Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Judka9876

Szpital Warszawa Madalińskiego do porodu

Polecane posty

Gość Judka9876

Dziewczyny, Bardzo proszę o opinie na temat porodu w szpitalu w Warszawie na Madalińskiego? Moja ginekolog mnie tam skierowała i mam mieszane uczucia? Dajcie znać odnośnie porodu i potem opieki po porodzie. Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę ci polecić z ręką na sercu ten szpital. Rodziłam w maju i z opieki poporodowej jestem mega zadowolona. Położne sympatyczne i bardzo chętnie pomogą. W przystwieniu dziecka, jak byl głodny też dostałam mleko. Mialam rodzić naturalnie ale wyszło jak wyszło i było cc, więc jak to jest podczas porodu to nie powiem ci, bo na bloku porodowym byłam doslownie 10 minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judka9876
Super dzięki za informacje:) i czekam na dalsze opinie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burzowy piatek
Ja też polecam ten szpital!!! Rodziłam tam w listopadzie 2011 na sali porodowej a właściwie w pokoju porodoym byłam 6h, nie miałam swojej położnej a wszystko było super. Nie mogę się do niczego przyczepić. Wszyscy bardzo mi pomagali. Miałam w pokoju prysznic, piłkę, drabinki,ale poza prysznicem nie skorzystałam zn iczego, bo wolałam leżeć. Nikt do niczego mnie nie zmuszał. Wszystcy pytali czy czegoś potrzeba. Jeśli chodzi o opiekę poporodową to róznież wszystko super .Spędziłam rtam tydzień, bo córka miała bardzo wysoką żółtaczkę. Lekarze i położne wszystko mi tłumaczyli i pomagali jak mogli. Córka była w inkubatorze ze wzglądu na naświetlania, ale żeby nie oddzielać nas od siebie inkubator wstawili do sali, także byłą cały czas przy mnie. Polecam ten szpital z całym sercem każdemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie polecam a wręcz odradzam. Moje dwie koleżnki rodziły tam w odstępie czterech miesięcy i obie zostaly zarazone gronkowcem. Moja mama natomiast, miała tam usuwany jajnik, a rana w ogole nie chciała się goić. Wyglądalo to koszmarnie i robiła sobie wszystkie badania - okazalo się, że zarazili ją jakąś bakterią. Przed dwa miesiące była na silnej antybiotykoterapii bo nie mogła się tego cholerstwa pozbyć. Jedyne plusy tego szpitala to fakt, że bez problemu można się tam dostac nawet z ulicy no i to, że możesz trafić na wyremontowaną salę. Jesli chodzi o czystość - to warunki pozostawiają dużo do życzenia. Sale może nowe, ale w kabinie prysznicowej grzyb, że ho ho ho. Ja akurat zwracam na takie rzeczy uwagę. A co do spraw zakażań różnymi świństwami to może to tylko przypadek, ale ja bym nie ryzykowała. Zwracaj uwagę na to czy personek zaklada rękawiczki, domagaj sie sprzatania w łazience. Ja rodziłam na Żelaznej i nie chcialabym już nawet probować gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie polecam a wręcz odradzam. Moje dwie koleżnki rodziły tam w odstępie czterech miesięcy i obie zostaly zarazone gronkowcem. Moja mama natomiast, miała tam usuwany jajnik, a rana w ogole nie chciała się goić. Wyglądalo to koszmarnie i robiła sobie wszystkie badania - okazalo się, że zarazili ją jakąś bakterią. Przed dwa miesiące była na silnej antybiotykoterapii bo nie mogła się tego cholerstwa pozbyć. Jedyne plusy tego szpitala to fakt, że bez problemu można się tam dostac nawet z ulicy no i to, że możesz trafić na wyremontowaną salę. Jesli chodzi o czystość - to warunki pozostawiają dużo do życzenia. Sale może nowe, ale w kabinie prysznicowej grzyb, że ho ho ho. Ja akurat zwracam na takie rzeczy uwagę. A co do spraw zakażań różnymi świństwami to może to tylko przypadek, ale ja bym nie ryzykowała. Zwracaj uwagę na to czy personek zaklada rękawiczki, domagaj sie sprzatania w łazience. Ja rodziłam na Żelaznej i nie chcialabym już nawet probować gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burzowy piątek
