Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cosieporobilo

związek na krawędzi rozpadu

Polecane posty

Gość cosieporobilo

Witam, od kilku lat jestem w związku. NA początku (3 lata) było dobrze, potem on zaczął pić alkohol, przestał zwracać na mnie uwagę, zmuszał mnie do wielu rzeczy, wielu rzeczy mi zabraniał. Nie wpierał mnie, nie cieszył się z moich sukcesów, nie mówił mi, że mnie kocha, a gdy ja pytałam, odpowiadał "no". Znikał na noce (automaty, alkohol), tracił wszystkie pieniądze. Niejednokrotnie znalazłam w jego telefonie, czy komputerze rozmowy z dziewczynami, które nie powinny się wydarzyć. Te dziewczyny nie wiedziały, że jest w związku, nigdy o mnie nie wspominał. W tym czasie jeździł za granicę na kilka miesięcy, potem wracał do domu, by za kilka miesięcy znów wyjechać. Gdy go nie było, wpadałam w coś w stylu depresji. Gdy tylko się budziłam, czekałam na wiadomość od niego, ale po dwóch miesiącach zaczęłam czuć, że coś jest nie tak. Nie chciał do mnie dzwonić, rzadko pisał, gdy już pisał to zawsze znalazł powód żeby się pokłócić i skończyć rozmowę. Nie interesowały go moje uczucia, że tęsknię, że kocham go nad życie i nie rozumiem jak może mnie tak traktować. Po 6 miesiącach wrócił do kraju, gdy usłyszałam, że już jedzie kamień spadł mi z serca, jednak gdy zadzwoniłam, żeby się z nim umówić, powiedział, że przyjedzie za kilka dni. Tego też nie rozumiałam. Płakałam z tego powodu. Wreszcie przyjechał, spędziliśmy razem noc, po czym oznajmił mi, że nie zrywa ze mną, ale musi ode mnie odpocząć, gdy zapytałam dlaczego, odpowiedział, że nie musi mi się tłumaczyć. Byłam załamana kilka dni spędziłam w łóżku wyjąc i zastanawiając się co zrobiłam źle. Oddałabym wszystko dla niego, wielokrotnie poświęcałam swoje dobro żeby tylko z nim być. Pogodziłam się z tym po kilku dniach, ale postanowiłam ostatni raz zawalczyć i jakoś nasz związek się posklejał. Wiedziałam, że wersja wydarzeń z dni "odpoczywania" jest inna niż mi podaje, gdyż wiele rzeczy się nie zgadzało. Wrócił z wydrapaną ręką, kłamał, że skakał przez siatkę i się wydrapał. Po dwóch miesiącach przez przypadek weszłam w jego korespondencje. Mowił mi, że spędził tamte dni z kolegami, jednak okazało się, że spędził je z dziewczyną, którą poznał kilka miesięcy temu za granicą i spędzał z nią bardzo dużo czasu. Gdy się dowiedziałam, postanowiłam go zostawić, jednak nie potrafiłam. Oboje twierdzili, że nigdy się ze sobą nie przespali, nie wierzę w to, ale jeszcze wtedy chciałam z nim być. Wyjechaliśmy za granicę, bo on nie umiał żyć w Polsce. Po kilku miesiącach dalej było źle. On pił, wychodził na całe noce, wydawał wszystkie pieniądze, było źle. Wtedy przez zwykłe zrządzenie losu trafiłam do innej pracy i tam poznałam jego. Spodobałam mu się, wiedział, że mam chłopaka, cudownie nam się rozmawiało, ale widział, że nie jestem szczęśliwa w swoim związku. Ja też to wiedziałam. Postanowiłam zaryzykować, spróbować, oznajmiłam mojemu chłopakowi, że odchodzę, nie chciałam wspominać o tamtym, ale chciałam być fer więc powiedziałam. Nie przespalismy się ze sobą, ale z mojej strony jest to zdrada emocjonalna. W ostatniej chwili ze strachu przed tym co będzie i ze strachu o mojego byłego, który bardzo to przeżył postanowiłam wrócić. Nie wiedziałam, że tak zareaguje, nie wiedziałam, że będzie tak strasznie płakał i błagał mnie żebym została. Nie mogłam sobie wybaczyć, Jak mogłam to zrobić. Teraz mój chłopak bardziej się stara, mniej pije, mniej wydaje, prawie nie znika. Tamten nie odzywa się do mnie,znienawidził mnie, wydaje mi się, że bardzo mu zależało i bardzo go zraniłam. Dobrze mi z moim chłopakiem, ale chyba nic do niego nie czuje, ciagle mysle o tamtym, martwie sie o niego, choc wiem, ze na pewno nie chce mnie znac. Czuję, że chcę być sama, duszę się w swoim związku, mój chłopak mnie szanuje i dba o mnie, ale jest uparty, nie mogę sama o sobie decydować, sam podejmuje decyzje, nie wspiera mnie, nie ciagnie mnie w gore, tylko gasi wszystkie moje inicjatywy. Często stawia mnie przed faktem dokonanym, zachowuje się jak cham, nie pociąga mnie już i często denerwuje mnie jego towarzystwo, nie