Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość _poszukująca_

Szukam osób, które miały kilkumiesięczny romans...

Polecane posty

Gość _poszukująca_

... ale tylko dlatego, ponieważ czuły się niekochane i nieszczęśliwe w obecnych związkach... Szukam osób które przez to, ze wydawało im się, że ich druga połowa także nie jest uczciwa i chce ich/je zostawić dla kogoś innego - zdradziły by poczuć się lepiej lub dowartościować a tak naprawdę przez cały ten czas kochały osobę ze swojego związku... Po prostu potraktowały zdradę i ramiona innego/innej za ucieczkę od swoich zmartwień - odskocznię... Jeśli ktoś byl w podobnej sytuacji proszę o wpisy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _poszukująca_
no co jest nie ma nikogo takiego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem
Przez ten romans skończył się mój pięcioletni związek. W trakcie romansu jednak nie zdawałam sobie sprawy, że kocham mojego partnera. O wszystkim się przekonałam za późno. Związku nie ma, romansu też nie. Nic nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _poszukująca_
do ja jestem... Skoro jestes to blagam Cie pomoz mi zrozumiec.... DLACZEGO??? dlaczego tak bylo???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niestety ze strony facetów
jest to częste. To jest podniesienie własnej wartości. Skoro partnerka przestała widzieć w nim faceta to nadrabiają słowami od innej. Ale czy naprawdę od razu je kochają. Wątpię. A mąż/partner wraca do domku. To taka odskocznia na podbudowanie własnego ego. Zabawa. Przykre,prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ja jestem
Niestety,skoro nie potrafiłaś zapanować nad emocjami to trudno. Spijaj piwo,którego naważyłaś.A tak naprawdę zrób wszystko,aby partner Ci wybaczył i mógł na nowo zaufać. Wtedy się uda. Zawiniłaś więc nadrabiaj. Trzeba walczyć o związki z tak długim stażem. Tak myślę. Powodzenia.Z reguły doceniamy coś lub kogoś dopiero wtedy gdy go tracimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panienka
Też mi się zdażyło i mam teraz kaca moralnego. Dlaczego, czuję się niekochana, stara kura domowa, mój związek trwa 5 lat i chyba już dłużej nie pociągnę. Codziennie łapię doła, że inne są lepsze ode mnie i chyba coś chciałam sobibie udowodnić, niestety to nie jes dobry sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem
Do "do ja jestem" - nie walczę bo nie ma już o co, on układa sobie na nowo życie, w którym dla mnie nie ma już miejsca. Do poszukującej - dlaczego tak się stało? Też czułam się zaniedbywana, nagle wszystko było ważniejsze niż ja, nie czułam zainteresowania z jego strony ani mną ani moimi sprawami. Priorytetem dla niego była jego praca, znajomi - ja zawsze na drugim miejscu. Próbowałam to zmienić, być może za mało się starałam, może on też nie bardzo. I wtedy zjawił się ten "drugi", którego interesowało wszystko co mnie dotyczy, kto cieszyl się z każdego telefonu, smsa, uśmiechu, spotkania. To było mi potrzebne. Odżyłam i byłam bardzo szczęśliwa, do czasu kiedy wszystko się rozleciało. Wtedy przyszło opamiętanie, że najważniejsze jest budowanie bliskości i wzajemnego zaufania z drugim człowiekiem, a nie parę chwil uniesień emocjonalnych czy fizycznych. A to można tak łatwo zepsuć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A może on sprawia wrażenie
że układa sobie życie na nowo. Przecież też ma jakąś godność,prawda? Zraniłaś go i to go boli. Jeśli Ci zależy spróbuj z nim porozmawiać. To nie Ty powinnaś tu unosić się dumą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeżyłam mały romansik.... myślę, że nawet po wybaczeniu zostaje rysa. Partner nawet jeśli wybaczy, to cały czas gdzieś w środku czuje uraz i tak naprawdę już nigdy nie zaufa. Podejrzenia nie znikną - tak myślę. U mnie tak było i nie zmieniło się. Twierdził, że ufa a jednak na każdym kroku sprawdzał. Trochę żałuję tego, że zdradziłam.. Straciłam bardzo dużo i wiem, że nigdy już tego nie odzyskam ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aerne
