Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TakieŻyciePokiełbasione

On ma problemy psychiczne. Ja chyba też.

Polecane posty

Gość TakieŻyciePokiełbasione

Cześć. Przeczytajcie tę historię, nie musicie się wypowiadać. Muszę to z siebie wyrzucić, bo czuję, że w mojej głowie i w sercu nie ma już więcej miejsca na ten cały chaos. Jestem w związku. W grudniu miną dwa lata. Szybko się zaczęło, po ok 1-2 m-cy mieszkaliśmy już razem. Chwilę u jego matki, potem rok na wynajmie, teraz, z przyczyn sił wyższych, znów u jego mamy, od pół roku. Mieszkanie jest małe, matka jest stara (ma prawie 70 lat), żyjemy sobie na głowach w ciasnym pokoju z łóżkiem, dwiema komodami i biurkiem. Kiedy łóżko jest rozścielone ledwo można się przecisnąć. To doprowadza mnie do szewskiej pasji. Okazuje się, że jego matkę też i chce, żebym się wyprowadziła. Rozumiem ją, bo ja już nie mogę na nią patrzeć, wkurza mnie jak mi coś w kuchni przestawi, a to w końcu jej kuchnia. Denerwują mnie skórki od ogórka w zlewie, podkarmianie mojego kota, dotykanie moich rzeczy, jej ton, który zamiast prośby ma w sobie żądanie, no po prostu wszystko. I wygląda na to, że jest vice versa. Chociaż oceniam, że ona mnie po prostu nie lubi. Chociaż lubiła, a wszystko się zmieniło, od kiedy siostra mojego partnera zaczęła na mnie gadać. Ta, to mnie wprost nienawidzi. W sumie, nie wiem za co, bo jak można nienawidzić kogoś za to, że (podobno) się wymądrza i lubi mieć rację? Ja też dziewczyny (baby? ma 40 lat) trochę nie lubię, ale jestem na tyle dojrzała, żeby ją akceptować ze względu na mojego partnera. Ona na tyle dojrzała nie jest, powiem więcej: jest wręcz dziecinna, bo potrafiła powiedzieć bratu, że mnie nienawidzi i sugerowała przy tym różne rzeczy. Nie będę tej pani zbyt szczegółowo opisywać, powiedzmy, że może jestem przemądrzała, jeśli przyjąć, że w innych ludziach najbardziej nas denerwują cechy, które mamy w sobie. A ona jest po prostu OKROPNA. Potrafiła powiedzieć swojej szwagierce, że jest ograniczona, bo nie lubi kombi (jak to Ci się nie podoba? A widziałaś WSZYSTKIE modele? Nie? No to jesteś ograniczona! - tak to mniej więcej wygląda). Siostra, ze swym mężem tworzą zgrany team i wspierają się bardzo mocno w tym, co robią, czego ja od swojego partnera nie mam, mam wrażenie, że siostra jest ważniejsza. Ja oczywiście wybierać nie każę, ale fajnie by było, gdyby chociaż czasem zareagował. Tak wiec z siostrą wojna, siostra zbuntowała matkę i wygląda na to, że jestem na straconej pozycji. Szczerze mówiąc ciężko mi znieść myśl, że żyję w obozie nienawiści. No i naprawdę nie rozumiem jak tu można kogoś nienawidzić za jakąś cechę, którą posiada (lub nie). A sam partner... Ciężki przypadek. Ważny dla niego jest rozwój, potrafi zniknąć z mojego życia pogrążony w rzeczach, które robi. Co chwilę wymyśla sobie coś innego licząc, że przyjdzie do niego tak zwane flow. Raz jest, raz go nie ma. Mogę na niego liczyć, pomaga w domu, zawiezie gdzieś jak trzeba, pójdzie na zakupy, naprawi cieknący zlew i wyrwany kontakt, ale poza tym czuję, że raz jest jak dziecko, a raz jak ojciec. Nie potrafi wyrażać uczuć i mimo, że jest i pomaga, to nie czuję, żeby mnie kochał (chociaż mówił mi, że jestem jego wszystkim). Uprawiamy bardzo mało seksu i to nie ostatnio, tylko praktycznie od zawsze, a od jakiegoś czasu jest gorzej. Podobno to kwestia jego małych potrzeb. Moje są spore, co mnie frustruje. Od kilku miesięcy trenuję crossfit i wyglądam naprawdę coraz lepiej. Mam wrażenie, że moja rosnąca atrakcyjność jest wprost proporcjonalna