Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Esox

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1683
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Esox


  1. 12 minut temu, marinero napisał:

    Za duzo gadales o sobie!  :).i za malo sie usmiechales do niej, patrzac w oczy.Podstawowa skaza wszystkich przegrywow 🙂

    Nie sądzę, że tu o to chodziło. Gdybym się jej spodobał wizualnie, nie zwracalaby aż tak bardzo uwagi na to co gadałem i jak gadałem. Ona skreslila mnie raczej już po tym jak mnie zobaczyła. Wiadomo jak to jest. Jesli sie spodobasz ,dostajesz więcej bonusow na poczatku i masz szanse sie dobrze zaprezentować. Jesli sie nie spodobasz druga strona nie ma juz ochoty na poznawanie twojego wnętrza. Tak samo jest w druga stronę Po prostu ja nie bylem chłopakiem jej marzeń. Czy byłem przegrywem? Przyznaję,że po części tak. Rok wcześniej zmarnowałem 100% szansę na świetną dziewczynę, która nie dałaby mi kosza. Gdybym nie zachował się wtedy jak przegryw, nie doszłoby pózniej do tej nieszczęsnej randki podczas której nie spodobałem się dziewczynie, która zaprosilem. Byłbym z dziewczyną, której się podobałem z wzajemnością. 


  2. 6 minut temu, wariete napisał:

    Zabawne w sumie. Ja umówiłam się kiedyś przed laty z chłopakiem, z którym wcześniej dużo rozmawiałam przez @. Wydaje mi się, że zdjęcia sobie wysłaliśmy. Mieliśmy coś zjeść, pogadać i ewentualnie te sprawy. Kiedy się spotkaliśmy i mnie zobaczył na żywo.. po pięciu może dziesięciu minutach zadzwonił do niego telefon. Okazało się, że ma pilną sprawę do zrobienia, natychmiast. No i mnie zostawił pod Pałacem Kultury. Bo to zdarzyło się w Warszawie. 😉

    He,he..Gdy ja miałem tą randkę, nie było telefonów komórkowych. Dziewczyna nie miała wyjścia. Musiała wytrzymać ze mną do końca. Wyjście jednak jakieś by się znalazło. Mogła np.sklamać, że nagle rozbolal  ją brzuch itp.


  3. Gdy szukałem dziewczyny nie było jeszcze Internetu. Raz umówiłem się na randkę w ciemno to znaczy w pół ciemno gdyż ja wiedziałem z kim się umawiałem ale druga strona nie wiedziała kto ją zaprosił na spotkanie. Randka się odbyła, ale  nie osiągnąłem zamierzonego celu. Nie spodobalem się dziewczynie. Nigdy więcej nie poszedłem na randkę w ciemno czy pół ciemno. Bałem się kolejnego kosza. 


  4. 3 minuty temu, simsyoli napisał:

    Jaki ma więc problem, żeby do niego zagadać? Przecież się znają, witają, może zapytać o cokolwiek, np. coś w kompie i obserwować reakcję.

    Jest nieśmiała. On też. Jedna ze stron powinna wykazać inicjatywę. W przeciwnym wypadku dojdzie do mijanki jak ja to nazywam. 

    • Like 2

  5. Autorko, niepotrzebnie się zadręczasz.Z twojej relacji wynika, że on traktował Ciebie tylko jako fajną koleżankę. Gdybyście mieli być razem to na pewno już byście byli parą przed twoim wyjazdem. On nie jest twoją  drugą połówką. Twoje zauroczenie nim nie było odwzajemnione. Ja rozumiem twoje rozterki. Prawdopodobnie obawiasz się, że minęłaś się ze swoim przeznaczeniem i że z tego powodu nikogo już nie poznasz gdyż nie wykorzystałaś swojej szansy. Uważam, że  Ty swojej drugiej połówki jeszcze nie spotkałaś. Przeżywałem kiedyś taki sam dylemat. Uważałem,  że z mojej winy minąłem się z dziewczyną- nazwijmy ją Ewa- która była mi przeznaczona i że już zawsze będę sam. Myliłem się. Tą, która była  mi przeznaczona spotkalem kilka lat później. Przez te kilka lat wciąż rozpamiętywalem tą Ewę. To ciągłe  myślenie o zmarnowanej szansie przesladowalo mnie przez te lata. Bałem się , że zostanę  wiecznym singlem. Gdy poznalem swoją partnerkę życiową wszystko się zmieniło. Przestałem się zadręczać myślami o tamtej gdyż dopiero wtedy zrozumiałem, że tamta nie była moją drugą połówką. Z tamtą musiałem się minąć aby w przyszłości spotkać tą, która naprawdę była mi przeznaczona. 


