Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lena 89

problemy w związku

Polecane posty

Gość Lena 89

Część To co napiszę może jest już nieco oklepane, ale dla mnie to ogromny problem, bo nie wiem co mam myśleć i robić. Jestem z chłopakiem ponad 2 lata i bardzo go kocham, już na samym początku gotowa byłabym pójść z nim przed ołtarz. Oczywiście z początku były widoczne różnice, ale uznałam to za atut, tylko z czasem ten atut zaczął mi doskwierać: seks 1-2 na tydzień i to z mojej inicjatywy poza tym teraz od dłuższego czasu niewiele czułości z jego strony, w słowach w ogóle nie jest wylewny a jeśli chodzi o uczucia żeby powiedzieć chociażby KOCHAM CIĘ to też rzadkość. Kiedyś lubiłam się bawić, śmiać i robić wszystko na spontanie a teraz zostało niewiele śmiania. Ciągłe wyrzuty o wydatki itd- nie utrzymuje mnie ale często pożycza, niczego nie robimy spontanicznie, bo mi chęci się skończyły bo ile można się starać? Zresztą wcześniej też nie miał na nic ochoty, bo jak twierdził to nie dla niego i wiecznie był powściągliwy. W towarzystwie nie potrafi się odnaleźć wygląda na zakompleksionego rozmową. Nie ma zainteresowań, jego wolny czas to głównie telewizor. Jeśli chodzi o nas i nasze rozmowy, to nie rozmawiamy o marzeniach i planach i o tym co nas trapi, nawet o bzdetach, bo jak twierdzi to bezsensowne a plany mogą się zmienić i najpierw trzeba mieć pieniądze by o czymś myśleć i marzyć. Jego rodzice nieco podobni do niego, tylko że on się starał, a ostatnio od dłuższego czasu mam wrażenie jakby mu to zwisało. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie, że nie rozmawiamy i tego mi brakuje, namiętności, czułości, ale to pomaga na 1 dzień albo wieczór a potem wraca codzienność...nie wiem co mam myśleć o tym, bo najchętniej chciałabym tym wszystkim rzucić i uciec, ale mieszkamy razem i nie mam dokąd uciec, poza tym czuje że mu zależy ale to co mi daje od siebie to jest za mało na to co ja potrzebuje. Nie oczekuje księcia z bajki, ale kogoś kto będzie mnie kochał i rozpieszczał nie pieniędzmi a czułością w słowach i czynach. Błagam doradźcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lena 89
jeszcze dopisze że bardzo go kocham ale tak samo czuje się zraniona że jestem niespełniona. Nawet nie wiem czy to już moje jakieś wyidealizowane urojenia, bo na świecie takich mężczyzn nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samka099
jakbym czytała o sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lena 89
przepraszam za to co powiem, ale ulżyło mi bo w sumie nie jestem sama a czułam się jak egoistka i tak jakby nikt mnie nie rozumiał. Przecież czego oczekuje jak życie to nie bajka. Przykre i bolesne, bo pomimo mnóstwa osób które nas otaczają i rodzina jest ślepa i nie potrafi zrozumieć i nie chce naszych problemów, twierdząc jedynie że jesteśmy rozkapryszone i będzie i to mnie przeraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lena 89
przepraszam za to co powiem, ale ulżyło mi bo w sumie nie jestem sama a czułam się jak egoistka i tak jakby nikt mnie nie rozumiał. Przecież czego oczekuje jak życie to nie bajka. Przykre i bolesne, bo pomimo mnóstwa osób które nas otaczają i rodzina jest ślepa i nie potrafi zrozumieć i nie chce naszych problemów, twierdząc jedynie że jesteśmy rozkapryszone i będzie i to mnie przeraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam podobną sytuacje ... może ostatnimi czasu to ja przesadzam bo chwilowo nie pracuje ... i może mam za dużo wolnego czasu... a on po 13h pracy jest zmęczony. Aczkolwiek też