Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

rozpad narzeczeństwa, my i nasz pies, bardzo skomplikowanie

Polecane posty

Gość gość

witam, muszę się wygadać. ślub w przyszłym roku, wielka miłość z obydwu stron. zamieszkaliśmy razem i tu zaczely się zgrzyty. przyszła po prostu proza zycia codziennego. przyznaję, że powieliłam błędy swojej matki i robiłam mu awantury w momentach, gdy mogłam je przemilczeć. tu biję się w pierś. on jednak nie był bez winy. odsunął się ode mnie także w sprawach intymnych. zaczęliśmy żyć po prostu obok siebie. to dodatkowo mnie dobijało. teraz wiem, ze uciekał z domu... w międzyczasie kupiliśmy sobie szczeniaka, którego oboje pragnęliśmy. nie mieliśmy większych problemów z dogadaniem się odnośnie opieki nad małym. cieszyliśmy się z naszej małej pociechy. mimo wszystkich problemów, próbowałam wmówić sobie, że wszystko będzie dobrze, ze to przetrwamy. przecież jesteśmy zaręczeni- niezniszczalni. nie zauważyłam, że on prawdopodobnie mnie oszukuje. że nadgodziny to tak naprawdę spędzanie czasu z kolegą, byleby być poźniej w domu, bo będę ględzić. naprawdę mu się nie dziwię teraz. tydzień temu przebrała się miarka i skorzystał z kolejnej kłótni o to, że wrócił zbyt późno do domu nie dając znaku życia przez pół dnia. to był tak naprawdę pretekst do tego, by mnie wyrzucić z domu. wyprowadziłam się z psem (umowa na mnie) w ciągu jednego wieczoru przy pomocy koleżanki. tego samego wieczora weszłam na jego facebooka, dowiedzieć się o co chodzi. tam zobaczyłam jego rozmowy z koleżanką i kolegą. chwalił im się nowo poznaną dziewczyną, zachwycał się nią. pozwolił jego koledze nabijać się z mojej wyprowadzki. wiem, ze był wtedy w złości. ja także. dlatego wmówiłam sobie, że mnie zdradzał. taki był zresztą kontekst tych rozmów. załamałam się i momentalnie go znienawidziłam. pałałam takimi emocjami, że po prostu trudno jest mi to w obecnej chwili opisać. mamy wspólną znajomą, do której przychodziliśmy jeszcze jako para. każdy miał nas za parę idealną. niestety tak nie było... teraz przychodzimy do niej osobno. na szczęście jest ona osobą, która chce nam pomóc i wysłuchuje nas obojga. to ona wczoraj pozwoliła mi dotrzeć do mojej łepetyny zakutej. to ona wygarnęła mi to, czym ex się żalił. i odwrotnie. dowiedziałam się między innymi, że tę dziewczynę poznał na dwa dni przed naszym rozstaniem. ona o mnie wiedziała. zarzekał się na życie swojej matki, ze nigdy mnie nie zdradził, ze potrzebuje teraz psychicznie odpocząć. zrozumiał również, że źle się zachował wyrzucając mnie z mieszkania, pozwalając wyśmiewać się ze mnie koledze. jak widać, każde z nas ma coś za uszami. muszę przyznać, że pospieszylismy się z decyzją o ślubie, nie docierając się uprzednio. ja wpakowałam się do rodziców z psem i po tym tygodniu jestem wyniszczona psychicznie. mam ojczyma, który nie cierpi mojego psa. jak to szczeniak, wiadomo. tu siknie, tu coś podgryzie. on tego niestety nie chce zrozumieć i każdy mój powrót do domu zbyt późno, niedopatrzenie końćzyło się awanturami. zresztą i tak lepiej mi się mieszkało bez nich. nie stać mnie aktualnie na to, jest to także sprawa na osobny temat. wzięłam psa chcąc tak naprawdę zemścić się na byłym, a zmieniłam otoczenie psu. jest mi go tak szkoda... był szczęśliwy przy nas, a wzięłam go do miejsca, w którym był niechciany. choćbym żyły z siebie wypruwała dla jego dobra, wiem że źle czułby się w moim domu rodzinnym. wczoraj i dziś miałam czas na przemyślenie wszystkiego. dla dobra psa odezwałam się do exa i ustaliliśmy, że dla dobra malucha będzie to stabilniejsza