Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
agi28

hipochondria nozofobia, utrudniaja zycie

Polecane posty

nie ma miesiaca, zebym nie bala sie o swoje zdrowie, napady leku, depresji, strachu totalnego, boje sie chodzic do lekarzy, kazdy objaw jest dla mnie oczywisty, sama stawiam sobei diagnozy:/ moze nie jestem jedyna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gear
nie jestes jedyna ja tez to mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gear
to ciekawy temat.dlaczego nikt nie wypowiada sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety ja też tak mam
:-(Nie wiem co robić aby to mi przeszlo i aby"znormalnieć":-oNiech ktoś pomoże!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dopoki sobie nie wytlumaczycie
ze kazdy kiedys bedzie chory,no prawie kazdy to bedziecie zyly w takim koszmarze. Ciagly lek przed chorobami to juz choroba,ktora trzeba leczyc lub porozmawiac o tym z psychologiem. Takie zycie jest do niczego ,trzeba sie cieszyc zyciem bo jest ono strasznie krotkie................... P.S Ja tez kiedys tak mialam ale uwierzcie mi,ze warto z tym walczyc bo zycie jest piekne...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamisia29

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamisia29
wiem co czujecie gdy nieuzasadniony lek przeszywa wasze ciala dusze i racjonalne argumenty nie dzialaja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hipochondria - zmora mojego zycia!!!!!!! NIENAWIDZE jej i staram sie z nia walczyl, ale jest to bardzo trudne. Wspieraja mnie w tym bliscy ale po okresach wzglednego spokoju zaraz sobie cos wymyslam :( Jak sobie radzicie na codzien?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie ale w końcu
przekunuje się ze to nie zadna choroba, tylko o tak poprostu, ale boje sobie zrobic nawet morfologię, że mi białaczka wyjdzie.... Od paru miesięcy widziałam już u siebie: alergie (badanie nie potwierdziło tego), krztusiec (kaszel w końcu przeszedł całkowicie z dnia na dzień), boleriozę, anemię, chroniczne zmęczenie (w końcu po rozmowie z pewną osobą zrozumiałam, że każdy ma prawo po całym dniu w pracy być zmęczony i potrzebować 8 h snu).A i byłam pewna że mam Helicobactera skoro każdy w moim otoczeniu go ma a tatę męczą wrzody (też pudło z moją diagnozą) Hmm to tylko część moich pseudochorób. No i podejrzewam chwilami cukrzyce (a cukier w normie). moja praca to ciągłe przebywanie w śród chorych i to mnie dodatkowo nakręca. Boję się że też zachoruje, boję się diagnozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sobie zawsze, ale to zawsze znajduje naprawde powazne i smiertelne choroby.... przerabialam miedzy innyi sepse :o caly czas boje sie ze mam niewydolnosc krazenia i niewydolnosc oddechowa.. wynajduje sobie zapalenie opon mozgowych a wszysciutenkie wyniki mam dobre!!! Ja nie wiem jak mam sobie z tym radzic. Chodzilam na psychoterapie ale skierowana na cos innego - jestem DDA i nad tym moja terapeutka chciala pracowac.. A ja sie boje ze sie udusze, ze zemdleje itp itd!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie ale w końcu
dziś jak przeczytałam na forum, że u kogoś zdiagnowzowano zespół Reynouda, to od razu zobaczyłam go u siebie. Mam zmarznięte recę w tej chwili, aż trochę bolą, do pracy jak przychodzę to są tak zmarznięte, że ciężko nimi ruszać, a ja w rękawiczkach całą drogę spędzam i w kieszeni je trzymam. Zaraz coś jeszcze wymyślę pewnie. Może nie wymyślam aż tak poważnych chorób, akurat te co ty wymieniłaś mają ostry przebieg i stan jest wtedy naprawdę zły , trochę znam się na medycynie więc wiem, że takie jednostki nie są raczej możliwe, ale jakieś przewlekłe choróbska spokoju mi nie dają. czasem zasypiam i płaczę ze strachu że umieram, kiedyś bałam się zasnąć bo byłam pewna, że się rano już nie obudzę, że to koniec;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojej.. normalnie chyba mi pomoglas swoim postem... mowisz, ze to niemozliwe??? wiesz, uslyszec cos takiego od kogos, kto boryka sie z hipochondria to zupelnie cos innego niz od zdrowych osob... z tym zasypianiem tez mialam- u mnie takie cos konczylo sie nieprzespana noca. ale teraz w sumie wmawiam sobie, ze jak umre to mnie to juz nie bedzie obchodzilo.. eh taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfgfgfgfgfgfgfgfgfgfgfgfgfgfg
