Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie umiem tego zaakceptować u niego

Polecane posty

Gość gość

Ja miewam stany depresyjne, ale wywołane przez to, jak postrzegam świat. Ja wszystko analizuję, wykryję nieścisłości, zbyt wiele rzeczy postrzegam do bólu logicznie. Kocham artyzm, muzykę, taniec, potrafię się w tym zupełnie zatopić, nie umiałabym bez tego żyć. On jest innym typem, twardo stąpa po ziemi, postrzega życie bardziej surowo, nie roztrząsa wielu spraw. Zamiast muzyki wybiera bardziej hmm praktyczne/manualne zajęcia, (ostatnio wymyślił na wycieczkę trasę górników, gdzie musiałabym operować jakimś kilofem w ramach hmm kreatywnego zwiedzania... dla mnie zgroza, co w tym ciekawego? albo park zabaw... ), remontuje sam dom swoich rodziców, jest po studiach inżynierskich etc. No taki typ po prostu. Ja go chyba nigdy nie zarażę moimi pasjami, a on mnie swoimi. Nie mogę z nim porozmawiać na poważne, życiowe tematy, bo on zaraz mnie po prostu "hamuje" albo pociesza... Nie lubi też psychologii (ja pseudopsychologii i pseudorozwoju też nie lubię, ale akademicką, popartą mocnymi dowodami... ) Ma wiele zalet, jest bardzo domyślny, opiekuńczy, mimo różnych zainteresowań interesuje się wszystkim, co mam do powiedzenia - stara się. Ja też się nim interesuję, pamiętam o wszystkim, o czym mi mówi, ale jednak jesteśmy tak różni... Czy to może być przeszkoda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeciwienstwa sie przyciagaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeszkodą jest to, że swój sposob widzenia uważasz za jedyny właściwy. Dużo osób miałoby frajde z takiej wycieczki poznawczej, a ty w tym nic fajnego nie widzisz.... Przez to twoje wspaniałe podejście masz stany depresyjne, a pewnie zapomniałaś co mówi o tym psychologia. Przypomnę ci, że ludzie którzy mają stany depresyjne dopatrują się problemów tam gdzie ich nie ma, roztrząsają niepotrzebnie sprawy nieistotne i dopatrują się we wszystkim wad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciwieństwa się przyciągają to najgłupszy frazes jaki słyszałam. Nadawanie na tych samych falach to podstawa udanego związku na lata, bo zauroczenie szybko mija i jeśli ludzie nie mają podobnego spojrzenia na życie to związek się rozpada, bo po prostu męczą się ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:11 Ale ja taki sposób myślenia też "praktykowałam" :P. Taki zwyczajny, "surowy". Często jestem spontaniczna. Nie jest tak, że jestem typem 100 % analityka. Z tym że to akurat nie łączy się z takimi zajęciami, jakie on mi proponuje, bo ich po prostu nie lubię. Mam chyba prawo coś lubić, czegoś nie, podobnie jak on. Jedynie zastanawia mnie, czy to nie są jednak zbyt duże różnice. I on, i ja moglibyśmy się czuć niespełnieni w ewentualnym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz absiolutną rację, ale z twoim podejściem to z nikim się nie dogadasz. Przeczytaj swój pierwszy post, jak krytycznie podchodzisz do faceta który ma inne zainteresowanie i podejście do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dopatruję się problemów, tam gdzie ich nie ma. Irytują mnie takie osoby, drobiazgowe i drące koty o byle co. Ja do takich typów nie należę. Problemy widzę w większych sprawach, bardziej istotnych. To też nie jest dobre, ale umiem sobie z tym radzić, bo wiem, że żeby przetrwać, trzeba to sobie poukładać w głowie. A i te moje stany depresyjne może nawet nie są aż depresyjnymi, bo funkcjonuję na co dzień naprawdę nieźle. Wad wokół siebie widzę dużo, ale z drugiej strony mam takie przekonania, że wiele da się zrobić, rozwiązać, często robię coś bez oglądania się na "blokady" społeczne i dzięki temu udało mi się w swoim życiu zrobić ciekawe rzeczy. Tylko no właśnie, to są z reguły rzeczy, które wypływają ze mnie samej, jestem baardzo typem "kota, który chadza własnymi drogami" i dobrze mi z tym. A on inaczej - on się dostosowuje do towarzystwa, potrafi mnie naśladować nawet w wielu rzeczach, jest bardziej uległy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to go zostaw, on zajdzie daleko bo jest ogarnięty i potrafi dopasować się do środowiska. Inna droga, ale równie dobra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację, krytycznie. I co jest zabawne, to nie jest tak, że ja go nie doceniam. Nie, w innych sferach go bardzo doceniam. Ale im bardziej go poznaję, tym bardziej irytują mnie różnice. A ideałów przecież nie ma, więc staram się siebie przekonać, że to po prostu minie. Ciekawe jest jednak to, z czego się to u mnie bierze. Może mam niezaspokojone potrzeby, których spełnienie chcę egoistycznie znaleźć w jednej osobie, a że ona mi nie daje WSZYSTKIEGO, to się wkurzam. . A tak się nie da, a traktowanie kogoś jako narzędzia, nawet podświadomie, nie wygląda dobrze. A może za dużo kombinuję i po prostu faktycznie do siebie nie pasujemy i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A teraz z kolei z Twojej strony był przytyk do mnie :). Ja też umiem się dopasować do środowiska, ale nie przejmuję jego cech. A on... jak gdzieś idziemy, nawet zamawia to co ja, o czymś mu powiem, googla to od razu i coś próbuje się o tym wypowiedzieć, zgadza się na każdą propozycję, sugestię. Kompromis kompromisem, ale nie przesadzajmy ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie był przytyk - napisałam, że po prostu on "dojdzie do czegoś" inną drogą, ale nie gorszą od ciebie. I nie powinnaś być krytyczna względem kogoś kto nic złego nie robi i wręcz