Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3331
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Unlan

  1. Czy ci się to podoba, czy nie, tam u autorki jest współżycie. Problem jest w tym, że facet prawie cały dom zwala na żonę, a współżycie chciałby mieć częściej niż 3 razy w tygodniu. Czy ty będąc mocno zmęczonym masz ochotę na seks? Raczej nie. A tam żona przemęczona, mąż wypoczęty i robi się problem.
  2. No i zrobiłaś najgorszą rzeczą jaką mogłaś zrobić. Odpuściłaś mu. A on ma w głowie, że jeśli mu odpuscilas, tzn, że, aż tak ciężko nie masz robiąc w domu sporo więcej od niego. To dlaczego mówisz, że jesteś zmęczona? Stawiasz sprawę jasno. Słuchaj koleś, chcesz seksu? Ja też, ale moje zmęczenie osłabia mi libido. To, albo mnie odciążysz w obowiazkach domowych, czyli będzie tak jak jakiś czas temu i wtedy będzie mi się chciało, albo zostaje tak jak jest. Wybieraj. Koniec rozmowy. Mówisz to tonem stanowczym i spokojnym. Żeby widział, że mówisz poważnie.
  3. Nie poradnia rodzinna, a seksuolog, który wytłumaczy wygodnisiowi, że kobieta to ani robot, ani wór na jego wydzieliny.
  4. No niekoniecznie. Bo ja mam większe libido niż mój mąż. Inny mechanizm nie polega na tym, że facet potrzebuje więcej, tylko na tym, że sporo facetów traktuje seks jako zwykła potrzebę fizjologiczną.
  5. Nic nie umyka. To nie jest tak, że są oboje nieszczęśliwi. Ona jest po prostu przemęczona i z tego zmęczenia nie ma ochoty na zbliżenia. A on co robi, kiedy ona mu mówi, chłopie ha jestem cholernie zmęczona. Wiem skarbie, rozumiem, że jesteś padnięta, ale rozłóż mi nogi. Nie widzisz, że to coś z jego strony jest niehalo?
  6. Babo przecież to proste. Jak ty masz na popołudnie, to robisz obiad i ogarniasz mieszkanie. On ma wtedy na rano, to po przyjściu z pracy może zrobić pranie i sprzątnąć po obiedzie. A w następnym tygodniu odwrotnie. On gotuje i sprząta, a ty po południu robisz pranie i ogarniasz te kilka talerzy. W efekcie nie jesteś padnięta, a on ma seks 4-5 razy w tygodniu.
  7. Czasem tak jest, że sytuacja w domu powoduje agresję u dziecka. Tylko problem w tym, że w niektórych tych przypadkach ciężko jest zauważyć tą sytuację. Bo pani pedagog ze szkoły, czy pani z mopsu widzi dziecko zadbane, najedzone, a mamusię elegancką i grzeczną. Mamusia też oczywiście powie, że jej dziecko się tylko broniło i ona nie wie o co tej drugiej matce chodzi. A to, że ona sama wymusza posłuszeństwo własną agresja wobec dziecka to się nie liczy. To co piszesz o największych łobuzach w klasie, to prawda. I tutaj są matki, które rozpuszczają swoje dzieci ile wlezie jak i te, które same wprowadzają agresję w domu.
  8. Ta mama miała rację mówiąc, że dziecko musi umieć się bronić. Tylko zapomniała o jednym. Że jak jej dziecko będzie agresywne, a trafi na silniejsze, które umie się bronić, to wtedy jej dziecko będzie płakać. Po rozmowie z tą mamą dziecka, które terroryzowało pół szkoły (2 klasa podstawówki), pierwsze co zrobiłam przychodząc do domu było zdanie do córki. Córcia, od teraz jak cię ktoś popchnie, uderzy, cokolwiek, walisz od razu w pysk. Inna mama powiedziała to samo do swojego syna, oddaj mu. Moim błędem i błędem tej drugiej mamy było to, że wychowywałyśmy dzieci w idei, że nie wolno się bić. I te dzieci miały faktycznie zakodowane, żeby się nie bić. Dlatego się nie broniły. Bo obrona tak naprawdę, to też jakaś agresja. Dziecko ma wiedzieć, że agresja rodzi agresję. Ma nie bić innych, ale jak samo oberwie, to ma prawo się obronić.