do jego reakcji na mnie. W sensie, jest coraz gorzej. Ogólnie bardzo dobrze się dogadujemy (to mój trzeci poważny związek) i nie sądzę, żebym tak świetnie się z kimkolwiek wcześniej rozumiała. Można powiedzieć, że pod wieloma względami się uzupełniamy, jesteśmy podobni, ale różni, no nie wiem, naprawdę długo czułam, że to ktoś, z kim chcę spędzić życie. Jednak nie jestem w stanie znieść jego wahań nastroju, tego braku równowagi, braku wyrażania uczuć. On twierdzi, że chce się rozwijać, potrafił mi niejednokrotnie zarzucić, że ja tego nie robię (pomimo, że maluję (akryle, oleje), rysuję, bawiłam się w bloga, napisałam bajkę dla dzieci, jestem handlowcem, więc w każdej jednej pracy zdobywam specjalistyczną wiedzę, a teraz bawię się też trochę w marketing i social media. Do tego, jak wspominałam, intensywnie trenuję. No ale się nie rozwijam, ok. Nie wiem już... kocham go, bardzo. Myślę jednak, że on się nie zmieni. Czasem mi przemknie przez głowę, że jestem atrakcyjną, inteligentną kobietą, niezależną finansowo, wartą po prostu czegoś więcej. Tylko, że on naprawdę potrafi mi to czasem pokazać. A potem ucieka w ten swój świat i znowu go nie ma. I poza tym, że nie potrafi wyrażać uczuć, ma również problem, żeby rozumieć uczucia innych. Dla przykładu sytuacja z wczoraj: pojechał do tej nieszczęsnej siostry mówiąc, że będzie za 1-1,5h. Po trzech godzinach przełamuję dumę i dzwonię, bo już po 22, środek tygodnia, pojechał autem i tak dalej. Nie odbiera. Dzwonię drugi raz - to samo. Kładę się zapłakana postanawiając sobie, że jak nie będzie go po 24 to budzę jego matkę, żeby mi dała numer do swojej córki. Wrócił o dwunastej mówiąc, że wyjaśniali sobie wszystko (jakieś żale i w ogóle) i jak dzwoniłam, to był tak wyprany już z emocji, że nie chciało mu się gadać. I zarzucił mi, że wydaje mi się, że świat się kręci w okół mnie. Och, oczywiście. Bo się martwiłam. Bo zadeklarował godzinę. Bo ku***rwa nie odbierał. Nie wiem już nic. Pozostaje tylko pytanie: jak żyć? A... dodam jeszcze, że na samą myśl o rozstaniu czuję, jak serce mi się rozszarpuje na drobne kawałki i że tracę coś, na czym najbardziej mi zależy. Tak jakoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przełam ból który czujesz w sercu, i zerwij z obecnym partnerem. Stań się wampirzycą krążącą nocami po starych cmentarzach - to ukoi twój emocjonalny ból. Pozwól żeby twoje serce wypełnił chłód i ciemność Nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
śpicie łóżko obok łóżka z jego matką??? co za szmata z ciebie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakieŻyciePokiełbasione
Co takiego? Och, faktycznie. Jest za ścianą. Dobrze, że ma problemy ze słuchem... Nie wiem, nie chce zaczynać odnowa. Mam takie przeczucie, że jak to się skończy to już więcej nie wejdę w żaden związek. Poza tym, on jest teraz na terapii, mam ciągle nadzieję, że zacznie mi okazywać uczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem powinnaś zakończyć ten związek. Chodź do nas - do Królestwa Nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakieŻyciePokiełbasione
Królestwo Nocy brzmi niezmiernie kusząco, ale jednak wolę dzień i ciepłe promienie Słońca, które koją od nadmiaru myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość finfan
