Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gryzelinka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Posty napisane przez gryzelinka


  1. pierś kaczki najpierw chwilę smażona, potem pieczona (różowa w środku), gnocci z pesto w srodku, polane masłem z przesmażonymi świeżymi liśćmi szałwii, brukselka na parze. Na deser malutkie racuszki drożdżowe z cukrem pudrem i świeżymi malinami + lody zabajone. Jutro robię świeży szpinak z czosnkiem i śmietaną oraz sałatke z pekińskiej, kukurydzy, piersi kurczaka i majonezu- i może pure ziemniaczano-paprykowe do tego.

  2. @ ciekawska jestem: tak, mam specjalny ryż do sushi, wodorosty nori, ocet ryżowy, wasabi, sos kikkomana itd. Najgorsze i najżmudniejsze jest właśnie przygotowanie ryżu, a potem to już pestka- sama przyjemność :) zawijanie i kombinowanie ze smakami i kolorami. Dziś robiłam m.in. california maki z łososiem lub krewetkami, avocado, ogorkiem zielonym, serkiem Philadelhpia i kawałkami surimi. To jedne z moich ulubionych, do tego troszkę sezamu i rzeżuchy, jak jest :) 19.10.- 68,4 kg 02.11.- 63,6 kg 14.11.- 62 kg :) 178 cm wzrostu

  3. Dziś były piersi kurczaka, w których zrobiłam kieszonki i nadziałam farszem (usmażony na maśle por + gorgonzola+ śmietana+ płatki chilli), kurczak marynowany był wcześniej w pieprzu i sosie sojowym. Krótko przesmażony a później duszony w białym winie (potem zrobiłam z tego sos zagęszczony śmietaną i doprawiłam jeszcze do smaku), do tego ziemniaki pure i sałatka z pomidorów, szczypiorku, świeżej bazylii + prosty sos (sól, pieprz, ocet balsamico, oliwa z oliwek, siekane zioła) Na deser był... budyń waniliowy :D nie jadłam 100 lat :D Jutro robię sushi.

  4. katija, ja ostatnio używam głónie ryżu jaśminowego (sonko) w torebkach- sprowadzany z tajlandii podobno.. I zero problemow z gotowaniem, wkładam go do wrzątku, kuchenka elektryczna ustawiona na 7 (z 12 dostepnych) i heja, 15 minut czy ile tam na opakowaniu napisane. Wyciagam i idealny. A w trakcie gotowania ani razu nie mieszam nawet. Garnek BergHoff z podwojnym dnem- nie iwem czy ma to jakies znaczenie, ale chyba w takim zwyklym tez robilam...

  5. W Wietnamie chyba najfajniej, jesli pierwszy raz sie leci (bardziej egzotycznie jednak niz w Tajlandii i trochę mniej turystow) a Wietnam ma wszystko: Sajgon: olbrzymie miasto, samo chodzenie po ulicach albo przechodzenie przez ulice to juz wielka atrakcja :) Pycha jedzenie na kazdym rogu ulicy, muzeum wojny wietnamskiej- ale bardzo ciekawie zrobione, lekko stronnicze, ale nie nudzi, mi sie podobało. Zakupy- bierz pusta walizkę, spakujcie niewiele ubrac, 1 pare butow- reszte kupicie na miejscu za grosze- sukienki, koszulki, buty (takze bardzo eleganckie) torebki itd :D, china town w sajgonie- wyglada jak prawdziwe chiny :) potem mozna sobie poplynać łodzią po mekongu Nah Trang: plaża, morze, przepyszne, swieże i bardzo tanie owoce morza i sushi, urocze restauracyjki, masaże za grosze na plaży, pedicure, manicure za 2 $ :) Hoi An: prze prze przeeepiękne miasteczko w stylu staro-chińskim, niesamowita architektura- miasto krawców, co krok krawiec chce Ci uszyc coś na wymiar- suknie, sukienki, marynarki, buty na wymiar- wszystko tanio, dobre jakosciowo (korzytałam :) ) Szyją wszystko w 12 h z przymiarkami :D Na miejscu targ rybny lokalny- masa ryb, sprzedawcow przekrzykujacych sie- bardzo ciekawe Hanoi: niezwykle miasto, stolica. Stamtąd juz tylko rzut beretem do zatoki Ha Long- proponuje minimum 2-3 dniowy rejs (spi sie jedna noc na łodzi a druga na wyspie KatBa- zwiedza pływające wioski, pływa sie samemu kajakiem po zatoce- niezwykle wrazenie) Sapa: góry :) chłodny klimat, górski kurort turystyczny alep rzyjemnie, lokalne plemiona w tradycyjnych strojach, wyrabiaja wlasnorecznie bizuterie, przepiekne tarasy ryżowe, można spać u lokalsów za kilka doalrów, jeść lokalne jedzenie, piekne widoki- polecam pochodzenie po górach z jakimis dziewczynami z plemienia :) Między tymi miejscami podróżowalismy nocnymi sypialnymi autobusami- nowe, czyste, bardzo wygodne- toaleta w srodku, siedzenia rozkladane do pozycji łóżka, klimatyzacja :)

