Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ada.kudlata

Rozstanie po latach. Dzień...

Polecane posty

Gość ada.kudlata

Dzień zero. Dzisiejszy dzień chcę uznać za dzień "zero". Dziś jeszcze kontaktowaliśmy się przez sms. Wczoraj nakryłam go na kłamstwie. Miał pracować. Wyłączył telefon. Nie pracował. Nie było go w domu. Pierwszy raz sprawdziłam. Rano absurdalne tłumaczenia. Psuło się od dłuższego czasu. Wierzyłam że będzie dobrze. Przecież 10 lat jesteśmy ze sobą. Ale to była porażka. Moja życiowa porażka. Ciągle nie mogę w to uwierzyć. Ale to prawda... Jak żyć? Brak mi powietrza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zanim przeminę
Ostatnio ciągle dowiaduję się o jakichś męskich kłamstwach, czy oni nie potrafią być uczciwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam na pokładzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci to swinie! Kazdy jest taki sam, maja to w swojej naturze i nigdy sie nie zmienia. Zawsze beda kombinowac i oszukiwac. Nawet jak maja u boku swoja idealna kobiete to cos im odwali i beda czarowac na boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żuczekjakiś
Nie wszyscy nie gadaj! moze to w nas tkwi usterka ze nie mierzymy wyżej, nie koncentrujemy sie na sobie, i duzo jeszcze takich że, że. Fakt kaszana teraz, nie wiadomo co zrobic, ja sie koncentruje na tym co ma byc, szukam celu, juz tylko dla siebie no i dzieciaków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wczoraj pisałaś dzień zero, dziś to chyba dzień1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Dziękuję za odzew. Tak dziś dzień pierwszy. Zero kontaktu. Pomimo tego, że wiem, że nasz związek nie ma najmniejszego sensu, to liczyłam na to że zadzwoni, będzie walczył... Jednak znając jego charakter byłam pewna, że się nie odezwie. I tak też się stało. Cisza. On mnie nie kocha :( Oddalam mu całą siebie. Tak bardzo boli, że najbliższa osoba wyrządza taką krzywdę. Jak byłam mu potrzebna to mnie kochał. Od momentu gdy założył własna firmę, wszystko się popsuło. Totalny brak czasu dla mnie. Ostatnio raz w tyg. przyjeżdżał na noc. W dzień nie dzwonił bo zajęty. Rozumiałam aż w końcu przekonałam się jak "ciężko" pracuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie nie miał czasu (np. 2 min przez tel. to za długo), ale dla swoich pracowników tak. Przejażdżki autem terenowym. Tłumaczyłam sobie, że też mu coś się należy od życia. On czuł się guru dla tych gówniarzy. Obrastał w piórka, bo chłopaki za nim przepadają. On stary chłop 36 lat a z 22 latkami był gdzieś w sobotę. Nie wierzę w bajkę którą dla mnie wymyślił. To absurdalne. Jedyne wytłumaczenie, to po prostu nie kocha mnie! Jak to bardzo boli :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kindlinka
byliscie 10 lat razem i mieszkaliscie osobno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam na szkoleniu dziś i nawet nie zadzwonił i nie zapytał jak mi się jechało (300 km w jedną stronę). Płakałam 4 razy a on pewnie nawet o mnie nie pomyślał. Jestem dzielna i wytrzymam. Muszę. Ciekawe czy pokaże że ma honor i odda mi pieniądze, które wpakowałam w niego i jego firmę? Poza tym spłacam jego kredyt. Głupia, naiwna baba ze mnie! :( I dalej powtarzam sobie, że go kocham. Jestem żałosna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak. W sierpniu mieliśmy brać ślub i potem zamieszkać razem. To miało być skromne przyjęcie na 20 osób. Ale cóż wybrał mamusię i kolegów (prawie 15 lat młodszych...) w sumie nie wiem kto jest bardziej żałosny: on czy ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