Czegoś tu nie rozumiem. Mieszkasz u matki konkubenta bez ślubu i masz pretensje do niej, jego siostry i do konkubenta. Czy istnieje ktoś w tym otoczeniu, kogo chociaż trochę szanujesz, lubisz? Mam dziwne wrażenie, że wszystko musi kręcić się wokół ciebie, wszyscy powinni zwracać się do ciebie z nabożną uległością, z ukłonami, pochylonymi głowami lub padać przed tobą na kolana. Kobieto. Wybrałaś życie w obcym domu i to ty powinnaś dostosować się do innych bo jesteś obcą osobą, która narusza dotychczasowy porządek. Matka konkubenta ma 70 lat, i podziwiam ją, że godzi się na to, by mieszkać pod wspólnym dachem z takim dziwolągiem jak ty, którego nie stać na pewno na żadną pomoc, nie mówiąc już o dobrym słowie bo wszędzie węszysz czyjąś złą wolę, i kiedy tej kobiecie naprawdę coś zagrozi życiu, uciekniesz gdzie pieprz rośnie i nawet palcem nie tkniesz, żeby się nią zająć. Pogardzam osobami, które żyją na krzywy ryj w czyimś domu, które trzymają się jak rzep psa, kogoś z kim żyją i wydaje im się, że maja prawo narzekać na wszystko i wszystkich. Jak ci autorko niewygodnie, to wracaj do rodziców. Pomagaj swoim rodzicom, zaopiekuj się nimi, żyj w domu rodzinnym, a spotykaj się z konkubentem bez sypiania z nim w jego domu. Wtedy będziesz szczęśliwa, zadowolona :D i nie będziesz musiała "patrzeć" na matkę konkubenta, podkarmianiu twojego kota (zupełny brak wyobraźni, jak można kogoś narażać na mieszkanie z kotem - przecież to zbiorowisko największych bakterii:P), ciasny pokój i wszelkie niewygody. Co do konkubenta, to zgadzam się z nim, że najważniejszy jest rozwój osobisty. Ty jednak w tym rozwoju nie posunęłaś się za daleko bo napisać bajkę, trenować crossfit, malować akrylami, olejami, bawić się w bloga i poprawiasz swój wizerunek w pracy( w dzisiejszych czasach, każdy robi jakieś kursidła :D), bawić się w marketing i social media :D potrafi prawie każdy, ja też ( bez crossfitu :D); z tym, że jeśli o mnie chodzi, to ja się nie BAWIĘ, tylko wykonywane czynności traktuję serio.Może dlatego osiągam sukcesy w tym co robię i naprawdę się rozwijam. Mięśnie ciała zostawiam innym przyziemnym sportom takim jak basen czy jazda na rowerze. ;) Może i jesteś "atrakcyjną osobą" - nie ma potwierdzenia w postaci zdjęcia lub aktualnego nagrania wideo, ale jedno jest pewne - jesteś kobieto marna i zbyt zwrócona na siebie. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakieŻyciePokiełbasione
Najgorsze jest to, że tego wszystkiego jest za dużo. Doszło do tego, że każdy kryzys mnie załamuje i wylewa się ze mnie czara rozpaczy. Cokolwiek jest "nie tak" mam myśli dotyczące sensu tego wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakieŻyciePokiełbasione
Finfan, mam prawo czuć się niekomfortowo, szanuję jego matkę, a na dodatek płacimy jej za to, żeby móc tam mieszkać (pieniądze pokrywają całość jej opłat plus z 200zł nadwyżki, jedzenie kupujemy sobie sami). Jesteśmy tam, ponieważ, musieliśmy w trybie natychmiastowym zabrać się z wynajmowanego mieszkania (oszust) i ostatecznie zdecydowaliśmy, że zostajemy, zbieramy kasę i bierzemy kredyt (z resztą miało być to w tym miesiącu, tylko nie znaleźliśmy jeszcze mieszkania, które by nam odpowiadało). Jasne, są osoby, które szanuję i lubię. Ciekawe, że pomimo tego, iż wyciągasz bardzo niefajne i niepodparte niczym wnioski, poczułam potrzebę się wytłumaczyć. A malarstwo jest pasją i rozwojem, nie zgodzę się, żeby było inaczej. Możesz sobie jeszcze dorzucić muzykę (mam płytę, na której śpiewam sama całą piosenkę plus w innych zwrotki), dobrą lekturę i rower górski ;) Kocham też anime, ale to są akurat naturalne rzeczy, których za rozwój nie uważam. Ciekawi mnie co Ty takiego robisz, że uważasz, iż się rozwijasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie myśli, że jak mu tatuś pracę załatwił, to to jest rozwój :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość finfan
