Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

Gość Sharamysha

Witam, podbne wątki są już na forum, ale tam są juz tysiace stron i nie mam siły wszystkiego czytać. Dlatego chcę zacząć od początku, od siebie. Może ktoś pomoże, może się ktoś dołączy. Tak naprawdę to nie wiem co mi dolega. Nie mam natręctw, z fobii to tylko pająki, ale nie wiem czy to już arachnofobia. Ale kompletnie nie radzę sobie ze światem, ze sobą. Mam 30 lat, rodzinę ale wciąż czuję się zagubiona, z innej bajki, gorsza od innych. Bliscy mi mówią że mam nadmiar czasu na rozmyślanie, że mam sie wziać w garść itd a ja wtedy idę do łazienki i ryczę. Gdy ktoś mi mówi - to z nudów, weź się w garść to mi natychmiast ściska gardło. Boję się wszystkiego, jestem mistrzem czarnych scenariuszy. Wciąż mi czegoś w życiu brak. Wciaż jestem sztuczna, wciąż analizuję wszystko co robię, co mówię, boję się ludzi. Mogłabym się tu rozpisać na kilka stron ale na razie to wystarczy. Jeśli ktoś dołączy chętnie podzielę się sobą i jeszcze chętniej poczytam o Was. Nie wiem czy faktycznie mam po prostu beznadziejny charakter czy naprawde powinnam poszukać pomocy specjalisty. Przez moje myśli o mało się nie rozstałam z ojcem mojego dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfy5y
bylas juz u jakiegos terapeuty? skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soma
Mało napisałaś. Czy tak miałaś zawsze, czy od jakiegoś czasu? Wpływ na niska samoocenę mogą mieć różne czynniki , niestety również kulturowe , te z przeszłości. mnie matka tak wychowywała, że inni są lepsi i mam z nich brać przykład. byłam jedynaczką i uważała, że zapobiegnie w ten sposób mojemu egoizmowi. Sama udowodniłam, że mogę być w życiu kimś. Spróbuj popatrzeć na siebie inaczej, znaleźć swoje dobre cechy. znajdź sobie jakieś hobby, coś co lubisz, w czym będziesz dobra.jeśli to nie pomoże, to radzę udać sie do specjalisty. zacznij może od dobrego psychologa. PS Ja tez się czuję jak z innej bajki, bo mam inne zainteresowania i priorytety w życiu niż większość moich znajomych, ale sie z tym nie kryję i staram się zawsze być sobą. Głowa do góry. Jeśli podasz maila , to do ciebie napiszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki że jesteście. Mówicie że mało napisałam konkretów. Ja nawet nie umiem ubrać w słowa co mi dolega. Próbowałam znależć sobie hobby. Ale nic mnie tak nie wciąga jak mój własny dół. Mocnych stron w sobie też nie znajduję. Wszyscy są lepsi ode mnie. Wciąż mi chodzi po głowie co \'się powinno\', \'jak należy żyć\'. Ale nie do końca się do tego stosuje, tylko myślę że powinnam coś tam i łapię doła z tego powodu. Np powinnam zrobić dodatkowe studia, nauczyć się perfekt angielskiego itd itd a nic z tym nie robię. Nie mam siły, pieniędzy, chęci. Na razie nie byłam u żadnego specjalisty. Nie bardzo wiem od czego zacząć a na prywatne gabinety mnie nie stać. Jestem z Warszawy i wydawałoby się że tu ławiej ale ja nie wiem co mam zrobić. Poza tym wstydzę się. Jak mówię mężowi że mam doła to on na to że przecież mamy wspaniałego Synka, mieszkanie, siebie! Wszystko prawda ale mi sie wtedy najbardziej chce ryczeć. Ja przecież wiem ze nie powinnam narzekac, że ludzie mają gorzej. Ale to co jest w mojej głowie to żyje własnym życiem i ja nie umiem nad tym zapanować. Wiem, znów mało konkretów. Ale kiedyś wypisałam wszystkie konkrety w blogu bo myślałam że to mi pomoże. Nie pomogło. Ktoś bliski to odkrył, przeczytał, nic nie zrozumiał a ja się poczułam jeszcze gorzej. Czasem chciałabym nie żyć. I mam wyrzuty że mam takie myśli. Błędne koło. Tragedia. Zaraz się poryczę. Soma, kochana to Ty daj maila, ja nie mogę się zbytnio ujawniac bo mi się tą prawdziwą tragedią skończy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Sharamysha Boże jak ja cię rozumiem-ja mam tak samo!Jakbym czytała siebie.Dzięki że jesteś.Musimy pogadać.Też mam 30 lat.jedno dziecko i męża,jestem z małego miasta na Mazurach.Odezwij się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
