Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam duże problemy z emocjami przeczytajcie

Polecane posty

Gość gość

Łatwo się czymś emocjonuję, jestem wtedy nakręcona jak nie wiem, jakbym się naćpała. Trudno mi nad tym zapanować. Nie daj boże jest to coś radosnego.. btw, jak coś się wydarzy to uwielbiam komuś o tym od razu opowiadać (oczywiście jeśli to nie jest jakaś tajemnica), czuję natychmiastową potrzebę "wywalenia" tego z siebie. Potrafię się też zdenerwować tym, że czegoś np. szukam długo w torebce, tj nie jestem wściekła, tylko właśnie emocjonalnie taka jakby mniej stabilna (ale też bez wielkiej przesady). Często mam takie "wyprowadzanie ze stabilności", wśród ludzi włąściwie zawsze, ale intensywność zależy od dnia i od tego, co się w nim wydarzy. Nieraz jednak mam ten stan niemal maniakalny, kiedy jestem jak "podjarana", myśli mi pędzą i jestem bardzo chaotyczna. Często ciężko mówi mi się coś dłuższego, opowiada jakąś historię, widzę że ludzi męczy słuchanie mnie i nie dziwię im się, jestem chaotyczna, stresuję się i nie umiem zaciekawić. Szczególnie w grupie. W gorszych dniach nawet w zwykłej rozmowie nie mówię spójnie (tj... po prostu ciężko mi się rozmawia dobiera słowa.. a nie że się jąkam etc.. nie chcę też, żebyście mnie odebrali w drugą stronę, bo i tak w normie się mieszczę) Wiele rzeczy robię szybko, za szybko, a skupianie się to dla mnie duuży wysiłek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem za bardzo się stresujesz po prostu masz taki charakter wydaje mi się że trochę się boisz że inni ludzie źle cię odbierają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki charakter, że byle co się wydarzy, a ja już odczuwam tak silne emocje? nawet nie wiesz, ile razy jestem wyprowadzona z równowagi, ciężko mi cokolwiek zrobić [i utrzymuje się to do powrotu do domu, jak to coś pozytywnego, to łażę podjarana, myślę o tym wszystkim etc]. A tego, że ludzie źle mnie odbiorą, to owszem, ale raczej że pomyślą że jestem nieciekawa i dziwna. Przez te emocje właśnie. Już na tych studiach pokazałam się z takiej strony, szybko czytam, ćwiczę, upominają mnie 'spokojnie, powoli!' etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz ubogie słownictwo i jesteś prosta? :D Wszystko na temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dążysz we wszystkim do perfekcji, a jak nie wychodzi to masz problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś śpiewałam, występowałam w teatrze. Porzuciłam to. Acz jakby się tak zastanowić, to z wieloma rzeczami tak było. Całe życie uciekam. Stałam się bierna.. Tak, jak coś mi nie wychodzi, nawet małe rzeczy, mam wtedy tendencję do roztrząsania tego nawet przez parę dni i oskarżania siebie o to, że znowu mi nie wyszło, że jestem pieprznięta, sierota etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te zachowania to jakbym męża swojego widziała,brak emocionalnej stabilności.Ale co jak on się w takiej atmosferze wychowywał,a teraz w tej atmosferze wiecznej kłótni i stresu ja też jestem i to się wszystko udziela...może żyjesz miedzy psycholami tak jak ja to potem się skupić nie możesz.wyobraź sobie sytuację ,jest cicho nagle mąż dostaje szału bo ktoś zrobił minę nie taka i on łapię za zasłony i wyrywa w tym szale karnisze ze sciany ze wszystkich okien w domu.jak myślisz potrafiłam sie skupić w pracy po czymś takim???S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też się tak wściekam w domu, choć rzadziej o błahostki, ale przyznam, że to i tak nie jest aż takim problemem.. to poczucie niestabilności wśród innych ludzi jest gorsze. Jak sobie przeczytałam w wiki, to mania dość dobrze mnie opisuje (choc ja nie mam tego objawu 'gadanie bez końca' - znaczy