mi brakuje sexu ale on się tłumaczy, że już za kilka miesięcy będziemy razem mieszkać i wszystko wróci do normy :) (Może i racja bo jak nocuje u niego to jest cudnie) ... Mamy też dużo załatwień ze ślubem, wybieraniem mebli i dodatkowo tydzień temu kupiliśmy auto. Po prostu dużo załatwień a facet chce mieć wszystko idealnie załatwione. A Wy mieszkacie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam źle doczytałam.... Wy mieszkacie razem a to już problem... a On pracuje i Ty tez? Wiesz czasem są gorsze dni po prostu ... może ma ciężką pracę, stresy w pracy... Może teraz ty się odsuń od niego bądź zimna i zobaczysz jak on na to zareaguje, może się ocknie.. A jeśli nie to musisz pomyśleć nad Waszym związkiem ... bo mieszkać z osobą która Ci nie pokazuje że Cię kocha to nic miłego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisze jeszcze raz bo się nie dodało..... Przepraszam nie doczytałam dokładnie... Więc skoro mieszkacie razem to nie za ciekawie być na co dzień z osobą która nie okazje uczuć... Powinnaś na kilka dni sobie odpuścić być zimna i może on coś zrozumie... A jeśli nie to masz nad czym się zastanawiać.... A może powodem jest jego praca albo twoja ? Może ma ciężką pracę wraca zmęczony i nie ma sił myśleć o seksie tylko włączyć tv... albo ma problemy w pracy,,, dużo może być powodów....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sarna89
Lena wiem , że pewnie mnie nie posłuchasz bo go kochasz, ale dla swojego dobra, zmień partnera. To nie tak, że on jest zły , on jest po prostu dla Ciebie nieodpowiedni. Uwierz mi on się nie zmieni, a po ślubie będzie tylko gorzej. Ty będziesz czuła frustrację, coraz większą, a będziecie już po ślubie i tym bardziej go nie zostawisz. Życie się ma jedno , niestety i miłość miłością, ale takie niedopasowanie nie wyjdzie Wam na dobre. Życzę Ci abyś podjęła słuszną dla siebie decyzję i żebyś nigdy jej nie żałowała .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aldona261
Ja bym na Twoim miejscu się usamodzielniła i zobaczyła jak wszystko się potoczy. Ja też kiedyś nie pracowałam i miałam wyrzuty sumienia o wydatki. Teraz inaczej do tego podchodzę. W dużej mierze zawdzięczam to Pani z http://bogatyumysl.pl/experts/category/zwiazki/29 Która bardzo mi pomogła wziąć życie w swoje ręce. I nagle w związku zaczęło się układać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościowka
Tutaj 5 konkretnych sposobów "jak rozwiązywać problemy w związku": www.Problemy-W-Zwiazku.blogspot.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma związku idealnego, każdy ma swoje gorsze momenty i chwile, ale najważniejsze, żeby coś z tym robić, a przynajmniej chcieć budować fajną relację. Dla mnie najważniejsza jest komunikacja między partnerami. Mnie też bardzo pomogły artykuły i książki Marii Rotkiel już niedługo, w październiku ukaże się kolejna książka "nas troje" która m.in. mówi o tym, jak budować relacje z bliskimi. Może warto sięgnąć po taką lekturę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem nie zawsze jest sens być z kimś na siłę. Co więcej czasem myślę, że bycie z kimś tylko dla dzieci nie jest dobrym wyjściem, przecież one widzą i czują, że coś jest nie tak. Ale faktycznie można sięgnąć po różne poradniki, ja sobie kupiłam książkę Marii Rotkiel, zaczęłam czytać i przyznam, że skłania ona do refleksji. Można się zastanawiać nad pewnymi rzeczami, nad tym, jak zmieniać relacje żeby tworzyć szczęśliwe związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
