Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niedobryW

Rozstaliśmy się po 7 latach

Polecane posty

Gość niedobryW

Nawet nie wiem od czego zacząć. Może, od moich słów wywrzeszczanych "Jak się nie podoba to wypier....". Wszystko zaczęło się od momentu, gdy moja partnerka mocno zaczęła mnie irytować. Mamy dość odmienne charaktery, aczkolwiek wiele pokrywa się od strony uczuciowej. Ona kochana, bardzo spokojna kobieta, nie potrafiąca krzyknąć, tupnąć nogą, "pokazać palcem". Ja za to wybuchowy, czepiający się, ale jestem dobrym, uczciwym facetem i odpowiedzialnym człowiekiem, który także potrafi bardzo mocno kochać. Na początku związku było pięknie. Dziewczyna zamieszkała u mnie, w czystym, zadbanym mieszkaniu. Ja potrafię zebrać się i posprzątać, dopieścić, udekorować miejsce w którym spędzam dużo czasu. Ona wręcz przeciwnie. Bałagan, nie zwracanie uwagi na dekoracje, ład i porządek. Dla niej nie ma problemu, że jej kwiaty uschły, firany i zasłony nie prane od kilkunastu miesięcy, żabka zerwana także od kilkunastu miesięcy, czy zachlapana lodówka, na żyrandolu kurz kilkuletni...wiele by tu wymieniać. Zaczęło mnie to strasznie irytować. Stałem się nerwowy, obojętny, ignorowałem jej potrzeby, miałem dość pokazywania palcem, że to czy tamto. Przychodziła z pracy nie odpowiadałem cześć, podchodziła się przytulać, odpychałem, była chora, wrzeszczałem na nią, że ciągle jest na coś chora. Najgorsze jest to, że trzymałem w sobie ogromne pokłady miłości do niej. Głowa mówiła idź do niej, przytul, powiedz, że ją kochasz, a ciało reagowało samym złem. Kochałem w niej to, że potrafiła podejść z witaminami mówiąc "proszę zażyć", pogłaskać, oczka zakropić bo mam zaczerwienione, popatrzyć czy łysinka mi się robi, nocą dać causa w plecy, czując go nawet gdy spałem. Od tej strony jest chyba najcudowniejszą kobietą na świecie. Wszystko zepsuł ten bałagan, a raczej syf, przez który wstydziłem się jej. Tak bardzo mi to przeszkadzało, że od tej ogromnej irytacji doszło do zakończenia związku. Najgorsze, że to co spowodowało odpychanie jej ode mnie nie było nie do rozwiązania. Kwestia poważnej rozmowy. Nie jest chyba dziwne, że dopiero teraz zrozumiałem jak bardzo ja kocham, że ślepiec cudownie zaczął widzieć. Między czasie okazało się, że zwierzała się facetom na FB i jeden z nich wyczuł łatwą ofiarę, której da to czego ja nie dawałem, przytulanie, całowanie, całonocne spacery. Facet ten dobrze jest znany w tej miejscowości i ma bardzo złą opinię. Opinię krętacza, manipulanta i podrywacza, który właśnie w ten sposób szuka sobie "ofiar". Do tego jest to facet po przejściach z długami oraz jest dużo starszy. Niestety ona jest teraz wpatrzona w niego jak w obrazek, a ja dla niej nie istnieje. Co tak naprawdę się wydarzyło? Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co sie wydarzylo? Byles palantem. Dla Ciebie miales "poklady uczuc", ale byles troszke poirytowany, dla niej byles agresywnym, nieczulym gburem. I cale szczescie, ze Cie rzucila. Czlowiek nie jest taki jak sam o sobie mysli, tylko taki jaki jest dla ludzi. Ty byles chamem, nie partnerem, cokolwiek tam sobie w glowce myslales. Zeby o takie bzdury zniszczyc zwiazek. Wady sie akceptuje, zwlaszcza takie "wady". Nie kazdy jest idealny. Chociaz ona akurat jest z tego co piszesz. Teraz szukaj panny porzadnickiej, pedantki, ktora zamiast Cie pocalowac na dzien dobry, to zagoni do sprzatania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś zjebem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