potrzebuje pocałunków i przytulania, nie zaypiamy wtuleni, wręcz zaplątani w siebie jak kiedyś. Jednak nie potrafiłabym go zostawić po tym jak zareagował tamtym razem. On mnie kocha, ja go chyba też, skoro bardziej myślę o jego szczęściu niż swoim. Myślę, że po tym jak mnie zostawił dla tamtej dziewczyny coś we mnie pękło, wyczerpała się miłosć, a nowy chłopak był tylko bodźcem do rozstania się. Nie wiem czy chcę rad, chyba potrzebuję tylko jakiegoś komentarza. Duszę się już tą całą sytuacją. Ciągle myślę o tamtym, jednak nie chcę znowu podejmować ciężkich decyzji, na razie sobie z tym nie poradzę. Dam jeszcze trochę czasu, tyle ile wytrzymam mojemu chłopakowi, może ten kamień, który otacza moje serce pęknie i miłośc do niego wróci. Co o tym wszystkim myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to byl twoj blad . A twoj chlopak jeszcze ci odplaci . P.s . Nie kocha cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cosieporobilo
"To był Twój błąd" - co było moim błędem? Rzucenie go? Powrót?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej powrót skoro odgrzałaś kotleta i zonk bo już tak samo jak wcześniej nie smakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech żyje wolność, wolność i swoboda .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
03:11 twoim bledem byl powrot do bylego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro u Ciebie miłość się wypaliła to już nie wróci. Mam to samo tylko ja jestem mężatką. I tak długo wytrzymałaś z tym swoim "chłopakiem". Po tych wszystkich akcjach z piciem, znikaniem, zdradami ja bym nie chciała go już widzieć na oczy. Źle zrobiłaś, że do niego wróciłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak można być tak żałosna kobieta?! Pije, znika, przewala kasę na automaty, jakąś inna baba w tle i kłamstwa. Co to ma być? Kto kocha, tak nie robi!!! A później płacz, bo chcesz odejść. I faktycznie już dawno powinnaś go zostawić. On jest z Toba dla s---eksu. Poza tym można Tobą manipulować, co mu też odpowiada. Głupia jesteś, ale to Twoje życie i decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To taki pies ogrodnika i sadysta. Wie, że bez niego byłabyś szczęśliwsza, ale on nie chce pozwolić Ci ułożyć sobie życia na nowo bo przecież on musi być number one. Tylko o nim masz myśleć, tylko na niego czekać i o jego uwagę skomleć. Nie uwolnisz się od niego chyba, że definitywnie zakończysz tą farsę, bo on sam nie odejdzie. Karmi się Twoją atencją, poprawiasz mu ego więc po co ma Cię zostawiać? Gdzie znajdzie innego tak wierngo psa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja sytuacja wygląda identycznie tak jak ja bym to pisała. Poznałam kogoś ubiega o mnie już 4 lata pełen szacunek nie wiem czy wgl cos czuję do chłopaka ale nie potrafię się przelamac. Nie szanuję mnie piszę z innymi spotyka się z byłą z tego co widziałam w jego konwersacjach. Ciągle ma kogoś nowego na portalu społecznościowym. Czytałam ostatnio rozmowę jego z koleżanką ze jestem świata i wgl. Bardzo mi się podoba poznany chłopak ale nie potrafię odejść. Ciągnie mnie do Noego Chłopak mnie omamil. Wszyscy mi dobrze życzą i ja to wiem ale to jest bardzo trudne jesteśmy już 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wskakuj do tego Noego na arkę i w drogę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dałaś sobą pomiatać jak szmatą, pluć sobie w twarz - widocznie więcej nie jesteś warta. Wartościowa kobieta nie pozwoliłaby się tak traktować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie czujesz do swojego chłopaka, ale chyba go kochasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie dzisiaj mąż pobił, wyzwał od najgorszych. Najśmieszniejsze jest to, ze na zewnątrz taki wykształcony i miły mężczyzna. W domu dramat... mam myśli samobójcze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:22 uciekaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pojmuje jak można być taka idiotka bez godności i dać sobą tak pomiatac! I jeszcze wracać do takiego gnoju. Głupia jesteś aż żal czytać, gdzie takie sieją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×