Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

oliwkowaoliwka

żONY TIROWCÓW ...

Polecane posty

napiszcie o swoich odczuciach gdy zamykaja sie drzwi za waszymi mążami .u mnie jest róznie raz jest mi smutno a raz bogu dziękuje ze pojechał w trase.co do zdrady mam mieszane uczucia ale jak go 1 !!!!!! złapie to oooooooooooooooo!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glfgldglfglfgf
masz głupie przekonanie,że każdy tirowiec musi zdradzać, pewnie z tirówkami co?A gdzie zaufanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdrada z Tirówką .....a czy żony Tirowców nie zdradzają ?pomyśl ? czym one różnią się od nich Tirowców ....jeśli oni jadą w trasę one sa same mają wolny dom więc co stoi na przeszkodzie zdradzić .Tyle że one mogą to robić w bardziej komfortowy sposób w domu a nie w kabinie samochodu ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AguniaC
Żony i kobiety mężczyzn często bywających po za domem, ze względu na prace i zarobek, mają trudne życie......... Musimy być silne, niezależne. w potrzebie, kłopotach i problemach musimy radzić sobie często, gęsto same. Nie dzwonimy do swoich facetów jeśli są na drugim końcu świata, bo po co....? Przecież i tak nam nie pomogą. A martwić ich niepotrzebnie.... Wybierając mniejsze zło musimy radzić sobie same. Co bywa dla nas zarówno dumą, jak i naszą klątwą. Dobrze mieć bliską rodzinę przy sobie, która chętnie pomaga w życiowych trudach. Czasami bywają to cudowne przyjaciółki. Ale jest też i tak, że jesteśmy z dala od swoich rodzin. Przyjaciółki mają przecież też swoje życie i własne sprawy. Ja jestem żoną tirowca od 8 lat. I jestem dumna z tego że potrafię sobie poradzić z większością spraw i problemów. Nie oglądam się za siebie, tylko szukam rozwiązania problemów i staram się po prostu iść do przodu i nie użalać nad sobą i swoim losem . Jednak nie zawsze bywa to takie łatwe. Chciałoby się czasem mieć kogoś koło siebie lub tuż za sobą. Mam dość nieraz swojej siły i nie zależności, fajnie byłoby poczuć się jak mała dziewczynka za którą ktoś rozwiąże niektóre kłopoty. Nie gdybam nad zdradami męża, czy są lub czy były. Ufam mu i mam nadzieje, że się nie mylę. Choć prawda jest taka, że związek na odległość jest trudny i każdy żyje własnym życiem, własnymi sprawami mamy innych znajomych i smutno czasem jest kłaść się do pustego łóżka. Nieraz tak się człowiek zamknie w tej swojej codzienności, że zapomina o samej sobie, o własnych potrzebach i zastanawia się co dalej i jak ......... Ale co zrobić????????? Jesteśmy razem tak długo, mamy 2 dzieci na swój sposób nadal się kochamy. Lubie kiedy wraca do domu i znów przez chwile możemy być razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sips
AguniaC lepiej bym tego nienapisała,dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja teżJa też
AguniaC,podpisuję się pod Twoją wypowiedzią!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misia1611
Witam was dziewczyny fajny temat ja tez jestem żoną tirowca od 12 lat i powiem szczerze ze czym wiecej lat mija tym jest mi cieżej a ktos by powiedzial ze dzieciaki rosna i powinno być lżej,mamy troje dzieci córka zdolna dziewczyna bardzo dobrze sie uczy,syn to jej przeciwienstwo potrzebuje ojca ma 10 lat ale ojca wiecznie nie ma a jak jest to wszystko mu przeszkadza zabawki rozrzucone a ze to czy tamto nie lezy tam gdzie ma byc kiedys chodzilam ze szmatka naokolo kiedy urodzilam trzy lata temu coreczke przestalam i zaczelam wymagać od mojego męża pomocy zeby pomogl jak byl w domu choc przez te dwa dni i zaczelo sie jedno wielkie pieklo bo ksiaze wrocil z pracy i zmeczony a mna sie wogole nie przejmowal jak wstawalam kilka razy w nocy do dziecka a rano na 6 do pracy,lub jak mialam trzecia zmiane