umiem go opanować - i nie mam omamów - ale reszta się zgadza). I trafiłaś z relacjami w domu, choć to może nie są psychole, ale jestem w średnich stosunkach z moją rodziną. Szczególnie z matką, która wyzywa mnie od dobrych paru lat (powodem stało się to, że zaczęłam mieć swoje zdanie) i masa innych rzeczy. Ponoć to toksyczna matka, tak mi mówiła psycholog kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo jak się tesciowa na moich oczach chciała nożem kuchennym zabić bo ją facet rzucił...cała byłam roztrzesiona.wierz mi że na twoje emocje w znacznej mierze ma wpływ środowisko w jakim przebywasz.S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poważnie..? to chyba cała rodzina Twojego męża ma takie problemy... nie próbowałaś zabrać go np. do psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Depresja maniakalna (depresja dwubiegunowa) to zaburzenie psychiczne, podczas którego u pacjenta występują epizody stanów depresyjnych (obniżenia nastroju), przeplatane fazami manii (nadmiernego pobudzenia). Leczenie tego rodzaju zaburzenia opiera się o psychoterapię i farmakologię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym praca z perfekcjonistami i pedantami tak nastraja, do szybkich, gwałtownych zachowań. Byle pierdoła jest nie po ich myśli, a obdarzą Cię takim spojrzeniem lub komentarzem, że jest Ci głupio przez pół dnia, więc później starasz się nie popełniać gaf i się szamoczesz, chociaż gra nie jest warta świeczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dodałam, że miewam także dość dużą nadwrażliwość dotykową. Jak byłam dzieckiem, to ubieranie mnie to była katorga. Sama to pamiętam. Przeszkadzały mi materiały, metki w ubraniach etc. Dzisiaj już nie mam tego aż tak nasilonego, ale często ciężko jest mi się ubrać, szczególnie rano - przeszkadzają mi bardziej obcisłe spodnie, sweter etc. - cała się aż wyginam, jak muszę to ubierać. Ale później już się przyzwyczajam do danego ciucha. Mam też schizy w typie - jak mam choćby lekko przetłuszczone włosy, to też mam duży dyskomfort, czuję się brudna. Ciekawe jest to, że wtedy z jeszcze większą trudnością ubiera mi się ubrania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytałam o depresji maniakalnej, ale wątpię, żebym to miała. Bo owszem, mam smutne, trochę depresyjne dni, jak np. wczoraj - ale nie jest to u mnie skrajne i co ważniejsze, nie przysparza mi dużego cierpienia, a myślę, że ludzie cierpiący na to zaburzenie na pewno to mocno odczuwają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To sobie wlasnie poczytaj o depresji maniakalnej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tak miałam, ubieranie rajstop w dzieciństwie było katorgą, te przekręcające się paski!!!!! Teraz co chwilę poprawiam bluzę, patrzę czy nie przepociłam podkoszulka, poprawiam włosy itp. Metki obcinam od razu po zakupie ciuchów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jak mówię, pasuje tutaj trochę, ale dalej mi się nie wydaje, żeby to było to. Ja w ogóle nie mam zamiaru siebie już diagnozować, bo przeszłam ścieżkę od fobii społecznej, przez właśnie depresję, aż do schizofrenii (w mojej rodzinie były przypadki schizofrenii - wujek, babcia, jeśli wierzyć diagnozom sprzed lat). Psycholog zdiagnozowała u mnie kiedyś zaburzenia lękowe i depresyjne, ale z naciskiem na te pierwsze. Ponad miesiąc temu byłam u psychoterapeutki, skasowała 100 zł i zaleciła długotrwałą terapię (bo cierpię także na IBS, chciałam hipnozę, żeby to załagodzić, ale ona powiedziała, że najlepsza by była hipnoza regresyjna, a ona potrwałaby około roku. Jednak całe szczęście z IBS sobie jakoś radzę, choć walczę każdego dnia gdy jadę na studia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj mam wolny dzien i taak trudno mi się ubrać - trochę zimno w domu (kaloryfery grzeją, ale okna są gorsze - choć i w pokoju braci, którzy mają nowe plastiki ciepło nie jest) - cała się aż skręcam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zespół jelita drażliwego. No wiesz, jak gdzieś wychodzę (w moim przypadku aktualnie - jak muszę jechać gdzieś, gdzie jestem umówiona, studia i tym podobne), to mam biegunki, wzdęcia, gazy i takie różne. Rano jest to jeszcze bardziej nasilone. Ciągle się stresuję, że będę jechać tramwajem, będę musiała do toalety, a jej nie będzie (to nie jest niby tak nieuzasadnione na tą chwilę - bo zdarzało się parę razy, że tak mi się chciało, że musiałam już, w sekundzie - a autobus w korku - ale to była najczęściej "moja" wina, ja poprzez nakręcanie się i strach to nasilałam). Ale np. na studia jadę 20 minut, liczę sobie przystanki, pocieszam się, że o, to już jest dużo sklepów, będzie można wysiąść, hamuję - i najczęściej daję radę. Gorzej, jak mam np. na 7:50, więc większość jest pozamykana, ale nie opuszczam zajęć, więc jest OK. Mimo wszystko mam to od podstawówki, nie jest to przyjemne, a na pewno emocji nie mam od tego zdrowszych. Ciekawe jest to, że jak wracam już do domu, nie mam nigdy ŻADNYCH objawów i nie umiem się już tak bać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W lecie jechałam autokarem gdzieś dalej i tuż przed tym, jak miałam do niego wsiadać, biegłam do toalety.. potem była samokontrola cały czas przez 3,5 h, która wykończyła mnie psychicznie. Ale dałam radę :P. Jak idę gdzieś we własnym zakresie, na luzie, to takich objawów nie mam z reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję... Ja zaczynam łapać nerwy przed wyjściem z domu, wtedy wszystko mnie stresuje, w ubraniach czuję się dobrze tylko kiedy są nowe, ciężko mi zrobić coś w pierwszym możliwym terminie, bo boję się, że będzie ch*jowe, więc odwlekam, a potem i tak robię na szybko w stresie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też wszystko odwlekam.. a często nie robię. W tej materii sama siebie nie rozumiem. Niby jestem ambitna, chcę tego i tego, ale nie umiem się zabrać za wiele rzeczy. Wczoraj zawaliłam niemiecki, naprawdę nie było tego wiele do nauki - ale wieczorem mówiłam sobie 'nauczę się rano', rano - douczę się jeszcze lepiej na wykładzie. Na wykładzie była masa pisania, jednocześnie pisałam i próbowałam czytać, ale nie zdołałam się douczyć kilku zdań. I 0 punktów za zadanie (nie było jednej z koleżanek, z którą mieliśmy to wygłaszać, ale spokojnie można by to było opuścić.. ja się jednak poddałam). Ja nawet jak się uczę, to mi to opornie idzie. Kiedyś tak nie było. Teraz siedzę nad matmą i mało co wiem. W ostatni weekend siedziałam i też niewiele się nauczyłam, a kułam, bo chciałam się zgłosić do tablicy (są za to plusy). Przychodzi lekcja i ... Już nie skomentuję tego, że miałam w LO poprawki z takich właśnie przyczyn.. hoho, ile ja wtedy sobie pozawalałam.. czasem myślę, że jestem jakaś upośledzona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszą o depresji maniakalnej, że koncentracja jest wtedy bardzo trudna...zgadzałoby się, ale też nie będę wszystkiego tłumaczyć chorobą. Jakoś masa ludzi sobie radzi.. tylko ja jestem jakaś nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jeszcze apropo. Ta psychoterapeutka, u której byłam ten miesiąc temu, powiedziała mi 'pani jednocześnie jest wycofana, a jednocześnie bardzo ekspresywna, energiczna'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to masz przewalone :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie to wyglada raczej na adhd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×