większość związków to nudne wegetowanie.. a jak facet przebojowy, to najczęściej zdradza lub się rozwiedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkich. Rozstałem się z dziewczyną niecałe 7 miesięcy temu. Było to nasze trzecie rozstanie, ale też najdłuższe, a ja wciąż ją kochałem i nie wiedziałem co robić, Poprostu stwierdziła, że nic do mnie nie czuje i odeszła... Nasz związek był cudowny, nie byliśmy ze sobą długo(bo tylko rok), ale mieliśmy wspólne plany na przyszłość, rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim... Wiem, że byłem dla niej za dobry(prezenty, kwiaty itd.)...co tylko chciała to dostawała...jednym słowem zagłaskałem ją i to był mój największy błąd. Odezwała się po pewnym czasie, porozmawialiśmy sobie i stwierdziła, że możemy być bardzo dobrymi kumplami, ale nic więcej. Dla mnie to było za mało. Skorzystałem z oferty uroku miłosnego na stronie http://urokmilosny24.pl i niedługo po tym ona znowu była moja i nie powróciła jako przyjaciółka tylko jako moja kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leno - życie to nie bajka, ale wy po prostu jesteście z całkowicie różnych bajek po prostu. I niestety - nie ma to szans powodzenia. Wy po prostu nie pasujecie do siebie. Masz najnormalniejsze pod słońcem oczekiwania. Osobiście wolałabym sobie łeb odstrzelić niż spędzić życie z gnomem który zalega na kanapie. Wiem, bo mój eks mąż był taki. Sorry - nie da się. Nie licz na to, że go zmienisz - zmienić możesz wyłącznie siebie, ale żeby to zagralo, musiałabyś zrezygnować ze swoich oczekiwań, a w imię czego? na razie go kochasz, ale z czasem jego postawa zacznie ci coraz bardziej doskwierać i miłość szlag trafi... Pilnuj się tylko, żeby w ciążę z nim nie zajść, bo będziesz ugotowana. I planuj przyszłość tak, żeby móc kiedyś tam się uwolnić (tzn. nie pożyczaj mu kasy, bo nigdy jej nie zobaczysz, raczej odkładaj na osobne mieszkanie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćania
do gość z 13:52 ja pierd...jak można w cywilizowanym kraju wierzyć w takie brednie?! co za ciemnogród...600 zł za ,,zdjęcie uroku" i wiara za to płaci.....:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz racje gościu powyżej. Zamiast w zabobony pójdźcie w naukę - psychologię. Polecam hipnozę, albo afirmacje mp3. To nie jest jakaś tam magia, tylko wszystko jest psychologicznie wyjaśnione. Odbierz próbkę za darmo na http://hipnosencja.pl i zobaczysz jak to działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natasha B
Ajj znam ten ból... ja zaczęłam bardziej interesować się psychologią i docieram do książek, które pomagają mi zrozumieć mojego faceta. Ostatnio kupiłam http://ksiazkizmieniajacezycie.pl/oferta/55-kochac-z-otwartymi-oczami.html Bardzo mądra lektura - podpowiada jak ważne jest, by pokochać różnice w związku, doceniać właśnie to. Więcej nie zdradzam, bo naprawdę warto przeczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam.minęło 3 lata od momentu kiedy pisałaś.napisz czy coś się zmieniło w Twoim zyciu.jestem ciekawa,bo ja tkwię w podobnym związku od 3 lat.u mnie jest zdecydowanie gorzej.wiem jedno.miłość zaślepia i choć ma się życiowe doświadczenie i wie się jak postępować to uczucie i tak wygra. Mam 41 lat kilka związków za sobą i dobrze wiem,że w takiej sytuacji jak Twoja czy moją trzeba się porostu rozejsc.nic się nie zmieni,będzie gorzej.u mnie jest masakra.awantury ból i cierpienie.nie radzę sobie z tym i że sobą.wpadam w histerię i niemoc co pogarsza sytuację.po poprzednich związkach stanęłam mocno na ziemi i wszystko szło do przodu,a w tej chwili jestem strzepkiem nerwów i z niczym sobie nie radzę.nigdy nikogo tak nie kochałam jak jego.nie wyobrażam sobie życia bez niego.kocham i cierpię. Wielka miłość zniszczyła mi życie.nie wiem co zrobić.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćnr1
