Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rodzic alkoholik to niekoniecznie złe dzieciństwo

Polecane posty

Gość gość

Wkurza mnie, gdy czytam, jak ktoś pisze, że ma rodzica alkoholika, a inni od razu zakładają, że miał trudną przeszłość. Ja mam ojca alkoholika, a miałem normalne dzieciństwo, rodzice nie krzywdzili mnie ani fizycznie ani emocjonalnie, relacje pomiędzy mną, a rodzicami były bardzo dobre, relacje pomiędzy rodzicami ogólnie dość dobre. Także do tych, co zakładają, że rodzic alkoholik = złe dzieciństwo, skończcie z tym stereotypem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wiesz co to jest zaprzeczanie? idz na terapię ojciec alkoholik i miales takie dobre relacje? gowno prawda,nie oklamuj siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fakt ale jednego wtedy nie widzisz manipulacji bo ona towarzyszy ci od najmlodszych lat stopka: fisher-ury. odchodzac od NIE. czytal ktos?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak sobie to tlumacz :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go stright on
widzisz roznice miedzy alkoholikiem ktory walczy ze swoim problemem a takim ktory walczy z ludzmi uswiadamiajacymi mu ten problem? stopka: dlaczego czlowiek chromy nie drazni nas a umysl chromy tak? czlowiek chromy uznaje ze my idziemy prosto a umysl chromy ze to my kulejemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgodzę się z założycielem tematu. Mój ojciec też często pił, pamiętam sytuacje jak wracał do domu pijany i szedł od razu spać, albo jak na jakiejś imprezie musiałyśmy go z mamą wyprowadzić wcześniej, zdarzało się też, że przez niego płakałam, bo ktoś zwrócił mi uwagę, że mój ojciec był gdzieś tam pijany, ale pamiętam też jak się ze mną bawił, grał w piłkę, uczył jeździć na rowerze czy rolkach, później samochodem :) zawsze mogłam z nim pogadać, słuchaliśmy podobnej muzyki i chyba właśnie dzięki temu mam taki, a nie inny gust muzyczny. Mimo, że jestem już dorosła, a tata nie żyje od kilku lat dalej często o nim myślę i zastanawiam się co by mi powiedział w danej sytuacji. Pewnie część z Was uzna, że się oszukuję, mam zespół wyparcia czy jak to się tam nazywa, ale moich wspomnień nikt nie zmieni, ani tych dobrych, ani tych złych. Z dzieciństwa po prostu mam więcej tych pierwszych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie powiesz, że byłes szczesliwy tak na prawde? Ja bym nie umiała powiedzieć, że miałam szczęśliwe dzieciństwo bo jednak zawsze sie martwiłam o ojca bo alkoholizm to nie tylko upicie sie tylko też np taka osoba moze sie przewrócic i sobie cos zrobic, gdyby sie mamie lub dziecku cos stało to juz taki ojciec nie zawiezie do szpitala i na pewno nie zawsze rozsadnie pomysli a poza tym ja bym sie ciagle martwiła o zdrowie ojca. A wogole patrzec na ojca jak wymiotuje bo to sie tez zdarza to chyba nic przyjemnego. Tak samo obawa o przyszłosc tez finansowa - bo taka osoba moze z dnia na dzien stracic robote lub siedzi wiecznie na l4. No wiec jak mozna byc szczesliwym na 100% - chyba jedynie jak sie ma gdzies zdrowie najblizszych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
stracic robote z dnia na dzien mozesz takze wtedy jak jestes zwyczajnie niepokorny albo zagrazasz szefowi stopka: snil mi sie wujek frojd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo nie każdy alkoholik jest żulem i degeneratem (np. Winston Churchill). Np. Ja nie jestem alkoholikiem, ale może niedługo będę, bo coraz częściej zapijam smutki łychą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szczęście to pojęcie względne, były chwile kiedy byłam szczęśliwa i takie, kiedy się bałam, nie twierdzę, że całe moje dzieciństwo było szczęśliwe, zresztą o żadnym okresie swojego życia nie mogę