  6. pytanie do gryzelinki: przede wszystkim poleciłabym na te 3 tygodnie jeden kraj- sporo zobaczycie, jednocześnie odpoczniecie, będziecie mieli czas na chłonięcie klimatu, kultury, powolne spacery, przyglądanie się, smakowanie potraw, zwiedzanie, przejażdżki na rowerze, łódką itd. Byłam w Azji pół roku (sama z moim facetem organizowałam sobie całą podróż- bez żadnych biur, pośredników itd.) i przez ten czas na totalnym luzie odwiedziliśmy sobie 6 krajów- nie ograniczał nas czas bo bilet kupiliśmy tylko w jedną stronę. A który kraj? to już zależy od Was :) My byliśmy w Malezji, Tajlandii, Wietnamie, Kambodży, Laosie i Birmie. Ja osobiście jestem zakochana w Birmie ale to hardkor jak na pierwszy raz w Azji, więc polecam ale jeszcze nie teraz. A cała reszta, jak najbardziej (no może poza Laosem bo tam też jeszcze niewiele cywilizacji poza dwoma najbardziej znanymi miastami). Wietnam - najbardziej różnorodny chyba, iejscami bardzo dziki, jak sie wypożyczy motor i pojedzie z dala od utartych szlaków. Tajlandia - wiadomo- super jedzenie, nurkowanie w cudnych warunkach, rajskie wyspy, uśmiechnięci ludzie, światynia tygrysow, w ktorej głaskasz sobie tygrysa i przytulasz- może i troche juz skomercjalizowanie ale uwierzcie- niezapomniane wrażenie, kiedy dotykasz takiego wielkiego dzikusa :) trekkingi na słoniu itd. Malezja: rozwiniete Kuala Lumpur z dzielnicami chińskimi i indyjskimi (można naprawdę poczuć autentykę tych państw), cudne rajskie wyspy perhantian z małą ilością ludzi, trekkingi po dżungli na Penangu (choc to dosc turystyczna wyspa), piękne pola herbaty, nam sie trafiło akurat swieto, podczas którego przebijają sobie ciała i twarze różnymi włóczniami, sztyletami itd. Kambodzą: 3 tyg to za długo- nie ma co robić, więc lepiej ją połączyć z wypadem do Tajlandii np. polecam głównie siem reap, oczywiscie Angkor, całodniowy rejs do Battamnabg- niezapomniane wrażęnia mijanych po drodze pływających wiosek- tydzień wystarcza w zupełności. Mozna jeszcze odwiedzic stolice (pnom pehn) ze względow histrycznych -pola smierci, wiezienie s2. Wybrzeze niezbyt fajne, wiec nie polecam Wybieraj :D