... ja mialam romans ktory obudzil moj zwiazek, moj partner nigdy sie o tym nie dowiedzial... ale swiadomosc tego ze moglabym go stracic dala mi sile zeby nadal o niego walczyc i zaczelam go na nowo doceniac i widziec jego prawdziwa wartosc... nie wiem czy on tez mial romans... wydaje mi sie ze tak, ale nie wnikamy w to i nie wracamy wiecej do tego okresu w naszym zwiazku... teraz jest dobrze i na nowo sie soba cieszymy :D wiem ze to nie zawsze wychodzi... nam sie udalo i jestem szczesliwa... a romans... hmm.. byl niesmowity i bardzo bardzo namietny, przezylam cudowne chwile, oparte jedynie na fizycznosci, ale pozniej dobrze bylo wrocic do cieplego i bezpiecznego lozeczka :> buziaki i zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem
Do "a może on sprawia wrażenie" - wierz mi że walczyłam o ten związek i to długo. Niestety nie wszystko można naprawić i tak było w tym przypadku. Teraz nie mogę już się wtrącać w jego życie, skoro układa je sobie z inną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Commi
Ja miałam nie kilkumiesięczny, ale kilkuletni romans. A nawet nie nazwałabym tego romansem. To raczej związek oparty na wielkiej przyjaźni i chyba miłości. Niestety w swoim 15 letnim związku z męzem zawsze czułam się gorsza. Jest b. ładną kobietą, ale on mi zawsze wmawiał, że coś ze mną nie tak. A to biust za mały, a to żylak na nodze. A to zafałszowałam jak śpiewałam. To znów rano miałam nieświeży oddech. Takich niby drobych epitetów mogłabym wymienić setki. Ileż można to znosić, nawet w imię miłości, która przyprowadziła mnie do ołtarza. Drugi mężczyzna widzi we mnie samo dobro, a to co jest wadą potrafi zaakceptować. Wydobył mnie z wielkiej depresji. Jesteśmy "razem" choć osobno już kilka lat. Ani mój mąż, a ni jego żona nic o nas nie wiedzą. Jest mi cięzko, ale wiem, że mam kogoś kto mnie kocha i na kogo mogę liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Commi
To, co jest u Ciebie, trudno chyba nazwać zwykłym romansem :) Piszę tak dlatego, ze byłam w podobnej sytuacji, mąż traktował mnie tak, jak Twój Ciebie. Od początku mojego romansu minęło już 17 lat. Wiele zmieniło sie od tamtej pory. Ja się rozwiodłam, on także i nie ma sensu żałować przeszłości. Wiem, że po tych wszystkich latach jestem wciąż tak samo kochana. Nie wyszłam za mąż, nie chcę, ale wiem, że w każdej chwili mogę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A jak dalej żyć z kimś kto
przeżył romans? Wybaczyłam,ale każde słowo wypowiedziane przez partnera nie traktuję już tak jak kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JUZzgubiona
jestem mężatka od 4 lat, w związku 9. Miałam romans przez rok, było cudownie, romantycznie, spontanicznie ale tez toksycznie, bardzo Go kochałam.Obecnie moje małżeństwo spoczeło na laurach, czuje sie wypalona, pusta i nie jetsem juz pewna co czuje do męża. Staram sie to zmienic... zobaczymy co bedzie, bo była juz mowa o rozwodzie , chociaz moj mąz nie wiedział o konkretnym powodzie rozstania. Moze naucze sie znów kochac........ Pozdrowiam Was dziewczyny i trzymajcie sie cieplutko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freddy
moja żona też ucięla sobie romans, bo .... miała doła, poza tym myślała że ja mam romans (idiotyczne tłumaczenie bo to nijak na romans nie wyglądało) a ja nie miałem żadnego romansu, było naprawdę dobrze miedzy nami, byliśmy szczęśliwi.... Teraz Ona żałuje, ja nie potrafię zapomnieć ani wybaczyć a tak bardzo kochaliśmy się, wystarczyło trochę wyobraźni i rozwagi czasu się nie da cofnąć teraz płacz, rozpacz .... małżeństwo rozpada się, już nigdy nic nie będzie takie same ani tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś kochanka