Tylko, że ja taki właśnie nie jestem taki na prawdę, żaden gbur. Było nam ze sobą na prawdę dobrze, kwestia szczerego dogadania się. Sobą stawałem się tylko wtedy, gdy kładliśmy się spać. Ona mocno mnie przytulała, potem ja ją i tak całą noc. Nie potrafiliśmy spać osobno. Po całodziennej walce z życiem, śpiąc przy niej, hamulce u mnie puszczały. Nie bałem się, nie obawiałem, rozumiałem, że jest tak a nie inaczej i sobie z tym poradzimy, bo się kochamy. Niestety ona nie wytrzymała i postanowiła znaleźć sobie "tatusia", który będzie decydował za nią. Wszystko przepadło, a ja czuję, że to ta jedyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sam przed sobą próbujesz się usprawiedliwiać a prawda jest taka, że zakończyłeś 7-letni związek, bo dziewczyna nie była Perfekcyjną Panią Domu. Sorry. Dobrze, że nie została z takim psycholem, bo byś jej zniszczył życie. Poszukaj sobie sprzątaczki do związku albo zimnej suki, która będzie Ci truła nad głową dla odmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
Spaprałem to. Jaki ja jestem głupi. Tak pragnę cofnąć czas i to naprawić. Jestem taki bezradny :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To daj z siebie wszystko. Postaraj sie o nia jeszcze raz, jak na samym poczatku. Przepros za wszystko, wyjasnij. Wez na spacer, praw komplementy, ukorz sie przed nia. Byliscie ze soba 7 lat, na pewno cos jeszcze czuje do Ciebie. Odbij ja i miej znow dla siebie. Oswiadcz sie od razu i traktuj ja jak ksiezniczke do konca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może i była dla Ciebie dobrą kobietą, ale z pewnością nie mądrą i niezbyt przywiązaną do Ciebie skoro pisała z innymi na fb i się im zwierzała, dla mnie (kobiety) to już zdrada emocjonalna, ja nie potrafię się zmierzyć komuś innemu niż mojemu partnerowi i wszystkie problemu rozwiązujemy między sobą, wiec w mojej opinii skoro tak było to pomimo kilku lat nie byliście ze sobą na tyle blisko by nie bać się swoich myśli, do tego dala się złapać zwykłemu podrywaczowi ze złą opinią a to też dobrze o niej nie świadczy, ale według mnie nie warto o nią walczyć nawet jeśli tęsknisz i kochasz bo jeśli do siebie wrócicie to i tak znów będzie to samo, nie dasz sobie rady z tym wszystkim i znowu się rozejdziecie a ona znowu pójdzie do innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
Na "szczęście" na moje miłe, szczere smsy przynajmniej nie odpowiada "spadaj", czy "daj sobie spokój" - nie odpowiada w ogóle. Spotkanie może będzie możliwe. Przy naszej ostatniej rozmowie telefonicznej, na drugi dzień po rozstaniu, powiedziała, że "jak emocje opadną to się spotkamy, ale że tak powiem, nie rób sobie nadziei". Zrezygnowałem także z dodatkowych zajęć popołudniowych (dorabiałem, z myślą o nas oczywiście), bo uświadomiłem sobie, że to był dodatkowy czynnik stresujący mnie. Jest mi z tym o niebo lepiej. Napisałem jej o tym, ale ona stwierdziła "nie musisz z niczego rezygnować, ja nie zamierzam wracać". Przypomniałem sobie też jaki kiedyś byłem dla niej dobry. Wiem, że jestem dobrym człowiekiem, ona też to często mi mówiła. Nie znacie mnie, ciężko w tekście mnie poznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
No właśnie, ona nigdy nie potrafiła porozmawiać szczerze ze mną. Próbowała podchodząc tylko do mnie i podniosłym głosem mówiąc "Traktuj mnie jak kobietę". I tyle. Jakoś do mnie to nie docierało i odpuszczałem. Kłótnie zawsze kończyły się tym, że mnie w nocy przytulała, dawała całusa w plecy i szeptała, że mnie kocha. I to tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tamten jest dupkiem i jej się podoba, niestety przegrałeś w wyścigu o tzipke. Kobiety wolą naciągaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
Czy ja wiem, że byłoby tak samo (gdybyśmy znowu byli razem). Ja mocno pracowałbym nad sobą. Zdecydowanie otworzyłbym się na jej potrzeby i zdecydowanie rozmawialibyśmy dużo więcej. Dobrze, że chociaż jej mama wierzy, że będziemy jeszcze razem. Marzy o tym. A to nie dziwne, że jej własna mama mówiła mi często "pamiętaj, ona nic nie potrafi robić, zastanów się". No, ale kochałem ją, więc cóż....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Że co?!!! Współczuć tylko takiej matki. Masakra. A Ty albo weź się w garść i szczerze z Nią pogadaj. Albo w tą albo w tą. Wątpię że Ona wróci. Być z kimś idealnym dla własnej matki? To dopiero chora sytuacja:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość098765