Internet nie jest dla mnie nagrodą dzięki której mogę upubliczniać wszystko, co robię. :P Ty masz problem bo opowiadasz o sobie tutaj. Ja, nie muszę. Zapewne zdziwi cię to, ale moje zainteresowania, praca, hobby, spędzanie wolnego czasu, są na innym poziomie niż to, co robisz. Tyle musi ci wystarczyć. "mam płytę, na której śpiewam sama całą piosenkę plus w innych zwrotki" - pogratulować :D LOL! zapewne, to sukces i niepowetowana strata dla innych, że nie mogą tego posłuchać i ocenić :P W dalszym ciągu uważam, że mimo tak "licznych" zainteresowań brak ci tego najważniejszego - dobrego kontaktu z otoczeniem, a twoim głównym celem w życiu powinno być czytanie i pisanie ze zrozumieniem. To, że konkubent "jest tam", to rozumiem, ale za Chiny nie mogę zrozumieć, dlaczego ty "tam" jesteś.;) No i, poczytaj sobie swój pierwszy post. Do skutku :D Może uda ci się znaleźć w nim rozdźwięk z tym przed moim wpisem.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakieŻyciePokiełbasione
Finfan, ja też mam ten komfort, że nie muszę o sobie pisać wszystkiego. Więc głów się ile chcesz w temacie mojego bycia w domu konkubenta. A może Cię oświeci? Swoją drogą, jeśli już wyrażamy opinie, to myślę, że masz o sobie zbyt wysokie mniemanie i niesłusznie próbujesz oceniać innych. Dobry kontakt z otoczeniem to nie jest priorytet w życiu. Mam dobry kontakt z tym, kim chcę, a czasem nawet jak się chce, to się nie da, a ja nie będę się podporządkowywać i ubierać masek. Nie uważam, że świat się kręci wokół mnie, a płyta jest moją pamiątką, bardzo cenną z resztą, chociaż nie powiem, możesz zacząć bić brawo :D Wiem, że nie powinno się ludzi oceniać, ale mam przeczucie, że tylko taki mądruś z Ciebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość finfan
Napisałaś wystarczająco dużo by stwierdzić, że jesteś przeciętną gwiazdą :D tego forum. Niestety nie mam czasu bu rozświetlać twoje wszystkie zalety dla których żyjesz, łącznie z niewygodną matką konkubenta, jego siostrą, która napuszcza twojego konkubenta mieszkającą z wami matkę na ciebie (ufff :D), niewygodnym mieszkaniem konkubenta, matką konkubenta za ścianą, twoim kotem, którego ta wstrętna baba dokarmia oraz bycia w tym domu, w którym jest ci źle. W zasadzie, mam to gdzieś z kim mieszkasz, co robisz i jakie są twoje zainteresowania. łącznie z twoim śpiewem jednej piosenki na okrągło :D i jej zwrotek. Jeśli o mnie chodzi, mam wystarczająco dobre mniemanie o sobie, a ciebie, kobieto oceniam po chaosie, który widnieje w twoim temacie i który tworzą twoje wypowiedzi. Napisałem: "Czy istnieje ktoś w tym otoczeniu, kogo chociaż trochę szanujesz, lubisz?"(chodziło o mieszkanie konkubenta i jego rodzinę) , na co otrzymałem odpowiedź: "Jasne, są osoby, które szanuję i lubię. " :D Właściwie już po tej odpowiedzi mógłbym stwierdzić, że jesteś typową Barbie, kobietą, która nie potrafi myśleć logicznie, co widać w dalszych twoich wypowiedziach. Nie chce mi się dłużej z tobą rozmawiać bo tak naprawdę, nie masz niczego do przekazania :P Sayonara! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakieŻyciePokiełbasione
Mój miły, właśnie wystawiłeś na szwank swoją własną inteligencję. Napisałem: "Czy istnieje ktoś w tym otoczeniu, kogo chociaż trochę szanujesz, lubisz?"(chodziło o mieszkanie konkubenta i jego rodzinę) , na co otrzymałem odpowiedź: "Jasne, są osoby, które szanuję i lubię. " - Czy fakt tego, że nie napisałam "w tym otoczeniu" oznacza, że zrobiłam coś źle? Szanuję i lubię matkę mojego partnera, za siostrą raczej nie przepadam, ale zasłużyła sobie na to, jej męża lubię, pozostałą część rodziny - również. A moje otoczenie to nie tylko matka konkubenta (która nie wiem, czy mnie lubi, jest w stosunku do mnie miła, ja dla niej też, to mój partner powiedział, że pewnie nie lubi i oboje zauważyliśmy małą zmianę w jej zachowaniu po tym, jak pożarłam się z jej córką. Poza tym matka sama się skarżyła na to, że nie chce, żeby dotyczyły ją nasze sprawy, czyli wspomniana osoba musi gadać, czysta logika.) Jedyny problem, jaki mam to otoczenie mojego partnera, moje otoczenie jest fajne i nie wiem, czy znowu nie założysz mi przez to wirtualnej korony, ale chyba mnie lubią :) Poza tym, nigdy nie powiedziałam, że ktoś jest wstrętny, po dłuższym okresie mieszkania tam - mam zwyczajnie czasami dosyć i uważam, że mam prawo się czasem poskarżyć. Jasne, mogłabym się wyprowadzić, ale razem z partnerem mieliśmy wspólne plany. Ciekawe jest również spostrzeżenie, że żyję dla swoich zalet - skąd ten wniosek? Tak, śpiewam jedną piosenkę na okrągło - chyba mi się coś w mózgu zwiesiło. Idę się przefarbować na blond, zakładam fanpage dla zakochanych w sobie i ograniczonych gwiazd internetowych forów, a na koniec pójdę się pochlastać za to, że jestem typową Barbie, która nie myśli logicznie i ma nieciekawe i błahe zainteresowania, a przy tym zna na pamięć tylko jedną piosenkę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ma facet rację, jesteś zerem :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pisalas, ze jestes niezalezna finansowo. niby jakim cudem? mieszkasz juz pol roku u obcych ludzi w mini pokoiku. rodzina twojego faceta daje ci sygnaly zebys sie wynosila, a ty co? nagrywasz plyty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Następna z super pracą i pasjami, która ma czas na pisanie kilometrowych postów na kafe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, nie można powiedzieć, ze się ma pasje i pieniądze, bo stado zawistnych ludzi się odezwie. Jestem tam, żebyśmy mogli odkładać pieniądze, ale rozumiem, że ktoś kto żyje od 10 do 10 tego nie zrozumie. Dzięki temu, ze tam jestem mogę odkładać samą 2tys złotych. No ale właśnie się wyprowadzanie. Dzięki za wsparcie, forumowicze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O k****, co za referat, a tak w skrócie o co ci chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytałam początek,czego wy nie jesteście w stanie znieść byle mieć chłopa :-) wariatki,same zmieniacie sobie życie w koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, mieszkanie na tak małej przestrzeni bardzo złe wpływa na związek . Proponuje natychmiastowe wyprowadzenie sie ( razem z ukochanym ) do większego lokum. Nie ważne , ze masz zamiar kupić , najważniejszy jest wasz komfort. Jezeli chodzi o seks to nie pomogę , ponieważ tez mam niskie libido. postaraj sie " zaprzyjaźnić " z jego siostra nie musisz ją kochać ale zwykła akceptacja wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko przeczytałam Twój tekst tak po łebkach, ale tak szczerze napisze, żebyś kopnęła w doope tego faceta, dziwny ten wasz związek... mieszkanie z matką za ścianą, nie żeni się z tobą, jego rodzina jest dla niego najważniejsza, ma jakieś problemy psychiczne... naprawdę daj sobie z nim spokój. Z początku będzie ciężko ale potem odżyjesz. SZUKAJ SZCZESCIA W SOBIE. zamknij oczy, wejdź w głab siebie, wszystko jest w porządku, nawet jak jesteś sama jest fajnie tylko trzeba siebie kochać i szanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×