mnie też nic nie wciąga,nie wiem co mam ze swoim życiem zrobić.Ale wiem jaka jest tego przyczyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Też wszystko dokładnie analizuje,co kto zrobił, co powiedział,co pomyślał o mnie gdy coś ja powiedziałam-to zabiera sporo energii,czasem odbiera chęć na cokolwiek.To u mnie trwa latami i jest strasznie uciążliwe.Do tego dochodzi masa innych rzeczy-przesadne dbanie o porządek-wszystko musi być u mnie na swoim miejscu,poukładane, posprzątane.Czasami mam natrętne myśli,lęki.Panicznie boję się iść do pracy-od kilku lat nie pracuję.Ale w końcu przecież będzie trzeba to zmienić-ile można siedzieć w domu?Nic mnie nie porywa tak na 100%,nic nie wciąga.Jest kilka rzeczy ,które lubię robić ,ale tak na pół gwizdka.Nie wiem ,co dalej będzie z moim życiem, ja też wszystkiego się boję.Martwię się na zapas jak oszalała np. za rok moje dziecko będzie miało komunię a ja już planuję jak to będzie, jak ja sobie poradzę, co zrobię do jedzenia,kiedy zrobię wszystkie zakupy, w co się ubiorę, gdzie kupię garniturek dla dziecka.Muszę wszystko dokładnie sobie zaplanować, ułożyć, wtedy czuję się"bezpieczniej" i spokojniej.Jestem niesamowitym wręcz nerwusem,kłębkiem nerwów właściwie.To jest nerwica.Męczę się z nią od lat,a wszystko zaczęło się od napiętej sytuacji w domu rodzinnym.Jestem osobą bardzo wrażliwą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
sorry za haos w wypowiedziach.Nie umiem pięknie opowiadać.Ale chętnie pogadam z wami,jeśli chcecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Mnie nerwica "wypłukała" z wszelkich marzeń, aspiracji,ambicji.To może smutne, ale jedynym moim największym marzeniem jest być spokojnym.Dlatego ,jeśli tylko zauważycie że coś jest nie tak w waszym życiu, róbcie coś z tym,szukajcie pomocy, bo potem może być jeszcze gorzej.Taka utrwalana latami nerwica naprawdę robi swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Nie zapomnę tych nieprzespanych nocy,tych wszystkich negatywnych emocji,tego zastanawiania się zaraz po przebudzeniu czy dzisiaj będę się dobrze czuła.Tych wszystkich skurczów jelit,bóli w okolicach serca,tego ciągłego niepokoju.Tego że trzeba radzić sobie samemu, bo i tak nikt cię nie zrozumie(oprócz psychiatry).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
A najciekawsze jest to,że jestem postrzegana jako osoba, która raczej sobie radzi.Bo rzeczywiście są dni , kiedy mogę góry przenosić.Jak rozmawiam ze znajomymi, to jestem uśmiechnięta,ludzie pewnie sobie myślą:Jakie ona może mieć problemy? potem idę do domu, zostaję sama ze sobą , a ten uśmiech, który przed chwilą był jakoś nagle znika....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
widzę,że na razie nie ma chętnych do rozmowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confused
pozwolicie ze i ja dolacze do grona...Moja nerwica tak jak u Ciebie dlugie rzesy, wynika problemow rodzinnych (ktore trwaja odkad pamietam i nie chca sie skonczyc). Ale tak sobie mysle, ze one nie chca sie skonczyc dlatego, ze moze moi rodzice tez mieli i maja takie sklonnosci do czarnowidztwa, nie rozwiazywali problemow na biezaco, a potem odbija sie to na calej rodzinie. Ja nawet boje sie wyjsc za maz, urodzic dziecko...Taki strach jak sobie poradze, jak ja wychowam dziecko skoro sama jestem taka slaba....Jak bylo/jest z tym u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confused
Moge sie podpisac pod wszystkim co napisalas dlugie rzesy. Dobrze znam analizowanie kazdego slowa, spojrzenia...W ogole przestalam sie spotykac z ludzmi, mam tylko waskie grono stalych znajomych, w nowym gronie jestem sparalizowana, staram sie cos mowic a im bardziej sie staram tym bardziej sztucznie wychodze. Jak ktos szepta albo sie smieje to juz mysle ze to ze mnie. Bardzo szybko uprzedzam sie do ludzi. Ciezkie jest zycie z nadwrazliwoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Przeczytałam jeszcze raz, to co napisała Sharamysha na początku i nie ma nic gorszego niż powiedzieć komuś:weż się w garść.To nic nie da, nietędy droga...Efekt jest odwrotny od zamierzonego.Mi też mąż mówi,że to nadmiar wolnego czasu.Gówno prawda.Jak pracowałam, to było to samo, czułam się beznadziejnie żle a jeszcze musiałam odbębnić swoje 8 godzin, a potem "drugi etat w domu''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Confused-pogadajmy.Gdybym nie miała takiej sytuacji w domu jaką miałam, to podejrzewam,że nie byłabym teraz w tym miejscu,w którym jestem teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Rozumiem twoje obawy.Dla mnie wyjście za mąz, było ucieczką od tego strasznego domu, w którym nie mogłam już dłużejbyć.A męża kocham bardzo.Chociaż problemy w związku mieliśmy różne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Ja boję się że moje dziecko, będzie takie jak ja.Synek jest również bardzo wrażliwy.W ciąży żle się czułam.Naprawdę się o to boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Oczywiście pracuję nad tym,dużo z nim rozmawiam,tłumaczę, ale widzę czasami,że może być różnie.Nie ma nic gorszego niż nadwrażliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Z tym zamartwianiem się, to ciężka sprawa Confused.Ja czasami martwię się, co zrobię na obiad i inne takie pierdoły,chociaż mam póki co pieniądze, a i tak potrafię się martwić.Często martwię się jak sobie poradzę w różnych sytuacjach, czy dam radę, jak to będzie itp.To wynika chyba z niskiej samooceny.Gdybym kiedyś miała wsparcie rodziców, to może było by inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Ja dzielę swe życie na :dobre i złe dni.Jeżeli mam te dobre, to jakoś sobie radzę,wszystko mi idzie jakoś tak "normalnie".Chce się wtedy spotykać z ludzmi,gdzieś wyjść,myślę wtedy że może bym dała radę iść już do pracy itp.Jak są złe dni, to wszystko mi sprawia trudność,czasami jest ze mną naprawdę żle.Jestem max.spięta,zdenerwowana,mam natłok męczących myśli, które nie dają mi żyć.Nie mogę się uspokoić, a wtedy leki to już konieczność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Ostatnio martwiłam się strasznie że nie mam "jeszcze" kupionych książek dla dziecka do szkoły.Był początek lipca, do szkoły jeszcze 2 miesiące ,a ja odchodziłam od zmysłów, bo książki jeszcze nie kupione.Paranoja.Tak się nakręciłam z tego powodu,że mało nie padłam.Zawsze wybiegam myślami na przód, aż do przesady.Potem kupiłam te książki, że mieć już święty spokój.Za jakiś czas sobie myślę:Boże, i po co mi były te nerwy, przecież można inaczej.Ale nic mi to nie daje.Działam według utartych schematów, a z tego tylko same problemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Confused jak będziesz miała czas, to zaglądaj tu.To samo inni.Razem rażniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confiused
Hej Rzeska! Masz racje, wsparcie rodzicow, pochwaly, budowanie zdrowej (a nie zanizonej)samoocenyto wspaniala inwestycja jaka moga rodzice sprawic dziecku na przyszlosc . Wiec nie szczedz pochwal swojemu synkowi ;) Z jednej strony sie boje byc matka, ale z drugiej bym nia chciala byc, zeby choc sprobowac zbudowac poprawne relacje w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confiused
a co do wyjscia z domu od rodzicow to juz tez to dawno zrobilam...inaczej bym kompletnie oszalala, mam nadzieje ze juz niedlugo znajde odwage by zalozyc rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confiused
Mam nadzieje, ze watek sie rozwinie. Fajnie gdyby powstala jakas grupa wsparcia...Wspomnialas, ze czasem leki to koniecznosc. Napisz co zazywasz i czy jest to na recepte? Ja poki co nie biore lekow, choc czasem mam wielka ochote cos wziac by sie choc na moment kompletnie wyluzowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Dobra....Ja na razie spadam, będę wieczorem, gdyby ktoś chciał pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bananowy_song
Witam Was serdecznie.Przeczytałam wątek i pomyślałam-wreszcie coś dla mnie.Mam podobnie jak Wy-analizuję,rozdrabniam się na części pierwsze,przeżywam to i denerwuję się.Jak radzić sobie z sobą-nie wiem ,sił mi czasem brak.Bezpośrednią przyczyną moich lęków jest niestety praca albo po prostu mój sposób postrzegania problemów.Jestem bardzo pracowitą osobą(otrzymywałam pochwały od szefa i współpracowników) i to była sielanka,bo radziłam sobie dobrze i wiedziałam co mam robić w pracy.Aż do czasu gdy ambicje nie popchnęły mnie dalej-od miesiąca jestem na nowym stanowisku-zastępca kierownika i jestem sparaliżowana strachem.Mam masę spraw o których nie mam na razie pojęcia,a muszę je wykonać.Co więcej muszę je wykonać dobrze,bo każdy mój błąd rodzi konsekwencje prawne.Nie radzę sobie,jestem załamana.A nie sądziłam,że tak zareaguję na stres .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×