Po 10 latach facet mnie zostawil z dwojka dzieci dla pani pristaczki ktora jest alkoholiczka' balangowiczka, rozbijajaca zwiazki ale za to bezrobotna ktora domyskam sie ma czysto w domu, ma duzo czasu dla niego i duzy poklad ochoty na seks. Ja za to uslyszalam ze jestem brudasem i nie dbakam o dzieci. A czym to okreslil? Tym ze odsowal meble gdy sie wynioslam ( kiedys byla sytuacja ze mi powuedzial zs to nie moj dom-kupilismy go bedac juz dlugo razen jest jednak on tylko wlascicuekem, tak jak wszystkiego innego, dalam sie zrobic jak kretynka-wiec ja powiedzialan zeby dbal o niego sam- mimo to dalej dbalam... ale troche mniej intensywnie) i ze niby byl kurz za meblami, i przeterminowane zupki chinskie w szafkach. Do tego przyprowadzil ja i jej pokazywal gdzie teraz wyszlam na syfiare i klode do lozka (kolejna ciekawa historia) i w jego oczach jestem nikim. Tesknie kocham, czekam na najmniejszy gest... ale on juz sie poddal. Po 2 dniach spotykal sie juz z nia... To naprawde rani... szczegolnie gdy sie nie rozmawia a wymaga a ootem jeszcze gnoi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
Jak mam z nią pogadać, jak zakochała się w innym już pierwszego dnia? Teraz jestem dla niej zwykłym śmieciem na chodniku, obok którego przechodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to wszystko jasne autorze. Musiałeś nieźle przegiąć. To nic dziwnego że kiedy poczuła ciepło i zainteresowanie, od Ciebie się odsunęła. Niestety ale piętrzone negatywne emocje zawsze kiedyś wybuchną. P.s. Trzymaj się z daleka od jej matki:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syrop glukozowo fruktozowy
nie przejmuj się gnojem. Karma wraca. A Ty niedobryW nie masz czego u niej szukać. Przejrzała na oczy i znalazła kogoś, kto widzi w Niej kobietę, a nie osobę do sprzątania. Teraz nie masz, co płakać nad rozlanym mlekiem, bo ona już się wyleczyła z Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
Tak przegiąłem. Nie potrafię odpuścić. Muszę się z nią kiedyś spotkać, ale musi być czysta sytuacja, czysta kartka. Nie sądzę, że tamten koleś będzie z nią długo. Boję się tylko, że ona uzależni się od niego, albo zajdzie celowo w ciążę, do tego ta odległość - 600 km. Koleś 42 lata, z długami, alimentami, problemami z prawem, z całkiem, ale to całkiem innym podejściem do życia niż Ona 30 latka. To nie może się udać. A my na prawdę do siebie pasowaliśmy. Brakło nam po prostu doświadczenia o życiu w związku, rozumienia swoich potrzeb, rozmowy. To rozstanie wiele dało mi do myślenia, a myślę, że i jej także.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zmienisz się nigdy bo swojej natury i charakteru nie przeskoczysz. Nie odpuscisz syfu w domu i tyle. Oczywiscie mogłeś zapłacić za panią sprzątającą i byłoby po problemie ale ty wolałeś srawdzac ile miesięcy firany nie są wyprane. Moze ona tego z domu nie wyniosła, nie maił kto jej nauczyć lub p prostu robił to ktoś inny i ona nawet nie miała pojęcia za na żyrandolu zbiera sie kurz. Poza tym jak ty to wszystko widziłes i nie chciało się to tobie robic to dlaczego oczekiwałeś tego od niej. Miałeś ciepłą, czułą kobietę ale chciałeś do kompletu jeszcze pełen serwis domowy. nie każda tak ma ze to jest ważne. Oczywiscie szkoda ze była syfiarą ale ty miałęś cięższe wady. Przedmioty nigdy nie mogą byc wazniejsze od człowieka . Teraz masz swoj porządeczek ( kto posprzątał ty czy sprzątająca ?) jakos rozwiązałes ten problem a wczesniej nie ptrafiłeś. Swoje frustracje wylewałeś na relacje miedzy wami . Ale nie przezywaj, ten zwiazek juz sie wypalał, 7 lat to sporo. Ona do ciebie nie wroci bo jej obiecasz ze zamkniesz oczy na syf w domu:-) jej juz przeszło a w pamieci zawsze bedzie miała ze byłeś psycholem . bo wspomnienia to do siebie mają ze człowiek pamieta dlaczego coś było nie do wytrzymania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