sytuacja psychiczna. oboje z byłym będziemy się nim zajmować. tam ma swoją własną przestrzeń, ja będę go odwiedzać tak często jak tylko to będzie możliwe. finansowo tak samo bedziemy się dzielić po połowie. moje serce pękło na pół, ale nie mogę oddzielać mojego eksa od naszego psiaka. to sprawa między nami, a biedactwo niczemu nie jest winne. zamierzam nie toczyć z nim wojny. w końcu będziemy sprawować razem opiekę nad maluszkiem. nie ukrywam, że dopatruję się w tym nadziei na odbudowę naszego związku. on podobno nadal mnie kocha. ślub mógłby iść na drugi plan, byleby się dotrzeć. w końcu docenia się to, co się straci. myślicie, że jest to możliwe w naszej skomplikowanej sytuacji? bardzo ich oboje kocham, byli dla mnie małą rodzinką. byłam szczęśliwa mając ich obojga przy sobie. teraz wszystko się zepsuło, a ja nie śpię po nocach i myślę, myślę... dziękuję jeśli doczytałeś to do końca i poradzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nauczka dla innych - żadnych dzieci, psów, zobowiązań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fantastyczny plan! będziesz robić z siebie szmatę, odwołasz ślub, będziesz żyła obok faceta który wygonił cię z mieszkania i ośmieszył przed znajomymi i jeszcze będziesz płaciła mu połowę rachunków - a wszystko to dla dobra pieska! ha ha ha ha ha ha - co za debilka!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ahahahhaahahah poprawilas mi humor :D o ja j***e ahahahahah bedziesz z nim dla dobra psa a myslalam ze to ja jestem p******a :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fakt ze moja sytuacja byla prostsza bo nie mielismy zadnych zwierzat,nie planowalismy tez slubu,ale klotnie zaczely sie juz tydzien po zamieszkaniu razem,i nigdy nie bylo lepiej,w miedzy czasie dorobilismy sie pieciu rybek,ktore moj ex spuscil w sedesie podczas jednej z klotni,lepiej uciekaj z psem,a raczej jego pogon jak to twoje mieszkanie,bedzie tylko gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przecież to nie jej mieszkanie tylko wynajęte a ona nie ma z czego płacić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja piertole, ty masz jakieś niespełnione macierzyńskie odchyły? tak to opisałaś jakbyś tego psa po latach starań urodziła po invitro :) A facetowi daj spokój, dość miał z tobą jazd, nie funduj mu życia jakie miał twój ojciec z twoją matką (sam uciekł czy mama go wymieniła na nowy model?) bo najwyraźniej niedaleko pada córunia od mamuni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie wy czytacie ze zrozumieniem?! Finansowo dzielić sie opieka nad PSEM! Weterynarz, leki itd! A tata zmarł ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sadząc po Twojej wypowiedzi autorko, jesteś strasznie egzaltowana i mocno jeszcze niedojrzała. Reakcje są niewspółmierne do sytuacji.Jak ktoś ucieka z własnego domu i szuka zajęć poza domem to coś musi być na rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AUTORKO TAK WYGLADA POPROSTU ZYCIE PO zamieszkaniu ze sobąa i po ŚLUBIE, KOŃCZY SIE MIŁOŚĆ A ZACZYNAJA SCHODY,proza życia codziennego, jestes niestabilna emocjonalnie, no bo z mieszkania nie wyrzuca sie kogos za nic musiałas dac mu niezle popalić, tak ze dla tego chłopaka dobrze że sie roztaliscie , skoro już na wstepie zaznaczasz ze matka miała jazdy i ty tez te błędy powtarzasz to chyba nizle dawałaś mu popalić , dobrze ktoś pisał ze traktujesz tego psa jak dziecko -jesteś chyba bardzo zaborcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja akurat rozumiem o czym piszesz, moim zdanie wina leży po twojej stronie, nie drżyj ryja bo