przez tydzień mojego pobytu w tym szpitalu leżałam i na sali wtremontowanej z własną łazienką jak również na sali przed remontem, gdzie łazienka była na korytrzu. Łazienki sprzątene są kilka razy dziennie, więc nie gadaj glupot, że jest brud. A co do zakażenia gronkowcem- to może się zdarzyć a KAżDYM szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do potencjalnego syfu w łazience to się nie zgodzę. Leżałam w sali komercyjnej i żadnego grzyba czy syfu tam nie widziałam, ale ponieważ trwał remont w tym skrzydle to ni było ciepłej wody przez kilka godzin, więc korzystałam z łazienki w standardowej sali standardowej i tak też było czysto. A jeżeli chodzi o gronkowca to nie wypowiem się. Ja nie miałam;-) sąsiadka z sali też nie. Koleżanka rodziła sn w sierpniu w zeszlym roku i była też zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vertopola
No tak wszystkie szpital są bee, tylko na Zelaznej, nadal jest straszny pęd na ten szpital ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie też mnie zastanawia co ciagnie kobitki do tego szpitala? Szpital jak każdy, a znajoma z pracy długo przeżywała że odesłali ja na strynkiewicza i nie rodziła na żelaznej;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vertopola
arszenika, ja nawet rozmawiałam o tym z moim ginem, znam go dość długo, on rzadko co/kogo krytykuje, ale po Zelaznej nie omieszkał się przejechać, w skrócie powiedział że szpital dobry jak każdy inny, tylko dobry pijar mają, dyrektor jest dobrym menagerem i taki pęd jest, no i że jest państwowy, a działa jak prywatny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judka 9876
Dzięki dziewczyny za info:) właśnie mam mieszane uczucia, chociaż mam już podany namiar na położną z Madalińskiego, która też prowadzi tam szkołę rodzenia i muszę się z nią spotkać, bo chcę ją opłacić i mam nadzieję, że będzie dobrze:) Ale czekam na dalsze opinie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fartfart
Polecam Inflancka-bez dwoch zdan!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morelka87
Tydzień temu rodziłam po raz drugi na Madalińskiego. Cudowni lekarze, kochane położne. Szczerze polecam ten szpital.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pattla
Zamierzam tam rodzić, czy mogłabyś napisać czy miałaś położną jak jest z porodami ogolnie opieką itp. Dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w 33 tc. Leze wlasnie na patologii ciazy w szpitalu na Madalinskiego i jestem bardzo zadowolona zarowno z lekarzy jak i poloznych. Wszyscy sa mili i kompetentni. Mam nadzieje ze dotrzymam jakos do 36 tyg zeby Maluszek sie lepiej rozwinal. Polecam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez chcialabym tam rodzic, termin mam na sierpień.. powiedzcie mi w czym sie rodzi na Madalinskigo, tzn czy daja koszule szpitalne czy trzeba miec swoja? jak z opieka poporodowa jest obecnie.. chodze tam do przychodni, ale kolezanka ost mi odradzala tam porod bo ponoc kiepska opieka poporodwa.. a wy jakie macie opinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karina90
