Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zpaznokcilakier

Zarejestrowani
  • Zawartość

    10112
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Zpaznokcilakier


  1. 10 minut temu, zielonka10 napisał:

    Witam wszystkich. Co sądzicie o jeżdżeniu samemu na wycieczki objazdowe z biura podróży? Tak mi się życie potoczyło że mam prawie 30 lat i jestem singielką więc nie mam z kim wyjechać na jakikolwiek wyjazd. Koleżanki już mają swoje rodziny więc tutaj odpada wyjazd z nimi. Na codzień pracuję jako nauczycielka języka obcego w szkole językowej, uczę też ludzi na prywatnych lekcjach co przeklada się na to że dobrze zarabiam i udało mi się uzbierać dużą sumę pieniędzy. Znalazłam ofertę wycieczki do Krakowa z biura podróży na 3 dni i chciałam się zapisać sama ale z drugiej strony nie wiem czy to dobry pomysł i czy nie będę się źle czuła będąc tam sama? Niestety jestem też jedynaczką i mam tylko mamę która sama mnie wychowała. Próbowałam ją też namówić żeby może gdzieś wyjechała, żeby też się trochę rozerwała ale moja mama to typowa domatorka, całe dnie by siedziała tylko w domu i sprzątała by tylko, a dodatkowo ciągle mówi mi że ma już 57 lat to już jest tak stara i zmęczona że pewnie już niedługo umrze bo przecież dużo ludzi w jej wieku już nie żyje. No więc zaczęłam się zastanawiać nad samotną wycieczką bo nie mam już innego wyjścia. Moi uczniowie, czy to starsze osoby wychwalają mi się że ciągle wyjeżdżają za granicę a na mnie patrzą z politowaniem kiedy mówię że nigdzie nie wyjeżdżam. Naprawdę zaczełam się juz z tym źle czuć, zwłaszcza że cały rok bardzo ciężko pracowałam więc chyba należy mi się jakiś wyjazd i odpoczynek w innym miejscu. Przed samotną podróżą blokuje mnie tylko to że jeszcze nigdy sama nigdzie nie wyjeżdżałam i obawiam się że będzie mi smutno.

    Jedz. I nie rób sobie żadnych wyrzutów. Poza tym na tej wycieczce   możesz poznać ludzi. Najważniejsze to się odważyć!! W ogóle jest taki trend, że samotni lgną do  innych samotnych i robi się spęd towarzyski. No chyba, że będziesz z tym czekała aż poznasz drugą połówkę, ale to może długo trwać. 


  2. 21 minut temu, mariner6 napisał:

    "Zawsze" to ty ciotka ! 🙂 ja roznicuje poziomy upodlenia umyslowego 🙂 wiec tobie Positivum nigdy (!) nie zalecalem .Nie kwalifikujes sie na tak slabe srodki 🙂 

    ;)) To weź sobie lecytynę. Bo widać, że z pamięcią u Ciebie kiepsko. 


  3. 11 godzin temu, kuletka napisał:

    Poznaliśmy się w maju i mnie od razu trafiło, od razu poczułam takie Ooooo...Oboje jesteśmy po 40, ale emocje są niczym u nastolatków, zawstydzenie, czas chyba zatacza koło... Ja mam męża, on jest sam, unikam go, ale te emocje wcale nie opadają...Poznaliśmy się na gruncie zawodowym, dziś znów się spotkaliśmy w pracy, na szczęście spotykamy się raz na kilka tygodni. Jak był blisko myślałam, że się na niego rzucę, nigdy przenigdy nie czułam takiego pociągu fizycznego do faceta. On też pożerał mnie wzrokiem. Fakt jest bardzo atrakcyjny. A on ma takie zakochane oczy, stęsknione, chyba długo był sam, ale to się po prostu czuje, że brak mu bliskości. Rozmawialiśmy krótko, ale wystarczyły spojrzenia i nic nie trzeba mówić... No czuje, że zwariowałam, ale to jest takie przyjemne, mega się zauroczyłam. 

