Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość martha95

Związek z hazardzistą

Polecane posty

Gość martha95

Z M. znamy się ponad 4 lata. Mieszkamy ze sobą od 1,5 roku. Mamy 22 lata. Wiedziałam, że lubi „poklikać na automatach”, pograć w pokera itp. Nigdy nie budziło to we mnie żadnych obaw. Zamieszkaliśmy ze sobą, ponieważ zaczęłam studia w innym mieście, obydwoje podjęliśmy decyzję o wyprowadzce z rodzinnego miasta i wspólnym zamieszkaniu. Początkowo było ciężko, M. nie mógł znaleźć pracy, a jak już znalazł, szybko ją tracił. Największe problemy jednak zaczęły się w październiku 2016 roku. Niby miał pracę, ale jak twierdził, nie płacili mu, bo firma ma kryzys. Wymyślał różne historyjki, że zwalniają ludzi, że nie mają materiałów do pracy, że był w Inspekcji pracy i mają coś z tym zrobić. Na początku w to wierzyłam, nic nie podejrzewałam. Widziałam, że chodzi przygnębiony, smutny, przybity. Chciałam mu pomóc, ponieważ bałam się, że dostanie depresji. Płaciłam jego część za mieszkanie, kupowałam jedzenie, pożyczałam od rodziny, żebyśmy mieli za co żyć. Było mi bardzo ciężko, ponieważ jak już wspominałam, studiuję, pracuję tylko dorywczo. Na pomoc finansową od rodziców nie mogę liczyć. Miałam coraz większe wątpliwości, co do tego, że nie dostaje wypłaty. Podejrzewałam, że dał te pieniądze swoim „wspaniałym” rodzicom, którzy kilka miesięcy wcześniej naciągnęli go na kredyt. Pewnego razu przeszukałam jego portfel. Znalazłam tam kwit z lokalu w którym były automaty. Wtedy do mnie dotarło, że gra. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczył. Byłam cierpliwa. Zauważyłam, że od pewnego czasu codziennie wieczorem chodzi pobiegać. Dalej utrzymywał, że nie dostaje wypłaty. Postanowiłam włamać się na jego skrzynkę mailową, ponieważ przypomniałam sobie, że na maila dostaje wyciągi z banku. Tak, wiem to łamanie prawa, zaufania i jakichkolwiek zasad, ale musiałam. Musiałam, bo nie cierpię być okłamywana. Na szczęście hasło nie było zbyt wymagające i udało mi się je szybko rozszyfrować. Tak jak oczekiwałam, znalazłam wyciągi z banku z ostatnich miesięcy. Również tak jak się spodziewałam, dostał wypłatę, pierwsza, drugą i trzecią… Jednak ku mojemu zdziwieniu, na mailu były różne umowy kredytowe. Złapałam kalkulator. Doliczyłam się prawie 25 tys złotych kredytów. Byłam załamana, nie wiedziałam co zrobić. Postanowiłam, że pójdę go poszukać. W pobliżu kojarzyłam dwa lokale z automatami. Poszłam do pierwszego, nie było go tam. Jednak w drugim już tak… tłumaczył się, ze gdy biegał znalazł 20 zł i chciał spróbować szczęścia. Nie uwierzyłam. Wyszłam. Pytając o kredyty i wypłaty zaprzeczył. Nawet, gdy powiedziałam, że wszystko wiem…. Dopiero po krzykach i awanturach przyznał się. Zaczęliśmy rozmawiać. Płakał i przepraszał, a z drugiej strony cieszył się, że w końcu to odkryłam. Nie był w stanie sam się do tego przyznać. Opowiedział mi, że gra od dziecka, że z tatą chodził grać jak byli na wakacjach, czy jak wracali do babci czy z zakupów. To dla mnie chore, że rodzice wciągają dziecko w hazard, ale w sumie po nich można się było tego spodziewać. Zadzwoniłam do jego ojca, żeby go poinformować, że M. jest uzależniony, że ma przez to długi i żeby nie dawali mu pieniędzy. On mnie wyśmiał, twierdząc, że nie jest od niczego uzależniony. No cóż, nie będę się kłócić. Nie wiedziałam co robić, stwierdziłam, że jest chory, nie mogę go zostawić, muszę mu pomóc. Po prostu dałam mu szansę, miał chodzić na terapię którą mu znalazłam, zgodził się. Ale z racji tego, że temat ucichł, nie było żadnego grania, nic podejrzanego nie naciskałam na terapię. Przyszedł lipiec, z powodu choroby mamy musiałam wyjechać do rodzinnego miasta. M. niestety musiał zostać, ponieważ ma stałą