Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość adam-wklp

Godzine temu umarł mój pies

Polecane posty

Gość adam-wklp

po 14 latach wspólnego życia jak sobie daliście rade po takiej stracie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój umarł kilka lat temu - nie dałam sobie rady, ciągle mam łzy w oczach na myśl o suni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adam-wklp
nie chcialbym miec nowego psa, ale teraz w moim zyciu jest taka pustka, ze nie wiem co mam ze soba zrobic wiem ze to troche niemeskie tak rozpaczac za zwierzakiem ale nic na to nie poradze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiwiaaannnahe
przezylam dokladnie to samo-i ciezko bylo.szczerze to do dzis sie nie pozbieralam i wiem ze nie moge zaczynac myslec nawet na ten temat choc minelo juz z 5lat-umieral mi na rekach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie jest niemęskie to jest ludzkie ja mam teraz dwa koty, ale to już nigdy nei będzie to samo, każdy zwierzak jest jedyny w swoim rodzaju trochę osłodzą życie, ale to nie to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do dzisiaj nie zapomnę naszej bokserki...to był przekochany pies...12 lat z nami była ...odeszła 9 lat temu i do tej pory nie mam żadnego psa:(....pół roku temu kupiliśmy dom ...razem z psem...właściciele chcieli go zabić....pies kochany ale mimo wszystko nie jest to moja sunia...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytaj sobie
książkę "Marley i ja"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w sierpniu pożegnałam swojego psa też po 14 latach wspólnego bycia razem:( najgorsze jest to,ze nie odszedł sam,musiałam ja o tym zadecydować...miał wielki jak kalafior nowotwór wystajacy z pyska,bolało i boli jak cholera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Modlitwa za...mojego Maksa i wszystkie psy,które przeszły za Tęczowy Most Panie Boże, nie jestem aniołem, dziś niewielu jest takich na świecie, może ci, co na ziemskim padole pokochali zwierzęta i dzieci. Panie Boże, powiedziałeś "Proście", rzekłeś "Proście, a będzie wam dane". Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście szedł do Ciebie mój pies ukochany? Panie Boże, poznasz go z łatwością, miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon, proszę, o Panie, zawołaj go głośno, bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo. Panie Boże, nie proszę dla siebie, znajdź mu jakąś osobę przyjazną, by głodny i smutny nie był i żeby przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć. Panie Boże, a gdy tak się stanie, że i mnie zabrać stąd będzie trzeba, pozwól, by wyszedł mi na spotkanie, kiedy będę wędrować do nieba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w sierpniu pożegnałam swojego psa też po 14 latach wspólnego bycia razem:( najgorsze jest to,ze nie odszedł sam,musiałam ja o tym zadecydować...miał wielki jak kalafior nowotwór wystajacy z pyska,bolało i boli jak cholera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adam-wklp
tez mam nadzieje, ze teraz mu lepiej, gdziekolwiek jest dopiero jego smierc otworzyla mi oczy na pewne sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agawo - jaki sliczny wiersz
.......😭 Sunia umarła dawno temu a wciąż nie mogę jej zapomnieć :( MA kota - i jak pomyślę, że ...ehhh lepiej nie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do adam-wklp
Trzymaj się - wiem co to za BÓL !!!!!!!!!!!!!!!!! :( Ciężko Ci będzie zapomnieć.Bo nie zapomina się nigdy :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech jak pomysle ze kiedys
mi zdechnie moja sunia, ktorą mam juz 13 lat....;O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tęsknie za nim i tęsknić będe chyba juz zawsze...miał taką cholerną wole życia...gdyby nie rak zyłby zapewne kilka lat to późnej psiej starości,mam nadzieję,że się już nie męczy,jest mu dobrze i ma tam kogoś kto go kocha jak my go kochalismy i kochamy nadal:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doskonale rozumiem Twoj bol....bardzo wspolczuje. Tez kiedys jak wiekszosc z nas bedziesz mile wspominala chwile spedzone z psiakiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciakicia
Współczuję Ci :* mam dwa psy, jeden jest 9-letnim kundelkiem i dwa lata temu miał zabieg (kastrację) ze względu na zmany rakowe, na razie wszystko jest w porządku ale boję się każdego dnia o moją psiulkę, drugi piesek to 4 miesięczna yoreczka, jest taka delikatna, że jak wychodzę z nią na spacer zawsze rozglądam się czy nie ma wielkich psów w pobliżu :) Strata ukochanego zwierzątka jest czymś przesmutnym :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedługo już
Moje zwierzę umarło mi na rękach a ból wynikający z faku, że nie mogłam pomóc istocie, która mi ufała i oczekiwała tej pomocy(miała bardzo silną wolę życia) czasami jest trudny do zniesienia. Wyrzuty sumienia i poczucie bezcelowości wykończyłyby mnie gdybym szybko nie kupiła sobie mojego J. Teraz nie mogę pozwolić sobie na rozpamiętywanie, bo muszę mieć siłę zajmować się moją gwiazdką z nieba. Współczuję Ci Adamie, bardzo, bo podobnej straty doświadczyłam całkiem niedawno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedługo już
