Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zyje z mezem pod jednym dachem jak z kumplem , ktos tez tak ma ?

Polecane posty

Gość gość

To co mi zostalo na starosc . Mieszkamy razem ale kazdo z nas ma swoj pokoik w domu , dzielimy rachunki ale ogolnie sie nie szarpiemy a ja jak zaczynam miec gorsze dni to przypominam sobie jak za czasow studenckich tez z przyjaciolmi kolezankami mieszkalo sie razem i bylo fajnie Wyczytalam tez ze to sie dzisiaj nazywa otwarty zwiazek :o wow jestesmy nowoczesni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
łojojoj kapusta sałata łojojoj łojojoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaro701
Jestem z żoną 22 lata i tak samo mieszkamy razem ale osobno, jemy razem obiadki, ale osobno mieszkamy, żona w domy w 3 pokojach a ja w domku obok. Odkąd zachorowała jest strasznie nerwowa, a ja wole zejść jej z drogi. Niestety ale takie życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myslicie ze tak mozna przezyc cale zycie ,tak jak wspollokatorzy bez milosci namietnosci bliskosci? Marzycie o kims kto by was chcial

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo instytucja małżeństwa to utopia. Takich małżeństw jest multum. To jest żałosne. Szczesliwe malzenstwa to nieliczne wyjątki. ta instytucja juz dawno przestala miec swoj sens. Mądrzy życiowo ludzie, nie biorą ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Związki bez ślubu też się rozpadają i to nawet częściej, niż małżeństwa, tylko nikt na ten temat nie prowadzi statystyk. W związkach bez ślubu jest tak, ze każda ze stron żyje instynktownie dzierżąc swoją walizkę w dłoni, bo ma świadomość, że może w każdej chwili "czmychnąć" bez jakichkolwiek prawnych konsekwencji, NO! Z WYJĄTKIEM MOŻE ALIMENTÓW.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bliskość, namiętność, sex ... moze już czas wychowywać dzieci ze fundamentem związkum powinno byc cos innego. Prawie kazdy zdradza, nudzi sie seksem inny jest w tym słaby a jeszcze ktoś woli inaczej itp. Namiętność w związku przez wszystkie lata małżeństwa to raczej utopia. Natomiast wspólne życie gdzie dwoje razem dźwiga trudy życia ( dzieci, choroby, rachunki,wyjazdy, święta itd ) Jest raczej do zrobienia. Facet jest takim popaprańcem w dziedzinie seksu ze chyba trzeba uznać ten fakt jak to ze łysieją i oglądają mecze. Jak nie chla, dba o rodzine i godne życie , nie kłoci sie i nie rozlicza z kwiatka w wazonie, to już jest sukces. A tu sex wszystko psuje mimo ze cała reszta gra. Moze czas po prostu pisać inne bajki , w końcu kobiety tez stały sie inne niz księżniczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak mam.On na gorze ja na dole.Schodzimy sobie z drogi.Strasznie mnie irytuje sposobem podejscia do higieny odzywiania zachowania czy nawet wyglądu poscieli na jego lozku..o slarpetkach nie wspomonając.W Boga tez nie bardzo wierzy a z ksiezy sie nabija i z uzdrowień.s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Wedlug mnie to wszystko zalezy od tego w jakim jestesmy wieku i jakie mamy oczekiwania od partnera (meza). Jezeli jest sie 40 lat po slubie i taki uklad obojgu odpowiada, to jest ok. Gorzej jesli jest tak juz po 10 latach zwiazku albo przynajmniej jedna strona cierpi. Wtedy warto sie na powaznie zastanowic czy chce sie tak spedzic reszte zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:15 trafiasz w sedno. Po wielu latach, zalozmy powyzej 15 w malzenstwie, dobrze jest, jesli potrafimy ze soba rozmawiac nie warczac. Namietnosc, milosc? a coz to wlasciwie jest;) Seks raz lub dwa razy w miesiacu? Czy moze przyzwyczajenie, przyjazn, wygoda i ze lepszy wrog swoj niz obcy? Kazdy ma swoja definicje. Drugi raz za maz nie wyjde;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale dziewczyny jak nie rozumiem jak może wglądać wasze codzienne życie. Nie rozumiem o czym piszecie. czy moze którać napisać jak wygląda wasz dzień od obudzenia się? Nie mogę sobie tego wszystkiego wyobrazić, przecież mieszkacie pod 1 dachem z męzem wiec nie sposób się widywać, rozmawiać, uśmiechać, żartować, sprzeczać by za chwilę sie godzić... czy któraś potrafi opisać wasze zachowania, które składaja się na to co czujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*nie sposób się nie widywac ... i sorry za literówki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