facet nie jest twoja własnością o czym już sie przekonałas, najszybciej wracaj z nim do porozumienia bo jak znajdzie sie ktoś trzeci to wiesz...początek końca. Zwierzaka rzeczywiście daj tam gdzie mu lepiej ale czy on z nim wychodził na spacery? Czy jak bedzie w domu z kimś innym to ty tam bedziesz chodzić do psa? Trzeba rozmawiać, schowaj ambicje w kieszeń i dajcie sobie jeszcze szanse. I zapamiętaj - nikt nigdy nic nie wygrał krzykiem chyba ze jest trenerem w klubie sportowym , teraz jesteś utemperowana ale czy potrafisz sie zmienić? Przemysl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maria11111
Miałam podobną sytuację już po ślubie, wróciłam do rodziców, ale bez psa (wielki pies - owczarek podhalański), z ex miał dom z podwórkiem. Potem była rozmowa z kim pies zostaje, ja go ze sobą nie mogłam zabrać, bo od rodziców (ciężko było mi z nimi mieszkać) wynajęłam mieszkanie w bloku. Rodzice moi mogli go wziąć, ale ex jednak wolał z nim zostać. Koszty ponosi ten u kogo jest pies, początkowo dokładałam do szczepień itp. ale potem zmądrzałam. Jak ex chce psa - niech ponosi koszta. A Wy się dogadajcie lub nie. To pies - nie dziecko, nie odwiedzaj go tylko ze względu na psa. Ja tak robiłam jakiś czas, ale to bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie oceniam Cię. Kazdy z nas popelnia bledy i bywa niedojrzaly. Jedyne, co mogę doradzić w tej sytuacji, to rozmowa z mezczyzna, z którym chcesz odbudowac bliska relację. Wspólna opieka nad psem nierozwiąże Twoich problemów. Jedynie rozmowa, nawet niejedna, na temat uczuć, błędów i wspólnej przyszłości. Ludzie się docierają, uczą się siebie, popełniają mnóstwo glupstw. Chodzi o to, żeby wziąć na klatę problemy, zmierzyć się z nimi jak dorośli ludzie. Plan z psem jest życzeniowy, gdyby w taki sposob mozna by bylo odbudować zepsute relacje, wszyscy mielibyśmy czworonogi w domach. Tymczasem pies jest pogrzebany zupełnie gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiesz ze pies to pretekst zeby faceta znowu wkrecic w zwiazek? Przecxytaj dokladnie koncowke pierwszego postu autorki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam podobnie, wielkie plany, a potem szara rzeczywistość. Moj eks uciekl w inne panienki. Zabrałam kota i wyszłam. Tez przez chwile tak robiłam, ze niby ze względu na kota, ale potem odpuscilam, jak stwierdziłam, ze nie chce z nim juz byc i tyle. On nawet nie protestował, jak zabieralam zwierzaka, czyli nic dla niego nie znaczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fantastyczny plan! będziesz robić z siebie szmatę, odwołasz ślub, będziesz żyła obok faceta który wygonił cię z mieszkania i ośmieszył przed znajomymi i jeszcze będziesz płaciła mu połowę rachunków - a wszystko to dla dobra pieska! ha ha ha ha ha ha - co za debilka!!!! xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx racja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co, myślicie ze najedziecie na mnie i co? Lepiej wam jest? :D nie ruszają mnie wasze wyzwiska. O osobach, które obrażają w ten sposób inne, są o wiele gorsze określenia. Dodatkowo nie umiecie czytać ze zrozumieniem, wiec pozdrawiam was środkowym palcem :) Tym, którzy sie normalnie wypowiedzieli, dziękuje. Płacić będziemy na psa po połowie. Karma, weterynarz. Raz będzie u mnie, raz u niego- głównie u niego. I co? Oboje psa kochamy i faktycznie lepiej byłoby mieć go w d***e, bo to tylko zwierze. Jestescie ludzie nienormalni, bez serca. Jeśli macie zwierzaki, to im współczuje. My mimo naszego rozstania próbujemy zapewnić mu w miarę stabilizację i kochających