kogo to obchodzilo ze cala noc pracowalam i potrzeba mi bylo troche odpoczynku go napewno nie i dalej nie interesuje mi bywalo bardzo ciezko na duszy ale jestem dumna sama z siebie ze daje rade dalej pracuje na trzy zmiany i wszystkie problemy na mojej glowie dziekuje Bogu ze mi zdrowie dopisuje,a moj maz sie juz nie zmieni jego caly swiat to TIR i nic po za tym,na dzien dzisiejszy zaluje ze wtedy zgodzilam sie zeby podjął taka prace zniszczylismy tym nasze malżeństwo a w miare jedzenia apetyt rosnie kiedys bylo mniej pieniażków jakos sie ciąglo ale on mial wiecej szacunku czasu do nas a teraz nie widzi nic po za pieniedzmi.......Co to za życie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tirowiec
Witam Sam jestem kierowca,i jak czytam tu o zdradach tirowcow to mi sie zygac chce.Czy wszyscy uwazacie ze porzadny facet bedzie sie szlajal z jakas tzw.tirowka ja uwazam, ze to by bylo upokorzenie samego siebie.Jezdze juz 20 lat i jakos nigdy nie zdradzalem.A teraz do Pan co to narzekaja ze , maz tirowic i nic go nie obchodzi.A czy zastanawialyscie sie jaki to komfort gdy jedna z druga kladzie sie sama do lozka a maz wali kilometry,gdy idziecie do lazienki sie wykapac a maz albo na stacji paliw sie kapie gdzie brud i smrod ,czy jak zasiadacie do stolu zjesc oboiad a maz gotje na palniku na parkingu,a czy myslicie ze my ktorzy kochaja swoje kobiety i rodziny nie tesknimy,ze tylko wam jest ciezko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tirowiec
Sorki za bledy ale laptop cos szwankuje bo wlasnie pisze z francji gdzie na cudownym parkingu spedzam cudowny weekend

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona-drivera
zgadzam sie z wypowiedzia pana ktory jezdzi tirem,moj maz tez mi opowiada dokladnie to samo,boicie sie o tirowki?a czym one sie roznia od swedzacych dup dziewczyn na imprezkach? to sila charakteru by nie zdradzic.takie posrane czasy,zeby maz mogl wiecej zarobic musi byc po za domem.fajnie ze moj lubi to co robi,jadza to jego pasja,szanuje to.byla kiedys z nim w trasie,to ciezka praca,widzialam ale osobowe samochody zatrzymujace sie na tirowki,maz wtedy zapytal mnie jak baby sobie wyobrazaja ze facet 18kolowym cudem zjedzie do lasu nie blokujac drogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeewcia
Jeszcze się tam firana szarzy, chłopców którzy odjechali... Nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra. Bo męska rzecz być daleko, a kobieca- wiernie czekać Aż zrodzi się pod powiekom inna łza, radości łza... Męska rzecz-dognać w biegu i usłyszeć SB radio Nasza rzecz- stać na brzegu, stać i wierzyć, że wrócą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeewcia
Pozdrawiam wszystkie żony czekające na swoje szczęście wracające gdzieś z wygnania! Polecam na wrzucie Alę Majewską Jeszcze się tam żagiel bieli. Pozdrawiam również wszystkich Naszych Facetów, którzy, robią coś pięknego: utrzymują naszą gospodarkę na poziomie+1,94 i jeszcze muszą udawać że są z tego zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jbkbmnbm
zony ... myslicie , ze jak macie temperamentnych mezów to oni bedac tydzien w trasie są wam wierni ? na kazdym parkingu łażą laski proszace sie o sex za grosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iovjfgvb
często podróżuje i widze co się dzieje na parkingach-nie chciałabym męża tirowca! A te niedomyte laski...brrrr.lepiej kontrolujcie swoje zdrowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeewcia
Oj, dziewczyny, dziewczyny. Każda kobieta ma prawo być zazdrosna. Ale to co piszą niektóre z Was na tym forum przechodzi ludzkie pojęcie! Pomyślcie tylko. Kilkanaście godzin "za kółkiem", kilka godzin odpoczynku. W warunkach naprawdę spartańskich. Gdzie czas, gdzie ochota na jakieś przygodne marnowanie energii. Bardziej bym się martwiła mając męża prezesa lub jakiegoś innego menagera, bo te wyjazdy integracyjne... Oj, tam się dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to juz siódmy rok