A jak powinienem rozumieć jej chęć spotkania się ze mną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćiowa
Przeczytałam wszystko:o jeśli Ona myśli podobnie do mnie to jej chęć może wynikać z tego, że zwyczajnie chce Ci pokazać i uświadomić co straciłeś. I cholera uświadomiłeś mi, że jestem brudasem:o aż dzisiaj przetrę swoje żyrandole bo nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłam:o nie rób sobie nadziei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
Ale mnie dołujecie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćiowa
Przepraszam, ale taka prawda. Jesteś takim pedantem? Syf to takie mocne określenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mój związek też się rozpadł między innymi z takich powodów. nie jestem jakimś czyściochem czy pedantem, zawsze myślałem nawet że wręcz przeciwnie, ale to co moja była wyczyniała to jakiś dramat. w zasadzie tylko ja dbałem o jako taki porządek. nie przeszkadzały jej ubrania na podłodze, wyciąganie rzeczy z szuflad i kładzenie na komodzie, gdzie kwitły tygodniami, kurz wszędzie, kwiaty kupiłem na balkon - jak wyjechałem na dwa tygodnie to uschły. z kuchnią to samo. jadała w pracy u pana kanapki, potem sałatkę, wieczorem coś wyjęła z lodówki i przekąsiła. zostawiając przy tym na blacie pomidora. i kubki k***a po herbacie po całym domu. albo uwalona jogurtem łyżka w czeluściach kanapy, którą odkrywam po tygodniu. DZIŻAS! nie dałem rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam - narażę się, ale kobieta MUSI tworzyć pewne ognisko domowe. my to doceniamy (nie wszyscy) i za to też Was kochamy. i nie chodzi o to, by być służącą, nie nie - ale sytuacja skrajna jak u mnie JEST CHORA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
Zdecydowanie nie jestem pedantem. Ja także potrafię zrobić wokół siebie bałagan, ale zbieram się w sobie i sprzątam to wcześniej czy później. Takie zdrowe lenistwo, jak większość osób ma. W jej przypadku wyglądało to tak, że powieszone przez nią wyprane ręczniki na drążku do ćwiczeń w drzwiach do łazienki, nie ściągała przez prawie 2 tygodnie tylko schylała się pod nimi. Czy to normalne? No tak, powiecie, ale ty mogłeś je ściągnąć. Tak mogłem i zrobiłbym to, ale sami widzicie jak ona do tego podchodziła. Przecież miło jest usiąść w czystym domu, wypić kawę, zjeść ciasto, zaprosić koleżanki, pochwalić się wystrojem itp. U nas przez 7 lat nikt nie był, bo taki ciągle był bałagan. Nic nigdy nie dokończone. Z bałaganu w domu zrobił się bałagan w naszych głowach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćiowa
No rozumiem. Może trochę za ostro napisałam. Autorze, ale to i tak nie ma sensu. Ty nigdy nie zaakceptujesz jej syfu a Ona nie zmieni się pod tym względem na dłuższą metę. Będziesz się frustrował tylko aż w końcu znowu wybuchniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
gość dziś Dokładnie tak samo było u mnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobryW
gośćiowa dziś Pracowałbym mocno nad sobą i na pewno nie zrzucałbym wszystkiego na nią. Jeżeli sprzątanie to razem. Pokazałbym jej jak zmywać podłogi, przecierać meble kuchenne itp. Ona to łapała trochę, ale wszystko musiałem pokazywać palcem, niczego nie domyślała się sama. Choćby potrafiła powiedzieć "kurcze, ale to jest brudne, posprzątajmy jutro chatę, będzie przyjemniej", albo "wskocz na parapet i zawieś tą zerwaną zasłonę" - nigdy się nie doczekałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fleja i pedant nie dogadają się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×