również się dołączam niestety. u mnie dzień 2. też nie miał dla mnie czasu wszystko było ważniejsze. i również miałam nadzieję że zadzwoni lub napisze ale cisza i też wiedziałam że nie odezwie się ale jednak nadzieja była jest, teraz sama nie wiem.i co jest najciekawsze on twierdzi że to ja stwarzam sobie problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my mieliśmy dwa dni temu razem zamieszkać, i nie wiem co Ci faceci mają dla mojego też byli ważniejsi rodzice, kolega.ahhhh. i też dziś miałam mieć rozmowę o prace i myślałam że chociaż zapyta bo wiedział iż to dla mnie ważne, wróciłam rok temu do rodzinnej miejscowości zrezygnowałam z bardzo dobrej pracy dla niego, poświęciłam wszystko i co mam gówno!!!! traktował jak zabawkę którą się sięga jak mu wygodnie. a najgorsze jest to że płacze caly czas i nie dawno przeszło mi przez myśl żeby do niego napisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj! Mój ale już nie mój, wczoraj mi napisał abym mu głupot nie wkręcała. Kretyn! Nawet nie ma odwagi aby powiedzieć mi prosto w twarz że to koniec. Tchórz i kłamca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba tak maja poprzewracane w główce i nie przyswajają że to oni robią błąd. i to jest przerażające. mój już były w sobotę umówiliśmy się na 19, piszę do niego parę min przed a ten że będzie za 2 godziny nosz kur...... nawet wcześniej nie dał mi znać tylko czekała bym jak ta kretynka, i wyobraź sobie że też uznał że stworzyłam sama sobie problem. po tylu poświęceniach , wyrozumiałości z mojej strony, czekania, takie słowa. i dotego zrzuca winę na mnie. widać ten "Twój" też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dacie radę kobitki:). Ja też po 10 latach się z facetem rozstałam. Bolało długo, ale teraz po 2,5 roku nic do niego nie czuję i cieszę się, że już go nie ma w moim życiu, bo dopiero po rozstaniu przekonałam się jakim jest człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, ja też najchętniej pojechałabym do niego i po raz kolejny wyznała mu swoją miłość :) Ale już większej kretynki nie mogę z siebie zrobić. Odrobinę honoru mi zostało. 3 lata dawałam sobą pomiatać. Od 2 miesięcy non stop płakałam, błagałam o miłość a on chyba chciał abym to ja zakończyła, (nie miał odwagi?!). Mówił, że kocha a robił wszystko żeby mnie zniszczyć. Psychicznie jestem wrakiem. Nie wiem czy uda mi się wyjść z tego bez psychologa. Pewnie jest dumny z siebie. Ostatnio mi nawet mówił: dobrze sobie ciebie wychowałem, dobry jestem w te klocki :( Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale nie pisz. Ucz się na koleżanki błędach :) Gdybym wcześniej to zakończyła pewnie już powoli stawałabym na nogi a tak miałam kolejne miesiące łez. Ale z drugiej strony każdy przypadek jest inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam nadzieję że zapomnę, ale będzie trudne, dwa miesiące temu rozstaliśmy się, prosił żebym dała nam szansę, postawiłam warunki i co nic z tym nie zrobił postępowałam tak jak Ty, płakałam, tłumaczyłam, a on nic z tym nie zrobił, mimo że mówił że kocha to nic nie zrobił aby ta szansę wykorzystać. tylko czemu to musi tak boleć? mam prawie 28 lat, bez pracy, bez przyszłości, nie mam na nic siły. ciągle myślę że może powinnam nie podejmować decyzji pochopnie ale stało się, też chce być w związku traktowana z szacunkiem, chce żeby było dla kogoś ważne czego chce ja nie tylko ta druga osoba. Ale już przestałam wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadal ciężko mi uwierzyć w to, że to koniec. Ale do miłości nikogo nie zmusisz... Ostatnio rozmawiałam z nim na temat tego