opieka poporodowa jest różna w zależności od ilości porodów, jeśli jest dużo, to położne mają pełne ręce roboty i tym samym mało czasu dla pojedynczej pacjentki, ja rodziłam tam w 2010,trafiłam na gorący okres, dużo porodów- nie było łatwo, ale to nie wina szpitala, oni chcą zarabiać i tyle, w 2012 leżałam na patologi ciąży, tam też pełne obłożenie, część pacjentek , z braku miejsc, kładziono na ginekologii, ogólnie 3 tygodniowy pobyt wspominam dobrze, bez traumy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam na madalińskiego w lipcu 2013 r. Było bardzo fajnie;) przyjechaliśmy w nocy na izbę przyjęć, nie było kolejki, zbadali mnie, i przyjęli na oddział, musiałam pokazać wszystkie aktualne badania i wypełnić kilka papierków. Potem przebrałam się w koszulę (własną, ale na sam moment porodu otrzymałam ich koszulę by własnej za bardzo nie wybrudzić) i z mężem poszliśmy na porodówkę, tak chwilkę czekaliśmy na sprzątnięcie sali. Poród przebiegał sprawnie, położna była bardzo często, opiekowała się nami, dodatkowo praktycznie cały czas na sali była stażystka, która nam pomagała i kontrolowała czy wszystko jest ok (madalinskiego to szpital kliniczny w którym studenci odbywają staze/praktyki). Miałam znieczulenie, wszystko działo się sprawnie i bez problemów. Polecam ten szpital. Opieka poporodowa tez ok, na salę już po porodzie musiałam chwilę czekać ale to pewnie datego że rodziłam w weekend,a w tedy jest największe obłożenie; ale miałam nie wyremontowaną ale za to tylko 2 osobową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poród w szpitalu na Madalińskiego to prawdziwy horror ! Rodziłam dziecko przez 36 godzin i nikt mi nie chciał pomóc a wystarczyło przebić pęcherz płodowy ! Stało się to po awanturze zrobionej przez mojego męża. Ciągle ktoś wchodził do sali i ze zdziwioną i skrzywioną i pytał się „dlaczego ktoś tu tak krzyczy” (Przecież to takie dziwne na porodówce). W między czasie zostałam wyrzucona z Sali porodowej na korytarz, na badanie USG musiałam czekać aż PAN ORDYNATOR skończy badać swoje (jeszcze nie rodzące) pacjentki z „ulicy” (czekałam już ledwo przytomna 1.5h na krześle pod gabinetem), W ostatniej fazie porodu pielęgniarce wypadła śrubka i nie mogła mi podnieść oparcia w łóżku – rodziłam na leżąco oprócz tego nie mogli znaleźć podnóżków i szukali ich w innych salach porodowych. Po porodzie usłyszałam że dziecko się urodziło się zmęczone sine i przyduszone i oczywiście jest to MOJA WINA bo nie współpracowałam (ciekawe jak po 36 godzinach bólu porodowego można współpracować.) Mała leżała na obserwacji - w sali na nocnej zmianie było szaro od dymu papierosowego. Oprócz tego nie pobrali mojemu dziecku krwi z pięty do badań genetycznych i zbadali słuch tylko w jednym uchu bo o drugim zapomnieli na dodatek złamali dziecku obojczyk (zdarza się to przy porodach lecz gdy dzieci rodzą się duże a nie z wagą 2600) i nie poinformowali mnie o tym!. Efekt pół roku rehabilitacji. Cały personel był lekko mówiąc niekompetentny (np. położne lekceważyły dość istotne poleceni lekarzy dotyczące podania leku lub wykonania jakiegoś badania) opryskliwy zarówno położniczy jak i pediatryczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam tam 1 listopada i wspominam to bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