  9. Jak to nie wiedzą? Wiedzą. Jeśli drugie dziecko płacze, bo zostało uderzone, to agresywne dziecko doskonale wie, że robi źle i wie, że to bolało. Mało tego, wie, że mu wolno i nie poniesie z tego tytułu żadnych konsekwencji. Mamy rozumieć, że średnie zachowanie w miejscu publicznym, to okładanie przechodniów torebką? A dlaczego Kate miałaby nie zwrócić uwagi temu dziecku w niegrzeczny sposób? Dziecko powinno wiedzieć, że agresja rodzi agresję. Jak matka nie nauczy, to może niech inna matka to zrobi, a nie w późniejszym okresie jakiś ośrodek penitencjarny. A po drodze złamane ręce, wybite zęby u jego rówieśników.
  10. Ja czekałam ile z matek przyzna się, że objechałoby tą matkę ile wlezie. Prawda jest taka, że gdyby któraś to napisała, to zaraz przez inną byłaby osądzona jako ta niekulturalna i chamska. A na takie mamuśki, które wychowują sobie z dzieci bachory, a później bandytów, nic innego nie podziała jak porządny opie,rdol. Tak? Lepiej działa? Ja rozmawiałam z taką matką spokojnie, bez agresji, że jej syn jest agresywny w stosunku do mojej córki. Wiesz co uzyskałam? Odpowiedź, że to z moim z dzieckiem jest coś niehalo i mam jej nie uczyć wychowywać dzieci, bo ona ma ich piątkę. Szkoła też niewiele zdziałała, bo moje dziecko nie było jedynym, które było gnębione, a pierwsze co zrobiłam, to była wizyta u wychowawczymi. Machnąć ręką i unikać? Tylko widzisz, to dziecko może z tym agresywnym dzieckiem chodzić potem do jednej klasy. Co wtedy poradzisz? Ciesz się kobieto, że ten dzieciak dusi na przerwie inne dziecko? No tak, należy współczuć tej matce, że ma w domu bachora 24h na dobę. Przecież to ewidentnie tu widać, że matka spełnia wszystkie zachcianki dziecka i ma w domu względny spokój.
  11. Zobacz co napisałaś wcześniej No i właśnie dlatego tak nie robisz. Bo nie pijesz
  12. Tylko, że ja tego nie napisałam w sensie, że zwyczaj, tylko, że jak flaszka unikatowa, to wyrzucać tej pustej butelki jak ci ktoś wychleje zawartość nie będziesz. Napisałam Dropi, że ona swojej kolekcji nie ruszy, ale gdyby... Gdyby naszła ją taka myśl, czy ktoś by jej to zrobił, to będzie jej szkoda głupiego szkła. Bo butelka sama w sobie jest ozdobą i też pamiątką, ale musi być pełna, żeby miała też pełny efekt. To co ci pozostaje po opróżnieniu? No tylko nalać wody. Jeśli jest taki zwyczaj, a mam prawo go nie znać, bo wolę inne pamiątki i rozrywki, to owszem. Masz rację, może się kojarzyć z alkoholikami A raczej z kimś, kto wszystko co jest w domu wypije, a potem dla niepoznaki naleje wody czyli nawet nie zwyczaj, a zwykle cwaniactwo
  13. Żaden zwyczaj. Jeśli będzie ci zależało, żeby flaszka miała ten sam efekt wizualny co przed wypiciem oryginalnej zawartości, a będziesz chciała ją zostawić, bo jednak ta butelka to też jakaś pamiątka, lub jest po prostu bardzo ładna, to uzupełnisz ją wodą. Co w tym dziwnego?
  14. Dalej próbujesz kity pociskać, że do magisterki potrzebne? Powtórzę to, co pisałam w innym wątku. Uczelnie mają swoje szpitale, więc potrzebne USG dawno byś miała. Zwłaszcza, że i na licencjacie i magisterce jakieś praktyki się chyba ma, więc dla studenta jest to osiągalne prostszą drogą, niż droga kupna w necie.
  15. No widzisz. Teraz piszesz o alkoholach za którymi musisz się nachodzić, czy przywieźć z zagranicznej wycieczki. A odpowiedz do autorki napisałaś tak jakbyś weszła do pierwszego monopolowego i poproszę jakieś zero siedem. A odpowiedz do Foko wyglądała jakbyś potwierdzała pierwsze wrażenie z odpowiedzi do autorki. Szczerze? Nie ruszysz tej kolekcji. A jak ruszysz, to wypełnisz te flaszki wodą, bo właśnie te butelki potrafią być niesamowicie efektowne.