kilka lat temu uwikłałam się w romans... byłam wtedy samotna, rok wcześniej mój mąż zginął w wypadku... zmieniłam otoczenie, pracę...powoli zaczęłam dochodzić do siebie... sama nie wiem, kiedy i jak to się zaczęło... to był kolega z pracy, wiedzialam, że ma żonę i synka.. romans trwał rok... przestraszyłam się, ze on chce się dla mnie rozwieść... nie mogłam, nie potrafiłam temu stawić czoła, nie umiałabym żyć ze świadomościa, że rozbiłam rodzinę... nie umiem na czyjejś krzywdzie budować własnego szczęścia... pamiętam ten dreszczyk emocji na początku naszego romansu... on był bardzo nieszczęśliwy w małżeństwie, niestety po kazdym spotkaniu wracał do niej i do syna... czasem udało się nam wyjechać na weekend, ona wtedy często do niego dzwoniła, a ja... czułam się jak złodziejka... przy nim było mi wspaniale, kiedy wracał do niej- czułam się podle, nie miałam do siebie szacunku... w końcu to on, widząc moje obawy, niezdecydowanie -podjął decyzję o zakończeniu tego rocznego romansu... dodal, że ja kiedyś o tym zapomnę, uspokoję się, przeboleję, a on- zawsze będzie żył ze świadomością, że zdradził żonę, że spróbował bycia z inną i znów musi wracać tam, gdzie nie jest mu dobrze... choć z drugieh strony- on chyba bał się samotności, bo nie chciał rozwieść się tylko dla siebie... po zakończeniu romanasu wyjechałam do innego miasta, spotkaliśmy się jeszcze raz czy dwa, bo lubiliśmy ze sobą rozmawiać, zawsze to on inicjował te spotkania... całe szczęście- były to spotkania typowo przyjacielskie... dziś już nie mamy ze sobą konataktu, aja znalazłam faceta, znalazłam miłość i nie buduję jej na czyimś nieszczęściu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _poszukująca_
:( a czy jakis facet przezyl taka sytuacje?? Pomozcie mi zrozumiec,bo nie potrafie :( U mnie byl WIELKI kryzys w zwiazku i ON poszedl w ramiona innej myslac, ze ja chce odejsc do bardziej zamoznego, bardziej madrego, bardziej kochanego :( Boze jakie to smutne :( Nie wiem czy ON mowi prawde - czy mozna zdradzac tyle czasu tylko fizycznie (on twierdzi, ze nie bylo zadnych emocji miedzy nimi), czy mozna tyle czasu klamac i nadal kochac osobe z ktorą sie jest/bylo ???? :( Kocham go, ale na pewien czas po prostu sie mijalismy... wtedy bal sie, ze zostanie sam i ZROBIL to :( Boze ale czy mozna kochac i robic cos takiego??? Prosze pomozcie mi to zrozumiec - bardzo tego pragne... Wiem, ze nie tylko on jest winien a ja Takze... Ale chce przede wszystkim zrozumiec co on czul??? Czy naprawde nic do niej nie czul???? Czy naprawde byla tylko odskocznia??? A moze to ze mna chce zostac tylko z wygody, bo mu dobrze sie mieszka, i nie chce mu sie z lenistwa zaczynac nowego zwiazku (ze mna jest ponad 5 lat)... ech nic nie wiem ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przeszłam przez to
Mój też tak myślał,że ja mam kogoś więc też zrobił skok w bok.Ciężko jest na nowo zaufać ale chyba warto. Może wydawało się mu rzeczywiście,że to koniec.Że Was już nie będzie.Romans jest chwilową odskocznią.Gdy emocje opadają rozum wraca na miejsce i tęsknota. I wtedy naprawde się rozumie kto jest ważny,kogo kocha się naprawdę.Myślę,że i on to zrozumiał. Daj mu szansę i spróbuj zaufać.Napewno w pewnym stopniu się zaangażował.Ale pewnie było to zauroczenie,a nie miłość. Dajcie sobie szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sagitta
Jestem mężatką z paroletnim stażem i małym syneczkiem. Mój mąż jest typem człowieka, którego nie nauczono rozmawiać i mówić otwarcie o uczucia, emocjach i marzeniach. Ja natomiast przez całe życie nosiłam w sobie wizję "zjednoczenia dusz", relację z kimś , kto mnie czuje i dla kogo jestem najważniejsza. Wychodząc za mąż wierzylam, że kiedyś się wszystko zmieni, że nauczę go jak to pięknie jest dawać sobie i dzielić się otwarcie,jakie to piękne móc być sobą i zostawiać za drzwiami domu wszystko co złe, falszywe i sztuczne. Bo przecież się kochamy, bo przecież jesteśmy dla siebie.Rzeczywistość, jak to ma do siebie, zweryfikowała większość moich marzeń i wizji. Zaczęlo mi brakować bratniej duszy, która doceni, dostrzerze, wysłucha, przy której mogłabym być sobą, taką właśnie , a nie inną , taką jaką siebie lubię i szanuję...Niestety, nie dostawalam tego w swoim związku małżeńskim. Mój mąż nie dawał mi do zrozumienia, ż e jestem kimś wyjątkowym, ja starałam się jak mogłam.Mówilam Mu, że się boję..bo moja cierpliwość kiedyś się może skończyć..I skończyła się , kiedy poznałam Jego..przypadkiem, a tak jakby to wszystko było gdzieś zapisane..Nikt nigdy mnie nie czul jak On, nikt nie wyprzedzał mych słów jakby znając moje myśli, nikt tak do mnie nie mówił..nie patrzył...nie dostrzegal rzeczy, które chciałam,aby były dostrzerzone..Jak do tej pory nikt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qle