. No cóż rodziłam tam córeczkę 10 miesięcy temu. Długo mi zajelo zebranie się, żeby cos napisać. Szpital nie jest zły, tego nie powiem, byc może miałam pecha po prostu (wole tak mysleć). Trafiłam tam trochę przypadkiem - starszego synka rodziłam na Inflanckiej i tam miałam rodzić córkę. Tyle, że musiałam się zapisać na KTG w terminie porodu i na Inflancką nie mogłam się dodzwonić, więc udalo się tu. i już mnie nie wypuścili po prostu, więc zostałam. Ponieważ pierwszy poród zakończył się cc, bo małemu spadało tętno, to było zastanawianie się jak mam rodzić. A pod koniec ciazy bardzo bolała mnie blizna po pierwszym cc. Więc przetrzymali mnie dobe i nastepnego dnia zapadla decyzja, że spróbują wywołac poród, bo jednak lepiej naturalnie. Ja też zresztą tak uważałam przez wiekszość ciaży, później trochę zwątpiłam przez te bole i nastraszenie mnie przez lekarza prowadzącego o możliwosc**pęknięcia macicy. Ostatecznie wywołano mi czynność porodową niewielka ilościa oksytocyny i skurcze już same zostały. Przy 6 cm rozwarcia podano mi znieczulenie (potwierdzam bezpłatnie), ale skurcze osłably potem. Po ponad godzinie poproszono mnie o wstanie z łóżka, żeby wznowić akcję, co chętnie zrobiłam i wtedy mała znikła z KTG. Kilkuminotowa próba złapania jej nie powiodła się, przebicie wód tez nie wznowiło akcji. Reszta była już biegiem - w tempie ekspresowym zawieziono mnie na salę, uspiono, bo na znieczulenie w kręgosłup nie było czasu. Udalo się, mała choć podduszona była i dobę była w inkubatorze jest zdrowa i rozwija sie świetnie - tak, że uratowano mi dziecko na pewno. Jednoczesnie niemalże wyprawiając mnie na tamten świat. Po operacji czułam się źle. Spędziłam w szpitalu 8 dni, bo mała miała antybiotyki i w tym czasie w ogole nie mogłam dojść do siebie. Tłumaczono mi, że to normalne, a tak nie było. boleści brzucha tłumaczono skurczami zwijającymi, ktre przy drugim porodzie miały być znacznie gorsze - to nie było to. Nie mogłam nic jeść, choć pamiętalam, że po pierwszym porodzie niemal natychmiast wróciły wszystkie smaki sprzed ciąży (w czasie obydwu ciąż nie mogłam jeść, wszystko smakowało jak trawa). Wróciłam do domu wyjąc z bolu, z sącząca się rana pooperacyjną. Przez pierwszy miesiąc zajmowałam się małą ledwo żyjąc, czasem w nocy po 15 minut zchodziłam z łóżka, żeby do niej podejść, tak mnie wszystko bolała. Nie mogłam nic jeść, 2 tygodnie po porodzie dostałam dziwnej rewolucji - górą i dołem mnie czysciło. Pojechałam na Izbę przyjęć na Madalińskiego, ale pielęgniarka powiedziała mi, że mogę czekać 3 godziny, ale pewnie sie zatrułam więc niech nie panikuje. Za kolejne niecałe 2 tygodnie, gdy z rany lało się juz strumnieniem i po bieganiu po lekarzach prywatnie trafiłam do pielęgniarki na Madalińskiego w przychodni - ta dopiero zrobiła wielkie oczy, że mam ciągle taki wielki i twardy brzuch i że biegiem po antybiotyk. Dostałam antybiotyk i zalecenie przykładania termoforu i prawdopodobnie te dwie rzeczy przyczyniły się do tego, że następnego dnia w nocy zmuszona byłam zostawić dwojkę dziec***od opieką przerazonego teścia, a mąż mnie biegiem wiózł z powrotem na Izbe przyjęć. po przyłożeniu glowicy USG ordynator połoznictwa od razu powiedział, że koniecznie reoperacja i to szybko. Ze 3 antybiotyki dostałam i nastepnego dnia pomimo soboty na stół. Okazało się, że byłam cala zalana ropą, miałam niedrożność jelit, ropień i jeszcze parę dni i nie byłoby mnie. uratowano mi zycie, ale do dziś nie wiem i się nie dowiem, dlaczego tak się stalo. Czy to pech czy z pospiechu robione cc (na jodynę jak mówiono) nie było zbyt dokładne i czymś mnie zarażono. Co do opieki po porodzie to było świetna, po operacje też, ale fakt zostaje faktem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkich serdecznie. Ja mam termin na grudzień tego roku. Czytam sobie opinie i mam troszkę mieszane odczucia. Proszę o wasze opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziłam w grudniu 2014 roku. Nie polecam tego szpitala.Rodziłam 