np. siedzicie w domu razem, jecie obiad, kolację, rozmawiacie, dzieci krzątają się po domu, rozmawiacie o dziecku i z dzieckiem... no przeciez tak wygląda życie w małżeństwie może wy macie jakieś inne wyobrażenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciu, ktora nie rozumiesz, jestes juz zona czy singielka? Jesli to drugie to wybaczam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie rozumiem jestem żoną 14 lat i nie rozumiem tego o czym wy piszecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po prostu nie umiem sobie tego wyobrazić i mam wrażenie że przesadzacie z tym narzekaniem. u nas np. budzimy się rano, wstajemy, poranna toaleta, ten kto pierwszy wychodzi z łazienki idzie do kuchni i robi kawkę i śniadanie. Budzimy dziecko, potem drugi raz tzreci. Jak wstaje ogarnia się i schodzi na śniadanie. Potem wszyscy wychodzimy do prac i do szkoły, ja jadę do pracy, maż zawozi córkę do szkoły i sam jedzie do pracy. Potem wracamy do domu, krzątamy sie po kuchni, ten kto przychodzi pierwszy przygotowuje obiad, córka odrabia lekcje. Siadamy przy stole, jemy, rozmawiamy o tym, co kogo spotkało danego dnia. Potem idziemy po zakupy, albo na spacer, albo na rowery, albo siedzimy i gadamy, albo każde zajmuje się sobą... wieczorem kolacja, jemy, rozmawiamy itp. potem wieczór, córa do spania a my mamy czas dla siebie, winko, dobra myzuka, przytulanki... tv nie mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podejrzewam, ze to schemat wielu małżeństw i nie rozumiem jak w czymś takim można mówić, że się żyje osobno... przecież widzicie się o każdej porze dnia i nocy, rozmawiacie, śmiejecie się, żartujecie. jak można żyć osobno pod jednym dachem? Moze jakieś przykłady???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40 lat razem
Oto przyklad. Nie budzimy sie razem bo spimy osobno i w innych pokojach. Maz wstaje wczesnie do pracy ja dopiero jak on juz pojdzie. Rano sie wiec nie widzimy. W ciagu dnia nie mamy kontaktu. Chyba ze czasem jakis sms czy telefon ale bardzo rzadko. Spotykamy sie wieczorem przy kolacji. Zjemy, pogadamy a potem kazde idzie do swojego pokoju bo kazde ma swoj telewizor i swoj komputer. Maz oglada co innego, ja lubie co innego. Poza tym maz chrapie wie nie spimy razem. Ja czesto wieczorem czytam. Maz oglada nalogowo telewizje wiec osobne pokoje sa dobrym rozwiazaniem. Potem kazde idzie spac kiedy chce. Przed pojsciem do lozka ide do meza do pokoju powiedziec dobranoc. Jesli on idzie pierwszy spac to on przychodzi do mnie. Seksu nie mamy juz od kilku lat bo maz od lat ma problemy z potencja. Najpierw probowalam, czekalam, teraz juz w ogole o tym nie mysle. Nasze wspolne dziecko jest juz dorosle i nie mieszka z nami. Kto ma podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale u was widać ten szacunek, rozczuliło mnie to że idziecie do siebie żeby powiedzieć dobranoc. Czyli jest dobrze... ja raczej myślałam, że chodzicie naburmuszeni na siebie i warczycie. A jak byś chciała aby wasze życie wyglądało? Uważasz że jest źle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większość moich znajomych.małżeństw z 30 letnim stażem.Bywa jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40 lat razem
Nie, nie jestesmi naburmuszeni. Tez sie prawie wcale nie klocimy, bo i o co :D. Jestesmy po prostu tak od siebie rozni pod kazdym wzgledem ze to wrecz cud ze wciaz jestesmy razem. Znalezlismy takie rozwiazanie i dobrze sie nam z tym zyje. Oczywiscie chcialabym zeby maz byl czasem bardziej czuly w stosunku do mnie ale on chyba mysli, ze lepiej nie zaczynac bo ja zlapie zaraz nadzieje, ze dostane wiecej a on juz nie moze. Tak sobie mysle. W weekendy jestesmy ze soba razem choc wiekszosc dnia w osobnych pokojach. Chodzimy razem na spacery, do kina czy na kolacje do knajpy. Zapraszamy tez czasem znajomych na kolacje do siebie. W sumie nudno i spokojnie. Problemow finansowych nie mamy wiec zyjemy sobie na luzie. Festiwal seksu i milosci to jest jak jest sie mlodym a potem to podstawa jest aby sie dogadac ze soba. Ja mam dwa motta zyciowe: 1. zawsze jest cos za cos 2. nigdy nie mamy wszystkiego na raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam tak samo jak 40 lat po ślubie my jesteśmy 18 lat razem. Nie ma kłótni nie ma zdrady nie ma miłości czułości finansowo nieźle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takiego ukladu nie wyobrazam sobie na zadnym etapie zycia, to tak jakby poddanie sie,akceptowanie przykrej/chocby dla jednej strony, rzeczywistosci. Strach przed samotnoscia, zmianami. A przeciez zycie jest piekne, moze nawet pieknijesze w pojedynke niz w chorym ukladzie z mezem-kumplem-wspolokatorem.Tak, wg mnie to jedynie wygoda i lek przed niewiadoma, a moze paniczny strach. Jest taki filmik na yt "wszystko jeszcze mozliwe", kobieta starsza, mloda duchem, mieszka wlasnie tak jak niektorzy z was- z mezem lokatorem i znalazla rozwiazanie na poprawienie sobie samopoczucia. https://www.youtube.com/watch?v=eWv7GBcBR2U