Ja bylam w zwiazku 3letnim,bardzo zakochana w mezczyznie,ktory niestety,jak u wiekszosci przedmówczyń miał w d**** moje potrzeby itp.Przerazala mnie jednak wizja poznania kogos nowego,ponownego zaufania zupelnie nowemu mezczyźnie.Tak wiec tkwiłam w tym toksycznym związku oszukując samą siebie, że wszystko w koncu bedzie ok,że on się zmieni.Na szczęście podczas miesięcznego wyjazdu za granicę poznałam Kogoś, i mimo że był to tylko 3tygodniowy romans, dzięki niemu przypomniałam sobie,że jestem piękna, wartościowa i że są mężczyźni którzy są w stanie zaakceptować i spełnić moje oczekiwania. Nie obchodzi mnie to,że skrzywdziłam mojego chłopaka,bo on krzywdził mnie przez 3 lata ignorując moje uczucia,fakt, że nie jestem do końca szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _poszukująca_
do przeszłam przez to Napisz proszę coś więcej... Może tym co będziesz pisać pomożesz mi w jakiś sposób... Ja nadal tego wszystkiego nie rozumiem... Nie potrafie zaakecptować tego, że on miałby się z nią zaangażować w jakiś sposób... Wolę wierzyć i mam nadzieję, że to prawda co mówi i mi przysięga, że to była tylko fizyczność i nie chciałby z nią być nigdy w normalnym związku... ze ona pozwalała mu tylko odpocząc od naszych sprzeczek... Boże to takie trudne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sagitta
Po jakimś czasie zaczęłma dostrzegać " rysy na diamencie".....i na nowo dostrzegać swojego męża..Aż pewnego dnia mnie olśniło, po prostu obudziłam się rano i ..zaczęłam tęsknić za swoim mężem...Po tak długim czasie obojętności i zupełnej znieczulicy w stosunku do Niego...Obudziłam się...I zrozumiałam, że w tym wszystkim myślałam tylko o sobie i własnym dowartościowaniu ..O łechtaniu swej próżności..Tak jakby to było najważniejsze...Mój mąż nigdy do końca się nie dowiedział jak to wszystko wyglądało, nie chcial wiedzieć...A teraz..? Teraz wszystko zaczyna kwitnąć na nowo.Ja się otworzyłam, nauczyłam się pokory i tego, że miłości nie wyraża się tylko w sposób widoczny i namacalny, zaczęłam doceniać cechy i wartości, które coś znaczą i mają rację bytu.. I wiecie co..? Mój mąż zaczał się zmieniać...kiedy przestałam z tym wszystkim walczyć..Coraz częściej słyszę rzeczy jakich nie dane mi bylo usłyszeć wcześniej, cieszymy się każdą chwilą spędzoną razem z dzieckiem. Bo to jest nasza historia, trzeba o to dbać i robić wszystko, żeby przetrwać chwile słabości i kryzysy..Trzeba mówić o tym co się czuje i myśli, nawt jeśli druga osoba milczy..Bo to wcale nie znaczy , że nie kocha..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość freddy
do Sagitta moja żona powinna przeczytać to co napisałaś . Niestety ona najpierw zrobiła potem zrozumiała że ma mnie .... za późno....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _poszukujaca_
Dziekuje Sagitta - to podnioslo mnie na duchu troszeczke choc nadal nie rozumiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mozna i tak
hmmm.... kiedys partner miał dla mnie mało czasu z powodu smutku zdradziłam go raz czułam sie podle miałam kaca moralnego i zrozumiałam ze nie chce byc z moim partnerem skoro nie ma dla mnie czasu i praca jest wazniejsza, powiedziałam mu o zdradzie i dodatkowo wyszły na jaw jego kłamstewka....nawet nie błagałam o wybaczenie bo po co? skoro potrafiłam go zdradzic teraz jestem w nowym zwiazku lepszym on stara sie by znaleśc dla mnie czas w tym zabieganym swiecie czuje sie potrzebna i ani w głowie mi romanse czy szukanie kogos na boku? mam rade dla tych w romansach.. jesli szukacie pocieszenia u boku innych to zamiast tak robic zastanówcie sie nad swoimi związkami ze stałym partnerem tego czy chcecie z nimi byc... rozmawiajcie o tym co was boli pozytywnie sie zaskakujcie bo gdy zdrada wyjdzie na jaw to boli strasznie. albo zamiast romansów po prostu rozstancie sie z partnerami skoro Wam nie wystarczaja po co prowadzic podwójne zycie?oszukiwać? zyc w stresie czy to wyjdzie na jaw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _poszukujaca_
dokladnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×