powiedzieć, że był to dłuższy czas pełni szczęścia, ale to dyskusja na inny temat...po prostu mimo tego, że ojciec był alkoholikiem dobrze wspominam dzieciństwo, miałam z nim dobry kontakt...rozumiem, że osoba, której rodzic był ciągle pijany i tak kojarzy alkoholizm tego nie zrozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiscie,ze wypierasz te gorsze chwile na rzecz tych lepszych.To syndrom DDA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesz sie, ze tak uwazasz. Przynajmniej nie potrzebujesz (wg swojej opinii) terapii. Ja jestem DDA, miałam dobre chwile w dziecinstwie, jak i złe. Niestety teraz mam duze problemy ze sobą, na terapię chodzę, ile we mnie i innych tam jest żalu, gniewu, emocji, ile łez płynie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma czegoś takiego, jak dda. To tylko propaganda nierobów, po psychologii . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"a wiesz co to jest zaprzeczanie?" Wiem, interesuję się trochę psychologią. "Chyba nie powiesz, że byłes szczesliwy tak na prawde?" Ogólnie szczęśliwy może nie, ale miałem dużo radosnych chwil. "No wiec jak mozna byc szczesliwym na 100% - chyba jedynie jak sie ma gdzies zdrowie najblizszych." No ja akurat emocjonalnie jestem niewrażliwy na zdrowie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobnie jest z adhd, a niegrzeczne dziecko, tak naprawdę trzeba tresować za pomocą rózgi... Jest napisane w Piśmie Świętym, księdze przysłów Salomonowych: "Nie kocha ojciec syna, jeżeli go nie chłoszcze"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrozumcie pacany, że nie każdy alkoholik nawala. Można pić regularnie każdego wieczora i jednocześnie co rano jechać do pracy, odrabiać z dziećmi lekcje, zabierać je do kina. Alkoholizm, to nie tylko żuleria. Oczywiście, że można mieć szczęśliwe dzieciństwo z rodzicem alkoholikiem. Ja zauważyłam, że tata ma problem z alkoholem dopiero jak miałam 16, 17 lat. Dla mnie normalne były wieczorne drinki taty i picie na imprezach, rausz i dobry humor z tym związany. Alkoholik i pijak to był ten co zataczał się na ulicy, rzygał, bił zonę, bluzgał na dzieci, przepijał wypłatę itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wypieram, pamiętam te chwile kiedy się bałam, pamiętam jak był pijany...ale mocniejsze były dla mnie te dobre emocje, pewnie byłoby inaczej gdyby ojciec po pijaku bił, wyzywał się na nas, itp, ale tak nie było, po prostu szedł spać, więc dla mnie jako dziecka nie była to żadna trauma, dopiero kiedy miałam naście lat dostrzegłam problem :/ ale wtedy przeżywałam okres buntu i rodzice w ogóle byli dla mnie zacofani, be i wtedy miałam im za złe wszystko... tak naprawdę ten okres wspominam jako najgorszy, ale nie ze względu na alkoholizm, ale to, że chciałam już być dorosła, a rodzice mi na to nie pozwalali...wtedy liczyli się znajomi, imprezy. Tak naprawdę alkoholizmem ojca zaczęłam się przejmować kiedy miałam 16-17 lat, wtedy właściwie dotarło do mnie, że jest uzależniony, ale dalej był tym samym człowiekiem, z którym chętnie spędzałam czas oglądając mecz, słuchając muzyki, grając w szachy czy karty... jak wpadał w cug starałam się mu pomóc, bałam się o niego i ten czas rzeczywiście był zły, nie wypieram tego, pamiętam i nie chce zapomnieć, bo też jest to częścią mnie...ale wtedy chodziłam już do liceum, rozumiałam problem i go widziałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nawet jeśli ma się "złe dzieciństwo", to można wyjść na ludzi. Gorzej jest być rozpieszczanym. Z moich obserwacji wynika, że wśród ludzi, którzy byli rozpieszczani jest znacznie większy odsetek tych, co mają problemy ze sobą, niż wśród ludzi, którzy mieli trudne dzieciństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×