właścicieli. Ani ja ani ex nie mamy go w d***e. Dla innych może to jest rozwiązanie chore, dla nas widocznie pomysł Ok. Najbliżsi tez go popierają. A to czy my wrócimy do siebie to pokaże czas. Nie ukrywam, ze bym chciała ale to juz drugorzędną sprawa. Na pewno te spotkania jakos pomogą :) jeśli nie to trudno, póki nie wyprowadzę sie z domu, takie wyjście jest najlepsze. Nie będę psa skazywać na awantury w domu, olewanie jego potrzeb gdy nie ma mnie w domu przez resztę domowników. Tam przynajmniej jest kochany i ma spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, to nie jest dobre rozwiązanie, no chyba że stoi za tym jedynie próba zejścia się. Jak wyobrażasz sobie sytuację, w której były zacznie spotykać się z nową (ona na pewno nie zgodzi się na Twoje wizyty bo pies...), bądź znajdziesz pracę bądź on w innym mieście? Jeśli nie masz warunków mieszkaniowych oraz finansowych na utrzymanie pieska, lepiej chyba by zajął się nim były. Co do docierania się - też przez to przechodziłam, od chwili zamieszkania razem była równia pochyła. Po 8 miesiącach rozstaliśmy się, bo zwyczajnie robiliśmy sobie wzajemnie na złość (wcześniej między nami była sielanka). I było nam to potrzebne, by wrócić do siebie i zacząć żyć pod wspólnym dachem jako para. Teraz od 3 lat nie ma śladu po tamtych początkach ale wymaga to zrozumienia swoich własnych wad. To dobrze, jeśli widzisz w czym zawiniłaś ale wina zawsze leży po obu stronach. Ja po zerwaniu też uważałam, że głównie ja jestem winna, na całe szczęście mój mąż był wtedy mądrzejszy, wziął część winy na siebie i oboje po przyznaniu się co do naszych win, zaczęliśmy się starać. Tak więc nie daj sobie wmówić, że wszystko to wyłącznie Twoja wina. U was skądś brały się te pierwsze kłótnie (zanim zaczął uciekać z domu) - o co one były?kto je prowokował? jeśli i on miał w nich swój zasłużony udział, powinien również postarać się nad tym pracować. Inaczej wrócicie do punktu wyjścia, a u Ciebie i tak wróci frustracja na te same rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alez my doskonale wiemy ze nie rusza cie nasze wyzwiska! Takim szmatom jak ty pluje sie w oczy a one mowia ze deszcz pada - oczywiscie "dla dobra pieska" Natomiast takie szmaty jak ty tylko starsze i dzieciate trzymaja pazurami olewajacych ich facetow "dla dobra dziecka" Ten sam kaliber szmaty! A tak naprawde to wszystko tylko po to zeby za wszelka cene "byc w zwiazku" - czego z reszta nie kryjesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szmata nazywaj siebie, bo tylko szmaty wyzywają innych :) skoro dla ciebie życie jest albo czarne albo białe, to współczuje ci bo musisz być bardzo smutnym i ograniczonym człowiekiem. Błędy popełnia każdy, czasem trzeba zawalczyć o miłość. Jeśli nie spróbuje, całe życie będę płuc sobie w brodę. Do powrotu go nie zmuszę ale nie będę tez naciskać na to. Musimy postarać sie oboje, jak ktoś wcześniej napisał, zmienić siebie i postrzeganie naszego związku. Nie będzie chciał- trudno. Nic nie stracę :) Serio, takie komentarze jak twój wywołują u mnie śmiech, bo nie biorę ich kompletnie do siebie wiec to twoja strata czasu. Jeśli byłby konstruktywny i kulturalny (da sie!), inaczej bym na niego patrzyła. Tak zmarnowałeś/as tylko swój czas :) poza tym powtarzam- musisz być smutnym człowiekiem z ograniczeniami w życiu, ze wyzywasz sie na innych próbując poczuć sie lepiej. Tak naprawdę spadasz jeszcze niżej ode mnie, szamtlawca :* buzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Super pomysl - pod pretekstem opieki nad pieskiem bedziesz miala dostep do jego