robie u siebie sylwestra ale juz mnie to irytuje

mieszkamy z mezem razem juz pare lat, poki co w kawalerce. i zastanawialismy sie co z sylwestrem, nasz znajomy myslal zeby u siebie zrobic, ale maz mnie przekonal ze to nie jest dobry pomysl by potem kawal drogi od niego wracac, gdzie on jeszcze z rodzicami mieszka itp.. i przekonal mnie bysmy zrobili u nas- on wszystko ogarnie i nie bedziemy musieli nigdzie wracac, a i tak w 4 osoby bysmy siedzieli wiec nie duzo. no i widzialam to tak, ze ten kolega przenocuje i 1wszego wroci do domu po poludniu/wieczorem...a on co? powiedzial ze i tak moj maz ma 2-iego wolne, (a ja ide do pracy)...wiec oni sobie przedluza sylwestra, zostanie wiec do tego 2-iego a jak ja bede w pracy to oni posprzataj itp... i sie wkurzylam bo moj maz obstaje za nim, by tak zrobic. a mi to nie na reke zeby oni sobie chlali do 2-iego, a ja ide na 7 do pracy, jeszcze w kawalerce to 0 prywatnosci i ogarniac sie do tej pracy itp...zreszta jakim prawem mam byc poszkodowana, podczas gdy oni beda sie dobrze bawic;/ oczywiscie zaczal ten kumppel mnie namawiac bym wziela wolne czy cos, ale nie moge;/ i prosi mnie bym sie zastanowila bo on raczej 1-wszego wracac do domu nie bedzie, bo chce pic 2 dni... nie wiem juz co zrobic, odechcialo mi sie tego sylwka..a to dobry kumpel mojego meza ehhh i jestem rozdarta;/ co byscie zrobili?

wyślij mężusia i niech chleje do 2go u kolegi

idźcie na sylwestra do niego.

Postaw sie alkoholikowi koledze meza. Co ci byle przybleda bedzie stawial warunki w TWYM domu i mowil co masz robic. Wysmialabym go i wyzwala od alkoholikow.