Hej, też mam problem. Jestem młoda mam 21 lat (on tez), nigdy nie uwazalam siebie za najpiekniejsza ale nie jest tez ze mna tak strasznie zle. mojego chlopaka poznalam gdy mielismy po 13 lat, przez 3 lata chodzilismy do jednej klasy. potem nasze drogi sie rozeszly by po roku wznowic kontakt - zaczelismy pisac calymi dniami, zaprzyjaznilismy sie. ja chcialam dobrze dla niego a on dla mnie. traktowalam go nawet jak brata, ktoremu o wszystkim powiem. Pod koniec 2 klasy liceum nasza relacja sie zmienila, uzmyslowilam sb ze to nie jest tylko przyjazn, on tez coraz bardziej naciskal na spotkania. Kazde spotkanie z nim to była bajka. w koncu zostalismy para w najdziwniejszy mozliwy sposob. w barze do ktorego poszlismy byly moje kolezanki w tym jedna typowa femme fatale która zresztą i jego próbowala utrzymac na stanowisku wiecznego adoratora. Kiedy zobaczylam jak przy nim siedzi zagotowalam sie w środku, on to dostrzegl i nie spuszczal juz ze mnie wzroku. przesiadl sie do mnie, trzymal za reke i poprosil mnie zebysmy wyszli ale nie chcialam bo balam sie ze zapyta czy chce z nim byc albo ze sie okaze ze wcale nie chce zmieniac tego ze sie przyjaznimy. w koncu wszyscy poszli, zostalismy sami - drżącym głosem zapytal tylko: "czy my możemy byc razem", ściskalo mnie w gardle, widac bylo ze i on bardzo się stresuje tym co za chwile uslyszy. nic nie uslyszal...odwrócilam głowę w jego stronę, oparlismy sie o siebie, w koncu nasze usta instynktownie sie spotkaly . od tamtzej pory bylo nam ze sb bardo dobrze, byly klotnie ale zwykle takie ktore nas tylko umacnialy. glownie ja albo on bylismy zazdrosni o siebie, on jest przystojny dlatego zawsze ktos sie kolo niego kręcil. Ale mu ufalam, zreszta mielismy dostep do swoich nawzajem kont ta facebooku takze zero tajemnic. nie czulam jednak potrzeby tam wchodzic bo bylo tak dobrze. Po pol roku zaczal mi wypominac ze kiedys przed nim juz sie calowalam podczas gdy on nikogo nie mial. nie wiecie jak bolaly jego slowa - zreszta przy kazdym naszym spotkaniu bylo to samo. w koncu sie opamietal i bylo juz dobrze. kolejne pol roku pozniej wyjechal za granice na wakacje z grupa ze szkoły. umieralam z tesknoty bo nie rozstawalismy sie na tak dlugo i weszlam na jego fb, sama nwm czemu - odkrylam, że zaczepia sie z jakaś justyną (to nie byl pierwszy raz bo juz nieraz mi pokazywal te zaczepki a ta ktora widzialam byla nowa) wyciagnelam z niego ze to bylo tylko kilka razy ale cierpialam ze mnie tak traktowal a sam sie w najlepsze z kims zaczepia, czulam sie po czesci oszukana. poklocilismy sie ale jemu zalezalo a zreszta o cos takieo sie nie zrywa wiec kiedy wrocil spotkalismy sie i wtedy pierwszy raz szczerze mnie przeprosil. byl szczery i powazny jak nigdy - widzial ze cierpie mimo ze to nic wielkiego. Od tamtego czasu bylo w miare spokojnie, staralam sie odzyskac zaufanie do niego, juz nie wchodzilam na jego fb. 10 mcy temu zamieszkalismy razem- to on chcial, ja nie bylam jeszcze pewna ale w koncu sie zgodzilam. nigdy nie zapomne jaki byl szczesliwy w dniu podpisywania umowy najmu mieszkania. nie bylam dla niego zla kobieta - wychodzil do baru do kolegow beze mnie, wracal z uczelni pozniej bo chodzil do kolegow sie pouczyc, a kiedy wracal zawsze czekal na niego obiad, ja witalam go buziakiem. chyba kazdy facet tego