  6. 11 minut temu, Blanca30 napisał:

    Żadne tam nowe miejsce, nowa praca czy nowi znajomi i być może jakiś stres z tego wynikający nie są absolutnie  usprawiedliwieniem, żeby pisać "s.......ć" bo dziewczyna "dobranoc" nie odpisała czy nie odpowiedziała, no sorry, coś nie tak ten facet ma pod deklem chyba. Ja bym mu odpisała vice versa i dała sobie z nim spokój.

    Większość kobiet z pewnością zrobiłaby tak jak napisałaś. Autorka być może postapilaby tak samo jak wszystkie rozsądne kobiety, ale boi się chyba tego, że gdy z nim zerwie, nie znajdzie innego faceta. Woli być z aroganckim, gruboskórnym facetem niż z żadnym. To smutne. Mam jednak nadzieję, że autorka przypomni sobie co to godność i podejmie właściwą decyzję. Gdybym ja napisał do mojej partnerki s......ć i zachowywal sie wobec niej tak jak to opisala autorka, ona od razu kopnęłaby mnie w d....

    • Thanks 1

  7. 14 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

    Dziękuję za odpowiedź. Wychodzi na to, że mało jest takich dobrze dobranych par, które lubią spędzac ze sobą czas, lubią się, szanują , są siebie ciekawi. Ale z czego to wynika, że jedna z par dogaduje się ze sobą super dobrze, a druga po iluś tam latach małżeństwa, na każdą drobna sugestie męża /żony reaguje wściekłością i wywala drzwi z futryna, kiedy wybiega, w szale z ich wspólnego domu? Czy chodzi o osobowość tych ludzi?  Że jedni są dla siebie stworzeni, a inni są jak kleszcze wskakują na swoją ofiarę i wysysają krew? 

    Oczywiscie, że chodzi o osobowość i charakter. Startowałem kiedyś do fajnej dziewczyny. Byłem z nią na imprezie. Ona zrobiła mi tam przy znajomych awanturę. Była nietrzeźwa. Wkurzyłem się i ograniczylem z nią kontakt. Po kilku miesiącach z jej inicjatywy odnowiliśmy kontakt. Wybaczylem jej i pogodzilismy sie. Pojechaliśmy na wakacyjny biwak. Tam mogliśmy zostać parą. Decyzja należała do mnie. Byłem singlem i bardzo chciałem mieć dziewczynę. Coś mnie jednak tknęło. Wycofalem sie. Przypomniałem  sobie tą awanturę  sprzed pól roku. Przecież takie awantury ona mogłaby mi urządzać w przyszłości. Co by było gdyby została moją żoną i gdyby w domu robiła takie zadymy?

     To było jakieś przeczucie. A już miałem ją pocałować. Gdybym to zrobił na pewno zostalibyśmy parą. Kilka miesięcy później poznałem moją póżniejszą żonę. 

     

    • Like 1

  8. 6 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

    A kiedy to jest, że są "kompatybilni"? Jakie warunki muszą być spełnione, żeby można było powiedzieć, że ludzie się dobrze dobrali? Co o tym decyduje? 

     Niektóre pary po kilku , kilkunastu latach małżeństwa nudzą się z sobą i nie mogą nawet na siebie patrzeć. Przebywanie razem w mieszkaniu jest dla nich nieznośne. Drażni ich już sama obecność drugiej ze stron w mieszkaniu. Takich horrorów nasluchalem się od par, którym się nie udało. Są to osoby z mojego środowiska.

    W moim związku takie sytuacje nie mają miejsca. Rozumiem, że jesteśmy z żoną kompatybilni. 


  9. 7 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

    Moim zdaniem rzadko kto będzie szczęśliwy będąc całe życie z jednym partnerem 

    Ja wiem że w naszej kulturze jest taki kanon "tego jedynego" "tej jedynej" ale moim zdaniem to tylko pobożne życzenia 

    Wystarczy popatrzeć w jaki sposób ludzie dobierają się a pary i jak ciężko jest stworzyć coś trwałego. Coš co przetrwa dłużej niż rok, dwa , trzy , może dojdzie do pięciu ale potem zaczynają się schody w dół ... 