i pracy w tym charakterze i naszego małżeństwa. Nie wiem, która siódemka przyczynia sie do obecnego kryzysu. Generalnie mam dość tej sytuacji ale niestety wiem, że w naszej obecnej sytuacji nie mąż nie bardzo może zmienić pracę. Zdrady... e tam. To chyba problem występujący również w związkach o innym charakterze. Czasem analizuję, kto jątrzy ten temat zdrad. Komu zależy, żebyśmy my - żony tirowców w to wierzyły. I dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żadna praca na odległość związkowi nie służy.Rozluzniają się więzy rodzinne uczucia powoli gasną.Mój mąż 7 lat jezdził na tirach i choć teraz zmienił pracę to niewiele to zmieniło bo bardzo oddaliliśmy się od siebie.Kiedy pierwszy raz wyjechał płakałam jaj bór z tęsknoty z bezsilności czy podołam samej wychować dzieci,zająć się domem.Dałam sobie radę musiałam być silna mąż przyjeżdżał i wyjeżdżał ale już nigdy tak nie płakałam,zostawałam sama ze swoimi problemami .Mąż też miał swoje ,wiecznie zalatany ,zmęczony zdenerwowany.Owszem pieniążków było więcej ale to jedyny plus.Ludzie żyjący na odległość mają już inne nawyki ,przyzwyczajenia a jak się spotkają to zaczyna ją sobie nawzajem przeszkadzać.I to jest dramat bo zamiast cieszyć się sobą zaczynają się kłócić.Dzisiaj jesteśmy prawie obcymi ludzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeewcia
My jesteśmy 10 lat po ślubie. Mamy troje dzieci. Szczęśliwych dzieci. Może dlatego że jadły Gerbera? Ale ja nie o tym. Mój mąż jeździ w systemie 4/1. Zainteresowane kobietki wiedzą o co chodzi. Panie od tirówek się dziwią. No i niech im będzie. Od dziesięciu lat mam męża w domku tak rzadko że pewnie zapomniałabym jak wygląda.Ale on nie da o sobie zapomnieć. Telefon komórkowy :NOBEL. Internet: NOBEl. Ja kocham mojego męża, jego wytrwałość i determinację. Fakt. Czasami jest ciężko. Tyle spraw do obgadania, tyle rzeczy do zrobienia...Jakoś dajemy radę!!!! Dziewczyny nie poddawajcie się! Oni to robią dla nas. I dla Dzieci. Pamiętajcie o tym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już siódmy rok
eeewcia po moim całym biadoleniu właśnie taki post chciałam przeczytać :-) to racja, że oni nie robią tego bo lubią. Internet faktycznie jest zbawieniem tylko znajomi podśmiechują się pod nosem jak pytając mojego dwulatka : gdzie jest tata? to on pokazuje na kompa :-P nasze wpólne internetowe dni wyglądają następująco: pomijając rozmowy są to wspólne posiłki ;-) wspólne gry (da się :-) ) nawet wieczorne kąpiele dzieciaków to z tatą siedzącym w lapie na oknie łazienki np. Innych to może śmieszy ale takie niestety życie w naszej rzeczywistości polskiej. Myślę, że i tak lepiej system 3/1 niż na pół roku do IRL lub GB. Kiedyś mąż miał coweekendowe zjazdy. Jak dla mnie to była porażka. Takie tornado przez niecałe 48 godzin. A przy 3/1 pocieszam się, że licząc ten tydzień 24h z rodzina to poświęca jej więcej czasu niż niejeden tatuś wracający z pracy wieczorem. Ot, chyba mam nastrój ciut lepszy i pozytywniej piszę. W sobotę jadę po odbiór tułacza :-) (na 2 tygodnie !!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to juz 5 lat, razem z tirowcem :) no cóż tu dużo mówić, aktualnie moj facet zjezdza co drugi weekend na dwa dni :) czasem cześciej. Fajnie jest przeczytać coś pozytywnego u was, z moim panem jest tak że u niego nawet jest w tym troszke pasji, ale dzieki wam zaczełam patrzec na to inaczej, przeciez jemu tez jest ciezko, nie myślałam tak czesto o tym, a gdzie wasi panowie jezdza? wschód zachód? w pojedyńczej obsadzie? pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sara 46