chce...niestety posypalo sie sama nwm w ktorym momencie. nie mam juz dostepu do jego konta na fb (bo podobno go inwigiluje mimo ze nie wchodzilam). mniejsza z tym. w grudniu w weekend bylam w domu a on zostal w mieszkaniu- niczego nie podejrzewalam. byly mikolajki wiec powital mnie na stacji z prezentem. kiedy przyszlismy do mieszkania ubralam sie w strój pasujący do okazji i spędzilismy czas w łóżku. po wszystkim ubralismy sie, zrobilam kolacje. potem zaczelismy gadac - wyznal mi ze w sumie nie jestem w jego typie, tzn podobam mu sie ale nie taki jest jego typ urody. bylo mi przykro. dodal że mnie nie kocha juz tak jak kiedys - zabolało. następnego dnia w poniedzialek zostal z kolegami na piwie, dostalam tylko smsa ze wroci pozno. czulam sie strasznie po tym wszystkim...może z tej przyczyny kilka dni pozniej zajrzalam do jego telefonu - znalazlam tam rozmowe z dziewczyna - dosc dluga bo trwala od piatku kiedy wyjechalam az do poniedzialku kiedy ja plakalam w domu a on pil piwo z kolegami i jak sie okazuje pisal z nia. zauwazylam na zdjeciu ze to wlasnie taki typ urody jaki jemu sie podoba. musialam isc na zajecia, pokazalam mu tylko ze widzialam i powiedzialam ze mam mi to pozniej wyjasnic...mialam lzy w oczach ale nawet nie probowal sie tlumaczyc. gdy wrócilam z zajęc on byl juz w mieszkaniu, grał na komputerze - nawet sie słowem nie odezwal kiedy weszlam. Pare chwil pozniej zarzadalam wyjasnien - powiedzial ze nic nie bd wyjasnial bo on ma prawo miec kolezanki, bylam zalamana. poprosilam zeby mi pokazal w takim razie ze to tylko kolezenska rozmowa - nie chcial oddac telefonu, wrecz wyrwal mi go i od razu usunal cala konwersacje. nawet nie wiecie jak plakalam - zawalil mi sie swiat. juz wszystko pasowalo - on mnie nie kocha bo spodobal mu sie ktos inny. wyciagnelam z niego ze sie poznali w pociagu gdy jechal na uczelnie. odkrylam ze odnalazl ja na fb w czwartek wiec pewnie wtedy sie poznali. mowil ze on chcial tylko zapytac czy to z nia rozmawial. Nie byłam w stanie w nic wierzyc. umierałam z rozpaczy, nawet powiedzialam ze ma ja usunac jesli chce zebysmy byli razem - powiedzial ze on dla mnie nikogo usuwal nie bedzie i ze jak chce to sie mozemy rozstac. Ból nie do opisania....ale nie poddalam sie, chcialam mu uwierzyc i chcialam zebyśmy razem byli dlatego walczylam...ale bylo ciezko bo nie mialam juz do niego zaufania...tydzien pozniej wracalismy razem pociagiem z domu- ja wciaz w rozsypce, poprosilam go o telefon tlumaczac ze chce sie upewnic ze znow z nikim nie pisal. nie chcial dawac na poczatku w koncu dal obrazony ze mu nie ufam - nie znalazlam nic, wiec przeprosilam ze sprawdzalam ale musi zrozumiec ze to dlatego ze zniszczyl moje do niego zaufanie. kilka dni pozniej okazalo sie ze pisali tylko ze wszystko usunal z telefonu..(a taki byl oburzony). od tej pory nam sie nie ukladalo...przez miesiac chodzilam jak cien czlowieka - staralam sie dla niego w niego uwirzyc ale nie mialam do tego podstaw. w koncu zobaczylam jak w świeta skomentowala jego stare zdjecie - polajkowala wszystkie na ktorych byl sam, nasze wspolne ominela. zatkalo mnie, nie moglam zlapac oddechu - od razu zadzwonilam do niego, powiedzial ze moze usunac ja bo i tak z nia nie pisze ani nic. sam zaproponowal dlatego sie uspokoilam, zaczelam normalnie oddychac. jak powiedzial tak zrobil. dalej walczylam o nas, dalej byly obiadki, chcialam go zaskakiwac tak aby odzyskac to uczucie bo pomyslalam ze sie zagubil...w miare sie ustabilizowaly nasze relacje (chociaz ja nadal wewnetrznie bardzo cierpialam). za