Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lododendron

Zarejestrowani
  • Zawartość

    992
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Wszystko napisane przez Lododendron

  1. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Ucieszę się, że będzie jednego raka w sieci mniej. I będę krytykować innego głupa, proste. Na zło, głupotę trzeba reagować. Zawsze. Nara. Dołączyłaś do zaszczytnej listy ignorowanych.
  2. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Hahahaha! Masz rację. Ależ żałość.
  3. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Jo. Na d u r n i a ch robi się zawsze największe pieniądze. Tak było, jest i będzie. Ama.
  4. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Swoją drogą - matka dwojga małych dzieci, "cieszy się chwilą", że maluch śpi, a mąż wziął starszego na spacer i.... zamiast cieszyć się chwilą naprawdę, wyciąga telefon i nagrywa się, dodaje filtry, zamieszcza na insta, potem cały monitoring komciów itd. Ciekawa jestem, czy to jest jakieś zaburzenie psychiczne czy osobowościowe - tzn. na pewno jest, ale nie znam się, może ma to jakąś fachową nazwę? Objawy: - nieustanna potrzeba bycia w centrum uwagi obcych ludzi - odgrywanie roli przed tłumem - mitomania i kreowanie nierzeczywistego życia, podkolorowanego i nieprawdziwego dodajmy - ukrywanie wagi, brak akceptacji swojego ciała - potrzeba dzielenia się prywatnością i intymnością z obcymi ludźmi - brak poszanowania prawa do prywatności innych, zwłaszcza nieletnich - urządzanie mieszkań, kupowanie zabawek i ubranek z priorytetem: ma dobrze wyglądać na fotach - brak realnych przyjaciół, zainteresowań - ograniczone horyzonty, zero książek, prasy, kultury - uszczęśliwianie się poprzez jedzenie i zakupy - przybieranie roli eksperta w sprawach, o których nie ma się zielonego pojęcia i na koniec: ślepa wiara w to, że można z tym całym badziewiem być dla kogoś "inspiracją" i brać się za reklamy i polecanie plebsowi czegokolwiek, że się jest lepszym niż inni.
  5. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Justyna z 10 minut właśnie ogłosiła, że dopadła ją miłość, dała fotę na insta z jakimś owłosionym delikwentem. No cóż. Co prawda nie na kanapie spotkała ją ta miłość, chyba nie dość uważnie słuchała swojej psiapsi Luśki, bo ta dziewczyna akurat w ciągłym ruchu i aktywności i wygląda - jak na matkę trojga - rewelacyjnie, jest uśmiechnięta, chce się uczyć, rozwijać, ćwiczy, ma jakieś plany - więc nic dziwnego, że zainteresował się nią mężczyzna. Ktoś mógłby pomyśleć (ja trochę też tak w to wątpiłam), że mama trójki dzieci to już ma naprawdę przechlapane, no bo jak to, który facet chciałby się ładować w związek z takim licznym przychówkiem. A tu proszę, całkiem szybko przyszedł ten nowy związek. Życzę jej wszystkiego dobrego, choć nie szanuję za pokazywanie dzieci. Każdy, kto bez opamiętania publikuje w sieci wizerunki małych dzieci dostępne dla wszystkich, ma nierówno pod kopułą. Poczynając od celebrytów i aktorów, kończąc na pożal się boże łonabifejm influenserkach z Koziej Wólki. Dlatego na tle tych wieśniar - o jeden schodek do góry powędrowała Karolajna ze Srylizacje Tiwi. Ale ostrożnie ją "chwalę", bo do osiemnastki dziecka daleko, kto wie, co się wydarzy po drodze. Luśka, Luśka, zamiast stawiać milion durnostojek w swojej nowej łazience, mogłaś kupić jakąś matę do ćwiczeń, półkilowe hantelki. Kanapa do salonu kupiona, ale wątpię, by drugi raz w życiu dopadła cię miłość zza rogu na twojej kanapie.
  6. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Dokładnie. Podstawa: lęk przed odrzuceniem. Kobiety z chłodnym ojcem lub ojcem nieobecnym potrafią się nieźle upokarzać, byle zasłużyć na miłość mężczyzny. Myślą, że tak trzeba. Że na miłość trzeba zasłużyć. Podziwiam wszystkie samotne mamy, których mężowie czy ojcowie dzieci odwrócili się zadkiem. I to nie jest ich wina, że jest jak jest. Ale w sytuacji, kiedy jest możliwość budowania więzi z ojcem, jakiejkolwiek, samej świadomości, że tatuś jest, kocha, że jest dla tego najważniejszego mężczyzny każdej małej dziewczynki - piękna, mądra i ważna - powoduje, że w ten sposób buduje się pewność siebie jako człowieka, jako kobiety. Oto ktoś kocha bezwarunkowo, mimo wad. I to jest wzorzec do przyszłej miłości małżeńskiej czy tam partnerskiej. Bez tego - można mieć "ciaś, ciaś, ciaś, bliśkość i siśtko i ziemy bejmi miało wyból", a i tak to nic nie pomoże. Jedynie to, że przez kupowanie i jedzenie będzie poprawiać sobie nastrój, jak robi to matka. Żeby wychowywać zdrowo dziecko, trzeba samemu być zdrowym.