jak ludzie potrafią być fałszywi, że tylko jak mają korzyści to są z nami :) Nigdy bym nie pomyślała, że mój ukochany, jedyny do końca życia okaże się takim burakiem! Jeszcze to do mnie nie dociera :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też nie mogę uwierzyć że tak mnie traktował niby osobę która kocha. fakt nie oszukiwał mnie, nie zdradzał, nie bił itp, był pomocny oczywiście w sprawach fizycznych. wiesz że po półtora roku dopiero usłyszałam kocham i to w rozmowie, nie znam jego rodziny, kolegów, nigdy nie mówił komplementów, nie poświęcał mi czasu, przyjeżdzał 21 i co bzykanko spać i do domu. przez ten czas co byliśmy razem nigdzie nie wychodziliśmy, oo raz do kina i dwa razy na zakupy rozumiesz to? bo mu nigdy się nie chciało. nie mogę sobie darować że ponownie mu zaufałam. też już bym miała ten najgorszy etap za sobą, mam nadzieję że jakoś wstaniemy na nogi chociaż trudne to jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku ja też na początku maja myślałam, że to koniec ale dałam kolejna szansę. Już nie liczę którą. Setną? Obiecał i nic nie zrobił. Piszesz tak jakbym czytała o sobie :) Ja mam 30 lat. Miałam być panną młodą a zostanę starą :) 3 lata ciągłych obiecanek, dawania kolejnych szans... Głupia baba ze mnie. Naiwna. Największy mój błąd to pierwsza dana szansa :( Kochana musisz być uczciwa wobec siebie. Ja od 3 lat się oszukuję że jestem szczęśliwa a tak naprawdę ten pan odebrał mi radość życia :( Jeżeli ma podobny charakter do tego co z nim byłam, to współczuję i radze uciekaj! Razem będziemy się wspierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem że muszę uciekać, tylko serce mówi coś innego, i pęka na strzępy. też jak czytałam Ciebie to miałam wrażenie jak bym czytała o sobie dlatego napisałam. niby było super, ale za chwilę coś spieprzył, i tak w kółko, ile było mojego gadania aż mi było głupio a do niego nic nie docierało, znaczy niby tak ok ale i tak robił to samo, bądź nie robił, potem tak masz rację powinno być inaczej a i tak znowu to samo, aż do soboty. k***a oddajesz człowiekowi całą siebie a nawet tego nie doceni. jak Ty sobie z tym radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak pisałam. Nie radzę sobie. Nie mogę uwierzyć że to koniec. Przecież mieliśmy być ze sobą do końca życia. Zawsze wszystkim mówiłam, że to moja jedyna miłość :) Ale chyba włączył mi się instynkt samozachowawczy, bo on mnie psychicznie wykańczał. Z pełną świadomością. Wiem, że ten związek nie ma sensu i to koniec ale w głębi serca pragnę go (ale tego sprzed 3 lat). A ten obecny to już inny człowiek. Kawał drania! Staram się cały czas coś robić, choć i tak non stop myślę.On dobrze mnie zna i wie jak cierpię ale po nim to spływa jak po kaczce. Muszę walczyć o siebie. Nawet nie wierzę w to co piszę... Możliwe że poszukam psychologa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boli mnie też to, że on nie powiedział mi prosto w twarz, że to koniec. Pisał jedynie że sobie wkręcam i jemu. Gdy odwiozłam mu rzeczy mówił porozmawiajmy. Ale o czym?! Kłamie prosto w oczy. Poza tym gdyby mu zależało byłby u mnie wczoraj. Ale nie będę się już oszukiwać. On chciał tego, abym to ja zakończyła. Może nie chciał czuć się odpowiedzialny za definitywny rozpad związku?! Myślę, że w końcu odetchnął :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też miałam nadzieję że przyjedzie porozmawia, że dotrze do niego że to on postępuję źle. najgorsze jest to że własnie ja nie mam co zrobić ze sobą. siedzę, płaczę, biorę proszki uspakajające i śpię, chciała bym przespać to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