  16. Tak, są czymś więcej, niż rodzicami, tylko, że autorka pytała o mały drobiazg dla rodziców dziecka. Coś bardziej symbolicznego. Pampersy nie są nietaktem. Pampersy są prezentem dla dziecka. Dla mnie jak ktoś przynosi alkohol, to jest to sygnał, że nie chciało mu się pomyśleć nad prezentem. Bo to najłatwiej i najprościej. Najwyżej ta flaszka pójdzie dalej, a fajnie by było jakby obdarowany otworzył tą butelkę dla gości.
  17. Gośka ma tyle lat ile podaje. Jej rocznik to 1976. Pomijając już wiek ojca, Małgorzata nie może być po 50, skoro jej brat jest starszy i w tym roku kończy 50 lat. Żeby nie było wątpliwości, jej brat to dość znany za granicą baletmistrz. Pracował w tamtejszych teatrach wcześniej, niż Gosia Kostrzewska została Gosią Rozenek. Nie dałaby rady zrobić takiej mistyfikacji i zrobić ze starszego brata młodszego, albo faceta w wieku 57 lat.
  18. To znaczy, że musiałaś podać pierś co godzinę. No raczej nie naprodukujesz pokarmu na hektolitry w ten sposób. Dziecko ma za mało i się budzi za godzinę. Znowu ma za mało i masz co masz. No to niech mąż przez kilka dni do dziecka wstaje z butelką. Jeśli mężowi się udaje, podczas, gdy dziecko cię nie widzi, to możecie się przemęczyć. Za kilka dni ty idź do dziecka z butelką. MM w nocy nie wyklucza odstawienia od piersi. Pierś dziecko może dostać w dzień.
  19. Miałam nie odpowiadać? A może ty byś po prostu przeczytała więcej postów na wątku, niż pół tytułowego i ostatni krzywdzący udzielające się na wątku? Wtedy nie odpowiedziała byś mi. Proste. W życiu też tak robisz? Opierdzielasz kogoś nie znając sytuacji? A potem oj tam oj tam, coś taka wrażliwa? Pani, której odpowiedziałam projektuje autorkę na wszystkie odpowiadające, czyli wszystkie nas tutaj posądza o ciumcianie. Widzi jakieś autobusy, nie wiem skąd to wzięła. A potem pije do mnie, że coś wymyślam, kiedy przedstawiam coś co istnieje i piszę, że ciumcianie nie ma nic wspólnego z językiem rodzicielskim. To dlaczego mam jej nie naprostować myślenia? Dosyć się nalatałam po różnych specjalistach, kiedy moje dziecko nagle przestało słyszeć. Można się zdziwić, że to nie tylko laryngologia.
  20. Nie kombinuj ze smoczkiem w nocy, bo dziecko jest głodne w nocy, a smoczkiem się nie naje, tylko spróbuj dziecko nakarmić mm. Może by nie było głupie, żeby butelkę w nocy podał ojciec. Dziecko cię widzieć nie będzie, to może jakoś pójdzie.
  21. To nie jest głupi pomysł, takie metody stosowały nasze matki i babki. Moja mama mówiła o pieprzu, że niektóre kobiety tak robiły, ale większe dziecko dłonią sutek otrzepało i piło dalej. A mniejszemu pieprz do ust, to tak średnio. Sam pomysł głupi nie jest, tylko produkt trzeba wybrać z głową.
  22. Kolejna wtórna analfabetka!!!!!! Czytaj uważnie kto co pisze. To nie ja jestem autorką tematu i nie to nie ja ciumciam do dzieci.
  23. No wiem, że to zabawnie brzmi, no ale jakoś to ci naukowcy zajmujący się rozwojem mowy i innych musieli to nazwać. Ha ha ha ha wymysł Tak się składa, że to nie jest mój wymysł, a wyżej wyjaśniłam co to jest. Z nami nic wspólnego mieć nie musisz, ale uważaj, bo może będziesz musiała mieć wiele wspólnego z laryngologią, logopedią, psychologią, psychiatrią, czy neurologią. A to wszystko krąży właśnie gdzieś obok tego wymysłu, który wyśmiałaś. Następnym razem, jak będziesz chciała coś wyśmiać, to najpierw sprawdź sobie co to jest, żebyś na kompletną id,iotkę ignorantko nie wyszła. A najlepiej wróć do szkoły nauczyć się czytać ze zrozumieniem i może jakieś proszki by ci się przydały, bo nawet zwidy masz.
  24. Twój mąż nie nawiązuje więzi z dzieckiem. On już ją ma. To co obserwujesz u męża, to jest właśnie język rodzicielski.
  25. No to nie wiesz tak naprawdę ile te jego wina mają mocy. A swojskie potrafią mieć sporo.
×