mieszkania, bedziesz mogla kontrolowac czy sie z kims nie spotyka i bedziesz mogla nim manipulowac ze przeciez ma zobowiazania w stos do "wszego maluszka" - od razu mowie NIC Z TEGO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da spasc nizej od ciebie autorko - ale poki co wmawiaj sobie te bzdety o ratowaniu zwiazku za pomoca manipulacji przy pomocy psa. Dla niego jestes wariatka - a teraz bedziesz niebezpieczna wariatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co? Dzisiaj zaproponujesz wspolny spacerek z maluszkiem bo tesknil za swoim panem czy "niespodziewany" telefon do facetabo maluszek zle sie czuje, "ma temperature" a ty nie wiesz co robic? Wejdz na topiki samotnych matek - one maja mnostwo ciekawych sposobow jak przy pomocy dziecka wymuszac spotkania z ojcem - w twoim przypadku szkola odpada, ale zawsze mozesz zapisac pieska na jakis kurs i wymyslac problemy z jego nauka siadania czy aportowania - a przeciez "tatus maluszka" musi te problemy pomoc ci maluszkowi rozwiazac, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ludzie tutaj mają rację, a to jak w kolejnym poście odpyskowałaś tylko pokazuje Twój poziom niestety i to jaka jesteś awanturnicza. Bo Ciebie nie obchodzi co ktoś ma do powiedzenia i nie słuchasz nawet tej konstruktywnej krytyki. Ja sama mam psa, miałam jak już pisałam w poprzednim związku, ale skoro pies został tam gdzie mieszkał od małego, a ja się wyprowadzałam to bez psa. Jeśli jesteś świadoma, że ex nim się dobrze opiekuje to takie wizyty i dzielenie się są bez sensu. Co innego jak się ma dziec*****es to tylko (lub aż) pies.Sama mojego obecnego psa kocham z całego serca, ale nie wyobrażam sobie po rozwodzie dzielenie opieki nad psem... Zwierzak potrzebuje jakieś tam stabilizacji, to szczeniak, możecie mu zwichrować psychikę tym, że raz tu, raz tam. Niech zostanie z Twoim ex i niech on ponosi koszty jego utrzymania. Jeśli się zejdziecie to spoko, jeśli nie to naprawdę zostaw to w spokoju. I zacznijcie żyć bez zobowiązań wobec siebie. A jak już będziesz na swoim wtedy weź sobie własnego pieska. Mi serce pękało jak zostawiałam moją sunię z ex (bardziej niż zostawienie ego), teraz minęło 5 lat i naprawdę wiem że to była dobra decyzja. Pies ma się dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierdziele wy macie serio nie po kolei pod peruką. To jest ZWIERZĘ a wy ppierdzielicie się jakby trójkę dzieci trzeba było na pół rozedrzeć. Śpi i je przy stole z wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychodzi na to że bardziej się starałaś o psa niż o partnera. Kobiety, co z wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie ten Twój ex to kompletne zero. Ja bym czegoś takiego nie akceptowała od samego początku. Facet znika na pół dnia, nic nie pisze, nie wiesz gdzie jest. U mnie takie coś byłoby nie do pomyślenia. Pisanie z innymi dziewczynami. Dobrze że go zostawiłas bo to palant jakiś. Co do psa to na Twoim miejscu bym go oddała byłemu albo do schroniska, a z exem zakończyć wszelkie kontakty i tyle. Nie wiem po co chcesz trzymać tego psa i pieniądze na niego wydawać i jeszcze z exem się psem wymieniać, bezsensu. Odpuść sobie. Oddaj mu tego kundla, zakończ znajomość i tyle, nie komplikuje sobie życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze ploty z kolegami i koleżankami na temat związku... Dziewczyno ten koleś to zero, serio tego nie widzisz? Po co chcesz z bele gownem mieć dalej kontakt, na co Ci to?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podnoszę, hahahaha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×