hej dawno nikt tu nie zaglądał ja też mam ten problem. Najgorsze jest to że sama diagnozuje swoje \"choroby\" i żadne racjonalne wytłumaczenia osób trzecich do mnie nie docierają. Potrafie dostać nawet ataku płaczu i stwierdzam w 100% że jestem na coś chora później objawy mijają a ja \"szukam\" czegoś innego to naprawdę jest okropne. Gdy się dowiem albo przeczytam o jakiejś chorej osobie zaraz szukam tych objawów u siebie a psychika niestety jest tak skonstruowana że im bardziej intensywnie o tym myślę to znajduje u siebie takie objawy i błędne koło się zamyka. to naprawdę udręka i zrozumie to tylko ten kto przez to przechodzi. próbuje sobie tłumaczyć że to wymyślam ale to nic nie daje bo jeżeli faktycznie \"kolejne\" objawy będą prawdziwe i okaże się że jestem na coś chora? To wszystko jest naprawdę męczące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaała
Przeczytałam was właśnie i muszę się przyznać że mam to samo a nawet gozej , bo dochodzą do tego choroby psychiczne.Raki miałam już : płuc, szyjki macicy, miałam też tętniaki - a co nie jakieś alergie :) od razu z grubej rury!!! Co do chorób psychicznych to zawsze bałam się wszelkiego rodzaju odmiennych stanów świadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaała
Oczywiście dodam,że to wszystko był wymysł mojej bujnej wyobraźni -czasami to się z siebie śmieje ale czasem to mi ręce opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amber12
Jejku widze ze nie jestem sama tez mnie to meczy mam 18 lat a od pieciu wciaz zdaje mi sie ze na cos jestem chora jest to dla mnie bardzo uciazliwe miałam juz chore serce, problemy z wezłami chłonnymi i wiele innych chorob.....:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dialog
Najważniejsze w życiu jest zrozumienie samego siebie i otaczającego nas świata.Umysł człowieka jest bardzo skomplikowany i nie da się jednym słowem tego wytłumaczyć i zaradzić osobie która boi się choroby. Dlatego ważny jest w życiu \"dialog\" i wsparcie drugiej osoby. Chłopak , mąż , przyjaciel , nie ma znaczenia kto, ważne żeby dana osoba potraktowała ten problem na poważnie. Z drugiej strony nie możecie wymagać od niej za wiele, gdyż takie rozmowy na ten temat na dłuższą metę są męczące dla partnera. Według mnie dobrą metodą byłoby unikania samotnych dni w czterech kątach, oraz zaplanowanie dnia tak aby było jak najmniej czasu na myślenie. Następnym etapem jest dobre odżywianie, gdyż może to was uchronić przed drobnymi infekcjami, które w waszym mniemaniu mogą oznaczać chorobę z \"górnej półki\" .Kolejną rzeczą jest picie melisy, tylko jeżeli ktoś myśli, że będzie pił ją 5 razy dziennie i mu to pomoże to jest w błędzie. Jedna szklanka dziennie lub co dwa dni wystarczy.To wszystko razem połączone może pomóc, tylko nie wolno się poddawać i chcieć tej pomocy. Pozdrawiam Xmen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dialog
poprawka ostatniego zdania:"To wszystko razem połączone może pomóc, tylko nie wolno się poddawać i trzeba chcieć tej pomocy." Pozdrawiam Xmen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joasia1973