  7. Katija: ta zupa to absolutnie nie tom yum :) Do tom yuma po pierwsze- nie dodaje się w ogóle mleka kokosowego, ale reszta składnikow to fakt- jest podobna, więc pewnie dlatego tak pomyslałas. Ja to yuma jem tylko z owocami morza a nie z kurczakiem i powiem szczerze, że uwielbiam tom yuma, którego robi mój facet (przygotowuje go wg przepisu z opakowania tajskiej pasty tom yum- sprowadzonej z Tajlandii, bo tą Tao Tao niestety musieliśmy ostatnio cały słoik wyrzucić- ohyda :O). Natomiast, co zabawne tom yum w Malezji (bardzo popularny) czy w Tajlandii wcale mi nei smakował- czułam się jakbym jadła tabasco z ośmiornicami i kalmarami. Nie lubię tej bezmyślnej ostrości w potrawach :) Ja też mam arahnofobię :) Jadłam smażona w całości tarantulę- nogi są ok, choć lekko owłosione ale dupka fuj :D Ja zdecydowanie kocham kuchnię tajską i wietnamską. Indyjską bardzo wybiórczo, choć raz na jakiś czas lubie (ale tę prawdziwą, nie tę, którą w polsce uważa się za indyjską, bo to 2 różne rzeczy). To smo w przypadku kuchni chińskiej. Jadłam prawdziwie chińskie jedznie w chińskich dzielnicach Bangkoku, Sajgonu czy wyspy Penang- świetne. Ale do Chin jadę pierwszy raz w życiu dopiero w tym roku, więc tak naprawdę coś powiedzieć będę mogła po powrocie. Bo po raz kolejny okazuje się, że to co w Polsce nazywamy "chińszczyzną" to po prostu kuchnia głównie wietnamska :)

  8. katija- ja gotuję właściwie dokładnie to co Ty :) i zielone curry zawsze podaję z ryżem jaśminowym :) plus jeszcze mą ukochaną tajską zupę z kurczaka, trawy cytrynowej, galangi, liści kaffiru, mleka kokosowego i chilli. I kambodżanki amok z rybą- mniam. Będąc w Kambodży byłam na kursie tajskiego gotowania i tam mi trochę pokazano. Okazało się, że potrawy, którymi wcześniej się zakochwycałam będąc w Tajlandii czy Malezji są bardzo proste i szybkie do zrobienia. Warto podkreślić, że stwierdzenie "kuchnia azjatycka" jest niezwykle obszerne. W Wietnamie czy Laosie znaczy to już coś innego- ale co ciekawe to właśnie w Laosie a nie Tajlandii jadłam najlepsze green curry. W Wietnamie gotują pysznie- sajgonki na miliard sposobow dosłownie, pyszne bagietki z miesem i warzywami na ciepło, węże, psy.. Konczita- byłam 4 tygodnie w Birmie, więc miałam okazji spróbować tamtejszej kuchni, o ktorej wspomnialas. Powiem tak: jedne z najlepszych odczuc kulinarnych podczas mojego pobytu w Azji i jedne z najgorszych. Ta tradycyjna "biedna" kuchnia birmańska bywa nie do przełknięcia dla Europejczyka (a jadłam i tarantule i karaluchy w kambodży, baluty (jajka z płodem w środku) itd. więc jestem otwarta na doświadczenia) Oni np. jedzą takie maleńkie krewetki (ok. 1 cm długości) w całości- ze skorupką, nogami itd.- są one marynowane w wodorostach i sosie rybnym i śmierdzą niemiłosiernie :D Podają je na osobnym talerzyku do kazdego tradycyjnego dania, tak samo sos rybny ichniejszy :O Natomiast robią świetne smażone warzywa, m.in. mało znaną w Polsce okrę (przepyszne warzywo!!), taki jakby mini bakłążany smazone w całości, różne zupki z makaronem (coś jak wietnamskie PHO), standardowo smażony makaron i ryż i... na wybrzeżu przepyszne absolutnie cudowne owoce morza, które przyrządzaja wyśmienicie. Ahhh... kończę, bo mogłabym tak o kuchni azjatyckiej chyba w nieskończoność :) W Polsce w składniki zaopatruję sie w internecie.
×