27 h,faszerowano mnie oksydocyna i czopkami bo wody odeszły a rozwarcia nie było. Poprosilam o znieczulenie na które czekalam 3 h,myslam ze umre z bolu,a postepu porodu nie bylo.Zaczęłam blagac o cc,przyszedł lekarz i położyl się na brzuchu i zaczął dusić (takie metody jeszcze tam stosuja),w koncu zrobili mi cc ale przez to ze tyle czekano z cc moja córka dostala infekcje i musiala lezec w inkubatorze dostawac tlen i antybiotyki. Jestem zadowolona z opieki pan położonych i pielegniarek,szczególnie z odzdzialu obserwacyjnego sa naprawdę super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro tyle rodziłaś,to ciesz się ze czekałaś tak długo na znieczulenie, bo drugiego by Ci nie dali, więc nie wiem czy wolałabyś przez parte przejść bez znieczulenia. Ja miałam poród wywoływany w tym szpitalu i zdecydowanie polecam! Miałam świetną położną ( która akurat była na zmianie,a nie wykupiona), mimo,że były komplikacj****ardzo szybko przeszli do próżnociągu. Zdecydowanie polecam ten szpital,w ciąży byłam w różnych szpitalach iw żadnym nie było tak dobrze.No może poza jedzeniem, bo tu paskudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sendik
Drogie Panie - a tak ten szpital wygląda od strony taty: Najpierw minusy: Ojciec nie może dziecka przytulic na dłużej, nie pozwala się na kangurzenie na korytarzu (w pokoju położnic nie ma na to miejsca) - spacery na korytarzu tylko z dzieckiem w kuwecie (nie wiem dlaczego, z obawy, że tata upuści?). Słaby to kontakt pomiędzy ojcem a dzieckiem. A wystarczyłoby pozwolić przytulać dzieciaki, mamy by odpoczęły, maluchy łatwo uspokoiły a i dla nas to frajda. Hałas w nocy - 3 osobowe pokoje i panie z głośnymi laktatorami plus światło - to nie pozwala nikomu odpocząć - dzieci i matki zestresowane. Wiele czynności można robić przy noworodkach w lekkim półmroku. Po co świecić im w oczy mocnym światłem przy kąpieli, przewijaniu? Brak wentylacji - przegrzane, duszne pokoje. O rekuperacji przy okazji remontu nikt nie pomyślał, ale o 8 widach tak - fajnych zresztą, ale zrobionych nadmiarowo. Bak informacji, kto jest lekarzem prowadzącym mamy, a kto dziecka. Informacje o stanie zdrowia dziecka niedokładne i rozbieżne w zależności, z której zmiany pochodzą. Ciasnota w pokojach położnic - 3 łóżka w pokojach plus 3 kuwety, plus odwiedzający - masakra i duchota. Informacja o ogólnym dostępie do internetu dość ukryta na blacie recepcji wśród papierów - trzeba dopytać o hasło. Problemy z zalogowaniem do sieci, po wielu próbach udane, jednak dostęp do Facebooka zablokowany. Jedzenie typowo szpitalne, powtarzające się. Ma się wrażenie, że pracuje tam za dużo osób nie wiadomo od czego. Szczególni personel pomocniczy i sprzątający - tabuny. Ale może dlatego jest czysto. Ale są też pozytywne strony: Bardzo miły i kulturalny w większośc***ersonel. Opieka pooperacyjna - super. Opieka w pokoju obserwacji - super. Bardzo dużo tłumaczą i pomagają przy karmieniu naturalnym. Parter z barem i sklepikami oraz strefą odpoczynku - bardzo fajny. Mili i pomocni panowie z dyżurek wjazdowych i w szatni. Toalety ogólnie czyste i w dobrym standardzie, ale niedopilnowane poziomy mydła w dozownikach. Panie położne zachęcają ojców do własnoręcznego zajęcia się czynnościami około dziecka - i to jest fajne, bo pomagają przy tym i doradzają. Dostęp do internetu jest, choć z ograniczeniami. Sporo foteli i kanap dla odwiedzających na korytarzach - to bardzo potrzebne, można na chwilę "uciec" z dzieckiem z pokoju. W sumie widać zmiany na lepsze, ale duuuużo jeszcze pracy przed