Ja po prostu umieram od dwóch tygodni. Kiedyś właśnie na jesień przechodziłam depresje, ale naprawde, brałam leki. Teraz zaczelo sie znow. Zaczełam brac ale one nic nie pomagaja. Codziennie wymyślam sobie chorobe. Kilka dni temu byłam na pogotowiu bo myslałam ,że serce, zmierzyli było ok. Rózne usg wyszły , no prawie ok, Teraz nie moge głęboko oddychać, jestem po wizycie u neurologa i zdjeciach na rtg kregosłupa. Wszystko wyglada na kręgosłup ale ja wyobrażam sobie, że mam jakiegos tetniaka w mózgu, cos nie tak z krązeniem bo nogi zimne i mrowieją, cos z płucami bo słabo oddycham no i nie wiem co jeszcze, Nie wiem co dalej robic bo juz te ogłupiacze depresyjne nie działają. Czasem pół nocy przechodzę po mieszkaniu. Tak mi ciężko, nie wiem co zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipochondria to moje drugie im
Jakbym o sobie czytała, ja nie moge słuchac o żadnej chorobie, bo zaraz mam wszystkie objawy, dosłownie wszysciutkie jak na zawołanie. Juz pomijam fakt, ze oczywiscie wymyslam sobie przerózne choroby, co za syf!!!! Chc normalnie zyć!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i ja
też tak mam... tyle że ja głównie doszukuję u siebie ciąży. Nie chcę jej, zabezpieczam się regularnie, robiłam już nawet testy, które wychodzą negatywnie, ale ciągle muszę sobie to wmawiać, bo albo czuję jajnik, albo było mi niedobrze w nocy (stres). Miałam tak w wakacje i przez to źle się czułam aż do października. Potem było ok do czasu aż zapomniałam o jednej tabletce antykoncepcyjnej. Wzięłam dwie, moja lekarka mówiła, że nie mam powodu do zmartwień, bo nawet sie zabezpieczaliśmy, zrobiłam test (negatywny) i dostałam okres. A teraz doszła do mnie myśl, że może mam torbiela na jajniku... To wszystko przez to, że od razu wpisałam w wyszukiwarkę "ból jajnika" i naczytałam się opinii osób które to miały lub podejrzewały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kateerinka
ło ja nie jestem sama! Ale w sumie to nie wiem, czy mam hipochondrie, czy moze naprawde cos ze mna nie tak. Nie chodze do lekarza bo sie boje diagnozy. Hmm, po krotce u mnie jest tak: moi bracia mieli/maja luszczyce, ja jestem wrecz pewna, ze predzej czy pozniej tez bede miala, bo jak to mozliwe ze z naszej 3 jedna osoba nie bedzie jej miala, codzinnie ogladam swoje cialo, CODZIENNIE i gdy tylko zobacze jakas krostke, czy plamke to jestem pewna ze sie zaczyna, cala sie trzese i poce :/ oblewa mnie takie goraco. Gdy czuje gulę w gardle, to jestem pewna, ze mam raka gardla, nadal o tym mysle. Ostatnio pojawila mi sie plamka przed okiem (byc moze to od tego, ze musze duzo pracowac i na dodatek duzo przed kompem siedze, ale gdzies w to watpie) , jestem na 100% pewna, ze cos z nim nie tak, dzisiaj wyczytalam, ze moge miec nowotwor, Jezu, strasznie sie boje i to zlosliwy, czyli moga byc przezuty na watrabe, a ze mam czasem afty i nalot na jezyku to cos musi byc nie tak z watroba :( Jakies 4 miesiace temu nie moglam chodzic, cos mi sie stalo z noga z nienacka, byc moze bylo to przez obciazenie nogi lub jakis uraz, ale oczywiscie ja musialam stwierdzic STWARDNIENIE ROZSIANE i ciagle mam wrazenie, ze bede albo jestem na to chora i czekam, ale do lekarza nie pojde, bo bym sie załamala... Juz nie wiem co mam robic :/ Nie mysle tylko o tym, gdy jest ze mna chlopak, chociaz i wtedy mi sie zdarza... A tak w ogole to juz myslalam, ze mam raka skory, do tej pory przechodzi mi to przez mysl... Nigdy nie stawiam sobie łagodnej diagnozy, zawsze to co najgorsze, zawsze.... Nie wiem co robic... A jak jestem sama to juz w ogole szaleje!!! Duzo jeszcze moglabym wymieniac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hsjkfkfhfh
mam to samo... ciagle mysle ze jestem na cos chora... a jesli nie jestem to bede miala raka albo cos podobnego... do lekarza nie pojde bo jesli cos wykryje?? przechodzilam juz przez anemie, problemy z sercem, raka, nawet HIV... badania też mialam... teraz jestem na etapie jaskry, bo bola mnie oczy... od pieciu dni skupiam sie na tym ze moge oslepnac i nie wiem za co sie zabrac zeby tem mysli odgonic, wczoraj nie moglam spac bo balam sie ze jak sie obudze nie bede nic widziala... najgorsze jest to ze jesli przeczytam o jakiejs chorobie, zaraz doszukuje sie obiaw u mnie i zawsze cos wynajde a poznej sa jeszcze jakies wymyslone, bo jak mi sie zakreci w glowie to moze to byc cos powaznago i zasłabne... hipochondria jest a prawde straszna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZVI
