy w domu od kilku lat nigdzie nie wychodzimy, nie mamy żadnych wspólnych zainteresowań, znajomych. Jedyne co to ruszamy się do jego rodziny, dla nich zawsze on znajduje czas. Często bywa tak, ze sam tam jeździ, ja zostaję sama w domu. Kilka razy zostawałam sama jak palec np w święta, bo on zawsze musi jeździć do matki, nie może jechać np na 1 dzień a potem spędzić czas ze mną, musi tam być przez całe święta. Miałam 1 koleżankę, z którą wychodziłam na imprezy, nazywał ją kur... i nakazał zerwać z nią znajomość. Nie mam nikogo jak już wspomniałam, także gdybym chciała odejść, to musiałabym się liczyć z brakiem pomocy kogokolwiek, przestać się rozwijać w swoim zawodzie i wrócić do pracy kasjerki albo na produkcję żeby na teraz zarobić więcej. Nie mam nawet swojego komputera, z pensji nie stać mnie na nic poza opłaceniem rachunków. Nie mogę na nic odłożyć. Poza tym jestem chora dość ciężko (kilka chorób). Czekam na operację, która jest zaplanowana na 2020 rok bo nie stać mnie prywatnie. Przez ten cały związek miałam kilka epizodów depresyjnych, czułam się strasznie z tym, że ludzie układali sobie życie, ja ciągle w tym samym punkcie. Kilka razy uderzył mnie, wyzywał podczas awantury. Od kilku lat się to nie powtórzyło. Chciałam kilkakrotnie odebrać sobie życie, ale jestem za słaba, boję się. Nie sypiamy ze sobą w ogóle praktycznie. Upokarza mnie proszenie o seks, bo uważam, że jestem atrakcyjna, no dobra byłam bo przez to wszystko się zapuściłam. Mimo to mam potrzeby również seksualne. Nie chcę go zdradzać, poza tym już dawno nie czuję się kobietą i nie chcę nikogo szukać. Chciałabym odejść, bo wiem, że ten związek jest toksyczny, podcina mi skrzydła, jestem prawie pewna, że moje choroby powstały na skutek długotrwałego stresu. Zresztą lekarze mówili, że tak może być. Wiem też, że ludzie mają gorsze sytuacje bo mają dzieci i nie są w stanie odejść. Mnie hamuje moja sytuacja finansowa i brak jakiejkolwiek pomocnej duszy no i jeszcze paraliżujący strach przed samotnością i przed tym, że z deszczu wpadnę pod rynnę, znów kogoś znajdę i się poświęcę bez sensu dla kogoś kto nie jest tego wart. Wiem, że sama sobie jestem winna, bo wszystko postawiłam na ten związek i nie liczę na dobre rady. Mój plan wygląda tak, maksymalnie zainwestować w siebie, dbać o wygląd jak to jest możliwe, ćwiczyć, zdrowo się odżywiać, skupić się maks na pracy. Może uda mi się uniezależnić finansowo. Odkładać pieniądze na takie rzeczy jak komputer (jest mi potrzebny do pracy) i przeprowadzkę (kaucję na mieszkanie). Pozostaje mi cierpliwie czekać na lepsze zarobki i wynieść się od niego. Póki co krzywda mi się nie dzieje, oprócz tego, że jestem nieszczęśliwa. Wiem, że na to nie zasłużyłam, dzieciństwa nie miałam, młodość też zaprzepaściłam wiążąc się tak szybko. Reszty życia nie chcę zmarnować. Jeśli jest ktoś w podobnej sytuacji albo ktoś kto wyszedł z takiego uwikłania, to proszę odezwijcie się. Szukam kontaktu do takiej osoby, osób, żebyśmy mogły(li) się wspierać dopóki coś się nie polepszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie poddawaj się kobieto! Z całego serca życzę Ci aby los się do Ciebie uśmiechnął :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możesz odejść. Nie musisz od razu wynajmować mieszkania, możesz wynająć pokój. Nie masz zobowiązań, dzieci. Piszesz że nie masz kasy. Skoro tak czemu nie szukasz pracy an pełen etat? Wiem trudno o pracę, ale samo nic z nieba nei spadnie. Można pracować za darmo i narzekać, a mozna pracować za pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lepiej być w chorym związku z kims kto cie wykańcza psychicznie niż pracować na kasie? Cóz za priorytety 🖐️ Cóż za duma 🖐️ Jakie poczucie godnosci 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No bo ona tak naprawdę nie chce od niego odejść a kasa to tylko wymówka. Znam identyczny przypadek wśród znajomych z Reala - ona stekala że chce odejść a nie może bo kasy brak, a jak jej spadek z nieba spadł, po czym facet sam chciał odejść (nie wiedział o kasie) to raptem zaczęła za nim latać i błagać by został.