    Dlatego nie warto zakładać że coś jest na zawsze, szanować to co się ma, nie bać zmieniać gdy nie odpowiada i cieszyć się chwilą póki trwa !

    Fakt, nie jest łatwo trafić na właściwą osobę. W młodości spotkałem kilka potencjalnych partnerek życiowych zanim zwiazalem się z tą własciwą, ale z żadną z nich nie bylem w zwiazku. Nadmieniam, że należę do osób, które związały się ze swoją pierwszą poważną partnerką czyli mówiąc wprost moją żoną została moja pierwsza dziewczyna. Jestem pewien jednego. Otóż gdybym związał się z którąś z potencjalnych moich partnerek, byłbym juz raczej rozwodnikiem. To wielki fart, że z tamtymi się minąłem, i trafiłem na swoją drugą połówkę. A może to było przeznaczenie? 


  10. 21 minut temu, Blanca30 napisał:

    Zdecydowanie za rzadko, niestety, ale fakt, niektórym się to udaje.....

     

    Kiedy wiążemy się z tym wymarzonym to mamy nadzieję, że to będzie na całe życie, żadna z nas raczej nie ma z tyłu głowy, że to będzie tak tylko na razie, na chwilkę, bo nic nie trwa wiecznie 😂 🤣 Nie jesteśmy z natury tak wyrachowane (chociaż bywają oczywiście wyjątki) 😜

    Te motyle w brzuchu potrafią nieźle namieszać, a że życie pisze nieraz nieprawdopodobne scenariusze to już  inna sprawa.....

     

    Tu potrzebny jest fart. Większość moich koleżanek i kolegów z licealnej klasy związała się ze swoimi pierwszymi poważnymi partnerami. Mniej więcej połowa z nich trafiła w 10 i są nadal z tymi samymi partnerami. Są to związki ze stażem 30+. 


  11. 23 minuty temu, KorpoSzynszyla napisał:

    Druga sprawa że zakłada się , zupełnie nie wiem dlaczego, że związek będzie trwał wiecznie!

    Że szuka się kogoś by z nim być "na zawsze " 

    A przecież ludzie żyją długo, życie ma etapy, ludzie i okoliczności zmieniają się , życie się zmienia , my się zmieniamy,  wszystko dookoła się zmienia 

    Nic nie trwa wiecznie , a zakłada się że związek będzie czymś na tyle wyjątkowy, że będzie trwał ! Dlaczego ?

    Przecież zmiana jest integralną częścią życia 

    Myślenie że związek czy partner się nie zmieni jest dużą naiwnością, pobożnym życzeniem lub nawet czymś nierealnym ....

    Większość ludzi szuka partnera na całe życie. Są oczywiscie wyjątki. Jedna z moich znajomych z czasów szkolnych oświadczyła kiedyś, że z jednym facetem całe życie nie wytrzyma. Powiedziała to dość dobitnie. Miała na myśli to, że nie wyobrażała sobie tego, że mogła mieć tylko jednego partnera seksualnego przez całe życie. Miała wtedy jakieś 30 lat i była z drugim partnerem, którego wkrótce zostawiła. Z obu związków miała 3 dzieci. 


  12. Dnia 15.01.2020 o 23:40, Gość gosc napisał:

    tez sie boje bliskosci, nie wiem co powinnam robic, co czuc, co mowic, jak sie zachowac w jakichs sytuacjach np. na randce, przy calowaniu, podczas seksu. No nie moge sobie wyobrazic tego, serio. Pustka w glowie. Z czego to wynika... to sama nie wiem

    Miałem to samo. Nieśmiałość i wynikający z niej brak doświadczenia. Gdy miałem 18 lat, mój 16 letni kolega próbował wyciągać mnie na podryw. Zawsze mu odmawialem gdyż nie wiedzialbym jak sie do tego zabrać. Nie umialem flirtować. On już wtedy biegał za dziewczynami. Podrywał dziewczyny od najmłodszych lat i zbierał doświadczenie w tych sprawach. Ja natomiast wciąż pozostawałem dzikusem, który uważał, że dziewczyny gryzą. Z tego powodu gdy w wieku 19 lat rozpocząłem studia dzienne, nie miałem na swoim koncie nawet pocałunku. Po prostu tabula rasa. Doświadczenie w tych sprawach zebrałem podczas studiów. Po prostu każdy ma swój czas. Jedni zaczynają szybciej, inni później, a jeszcze inni wcale. Należałem do tej drugiej grupy mimo tego, że przez pewien okres czasu byłem idealnym wręcz kandydatem do grupy trzeciej. 