kazdym razem gdy gdzies idzie musze sb tlumaczyc ze bedzie dobrze, ze nic nie zrobi co by mni skrzywdzilo. w maju odkrylam ze ma konto o ktorym nie mialam pojecia na mates.pl (taki portal do zapoznawania ludzi) - zmrozilo mnie gdy to zobaczylam. znowu poczulam sie oszukana - ale pokazal mi ze nie pisze tam z nikim tylko do niego pisza ale nie odpisuje albo odpisze hej i tyle. powiedzial ze to stare konto ze mial jeszcze jak nie bylismy razem, ze to go dowartosciowuje ze dziewczyny do niego pisza itd, powiedzial ze jak chce to moze zablokowac to konto. zgodzilam sie z nim ze tak by bylo najlepiej. Moż by juz wszystko bylo miedzy nami dobrze gdyby nie to ze ciągle we mnie siedzi to ze on jest z dolny z kims pisac za moimi plecami. powiedzial mi nawet ze jak do tamtej osmiele sie napisac to z nami koniec. ale nie chcialam pisac- wiedzialam ze to bez sensu, zreszta co mialabym jej powiedziec, wyzywac tez jej nie bede bo mam troche klasy i nie zachowam sie jak jakas niewychowana baba. ale mniejsza z tym...zauwazylam tez ze mamy problemy w lozku...nie to ze jest zle czy cos bo jest cudownie, z tym ze bardzo rzadko w dodatku niemal tylko z mojej inicjatywy - nie raz dostalam odmowe, wiec tez wstydze sie zbyt czesto inicjowac cokolwiek. wiedzialam ze w jego wieku nie ma mozliwosci zeby mu sie wql nie chcialo - odkrylam ze oglada porno. wczoraj stalo sie cos strasznie dziwnego co kompletnie mnie zabilo. oglądalismy film, chcialam go na cos namowic ale tak dyskretnie sugerujac bo tak jak mowilam boje sie odmowy- mam juz i tak wystarczajaco niska samoocene po tym wszystkim co sie dzialo miedzy nami. ale on nic. potem wykapalam sie i polozylam do lozka...on tez poszedl ale wrocil po telefon - w lazience zabawial sie reka. juz woli sam sb dogodzic niz ze mna cos porobic...czuje si obrzydliwie, czuje sie nieatrakcyjna, niekochana, stracilam wiare w siebie. nie wiem czy to wszystko wogole ma sens. rano co prawda kochalismy sie z mojej inicjatywy ale boje sie czy to bd tak zawsze? on mowi ze mnie kocha i ze o to sie mam nie martwic, ostatnio nawet powiedzial "wspolny dom" a kilka dni temu powiedzial ze zmieni sie moj status ale to jeszcze troche na to musze poczekac...boje sie strasznie bo nwm co robic. probuje z nim gadac ale on zawsze odwraca sie plecami i od razu sie denerwuje. pytam gdzie popelnilam blad a on ze nie wie... modle sie o sile, zeby w tym wszystkim wytrwac i wyjsc na prostą bo bardzo go kocham ale brakuje mi juz sil...stąd moje wyznanie, chaotyczne ale wierzcie mi ze przechodze pieklo. to dla kobiety strasznie dolujace czuc sie tak nieatrakcyjnie mimo ze o siebie dbam i staram sie dla niego. powiedzcie czy jest szansa ze z tego wszystkiego wyjde i bede znowu szczesliwa? bardzo go kocham i nieraz chowam swoje bole w srodku tylko dlatego ze jak o nich mowie to on sie denerwuje i sie klocimy, nie chce mnie wql zrozumiec. ja sie staram z calych sil zaufac mu, nie zabraniam wychodzic nigdzie - idzie do kolegi do baru wraca o 3 nad ranem ale on i tak wiecznie mowi ze ja to mu na nic nie pozwalam...ja juz nie wiem co robic. blagam powiedzcie mi cos bo widze jak moje serce sie sypie na kawaleczki...on mowi ze go odrzucam tym ze placze ale naprawde sa chwile kiedy juz nie moge tego wszystkiego zniesc, to nie jest moja wina ze placze. wiem ze pokochal we mnie radosc, usmiech 24h i spontanicznosc ale jak mam sie tak zachowywac z takim ciezarem na sercu? jak odnaleźć siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Jeżeli był już taki wątek to bardzo przepraszam. Jestem