stara się mieć z tobą coś wspólnego. Co ty dla niego robisz? NIC. Bo nie lubisz...a on nawet próbuje tego samego jedzenia co ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Martwię się o niego jak cholera. Zakazałam mu nawet odwozić mnie autem jak spotykamy się późno, bo ciągle chodzi niewyspany. Akurat w tej kwestii uparty jest i musiałam podstępem to przeforsować :P. A my nawet nie jesteśmy razem! Choć wszystko do tego zmierza. Nie jest tak, że nie zgadzam się na jego każdą jedną propozycję, czasem się zgadzam, ale nie jestem w stanie za każdym razem. Znaleźliśmy jednak kompromisy, gdzie chyba obie strony całkiem lubią chodzić. Szanuję go jako człowieka, jestem z nim zawsze szczera. Ostatnio mi powiedział,że jestem jedną z bardzo niewielu osób, którym ufa. Naprawdę myślę, że nie trzeba czegoś robić na siłę, być sztucznym, żeby z człowiekiem się dogadać. Ale martwi mnie zwyczajnie, że na dłuższą metę będzie mi i jemu brakowało pewnych rzeczy i rozminiemy się w pewnych rzeczach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem krytyczna wobec naszych różnic, a nie jego jako człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To daj spokój. Może to być fajny znajomy, ale nie partner bo się będziecie zwyczajnie razem nudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie powinnas z nim byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro nie umiesz go zaakceptować to nie mozesz z nim byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Możecie się uzupełniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem kobietą z zawodu artystycznego, i napiszę Ci tak- za dużo analizujesz i wertujesz we własnej głowie. Gdybyś zechciala spróbowac iść , pojechać na taką wycieczkę, przewietrzylabys umysł. Park zabaw też może być fajny. Jesteś introwertyczką, ale zbyt zamykającą się w sobie. Wyluzuj, i pozwól sobie na trochę...frywolnosci. Zycie nie musi, nie powinno być stale powaźne, a dysputy mądre i filozoficzne. Nie bądź Atlasem, dźwigającym na barkach troski tego świata. On jest energicznym mezczyzną, pogodnym, a Ty miewasz stany depresyjne. Masz okazję, by czerpać, nauczyć się od niego radości życia. Ten facet to terapia dla Ciebie. A że nie chce sluchac muzyki, to nie. Może dla niego najlepszą "muzyką" jest stukot młotka i warkot wiertarki. Niezaleznie od tego, czy będziesz z nim , czy nie, zachęcalabym Cię do wycieczek, z kilofem lub bez:), i do wręcz dziecięcej radości w odkrywaniu świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wyobrazam sobie byc z facetem ktory nie kochalby jak ja ogladac klasyczne kino, azjatyckie stare filmy, okreslone seriale itd. podobnej muzyki, podobne sporty. to byloby bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:44 Ale ja nie siedzę i całe czas nie rozkminiam :). Nie, uwielbiam podróżować, potrafię spontanicznie kupić bilety i jechać na wycieczkę do jakiegoś miasta, bo tak mi się zachciało, etc etc, jeżdżę stopem, różne pomysły wpadają mi do głowy. Tylko ja po prostu nie lubię pewnych rzeczy. W parku zabaw już kiedyś byłam i takie rozrywki nie są dla mnie, nie trafia to do mnie. On muzykę lubi, ale raczej.... spokojny rock i trochę hip-hop. I on nie jest pogodny i energiczny, właśnie odwrotnie :P. Jest o wiele spokojniejszy ode mnie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o ktorym penisie piszemy bo nie wiem co myslec :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat seriale to on niektóre oglądał takie same jak ja :D jedno podobieństwo. Ale z tego co widzę to raczej nie trafił do nich po zainteresowaniach, tylko po tym, co jest ogólnie polecane :) Ja mam jak widzicie sprecyzowane zainteresowania, ale ciągle odkrywam coś nowego, tylko z reguły na własną rękę. Na przykład tańcem zafascynowałam się jakiś rok temu i wpadłam po uszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka się zaktywizowała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja swoje stany "pseudodepresyjne" zawsze będę mieć w większym albo mniejszym stopniu :). Przyzwyczaiłam się do tego i umiem sobie z tym radzić, głupotą byłoby na to narzekać. Wiele osób ma naprawdę wielkie problemy z psychiką, które uniemożliwiają im normalne funkcjonowanie. Wmówiono nam, że mamy być zawsze uśmiechnięci, radośni, etc, a właśnie czasem takie gorsze okresy są normalne u niektórych, to jest człowiecza cecha. Byleby właśnie nie przekroczyć pewnej granicy i nie było to mocne zaburzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To pisz o staroświeckiej melancholii, a nie o stanach depresyjnych, które kojarzą się z psychiatrią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli czujesz, że naprawdę tego nie akceptujesz... nie rób tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz wysokie poczucie wlasnej wyjatkowosci ,rozumiem,ze tworzysz wlasna muzyke i masz osiagniecia taneczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co ma piernik do wiatraka? O co ci chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za mną biega teraz chłopak, przy którym jestem bardziej otwarta. Ostatnio przy nim odpyskowałam jakiemuś facetowi na ulicy, który mi powiedział, 'włącz ten przycisk' a ja mu odparowałam 'mówi się proszę i nie jesteśmy na ty' i tak się tym potem zachwycał, że hoho... A przecież to nie ma wielkiego znaczenia. Poza tym widać, że lubi jak się z nim droczę, nie jestem przewidywalna i wpadają mi różne pomysły do głowy, które chcę z nim realizować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×