Ja też tak mam! Najbardziej uczepiłam się oczu... to się latami ciągnie a ja wiecznie boję się, że oślepnę albo, że JUŻ źle widzę, mroczki, męty... etc. Raka też miałam. Wszędzie. A najczęśćiej to miałam go w głowie. I w brzuchu. Miałam tasiemca, wrzody, raka krtani, miałam SM (łooojeeesuuu byłam pewna, że MAM), wszystkiego nie wymienię, bo się nie da. xD Miałam zaćmę nawet. Ciągle chodziłam i sprawdzałam własne oczy (zasłaniałam raz lewe, raz prawe), czytałam, wpisywałam w google różne kombinacje w stylu: "co to może być" i w rezultacie jakby ktoś historię przejrzał to same linki są o chorobach. xD i to różnych. A najgorsze to jak faktycznie czuje się fizyczne objawy. A czuje się! Bo na tym hipochondria polega. To, co sobie wmówisz: to naprawdę masz tego objawy! Myślałam ciągle o ucisku w głowie i myślicie,że go nie miałam? Miałam! A jak przeszłam na bóle brzucha to dziwnym trafem i te uciski mi minęły (bo zapomniałam o nich hehe). Hipochondria to nerwica, ale ma dużo, duuuużo wspólnego z naszymi odczuciami fizycznymi. Powaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZVI
a najlepsze jest to, że za każdym razem jak się sobie coś wmawia to się myśli, że TYM RAZEM NA PEWNO TO CHOROBA hehehehehe a potem znowu jest coś innego i znowu i znowu i za każdym razem NA PEWNO TO CHOROBA hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja od 7 lat choruję na guza
mózgu,łeb mnie boli w każdej chwili kiedy tylko o tym pomyślę,cały czas jestem spięta i myślę o tym że niedługo umrę.Jutro w końcu mam wizytę u psychologa,chcę zacząć się leczyć !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja od 7 lat choruję na guza
oczywiście miało być "choruję" hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marinarosa
Hipochondria nie daje mi normalnie żyć. Nawet zastanawiam się poważnie nad wizytą u psychologa, nad jakąś terapią, bo sama nie daję już sobie rady. Zadręczam swoich bliskich coraz to nowymi dolegliwościami. Wydaje pieniądze na przeróżne badania i wizyty u specjalistów od różnych chorób. Ostatnio przez rok, bałam się, że mam chłonniaka, bo miałam powiększone węzły chłonne, które mnie zresztą bolały, a przy chłonniaku nie bolą. Poszłam do onkologa, zrobiłam 3 usg w różnych placówkach, które zresztą nic złego nie wykazały, ale ja jeszcze poprosiłam o bjopsje, zrobiono więc biopsje, która na szczęście też nic nie wykazała, ale to mnie i tak nie uspokoiło, bałam się przez dłuższy czas, że powinni tą biopję po drugiej stronie zrobić. Teraz już nie myśle, że mam chłonniaka, bo okazała się, że mam streptoccocusy w gardle, których i tak nie da się niczym wyleczyć, bo tak mi 3 laryngologów powiedziało. Teraz boję sie, że mam raka jelita. Mam różne objawy, które zresztą mogą wskazywać na niegroźny zespół jelita wrażliwego, ale ja oczywiście boje się, że to coś gorszego. Ostatnio uderzyłam się w głowę, bolała mnie 3 dni i cały czas myślałam, że mam krwiaka w mozgu. Kiedyś zauważyłam w kolanie coś czarnego, wyglądało jak kleszcz, wpadłam w panikę a wrecz zaczełam histeryzować, pojechałam do lekarza, żeby nie wyjmować na własną rękę, kazałam lekarce przepisać mi antybiotyk na bolerioze, bo bylam przekonana, że ten kleszcz na pewno miał bolerioze. Po czym wyjmują mi to coś z kolana, a tu okazuje sie, ze to grafit od ołówka wbił mi sie w kolano. Badania krwi robię niemalże co miesiąc, bojąc się, że coś będzie nie tak. Nie mogę czytać o chorobach, nie mogę słuchać w telewizji o chorobach, oglądać seriali, w których akcja rozgrywa się w szpitalach, bo jak słysze o jakiś objawach to od razu wyadaje mi się, że mam je u siebie. Wtedy szukam w internecie jakie badania wstępne trzeba zrobić, żeby wykryć daną chorobe i je po prostu robie. W