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja koleżanka oznajmiła,że odeszła wczoraj od męża alkoholika, wynajęła mieszkanie , nie zarabia kokosów, ale na pewno poradzi sobie, nie ma co marnować życia na utopię. Wszystko przed Tobą, w pracy na kasie też można awansować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
Mogę iść do pracy na kasie, ale dopiero kilka miesięcy temu z takiej pracy zrezygnowałam na rzecz pracy w zawodzie, w którym obecnie tylko na pół etatu mogę pracować. Wciąż szukam całego etatu, ale od kilku miesięcy nic nie rusza się w tym temacie. To po części prawda, że kasa to jeden z powodów i o tym napisałam. Boję się samotności, boję się też ponownej bliskości. Poza tym praca fizyczna nie jest wskazana ze względów zdrowotnych. Jednakże bardzo się obawiam czy się utrzymam. Zarabiam 1000zł, nie mam własnych oszczędności, nie mogę liczyć na pomoc finansową rodziny, część z pensji idzie na leki (około 100zł), koszt wynajęcia pokoju w moim mieście to około 600zł plus rachunki plus bilet miesięczny na dojazdy 100zł. Wiadomo kobietą jestem i czasem skończy się tusz do rzęs czy odżywka do włosów. Nie wiem co robić. Chciałam się parę razy wyprowadzać, ale jak oglądałam rudery do wynajęcia, to słabo mi się robiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może wyjedź na pół roku gdzieś za granicę odłożysz napewno z kilkanaście tysięcy. Wrócisz wynajmiesz mieszkanie , kupisz komputer i będziesz w Polsce szukać pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pain 00
matko biedna. Mam to samo chociaz jezzcze gorzej bo mamy dziecko :(. Juz nie wiem czy go kocham, jesten z nim ze wzgledu na dziecko. Jest nie czuly, zalezy mu na uslugiwaniu i obiadkach, szuka sluzacej, jego mamuska jest najlepsza, bo sobie ja wychowali ;/niestety jego rodzicd nie wpoili mu milosci, szacunku, tylkk dynskryminacje kobiet, ze one maja miejsce w domuna d***e i maja dbac o mezow!!!. A jak nie to wp*****l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
wyjazd za granicę nie wchodzi w grę, piszę przecież, że dopiero co pracę w zawodzie dostałam i póki co to się jej trzymam bo ciężko w moim zawodzie coś znaleźć, nie znam za bardzo języka, nie znam nikogo za granicą, nie mam pieniędzy nawet na wyjazd, oszczędności nie mam w ogóle pain 00 współczuję Ci, a jak Twoja sytuacja finansowa wygląda, no i czy możesz liczyć na pomoc rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie poddawaj się !!! Życzę Ci wytrwałość w dążeniu do celu. Pozdrawiam; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Młoda Naiwna: Zaczyna się rok szkolny, a ty pracujesz na pół etatu. Jest portal (nie podam nazwy bo spam) ale ogłoś się, że możesz udzielac korepetycji- jeżeli nie czujesz się na siłach to przecież czasem niektórzy potrzebują ludzi na 1-2 dni do pracy i tam możesz chodzić zarobić, jeśli nie koliduje Ci to z pracą. Przede wszystkim uwierz w siebie i swoje możliwosci. Udowodniłaś w poście, że jesteś silna. Miałaś traumatyczne dzieciństwo/okres dorastania, a wyrosłaś na ambitną młoda kobietę. Jesteś wykształcona, masz pracę w zawodzie, doszłaś do tego SAMA. Staraj się jak możesz oszczędzać i zarobić. Może masz jakieś stare ubrania, lub rzeczy ktorych już nie potrzebujesz- możesz je sprzedać. Nie pozwól kontrolować swoich wydatków, przychodów. Rób