  13. Nie odbieraj każdego telefonu od niej. Odbieraj telefon tylko wtedy gdy masz czas i ochotę z nią pogadać. Nie otwieraj drzwi gdy przyjdzie do Ciebie wtedy gdy nie masz ochoty na jej wizytę. Nie odbieraj domofonu ani telefonu. Udawaj, że nie ma Ciebie w domu. Ja miałem kilku kolegów, którzy bardzo często do mnie dzwonili. Rozmowy były długie. Gdybym wciąż odbierał od nich każdy telefon, około dwóch-trzech godzin dziennie musiałbym poświęcać na rozmowy telefoniczne. Teraz odbieram tylko wtedy gdy mam czas i ochotę z nimi pogadać. Oni to wyczuli i dzwonią teraz rzadziej. 


  14. Tak było w moim przypadku. Przeżyłem w młodości kilka wakacyjnych przygód. Jedna z nich była szczególna gdyż bardzo się w dziewczynie zauroczyłem, ale nie było szansy kontynuowania relacji z uwagi na odległość jaka nas dzieliła, a o wlasnym samochodzie mogłem sobie wtedy tylko pomarzyć. Bardzo odchorowalem tą przygodę. Ja nie miałem wtedy dziewczyny. Byłem singlem. Gdy wreszcie poznałem świetną dziewczynę, okazało się,  że nie ma szans ma to abyśmy stworzyli stały związek. Musiałem zadowolić się  tym, że była ona tylko wakacyjną przygodą. Niby lepszy rydz niż nic, ale niedosyt pozostał. Kumple bujali się  ze swoimi dziewczynami, a ja nadal byłem sam i wciąż rozgladalem się za swoją drugą połówką. 

     


  15. 10 godzin temu, przegość napisał:

    Drinki są konieczne, bo luzują hamulce. Poza tym wystarczy odrobina romantyzmu, nuta zdecydowania i dużo rozmów o uczuciach. Kobiety są łatwe w obsłudze. Nawet nie trzeba kupować im kwiatów, wystarczy obrazowo opisać ten wspaniały hipotetyczny bukiet i co czułyby będąc nim obdarowane. A wtedy same skracają obowiązujące zasady do minimum 🙂 Bo uwielbiają ulegać, ale tylko tym co potrafią uderzać w struny ich duszy 🙂

    Jest jeden haczyk. Trzeba się danej kobiecie podobać. Jeżeli się nie spodobasz to nawet 1000 bukietów nie pomoże. 


  16. 5 godzin temu, wariete napisał:

    Odpoczynek od miłości i sprawdzian czy kocha? Robi to żebyś nie cierpiała, więc wymyślił tydzień separacji. Gdyby Cię kochał to usychałby z tęsknoty gdybyś wyszła po bułki. 😌

    W sedno. Świetny komentarz.


  17. Nie należy generalizować. Są kobiety, które jako pierwsze wykazują inicjatywę i są takie ,które wymagają inicjatywy ze strony faceta. Czy się obrażają za brak inicjatywy? Może niektóre tak. Ja się z taką reakcją nigdy nie spotkałem. W jednym przypadku dziewczyna uznała mnie za ofermę gdy wstydziłem się wykazać inicjatywę. Nie powiedziala mi tego osobiscie. Powiedziala mojemu kumplowi. W innym przypadku dziewczyna miała do mnie pretensje o to, że nie wykazywałem inicjatywy w sytuacji gdy ona na tą inicjatywę czekała. Powiedziała mi o tym już po fakcie- gdy byłem po ślubie z moją tż.  


  18. Przed chwilą, dozgonny napisał:

    Można klepać biedę i być szczęśliwym. Nawet bardziej od innych. Ponadto miłość to nie ukierunkowana i nastawiona na zyski strategia przetrwania. Kochasz kogoś takim jaki jest i liczysz się z każdą ewentualnością, a sam związek to nieustanna praca, rozmowy, akceptacja, kompromisy, wspólne plany i wsparcie na każdym etapie życia.