jednym z laboratorów jestem już stałą klientką. Nawet nie ide do lekarzy po skierowanie, po prostu płacę za wszytko. Ze mną jest powoli coraz gorzej. Nawet ból mięśni interpretuje jako zwiastun poważnej choroby. Teraz dochodzi już do tego, że bez rękawiczek nie dotknę żadnego elementu w autobusie, bo boję się że przejdą na mnie jakieś niebezpieczne zarazki. Najlepsze jest to, że zdaję sobie sprawę, że to nie jest normalne, że jestem chora ale...na głowę. Ale mimo wszytko boję się. Boję się, że umrę przedwcześnie, a chciałabym w swoim życiu jeszcze tyle zrobić. Hmmm... no to trochę sie rozpisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marinarosa
A jeszcze poza tym wszystkim, nie ufam lekarzom, boje sie, że nawet jak mi coś jest to nie zdjagnozują tego dobrze, dlatego za pomocą Internetu diagnozuję siebie sama,choć wiem jest to idiotyczne...Lęk ten poparty jest moimi własnymi doświadczeniami. Raz omało nie rozlał mi się wyrostek, bo lekarze trzymali mnie w szpitalu stwierdzając zatrucie. Po tym jak zwijałam sie z bólu całą noc, jeden z lekarzy zorienował się ze to może być wyrostek. Po wycięciu wyrostka lekarz oświadczył mojej mamie, że to była ostatnia chwila na zrobienie operacji, bo godzinka zwłoki, a mogłoby skończyć się tragicznie. Drugi raz za to leczono mnie na angine, jednak po miesiącu nieudanego leczenia w końcu trafnie stwierdzono mononukleoze. Może dlatego jestem przewrażliwiona na punkcie jakichkolwiek dolegliwości, bo wiem, że lekarze często je bagatelizują, albo stawiają złe diagnozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie starczy mi miejsca, żeby wymieniać moje \\\"choroby\\\", powiem tylko tyle, ze wszystko miałam o czym piszecie.... A macie to uczucie okropnego lęku, niepokoju, że zaraz coś złego się stanie? A jak na przykład widujecie się ze znajomymi/chłopakami/dziewczynami/oglądacie komedie, to czy czasem te mysli wam się nie \\\"wyłączają\\\"? Ja mam ostatnio nadmiar myśli, ale jest to spowodowane nadmiarem czasu, w którym po prostu siedze na tyłku i wymyślam kolejne choroby zamiast wyjsć z domu do ludzi, poruszac się, pooddychać....Bardzo się boję iść do lekarza, ale muszę zrobić badania kontrolne.Oczywiście przeczuwam najgorszą diagnozę, choć nie mam ku temu żadnych racjonalnych powodów. Zamiast cieszyć się życiem i światem ja czuję się coraz gorzej, ale psychicznie, bo zdaje sobie sprawę, że moje fizyczne choroby są wymysłem mojej wyobraźni.....jednak w chwilach słabości pogrążam się tak bardzo, że wpadam w panike i nosi mnie po całym domu, biegam, sapię, łapię się za głowe, boję się, że zaraz stanie się coś strasznego, ze zaraz będzie trzeba zadzwonić po karetkę, raz myślałam nawet, że mam zawał.....a mam 20 lat, choć słyszałam, ze takie rzeczy się zdarzają. Miałam juz tasiemca, raka, coś z płucami i wiele chorób, których nawet boję się wymienić, teraz myślę o tych najgorszych, gdy pogrążę się w tej myśli, czuję się fatalnie. Ostatnio byłam u lekarza z \\\"dusznościami\\\", dostałam skierowanie na badanie tarczycy, których oczywiście nigdy nie zrobiłam. Przez to wszystko myślę sobie, jak wspaniale byłoby znowu być dzieckiem, mieć 9 lat, wychodzić z domu i biegać od rana do wieczora na placu zabaw nie interesując się katarem, nie przejmując kaszlem, nie mieć kompletnie pojęcia o chorobach, bo tak naprawdę im więcej wiem na temat jakiejś choroby tym gorzej dla mnie - bo oczywiście to ja jestem tą jedną na sto osób chorujących na jakieś rzadkie schorzenie. Mam też czasem takie przebłyski w stylu \\\"Nic mi nie jest i nigdy nie było! Jestem zdrowa, pozytywna, cieszę się życiem\\\", ale ostatnio bardzo często myślę w taki sposób \\\"nie mogę tak olewczo podchodzić to sprawy mojego zdrowia! Muszę o siebie dbać = muszę się troszczyć=muszę się o siebie martwić=muszę się non stop martwić\\\"...........chce mi się płakać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×