wszystko w tajemnicy przed nim. Jakbyś zaczęła od dziś... nie... Nie ma "zacznę jutro". Masz zacząć już DZIŚ. Dwa, góra trzy miesiące i od niego odejdziesz. Zaczyna się rok akademicki i wiesz co? Akademiki (przynajmniej te w Krk) mają wolną sprzedaż. Tam do 500zł masz zapewnione mieszkanie. Na jedzenie wydasz około 150-200zł. Na początek to jest bardzo dobry sposob żeby zaoszczędzić. Pomyśl o tym. Pomęczysz się w takim akademiku ale będąc sama sobie Sterem Okrętem i Rybą. Będziesz wolna! Nie jesteś warta maminsynka, który myśli, że Cię udomowi. O nie! Walcz o siebie. Nie mam takiej sytuacji, ale Cię wspieram całym sercem! Uda Ci się :) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pain00
wiesz co mam macierzynski , ale niedlugo sie skonczy no i na rodzicow tez moge troche liczyc, ale boje sie ze zrobi mi i dziecku krzywde jak od niego odejde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Młoda Naiwna: Zaczyna się rok szkolny, a ty pracujesz na pół etatu. Jest portal (nie podam nazwy bo spam) ale ogłoś się, że możesz udzielac korepetycji- jeżeli nie czujesz się na siłach to przecież czasem niektórzy potrzebują ludzi na 1-2 dni do pracy i tam możesz chodzić zarobić, jeśli nie koliduje Ci to z pracą. Przede wszystkim uwierz w siebie i swoje możliwosci. Udowodniłaś w poście, że jesteś silna. Miałaś traumatyczne dzieciństwo/okres dorastania, a wyrosłaś na ambitną młoda kobietę. Jesteś wykształcona, masz pracę w zawodzie, doszłaś do tego SAMA. Staraj się jak możesz oszczędzać i zarobić. Może masz jakieś stare ubrania, lub rzeczy ktorych już nie potrzebujesz- możesz je sprzedać. Nie pozwól kontrolować swoich wydatków, przychodów. Rób wszystko w tajemnicy przed nim. Jakbyś zaczęła od dziś... nie... Nie ma "zacznę jutro". Masz zacząć już DZIŚ. Dwa, góra trzy miesiące i od niego odejdziesz. Zaczyna się rok akademicki i wiesz co? Akademiki (przynajmniej te w Krk) mają wolną sprzedaż. Tam do 500zł masz zapewnione mieszkanie. Na jedzenie wydasz około 150-200zł. Na początek to jest bardzo dobry sposob żeby zaoszczędzić. Pomyśl o tym. Pomęczysz się w takim akademiku ale będąc sama sobie Sterem Okrętem i Rybą. Będziesz wolna! Nie jesteś warta maminsynka, który myśli, że Cię udomowi. O nie! Walcz o siebie. Nie mam takiej sytuacji, ale Cię wspieram całym sercem! Uda Ci się :) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
Dziękuję za dobre słowo. Bardzo to dla mnie ważne, ponieważ jak pisałam nie mam nikogo oprócz (jeszcze) partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak teraz. Od odejścia od lenia i maminsynka powstrzymywała mnie obawa czy sobie poradzę. Brak własnego mieszkania,praca na niecały etat, jego gadka,ze sobie nie poradzę. Ale postanowiłam walczyć,pojawiła się szansa nadgodzin,biorę co się da, wynajmę pokój choc studentka nie jestem. Ale na zachodzie to powszechne. Wierze ze mi sie uda. Musisz pracować jak najwięcej,własna kasa to podstawa. Mnie wspierają przyjaciele którzy znają moja sytuacje. Musi mi sie udać. Będę jeszcze szczęśliwa ☺. Tobie życzę sily samozaparcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak autorko, przespałaś się z tematem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