były tez doskonale mnie zna i wie co teraz przeżywam i nic z tym nie zrobił. jednak napisałam do niego, wiem jestem kretynką, ale nie prosiłam o nic nie nie, napisałam jakie był powody mojej decyzji. ale koniec więcej nie pisze, nie dzwonie nic, poprostu taka jestem że muszę wyrzucić z siebie wszystko aby poczuć się lepiej i zacząć cierpieć na spokojnie ze świadomością iż wie że tylko on zawinił nie ja. popieprzone to wszystko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uciekam spać. zaglądaj tu jeśli możesz i pisz co u Ciebie. dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dopiero wstałam i jestem jakaś spokojniejsza, być może dlatego że wyrzuciłam wczoraj z siebie to wszystko mu w smsie. odpisał mi że nie wyobraża sobie życia bezemnie i kocha bardzo. Pocieszyło mnie to że może przynajmniej jakoś przeżywa to rozstanie. Chociaż jak by tak było że mnie tak kocha to by coś zrobił. nic dziś zobaczymy jak przeżyję ten dzień. zazdroszczę Ci że masz pracę chociaż na parę godzin możesz rzucić się w wir.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień drugi. Witaj :) Tak, praca jest moim spełnieniem marzeń a teraz także i wybawieniem :) No właśnie... napisał. Wiesz, mój też pisał i mówił ale robił zupełnie coś przeciwnego. Ja swojemu już nie wierzę. Także bądź uważna. Kochana mam nadzieję, że ty nie jesteś z tak beznadziejnym przypadkiem jak ten mój i wam się ułoży. Ja dziś pół dnia ryczałam w pracy. Później wzięłam się w garść i nadrobiłam zaległości. Po południu napisałam do niego, że chcę dogadać się z autem. On ma swoje, a to którym ja jeżdżę - jestem współwłaścicielem. Niestety jak dla mnie koszt utrzymania tego auta jest za wysoki (by dojechać do pracy, muszę zalać dniówkę - także jeżdżę nim w ekstremalnych sytuacjach bo mnie nie stać). Niestety on nie chce się zgodzić na sprzedaż :( Nie chce też mi spłacić auta :( Obwinia mnie o wszystko, dlatego już nie chciałam wdawać się z nim w zbędne dyskusje. Nie odbieram i nie odpisuję. A najlepsze jest to, że po prostu nie chcę a nie dlatego aby zrobić mu na złość :) Znów chce mnie zmanipulować. Za jakiś czas wrócę do rozmowy co z samochodem a na razie muszę być silna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może jesteś w gorszej sytuacji ponieważ jednak łączą was rzeczy fizyczne. mnie na szczęście nie, chociaż znam go na tyle że honor by mu nie pozwolił i by mnie ze wszystkiego spłacił. powiem Ci że jeśli chodzi o niego to własnie mogę policzyć na jednym ręku ile razy mi powiedział kocham a i palcy mam za dużo :) niestety to jest typ starego kawalera, nigdy nie miał poważnego związku przedemną, to ja go wszystkiego uczyłam, ogólnie to nie jest zły facet, tylko ma problem z okazywaniem uczuć noi jest dumny że jak powiem nie to dla niego to znaczy nie- nie będzie dążył do niczego bo ja mówię nie. tak jak napisałam mnie dołowało to że wszystko było ważniejsze bo on niby musi, bo kto inny to zrobi itd, najpierw coś mówi że zrobi potem czasu na to nie ma, porażka, czułam się nie dowartościowana i nie ważna, wierzę mu że kocha bo jednak akurat tego nie rzucał na wiatr i musiałam na to słowo długo czekać , ale jednak potrzebuje też to czuć, czuć się ważna dla niego, dziś czuję się lepiej, nawet tylko na 2 uspakajaczach jestem, nawet dziś nie płakałam, zobaczymy jak dalej, mam ochotę wyjechać gdzieś daleko choćby na tydzień. moi znajomi to praktycznie sami mężczyźni z którymi pourywałam kontakt, moje koleżanki mężatki z dziećmi, nawet nie ma się gdzie ruszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×