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15 lat w malzenstwie, a tak wyglada dzien powszedni. Rano wstaje, meza juz nie ma, budze i szykuje dziecko do szkoly i siebie do pracy. Wychodzimy. Potem szkola i praca. Wracamy, wiec robie obiad, lekcje, czasami jeszcze zakupy, lub mam swoj czas wolny (kolezanka,hobby, nauka. Nastepnie ogarniam dom i chwila wytchnienia. Wraca maz. maja z dzieckiem chwile na wyglupy. Nastepnie jest czas kolacji, i szykowania sie na nastepny dzien. Jak cora zasnie zalegamy na kanapie, jemy, rozmawiamy, smiejemy sie,klocimy, warczymy ;) Moj maz jest dla mnie bardziej kumplem i przyjacielem, niz mezem i kochankiem. Namietnosci i seksu niestety brakuje w naszym zwiazku prawie od poczatku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak jak ktos wyzej napisał małżeństwo to instytucja wysoko przereklamowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40 lat razem
Z perspektywy przezytych lat uwazam, ze najwazniejsze to sie dobrac. I to pod kazdym wzgledem. Im wiecej podobienstw z partnerem tym wieksza szansa udanego zwiazku. Niby sie mowi, ze przeciwienstwa sie przyciagaja ale prawda jest taka, ze to nas fascynuje, ale na krotko. Na dluzszy dystans jest to ciagla walka. Bo tolerancja i kompromis to takie madre slowa ale tylko do pewnego poziomu. Kazdy kompromis to ulamkwe rezygnowanie z siebie. Im wiecej kompromisow tym dalej odchodzimy od samego siebie. W pewnym momencie nie mamy juz z soba samym wiele wspolnego. To co to za zycie. Jesli ja soba nie bede to kto mna bedzie? Takie dobranie sie zdarza sie niestety bardzo rzadko. A to bardzo duze szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sadze, ze gdyby nie dziecko to nie dotrwalibysmy do 15 lat w naszym malzenstwie. Obawiam sie tez, ze gdy mloda dorosnie i wyfrunie z gniazda, zupelnie sie oddalimy i nic juz nas nie bedzie trzymalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40 lat razem
16:44 Jest takie niebezpieczenstwo, jak najbardziej. Dziecko jest zawsze lacznikiem miedzy rodzicami, czy sie chce czy nie. Ale moze byc tez tak, ze wtedy skupicie sie wreszcie na sobie. To zalezy tylko od was. My z mezem mamy 3pokojowe mieszkanie, drzwi sa zawsze wszedzie pootwierane. I niby kazde jest w swoim pokoju ale sie ciagle slyszymy. Jak ide do kuchni czy lazienki to go widze jak oglada telewizje czy czyta. Nie jest wiec tak, ze zyjemy na dwoch roznych ksiezycach :). Czasem sie wzajemnie "odwiedzamy". On przyjdzie do mnie na pogaduszki czy z jakims pytaniem. Albo ja do niego. Czasem nawet cos razem obejrzymy u mnie lub u niego w pokoju. W sumie nie czuje sie samotna, moze jedynie troche nie dopieszczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40 lat razem
Malzenstwo otwarte to cos zupelnie innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×