z chlopakiem 4 lata. Wiadomo klotnie występowały jak w normalnym związku ale zawsze się godżyliśmy. Jestem w normalnym związku. Jednak od pewnego czasu zmieniło się coś odnośnie mojej osoby. Chłopak serio kocha mnie bardzo mocno zależy mu strasznie i nie wiem co mam robić ponieważ nie zasługuje na to. Mianowicie od pewnego czasu może 3 miesięcy zmieniło się dużo Po 1. Kochaliśmy się bardzo często teraz to wygląda to tak ze się zmuszam do sexu aby nie było mu przykro czy po prostu marudzenia ze znowu nie chce. A jeżeli już dojdzie do stosunku to po prostu chce żeby poszło to jak najszybciej... orgazmy i uczucie podniecenia mam w trakcie... ale żeby samej wyjść z ta inicjatowa nie chce mi się nie mam takiej potrzeby Po 2. Nie mam ochoty na pocałunki przytulanie itd Po 3. Najgorszy chyba problem nie mam ochoty na spotkania po prostu się do nich zmuszam. .. Po 4. Jestem teraz w 2 tygodniowej przerwie stwierdziłam ze to jedyny sposób aby zobaczyć czy za nim zatęsknię tylko problem jest taki ze za 2 dni mija te 14 dni a ja nadal nie mam ochoty na napisanie do niego a co dopiero na spotkanie itd... No i tak na prawdę juz nie wiem czy go kocham. Boli mnie to że jest to długi 4 letni związek dodam że od 16 roku życia jesteśmy razem, obydwoje zrobiliśmy to 1 raz ze sobą i szkoda mi tego zaprzepuścić ale z 2 strony ja się mecze i on bo takim zachowaniem go ranie. Dziewczyny czy to jest dłuższa chwila nie chęci do niego ? Do tego związku? Czy po prostu pomimo tych paru lat to jednak nie to? Kurcze nie sądziłam ze bd musiała się doradzać na forum w takiej sprawie ale nie potrafię sama sobie pomóc z tym fantem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim przypadku w odzyskaniu narzeczonego pomógł rytuał z portalu http://magia-anielska.pl na powrót czekałam 2 miesiące ale było warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Terapia dla par powinna zdać egzamin :) U mnie fajnie sie sprawdziła. Byliśmy z narzeczonym na kilku sesjach tutaj https://psychologsiedlce.pl/ i nasze relacje znacznie się poprawiły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicjazpasty
pewnie jestes brzydka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta16184
Hej mam pytanie moze ktos pomoze chce zjechac do polski z niemiec rozstaje sie z facetem mam dwoje dzieci jedno urodzone w niemczech noe chce sie moj facet zgodzic na zjazd do polski dziecka da sie jakos to ominac zebym mogla zjechac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mommi
A może warto byłoby wybrać się na taką terapię dla par: http://strefamysli.pl/psychoterapia-par-i-malzenstw/ Naprawdę dzięki takiej pomocy bardzo często można nauczyć się nawzajem komunikować - ponieważ jak wiemy, rozmowa jest najważniejsza. Sama pewnego czasu przechodziłam kryzys w małżeństwie ale na szczęście udało na m się uratować związek - właśnie dzięki terapii. Nie wierzyłam w to, ze taka terapia nam pomoze, jednak postanowiłam zaryzykowac. Uznałam, że być może w przyszłości będe załowała. że nie spróbowałam. I pewnie by tak było!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po ślubie bedzie gorzej, uciekaj poki mozesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna

Dzień dobry, przeprowadzam badaniach w ramach studiów psychologicznych, dot. związków, byłabym niezmiernie zobowiązana za pomoc i wypełnienie krótkiej ankiety dot. związku, zajmie ona maksymalnie 5 minut. Chętnie póżniej w ramach forum podzielę się jej wynikami.

 

https://goo.gl/forms/dUMOw7IhosNxLR1Z2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×