Przespałam się z tematem i jest tak jak zwykle. Dziś na to patrzę na zasadzie nie jest tak źle i pełno moich iluzji, fantazji, zaprzeczeń zaczyna działać. Zawsze tak mam. Ciężko będzie odejść. Więzienie jest w mojej głowie i zdaję sobie z tego sprawę. Z drugiej strony chcę się przygotować do odejścia. Wysłałam dziś kolejne cv. Zresztą cały czas wysyłam. Może coś się ruszy w tym temacie. Zmiana dotycząca uniezależnienia finansowego i emocjonalnego nie nadejdzie z dnia na dzień, także powoli, małymi kroczkami planuję wyjść z tego uwikłania. Planuję powoli się znieczulać, coraz mniej z nim gadać, nie sypiać, planować sobie swój wolny czas z koleżankami lub w samotności nie siedząc i nie patrząc na niego albo w ścianę, z powoli odzwyczajać się od niego. Od około 2 tyg. ćwiczę, może jak będzie lepiej finansowo zapiszę się na fitness, wyjdę do ludzi. Już kilkakrotnie udawało mi się samej spędzać czas, być bardziej samodzielną, on był wtedy kochany i milutki, ja połykałam haczyk, myślałam, że się zmienił, że będzie więcej poświęcał mi czasu, potem rezygnowałam ze swoich spraw i było to samo czyli olewanie. Także wiem, że on się nie zmieni. Jest jak pies ogrodnika, jak widział, że mam znajomych, pasję itd. to wyśmiewał to albo był bardzo milutki i kochany żebym odpuściła, a jak odpuszczałam swoje potrzeby to znowu stawał się chłodny i obojętny. Nie chcę przedstawiać tej sprawy czarno biało, bo tak nie jest. On potrafi być czuły, kochający, w łóżku zawsze dba o mnie i moje potrzeby, to on zachęcał do rozwijania się w moim zawodzie, kiedy chciałam odpuścić, nigdy nie powiedział że mu się nie podobam, nawet jak przytyłam, to twierdził, że wyglądam pięknie. W domu pomaga, sprząta, gotuje, nie można powiedzieć, że się mną wysługuje. No i znosił moje wszystkie depresyjne stany. Też jest emocjonalną kaleką, która się pogubiła. Też ma kompleksy na punkcie niskich zarobków. Wciąż się obawia, że go zostawię dla bogatego, innym razem wypomina mi kasę, którą dał mi na coś tam. Nie wiem jestem pogubiona, brak mi podstawowej orientacji, przez to, że nie miałam żadnego wzoru w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
Dodam jeszcze, że kolejny temat właśnie dotyczy mojej rodziny i jego rodziny. Nie raz komentował, że pochodzę z patologii itd. Ja przyjmowałam to bez emocji, bo tak jest, ale podczas kłótni zaczynał to wykorzystywać, na zasadzie, że moja rodzina jest be i ja też, a jego jest super i tu się pojawia mega problem, bo w jego rodzinie nie było nadmiernego picia, ale też były różne dysfunkcje, których on nie widzi, wypiera się ich. Jego bratowa wiele mi opowiadała na temat relacji w jego domu np o biciu, zastraszaniu przez matkę. Zresztą też sama dużo widzę. A on się tego wypiera, nie widzi totalnie. Jego matka jest przewspaniała i kochana, jego rodzina i on sam nie ma absolutnie żadnych problemów emocjonalnych, a mówiąc to łzy mu się lały i złość i agresja w nim wzrastała, także chwytał mnie za przeguby rąk i zastraszał: jeszcze raz powiesz coś o mojej rodzinie, to zobaczysz. No masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda naiwna
No i jeszcze do tego dochodzi, że jak jego rodzina mnie krytykuje itp, to nigdy nie stanął jawnie w mojej obronie, także czułam się zwykle jak śmieć. Od pewnego czasu zaczęłam się bronić sama, nie agresywnie, tylko asertywnie i umiem się bronić. Tylko serce boli, że on jako mężczyzna daje pomiatać swoją kobietą. On się swojej rodziny boi, no funkcjonuje dalej na poziomie dzieciaka, który nie ma swojego zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci współczuję. Ale niestety patrząc na to realnie to nie utrzymasz się sama w tym chorym kraju. Tutaj nie będziesz zarabiać więcej jak 1500zł. Nieważne kursy i szkolenia, to teraz nic nie daje. Ludzie mają kursy a i tak są bezrobotni albo pracują za marne grosze. Wynajmiesz pokój za 600zł i będziesz biedować i jeszcze nie wiadomo jakie towarzystwo. Niestety tak jest w tym kraju, tutaj zarabia się grosze i nie stać człowieka na samodzielne życie, a jeśli nie ma własnego mieszkania to już w ogóle masakra. Poza tym jesteś chora więc wszelka praca fizyczna za granicą odpada... Patowa sytuacja, nie wiem co Ci doradzić. Może przez neta poszukać jakiegoś faceta z mieszkaniem, który cię weźmie do siebie i będzie lepiej traktował? Ale to też nie takie łatwe, teraz każdy szuka modelki i najlepiej żeby miała 20 lat. Żyjesz w iluzji jeśli myślisz, że za polską pensję utrzymasz się sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jatezzz