    I teraz wjeżdża na stół cała masa różności ! Oprócz owoców , ma się rozumieć! A więc! - wierność i uczciwość małżeńska, że cię nie opuszczę aż do śmierci, odpowiedzialność za rodzinę, obowiązkowość, dotrzymywanie słowa, bo po 2 stronie tego stołu jest chcica, pożądanie, kłamstwo, szulerstwo, brak chęci do utrzymania stałego związku, cynizm, dorabianie ideologi do swędzenia, na wprost stołu, jest niezrealizowanie w życiu codziennym, bo owszem jest dom i rodzina, ale jest nudno, nie ma porywów serca, nie ma pożądania, jest letnio i wieje... i jest tak, jakby beznadziejnie, chociaż może i napisałabys , ze swojej perspektywy,  że nie aż  tak źle. Historia stara jak góry i doliny, rzeki, jeziora, kosmos - gwiazdy i księżyce,  zachody i wschody słońca, a pośród tego Ty. To się zawsze zaczyna achem i ochem, a kończy się wygnaniem, rozchwianiem rodziny, jej rozbiciem, końcem braku zaufania, nerwami, poniżeniem, ublizaniem,  upodleniem,końcem miłości, wierności wobec męża i siebie,końcem  obietnic życia rodzinnego, bo nawet jeśli się nie wyda, to pozostanie coś na kształt kłamstwa wobec samej siebie, że się poległo, to kuszenie jak na pustyni, podsuwanie łakomych kąsków, " skorzystaj " a już cię mamy ! Nie bój się, idź za głosem w głowie, podszeptem, "zdradź siebie", ulegnij, zabaw się, bądź "sobą ", " każdy zdradza", " to tylko niewinna przygoda" " zacznij korzystać z życia" " on mnie rozumie " " przy tamtym  czuje motyle w brzuchu" " to dobra decyzja" Po drugiej stronie stołu zostaną zgliszcza. Zepsute małżeństwo. Nadszarpnięte zaufanie. Niesmak. Poczucie wykorzystania. Zawiedzionych nadziei. Żal. Trwoga. Ból. Strach. " Dlaczego mnie to spotkało " Chyba, że żyjecie w otwartym związku małżeńskim!? I każdy robi to , co uważa. Chociaż w to wątpię. Decyzja należy do Ciebie. Net zna miliony takich przypadków jak Twój. Te historie lecą hurtowo. Jak wytrzepane z rękawa. Wolna wola Twoja, ale po drugiej stronie piekło na ziemi. 

    • Thanks 1

  4. 5 minut temu, Słoik w dopce napisał:

    Czemu tak myślisz, że skończy w pokoju bez klamek? Prędzej zje tynk że ścian, to wytrwała osoba. 

    Jest nieprzystosowany. To oczywiście w wielu przypadkach uznawane jest za wadę i zaburzenie. Ale u Leżaka rozwinęła się fobia społeczna. On fantazjuje, żyje w nierealnym świecie, w który wierzy. Wierzy, że bez wychodzenia z domu pozna pannę dziewannę, jedyną, wymarzoną i wyśniona, o ile to jeszcze nic groźnego, o tyle nie jesteśmy w stanie stwierdzić co to roi się w jego czaszce. Do czego dojrzewa. Bo to, że Leżaka coś blokuje to pewne. I widać jak z dnia na dzień jego stan zmienia się na gorsze. Tam są fantazje plus rzeczywistość, która skrzeczy i on  to miesza, miesza realne z nierealnym. Odlatuje coraz bardziej i częściej. To jest taki postęp chorobowy , że kiedyś sam tego nie wytrzyma, dojdzie do wniosku że jednak to choroba. 


  5. 44 minuty temu, Kiit napisał:

    On się taki urodził, komentując leżaka inni czują lepsi też tacy urodzili. Lepsi od leżaka mogą z nim pisać. Leżak układanką spitolenia piszących i komentujących.

    To nie chodzi o " lepszosc" to chodzi o jego zaburzenia. Też kiedyś myślałem, że to chodzi o ich " lepszosc", że oni się czują "lepsi", że są "lepsi", albo windują się na "lepszych ", ale tu chodzi o jego zaburzenie. Na początku jego wpisy były takie sobie, można było poczytać, ale w miarę upływu czasu stały się nieznośne, a choroba jakby przybrała na sile, to już nie jest zaburzenie osobowości człowieka, to jest głębszy problem i nie chodzi wcale o to, żeby się na nim wyżywać i czuć się od niego" lepszym". Tam się odwala problem natury psychicznej. Leżak skończy w pokoju bez klamek. I to nie są żarty. 

    • Thanks 2
×