pracę, a urlop zaplanowany na inny okres. Bałam się, że to się znowu zacznie, nie myliłam się. Po 2 tygodniach zaczęło się ściemnianie, że ma wydatki na lekarza, ubrania, jakieś niespodzianki dla mnie. Nie przywiązywałam do tego takiej wagi, ponieważ miałam problemy rodzinne i na nich skupiała się cała moja uwaga. Jednak pewnego dnia zrozumiałam, że to się znowu zaczęło. Przycisnęłam go. Przyznał się, że w ciągu 3 tygodni wziął kolejne 5 tysięcy kredytu. Powiedziałam, że to koniec. Jednak nie jestem w stanie z nim się tak po prostu rozstać. Kocham go. Dalej się spotykaliśmy. Wyznał mi, że znowu poszedł i zagrał. Przegrał 2 tysiące. Twierdzi, że chodzi na terapię, którą mu znalazłam. Czy tak jest naprawdę - nie wiem. Nie wiem również co mam robić. M. ma dopiero 22 lata i ponad 30 tysięcy długu. Dalej gra. Kilka dni temu (bo akurat się spotkaliśmy) namawiał mnie, żebym poszła z nim zagrać w pokera. Powiedziałam, że nie będę przykładać ręki do jego hazardu. Nie wiem co robić, kocham go, ale z racji tego, że wiem jak wygląda życie z osobą uzależnioną boje się bardziej angażować w ten związek. Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji, nie chce żeby wpakował się w jeszcze większe długi, ale on wcale nie chce przestać grać. Mówi, że idzie grać, bo ma ochotę i tyle. Nie wiem czy jak go zostawię, nie będę miała poczucia winy, że mu nie pomogłam? Boje się, że jego rodzina powie, że to moja wina. Boje się, że nikt mi w to nie uwierzy, bo każdy uważa M. za super miłego, kochanego i spokojnego chłopaka. Dodam jeszcze, że wcześniej (przed przeprowadzką) również grał, ale dopiero gdy wziął kredyt dla rodziców, zobaczył jak szybko może mieć gotówkę na koncie zaczął brać kredyty na granie. Kocham go, nie chcę żeby marnował sobie życie. Tak naprawdę jestem jedyną bliską mu osobą. Nie ma wsparcia u rodziców, nie ma przyjaciół ani zbyt wielu znajomych. Chciałabym poprosić o jakąś poradę osób bardziej doświadczonych życiowo. Czy ktoś z was spotkał się z podobną sytuacją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szry
nie mialem stycznosci z czyms takim, ale oznaki ciezkiego uzaleznienia. bez terapii albo polamania rak i nog sie nie obejdzie. serio, dla wlasnego bezpieczenstwa sie rozstancie, mozecie sie zejsc, jak sie wyleczy z uzaleznienia - niech ma jakis cel i zachete do leczenia sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo pójdzie na terapię, albo rzuć go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szry
ze szantaz? o przepraszam, "ultimatum"? kretynstwo. co to daje: na dwoj***abka wrozyla, z jednej strony pozostawienie wszystkieo jak jest jeszcze przez wiele ultimatum, meczarnia dla jednego, wygoda(procz utyskiwan... zgadnij gdzie taki, na ktorego sie narzeka, pojdzie sie rozladowac? masz jedna szanse)dla drugiego osobnika. zamotanie, emocjonalne hustawki, niepewnosc, MOZE w koncu zostawienie jak sie nie uda, MOZE poprawa. najpierw zerwac/mocno ochlodzic relacje, potem postawic warunek - fachowe leczenie z wymiernymi, wyraznymi wynikami to szansa na powrot. Jak kochasz to mow, ze mozesz czekac az w koncu zacznie pracowac nad soba nawet latami, ale nie bedziesz patrzec jak sie stacza. co to daje: postawienie juz w sytuacji zlej, z wyborem - zostajesz w dole, albo pniesz sie do gory pracujac nad soba, z wyrazna nagroda w tle. pomijanie miesiecy lub lat duszenia sie w tym samym sosie, lamania siebie i partnera/ki, ucieczek, zagrywek, ukrywania/odkrywania prawd i prawdeczek. Plus moze sie nie znam, ale w moim odbiorze mocniejsze zmotywowanie do poprawy niz ultimatum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kretynstwo to to co tu czytam. To trwa już długo. Miał szansę. I co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×