Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość korneliowa

Jestem wykończona macierzyństwem

Polecane posty

Gość korneliowa

Nie wiem czy wszystkie dzieci takie są czy to ja popełniłam gdzieś błąd. Od mojej 4-letniej córki ciężko coś wyegzekwować. Czasem jest kochanym dzieckiem, a innym razem ze wszystkim problem: nie to ubranie, sama nie będzie się ubierać, a jak już, to robi to Bóg wie ile. Tak samo z jedzeniem, to niedobre, tego nie chce, a jak już je, to zanim skończy, wszystko zimne. Sprzątanie też opornie. Weźmie zabawkę i zamiast od razu ją wrzucić do pudła to szybuje nią w powietrzu itp. Czynności, które powinny jej zająć 3 minuty przedłużają się do 10-15 i to przy ciągłym przypominaniu. Już mam tego dosyć: ciągłego przypominania, prośby, groźby, ostrzeżenia i tak w kółko. Nic nie zrobi od razu i z chęcią, tylko ze wszystkim problem i najczęściej kończy się na tym, że dopiero jak się wydrę jak szalona, to robi to ze łzami w oczach, bo wcześniejsze prośby nie pomagają. Czy Wasze dzieci zachowują się podobnie czy zupełnie inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może za dużo od niej wymagasz? To tylko dziecko 4 letnie. Mam do czynienia z dwoma 4 latkami i zachowują sie podobnie. Maja lepsze i gorsze dni. Same sie calkowicie nie ubiora, grymasza przy jedzeniu.... Także to chyba norma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliowa
Jak sobie z tym radzić? Bo nie chcę ciągle drzeć na nią japy, a niestety czasem tylko to skutkuje. Potem mam wyrzuty sumienia, że za dużo powiedziałam, przeproszę, jeśli przesadzę, a za chwilę sytuacja się powtarza. Mam dosyć nieraz bardzo. Ona widzi to moje niezadowolenie i też jej przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kup sob9ie waleriane i nie miej wiecej dzieci jak nie masz do nich cierpliwosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliowa
Ale jedno już mam więc musze jakoś zaradzić problemowi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu nie pytaj o poradę, tu same ideały z idealnym dziećmi :D ja mam jeszcze malutkie dziecko nic ci nie poradzę ale trzymam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie krzycz tylko dla odmiany kucnij popatrz w oczy małemu człowiekowi i powiedz o co ci chodzi. ja jestem bardzo nerwową osobą ale córkę nie krzyczę ma 4,5 roku ew mówię bardziej stanowczo jak już przegina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem cie doskonale autorko. Ja mam corki 4,5 i 2,5 i tez raz lepiej raz gorzej. Tez czasem nie wytrzymam... zaczelam stosowac system kar tzn nie posprzata to mi sie tez nie chce isc na plac zabaw lub zakaz ogladania tv...raz spakowalam wszystkie zabawki do worka i schowalam na kilka dni...generalnie teraz juz wie ze nie zartuje...raz poszla w kapciach do sklepu bo nie chciala ubierac butow...teraz juz zaklada od razu jak poprosze...wiec metoda dziala:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliowa
No właśnie staram się zaczynać delikatnie i mówić, a nie od razu krzyk. Np. wiem, że maluje, a pora na kolację, więc mówię, że skończy malować ten obrazek i idziemy robić kolację, nie, że od razu ma skończyć. Ale ona oczywiście, że nie, bo to i tamto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliowa
Też wyciągam sankcje, np. jak nie zje to słodyczy też nie ma. Ale mam dosyć właśnie tego ciągłego grożenia jej. Czy nie mogłaby robić od razu tego, o co ją poproszę? Tylko każda czynność obarczona jest od razu jakąś groźbą, bo inaczej nie skutkuje :( Przykro mi, że muszę się w ten sposób zachowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie taka jest specyfika małego dziecka. To nie jest jego złośliwość. Ono po prostu żyje jeszcze w innym świecie niż my dorośli. Zamyśla się nad światem. Nie rozumie sensu pośpiechu. Wiem bo sama sobie przypominam pewne podobne sytuacje ze swojego własnego dzieciństwa. Pamiętam kiedy rano przy śniadaniu marudziłam i ojciec na mnie krzyknął i ze łzami w oczach wciskałam w siebie bułke bo czas naglił do szkoły. A byłam o dobrych kilka lat starsza od twojej córki. Ty po prostu musisz to przyjąć, że taki urok macierzyństwa i wykazywać się cierpliwością. Krzyknąć tez czasem trzeba ale raczej też nie na non stopie tylko wtedy kiedy naprawdę czas już nagli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba usilujesz zaradzic nie temu problemowi co trzeba wiec twoje starania mozna o kant d**y potluc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliowa
Kurde wiem, że mi nie pomożecie, ale chciałam się chociaż wyżalić i wylać tę frustrację. Mąż jest za granicą, więc zostałam sama z opieką. No, przyznam, że rodzice mi pomagają, bo jak jestem w pracy to wyprowadzają ją i przyprowadzają z przedszkola. Ale tak, to ciągle jestem z nią sama z opieką praktycznie. Dziś się aż pokłóciłam z mężem. Złości mnie, że on poza pracą ma luz, a ja na 2 zmiany i jest odpowiedzialna sama za nią i tylko ja muszę staczać te codzienne boje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama biedna jesteś z tą opieką- a ile jej jest skoro pracujesz? Zakładam że na pełny etat, ile zostaje- 4-5 god. na dobę? Przesadzasz, oczekujesz od czterolatki żeby rozumiała twój pośpiech, twoje nerwy... przecież ona nie wie po co i dlaczego się śpieszysz. Mam synka w podobnym wieku. Sprząta po sobie, owszem- ale nieraz trwa to pół godziny, bo bawi się każdą zabawką po kolei. Czemu ma mi to przeszkadzać? Bo ja chcę szybko i mam jakiś plan dnia? Wolę żeby dziecko miało zabawę ze sprzątania niż musiało to robić z przymusem i w pośpiechu... Nerwy masz już po 15 min.? Serio? Przy przedszkolaku?! To w takim razie problem jest nie tyle w dziecku, co w Tobie. Bidulka, jesteś "wykończona macierzyństwem" bo czterolatka nie chodzi jak w zegarku, nie zrywa się natychmiast i nie ubiera błyskawicznie kiedy jej polecisz, nie sprząta szybko i sprawnie na polecenie... Czy Ty w ogóle cieszysz się z czasu spędzanego z dzieckiem? Piszę z perspektywy matki która była w identycznej sytuacji. Owszem, bywało że traciłam nerwy, ale bardzo rzadko "zwalałam" to na dziecko. Wiedziałam że to ja się śpieszę, to mi zależy, to ja czegoś chcę więc ja mam się starać, a nie maluch. A jak wszystko jej za dużo zajmuje- obudź ją wcześniej po prostu, nie będzie pośpiechu przy ubieraniu, poproś o sprzątanie te 15 min. wcześniej- nie będziesz jej poganiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliowa
Tak, na cały etat, i może dlatego jestem zmęczona tym wszystkim. Wiem, że nikt mnie nie wyręczy, bo tak na dobrą sprawę rodzice ją tylko wyprowadzają, bo nawet ubranie muszę naszykować. Poza tym, to również ewentualne choroby, wizyty u lekarza, organizowanie jej czasu po przedszkolu, spacery. Na wszystko trzeba mieć wzgląd, a nie tylko, że wracamy do domu i siedzimy do wieczora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliowa
Właśnie staram się cieszyć tym czasem, ale przez te jej fochy czasem czekam tylko, aż pójdzie spać. dziś np. nie mogłam się UWAGA załatwić, bo dostała ataku płaczu, że musiałam wyjść, bo nawet nie mogłam się skupić. Bo zostawiłam jej grę na komputerze, a ona nie chciała grać. no to czuła się w obowiązku drzeć wniebogłosy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Grę na komputerze? Czterolatce? Powtórzę- miałam to samo. I bynajmniej nie naskakuję tu na Ciebie. Odetchnij głęboko i pomyśl co faktycznie jest przewinieniem (złośliwie złym zachowaniem) czterolatki, a co twoimi własnymi problemami, i przestań tymi swoimi obarczać malutkie, kruche psychicznie dziecko. Też musiałam naszykować to ubranko (jak problem? z prasowaniem max 10 min, szykując od razu "pod ręką" kurtkę, czapkę i rękawiczki), też po pracy odbierałam dziecko, robiłam zakupy razem z nim i razem z nim gotowałam obiad. Zakupy trwały 40 min. a nie 15-20 (bo wolno odrywał woreczki i pakował produkty, bo tłumaczyłam czemu czegoś tam nie kupujemy). No i co z tego? To nie wykańcza psychicznie ani fizycznie. Tak samo z obiadem- on kroił czy mieszał składniki, powolutku i dokładnie, przecież to żaden problem, problemem był mój pośpiech a nie to że on próbuje sobie radzić po swojemu czy ma własne potrzeby... Rano "guzdrał się"- ok, nastawiłam budzik 10 min. wcześniej, robiłam sobie herbatę, makijaż, potem budziłam go, moment przytulania i ubieraliśmy się razem, od razu lepiej mu było... Bywały dni że miałam migrenę czy musiałam coś szybko załatwić (z nim- po przedszkolu), owszem, wkurzałam się ale miałam świadomość że to mój problem i że co najwyżej mogę dziecko poprosić o współpracę. Jak widziało moje nerwy, automatycznie też robiło się nerwowe. Podnosiłam czasem głos- owszem, ale, że tak powiem, w sprawach wychowawczych a nie moich osobistych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korneliowa
Tak, grę, bo akurat włączyłam komputer, bo chciałam, żebyśmy porozmawiały z mężem przez neta, a że miałam potrzebę szybkiego wyjścia, to musiałam jej sama coś szybko włączyć, żeby sama nie grzebała. To jakieś przestępstwo włączyć dziecku grę na kompie raz na jakiś czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
weź kobieto przeczytaj co Ci ludzie piszą to nie z dzieckiem masz problem ale z sobą,dziecko to nie marionetka która da się sterować,wyluzuj i lepiej zorganizuj czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpocznij, zorganizuj sobie czas z małą, róbcie coś, co wam obu sprawi przyjemność, np. wizyta w Teatrze Małego Widza w Warszawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×