Drogie dziewczyny powiem wam tak że wtedy jak mój jezdził też było okej.Najgorsze stało się jak przestał jezdzić bo wyszło szydło z worka.Za granicą czekając na ładunek umilał sobie życie popijając piwko lub jakiś mocniejszy trunek w towarzystwie kolegów ,i to było dla nich fajne.Dzisiaj jest stabilizacja kolegów tak nie potrzeba ale pociąg do piwa [ codziennie ] pozostał .Bo to był rytuał że co dzień po skończonej pracy 2 piwka i do spania.Ale w weekend to już balanga na całego.Jak nieraz do niego dzwoniłam bo coś niespodziewanie wypadło to nie mogłam się z nim porozumieć ,wiadomo dlaczego.Dzisiaj , chociaż już nie jezdzi tirem nawyk spożywania piwa mu pozostał a tęsknota za tamtym życiem też pozostała.Seks też może dla niego nie istnieć ,bo skoro wytrzymał bez kobiety kilka tygodni to może i więcej. Nic trudnego , trochę trochę treningu i proszę.Z perspektywy czasu tak to u nas wygląda co nie znaczy że wszystkie żony tirowców czeka takie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na szczęście mój mąż jest zawsze w domu i tak nie pracuje bo nie wiem czy wytrzymała bym rozłąkę. współczuje i życzę powodzenia. trzymajcie się :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ateb
kochajmy ich i czekajmy.oni tego ppotrzebuja.i cieszmy sie,ze wracaja cali i zdrowi.reszta to pestka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość INSIA
JESTEM ŻONA TIROWCA OD DWOCH LAT.NIESTETY NIE UFAM MU DO KOŃCA.ON TWIERDZI ZE NIE ZDRADZA.NIE UMIEM ZAUFAC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość INSIA
A POZA TYM CHCE WYLUZOWAC A NIE MOGE. TA JEGO PRACA NISZCZY MNIE.JESTEM BARDZO SAMOTNA.SAMOTNE DNIE I NOCE.NIE POTRAFIE A BYLAM PEWNA PRZED SLUBEM ZE DAM RADE. TAK GO KOCHAM ZE JESLI ZDRADZI TO ZABIJE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcelkochanek
najfajniesze w tym wszystkim jest to ze bylem kierowcą tira w transporcie miedzynarodowym 6lat i co ciekawe raz podczas postoju wekendowego po za domem w trasie (jeleniogorskie) poszlismy z kolegami po fachu na pobliską dyskoteke i dzialo sie to tak....nas trzech i trzy panie wolne same przy stoliku wiec bajera i podchodzimy wszyscy ladujemy albo w toaletach albo w kabinach naszych wozach w wiadomym celu nad ranem wspolnie przy kawie dowiadujemy sie ze wszystkie panie sa mezatkami i tu co najlepsze -jedna zona tirowca druga zona budowlanca-maz w irlandi a trzecia zona zolnierza!co najlepsze mi trafila sie zona tirowca i z tego co puzniej sie dowiedzialem byla njlepsza kochanka ze wszystkich trzech!potem jeszcze korenspondencja sms i 2spotkania w wiadomym celu przekonaly mnie o tym ze sex kroluje w kazdym zwiazku nwet w tym oddalonym od siebie nawet kilkaset kilometrow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Temat rzeczywiście ciekawy. Mój mąż jeździł tirami 9 lat, z tego 4 za kawalerki. Po 5 latach małżeństwa powiedzieliśmy - stop. Zrezygnował, bo miał już dość. Czekałam długo na tą jego decyzję, gdyż nie chciałam żeby kiedyś mówił mi że przeze mnie nie robi tego co lubi. Powiem - nie było łatwo. Mija prawie rok od kiedy nie jeździ, a my dopiero kończymy się docierać. Mieliśmy oboje inne przyzwyczajenia, nawyki itp. Często się kłóciliśmy, myslałam nie raz "A niech wraca na te tiry". Wytrzymałam, dałam radę. Teraz jest już tylko lepiej. Mój syn ma 4 lata i uwierzcie mi że jak patrzę na nich oboje i to ile czasu mu poswięca, to stwierdzam, że podjął najlepszą decyzję w życiu - męską. RODZINA JEST NAJWAŻNIEJSZA. Wiadomo - nie będę ukrywać że pieniążków brakuje - człowiek bowiem łatwo przyzwyczaja się do dobrego, ale za relacje z dziećmi, wychowanie, milość itp nie sa warte te pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×