Ja mieszkam za granicą obecnie (Holandia) a wyjeżdżając jedyne co potrzebowałem tak naprawdę, to ciuchy, pościel, kosmetyki, itp. i około 300 euro na przeżycie pierwszych 3 tygodni. Trafiłem do pracy gdzie się od razu sprawdziłem i wpasowałem w ekipę pracującą. Pracuję z holendrami, znam angielski troszkę ale mieszkają wokoło polacy którzy nie znają żadnego języka prócz ojczystego i normalnie pracują, mieszkają i żyją. Co do języka w rok możesz się nauczyć tyle że będziesz wstanie poprowadzić normalną długą rozmowę, trzeba tylko poświęcić się. Więc co do wyjazdu za granicę, nie rezygnowałbym na twoim miejscu z tego bo naprawdę można znaleźć tu świetną pracę i poznać fajnych ludzi. A agencje pracy pośredniczące za granicą mają domki itp. w których lokują sowich pracowników i wożą ich do pracy, a kaucje itp. odciągają przy pierwszej lub przy pierwszych dwóch wypłatach żebyś miała na życie i po przepracowanym tygodniu zazwyczaj już możesz wziąć zaliczkę. Także 200-300 euro maks, pakuj wszystkie manele i jazda. ;-) PS. Mówiąc że mi potrzebne jakieś 300 euro miałem na myśli że ja akurat bardzo dużo jem. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jatezz to nie trzeba znać języka? Tam nie ma rozmów kwalifikacyjnych? A wizyty w urzędzie, żeby się zarejestrować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A możesz podać namiary na taka uczciwa agencję pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jatezzz
Nie, rozmowy masz po polsku w polskich agencjach, w urzędzie wyrobić numer BSN jedzie jakis koordynator z toba ktory zna jezyk i pomaga ci wyrobic, konto w banku to moment na domkach mozna znalezc kogos poprosic ewentualnie dać te 15-20 euro zeby zawiozl i pomogl zalozyc ot co (PS. w holandi zeby zalozyc konto pierw trzeba wyrobic ten numer BSN powszechnie znany tutaj jaki SOFI). Bałem się jak diabli wyjezdzając a okazalo sie ze nie bylo czego. Ludzie tutaj sa tak mili ze idac ulica nieznajomi mi ludzie usmiechaja sie i mowia oi/hai itp. czyli na nasze dzien dobry itp. Najbardziej to jedynie uważać na niektórych polaków bo jest tu pełno tzw. marginesu społecznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jag bym tobie radzila skoncz z nim jak najpredzej dla wlasnego zdrowia. Nic z tego zwiazku nie bedzie tylko strata zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jag bym tobie radzila skoncz z nim jak najpredzej dla wlasnego zdrowia. Nic z tego zwiazku nie bedzie tylko strata zdrowia. Mieszam w Se i tutaj bez jezyka to tylko sprzatanie i nic wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz iść do terapeuty,sama z tego nie wyjdziesz,zadajesz wiele oczywistych pytań,poddajesz w wątpliwość swoją włąsną wartość,uwięziłaś się sama we własnym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jatezzz
The perfect match (może uczciwa nie jest do konca ale domek dadzą z średnimi warunkami, zarobić też zarobisz nawet spoko jak bez wiekówki i zaliczki tygodniowo po 50 euro mozesz brac zanim dostaniesz drugą wypłatę bo z pierwszej po odciagnieciach prawie nic nie zostaje). Pollux-international I ogólnie szukać na necie agencji a tutaj o pracę bardzo łatwo i bardzo łatwo i szybko można zmienić na inną ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez bylam w takiej sytuacji.mam dziecko i nie mialam gdzie pojsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×