Faktu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pamietam jak mij pies umieral...zdechl na moich rekach..mial tylko 1.5 roku..zmiksowany kundel z jamnikiem i foksterierem..taka parowa wlaochata dluga..wabil sie Kugiel.kochany byl...zawsze wlazil mi pod koldre i wtulal sie w nogi jak juz spalam bo nigdy nie pozwalalam mu wlazic do lozka..haha..ale rano zawsze budzilam sie o on wtulony i zwiniety w klebek w moje stopy.wszystkie psy w rodzinie byly "mojej mamy"..moja matka ma serce i instynkt do zwierzakow...wszystkie ja kochaja..natomiast Kugiel byl tylko i wylacznie mij..nikogo sie tak nie sluchal jak mnie..Mial niestety jedna wade....makabrycznie szczekal ..ktos przechodzil klatka ..jazgot na maxa...ktos puka do drzwi...to samo...nie dawal naprzyklad dotknac mnie za noge...momentalnie agresja...niby jeszce dziecko bo dopiero 1.5 roku..ale ja go milam od jego 3 tygodnia zycia...pamietam jak karmilam go butelka bo nie byl w stanie jesc..taki najgorszy z miotu byl..nikt go nie chcial..ale skradl mi serce jak go tylko wzielam na rece a on pierwsze co zrobil to nasikal na mnie..hahahah:)Podejzewam ,ze ktos z sasiadow dal mu trucizne...wedlug lekarza mial wylew...co raczej nie zdarza sie u 1.5 rocznego zdrowego i dobrze chowanego psa...wylam tydzien,a odrazu po tym jak zdechl matka wyslala mnie po butle koniaku do sklepu..obie wzielysmy dzien wolny w pracy i obie tak samo wylysmy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to chyba byl najgorszy poranek w moim zyciu...stalo sie to miedzi 5 a 7 rano...taxi do Warszawy bo weter.nie przyjmuje w takich godzinach w moim miesteczku...150 zl taxi+wet kolejna 100zl...nie licztylam sie z kasa...na dodatek pies na moich rekach w agonii.zalatwil sie w taxi...doszla do tego 50 zl pralnia i czyszcenie tapicerki samochodu..tam odeslali mnie do kolejnej kliniki na goclawiu..wozilismy sie przewz dobre 2 godziny...lek.powiedzial ze daje cos na uspokojenie pasa ze to prawdopodobnie atak padaczki albo wylew..kugiel byl padniety..spal..niestety juz sie nie obudzil...to bylo 5 lat temu ..i caly czas chce mi sie wyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pięknie to ująłeś-umarł. dlaczego o istocie którą kochamy czesto,jak drugiego człowieka mówić-zdechł? ale większość tego nie pojmuje. bardzo ci współczuję i dziękuję za temat w którym piszą dobrzy ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania5555
Mój najukochańszy przyjaciel rottwailer umarł po paru godzinach od podania lekarstwa zapisanego błędnie przez lekarza.Tak bardzo chciał żyć.Chorował na nowowór kości.Była szansa dla niego poprzez amputację kończyny.Radosny,cudowny pies.Nie doczekał się.Mineły prawie dwa tygodnie od śmierci a ja nie mogę się z tym pogodzić .Ból i rozpacz jest nie do opisania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mi się przypomniało - Dorota Sumińska powiedziała kiedyś: "Zwierzęta umierają, zdychają podli ludzie". Fajnie, że są osoby, które właśnie w ten sposób się wypowiadają. Do autora wątku : Trzymaj się, wiem, co to znaczy, dasz radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama maxa
Mój hermes 13sto letni owczarek podhalański dostał skretu żołądka i przez weta odszedł w męczarniach o 4 rano się obudziłam i wiedziałam że nie żyje- ide do dużego pokoju a tam wszyscy płaczą..cały dzień ryczałam ,nie byłam w stanie iść na zajęcia,.Kiedy usypiałam moją szczurcie(a gwarantuje że szczurki są takie kochane jak psy) obiecałam że nie będe płakać..ryczałam jak bóbr,jak następne odchodziły ciężko było się pozbierać.W życiu pożegnałam wielu zwierzęcych przyjaciół ,alei jestem szczesliwa że dane było mi ich spotkać,spędzić wycinek życia z nimi.Obecnie mam huskiego chorego na padaczke,Max przyjmuje leki,jednak mimo wystepujacych ataków(ok raz na 2 miesiące) jest wspaniałym radosnym psem,jest dla mnie wszystkim i jak pomyśle że kiedyś...kiedyś spora część mojego serca odejdzie z nim... Autorze topicu,wiem jak cierpisz,ale myśle że powinieneś uratować jakąś psią istotke ze schroniska..może odnajdziesz w niej coś ze swojego pupila,a może pokochasz za zupełnie co innego? Nie cierp,i nie pozwól cierpieć twojemu nowemu pupilowi...WEŻ GO DO DOMU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a o co chodzi
nawet nie masz pojecia jak Ci wpsolczuje. Moj Skarb ma ponad 15 lat, 2 lata temu mial wylew , bylo z nim kiepsko ale ma sie dobrze tylko sil juz tak duzo jak kiedys nie ma. Moj Skarbek kochany nie wiem jak sobie poradze jak go zabraknie, nie wiem! Nie lubie jak ludzie mowia ze "e tam to tylko pies" to nie tylko pies! - to czlonek rodziny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hania5555
Mój ukochany rottwailer Topuś był pieskiem adoptowanym z warszawskiego schroniska Na Paluchu.Był ogromnie wdzięcznym i oddanym pieskiem.Miał 7 lat.W moim domu jest jeszcze jeden rottwailer również adoptowany ze schroniska ale Topuś był psem takim jaki trafia się raz w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 wrzesnia 2010 12 godzin temu umarl nasz najukochanszy pies Pusia. Miała 13 i pół roku. Chorowała ciezko na raka.Pozostała po niej tak wielka pustka i ogromny żal w sercu.Nie wiem jak dalej zyc, jak znalezc siły na to wszystko.POMÓŻCIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×