zarządzającymi tym szpitalem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziłam na Madalińskiego w styczniu 2015r. Co do samego szpitala to są plusy i minusy - jak wszędzie. Jednak zdecydowanie na uznanie zasługuje położna Joasia Pałczyńska, która bardzo szybko i sprawnie pomogła przyjść na świat mojej córeczce. Jestem też ogromnie wdzięczna położnej z oddziału poporodowego - Marcie Chmielewskiej-Rytel. Jej wiedza, opanowanie i serdeczność dodawały mi sił w czasie przedłużającego się pobytu w szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc15
ja rodzilam na Madalinskiego w listopadzie 2014 i musze powiedziec, ze tak rodzic moglabym i 10tke dzieci ;) moj przypadek byl skomplikowany, bo przez niewykryta w Anglii cukrzyce trafilam na patologie ciazy. probowano mi wywolac porod przez tydzien i dopiero za trzecim razem sie udalo. mialam umowiona polozna - p. Ule Malkowska, ktora towarzyszyla mi przy porodzie, i musze powiedziec, ze nie wyobrazam sobie lepszej poloznej. jej pogoda ducha, poczucie humoru i pewnosc siebie sprawily, ze porod poszedl niezwykle sprawnie (a to moj pierwszy porod). nawet nie potrzebowalam znieczulenia (oprocz gazu rozweselajacego)! p. Malkowska przez caly tydzien ktory spedzilam na patologii monitorowala sytuacje. podczas porodu przejela kontrole nad sytuacja i sugerowala rozne pozycje (jak ktoras mi nie pasowala to nie forsowala jej na sile). robila masaz ledzwiow. no i przede wszystkim czulam, ze jestem w dobrych rekach. po porodzie przychodzila sprawdzac jak sie czuje ja i moj synek. naprawde porod wspominam bardzo przyjemnie - radio z Jenis Joplin w tle, gaz rozweselajacy po ktorym czulam sie jak na dobrej imprezce ;) no i dobra opieka. po dwoch tygodniach od porodu bylam prawie jak nowa (nie bylo nacinane krocze, troche popekalam, ale p. Malkowska dobrze zszyla i teraz nie odczuwam zadnego dyskomfortu a lekarz ginekolog na kontroli powiedzial, ze gdyby nie wiedzial, ze jestem 6 tygodni po porodzie, to by nie powiedzial, ze tak jest). naprawde polecam p. Malkowska bo porodu nie ma sie codziennie a przezycia z nim zwiazane zostaja dlugo w pamieci. jeszcze dodam, ze panie na patologii byly przemile, lekarze (szeczegolnie dr Gawlak) rowniez kompetentni, dbajacy o pacjentow. na noworodkach z kolei bylam rozczarowana, bo panie malo doradzaly, trzeba bylo sie dopytywac i dopraszac samemu np. o lod na oklady krocza, poza tym nastraszyly niepotrzebnie zastojami i nawalem (nie tlumaczac dokladnie co robic). no ale to juz nie jest az takie wazne - najwazniejsze, ze porod wspominam na tyle dobrze, ze juz planuje kolejne dzieci :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestrzegam wszystkie kobiety, które chcą rodzić w tym szpitalu!!! Ja rodziłam w tym roku we wrześniu i poród wspominam tragicznie. Miałam wykupioną położną i pomimo tego nie zrobiono mi cesarki po 15 h chociaż były do tego wskazania. Ostatecznie lekarz zastosował niedozwolony chwyt na brzuch, napierając z całej siły...Córka miała duużo szczęścia, gdyż miała złamany jedynie obojczyk. Ja nie mogłam siadać przez trzy tygodnie. Cały stres odbił się na mnie i przyczynił się do tego, że nie dałam rady wykarmić małej. Sprawdze, który to lekarz i podziele się na forum..Omijajcie to miejsce szerokim łukiem..Człowiek był w szoku i nawet nie wiedział, że robią coś niedozwolonego, dopiero po jakimś czasie doszło do mnie co się stało. Jeśli chodzi o złamany obojczyk córki, to nikt na obchodach nie "zauważyl", nikt nic nie powiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×