    Uzupełniam wypowiedź. Nie była szczęśliwa. Jej mąż był alkoholikiem. Bywały takie sytuacje, że chodziła po znajomych i pożyczała pieniądze gdyż nie miała co do garnka włożyć. Miała wtedy kilkumiesięczne dziecko. Powiedziała mi kiedyś, że gdyby można było cofnąć czas, związałaby się z innym chłopakiem, który do niej startował, ale ona go odrzuciła. 


  19. 33 minuty temu, Gonia1 napisał:

    Miały powodzenie  już wcześniej bo były ładne....A że się nie ułożyło....No cóż...życie....

    Zgadza się. W życiu reguł nie ma. Miałem w szkole trzy śliczne koleżanki. Mogły mieć każdego. Dwie z nich ułożyły sobie życie. Znalazły wartościowych partnerów. Żyją w szczęściu i dostatku. Ta trzecia klepała biedę gdyż jej partner, jak się okazało po ślubie, miał wiele wad. 

    • Like 1

  20. 57 minut temu, ElitexD napisał:

    Mnie dobija też fakt że przywaznie nie wzbudzam zainteresowania kobiet, zawsze to do moich kolegów podbijały do mnie nigdy jak byliśmy na jakiś wyjściu 

    W tym względzie miałem lepszą sytuację od Ciebie gdyż jakieś tam powodzenie u dziewczyn miałem. Nie było to jednak totalne powodzenie czyli podobanie się każdej. Powiedzmy,że to było średnie powodzenie , ale jednak było. 


  21. Przed chwilą, ElitexD napisał:

    Ja wiem ze raczej z tego stanu się nie wygrzebie i muszę się pogodzić z samotnością 

    Mój przypadek był beznadziejny i udało mi się z tego wyjść. Dlaczego Tobie to miałoby się nie udać. Podam jeden z przykładów moich beznadziejnych zachowań. Jestem na imprezie. Tańczę z dziewczyną, która mi się podoba. Wiem też, że ja jej się podobam gdyż zwierzyła się mojemu koledze, a ten mi tą nowinę przekazał. Sytuacja jest klarowna. Wiem, że nie dostanę kosza. Pozostało tylko działać. Jednak nic z tych rzeczy kolego. Tańczymy wolny taniec tzw. przytulaniec. Dziewczyna dosłownie na mnie wisi. To jest moment, w którym powinienem z nią wyjść w ustronne miejsce i powiedzieć co leży mi na sercu. Wiedziałem, że dążyła do pocałunku. Ja wbrew wszelkiej logice wycofuję się. To było cos w stylu "chcę ale się boję". Koszmar. Bardzo chcę mieć dziewczynę. Chcę żeby ona była tą dziewczyną. I co? Wycofuję się. Tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Po prostu brakuje słów aby to opisać. Dodaję, że nigdy wcześniej nie miałem dziewczyny. Miałem okazje, ale zawsze dopadała mnie ta nieszczęsna blokada. Nie miałem z tego powodu żadnych doświadczeń- nigdy wcześniej nawet nie całowałem dziewczyny, więc panicznie bałem się pierwszego pocałunku. 


  22. 1 godzinę temu, ElitexD napisał:

    W sumie miałem podobnie bo niby chciałem kogoś a jednocześnie się wystraszyłem tego że dziewczyna jest mną zainteresowana. Tylko że jestem trochę starszy niż Ty 

    Mógłbym się pod tym podpisać. Miałem taki sam problem w czasach mojej młodości. Brakuje słów aby opisać ten nieszczęsny stan. Na szczęście wyszedłem z tego. Gdybym się nie zmienił, do końca życie byłbym singlem gdyż ten stan uniemożliwia przełamanie bariery bliskości z przedstawicielkami płci przeciwnej. 


  23. Dnia 29.12.2020 o 13:38, Electra napisał:

    Albo ma chłopaka (nie wszyscy o tym muszą wiedzieć, może związek internetowy albo na odległość), albo chciała spławić. Jakkolwiek by nie było oba scenariusze nie są dla Ciebie niekorzystne... Przykro mi.

    W sedno. Nic dodać, nic ująć.

×