  7. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Bywa tak baaaardzo często. Ciesz się Luśka, póki możesz. Tylko dziecka szkoda. Tych zmarnowanych szans i pewnych schematów, jakie wdrukowuje ojciec - nigdy już niczym nie zastąpisz. Za jej przyszłe niepowodzenia, brak umiejętności budowania relacji z mężczyznami - odpowiesz ty, chora babo. Ojciec jest, kocha i czeka na spotkania z dzieckiem. Weekendowo bo weekendowo, a co ma zrobić? Przeprowadzić się do Olsztyna? Pewnie na Legio siedział pod drzwiami częściej, pisał, że regularnie i że nie jest wpuszczany - Luśka nie zaprzeczyła, nie sprostowała - myślicie, że tak bez powodu by wróciła na Olsztyn? Kupiłaby tak samo mieszkanie w Legio, podobne ceny. Uciekła, zabierając dziecko, żeby jeszcze bardziej utrudnić ojcu widzenia z małą, nawet przypadkiem, nierób jeden. Plus brakująca wataha ludzi do obsługi, wożenia tłustego dópska wszędzie i dogadzania kulinarnego. Śmieszny, mały człowiek, i jeszcze wstydu nie ma kreując się na samotną matkę (oczywiście, jak to jest dla niej wygodne), kiedy wszyscy wiemy, że ojciec wcale nie zrezygnował z dziecka i musi nawet iść do sądu z tym, bo nie da się z luśką dogadać. Dno.
  8. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Od brzegu do brzegu akwenu.
  9. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Haha,dobra, ok, wiem już czemu. Bo napisałam Aaaw w w - trzy w obok siebie, więc pewnie system uznał, że podaję jakiegoś linka.
  10. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    (Jutro może będzie kilka postów pod rząd, ale nie wiem, czemu wpisy są blokowane). Aaww, Dziewczyny - wiecie które - kocham Was. Wzrusz. A nawet wzruś. :* Ja jeszcze co do łazienki, to macie rację z tą dziurą między gebe ritem a szafą napralkową. Tam za kib elkiem aż się prosiło o przedłużenie tej zabudowy, choćby właśnie o półki na papier toaletowy. Papiery w koszyku na podłodze, już widzę, jak pięcio-sześcioletnie dziec ko siedzące na dorosłym ki bl u, będzie się schylało po papier. Pomieszanie z poplątaniem. Złote krany i wiklinowe zgrzebne koszyczki. Ustawka nad k ib lem - jak ołta rz w kaplic zce - kwiaty, świecznik, ramka. Gdzie wisi ręcznik do wytarcia rąk? Trzeba za każdym razem brać jeden z półki i gdzie wilgotny odwieszać? Na kaloryfer? Za wanną szpara, woda będzie tam lecieć. Tak jak mówicie - różne rodzaje drewna. Styl nie wiadomo jako - wiktoriańsko-shabby-prl-rustykalno-glamour-scandi-nowoczesne? Kinkiety raczej do salonu - ciekawe, czy sprawdziła, jaki mają współczynnik przepuszczalności. Do łazienek, gdzie unosi się para i jest większa wilgotność dobór oświetlenia ma znaczenie, dlatego nawet jest podział na kinkiety łazienkowe. Te waciki w słoiku, półki wypełnione du rno stojkami, bo przecież nie po to nakupowała badziewia w fęsi słoikach, żeby teraz z tego korzystać. Na tak małej przestrzeni - tyle szczegółów, dwa rodzaje kwiatów - suszone i żywe, misz masz. Nie ma szafki na środki czystości, no chyba że będzie sięgała po dom estosy na szafkę nad pralką i suszarką. Przypomina mi to znajomych, którzy zbudowali całkiem fajny domek, ale to jak go urządzili.... o ludzie. Podobało im się tak wiele trendów, że po prostu ućkali wszystko, co możliwe. Więc na jednej ścianie biała cegła, na drugiej czerwona, na trzeciej a'la beton, na innej tapeta, na innej panele angielskie. W kuchni meble Ikea z eleganckimi frontami, ale drzwi do spiżarki - z desek i czarnymi zawiasami (takie jak do obory). Ich dom wygląda jak taki dom-wzornik, żeby pokazać klientowi różne możliwości aranżacji ściany, jak to wygląda na żywo. No. To oni żyją w takim domu wzorniku. Oczywiście dumni i szczęśliwi, więc słówka nie powiedziałam, bo ich lubię. Ale wiem, że łazienka Luśki by im się spodobała. Ma tak wiele elementów.
  11. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    za to dzieci szczęśliwe, to jest największa bzdura, która rodzice zasłaniają się przed prawdziwym rodzicielstwem bliskości. Jak dam milion kolorów, plastiku i grających zabawek to moje dziecko będzie miało kolorowe dzieciństwo. Dziecko nie potrzebuje różu i brokatu, kiczu i chińskiego badziewia. Potrzebuje miłości, czasu, czasu, czasu, uwagi, tolerancji, poczucia autonomii. Może to być dziwne ale ja pytam moje dziecko dosłownie o wszystko każdego dnia. Które ubranko chce dziś założyć, co chce zjeść i co ma być na torcie. W ubiegłym roku wybrała sobie zwierzaki, a w tym sama wybrała konia... dzieci uwielbiają miłość a nie kolory, gdyby jej Pani doświadczyła w dzieciństwie tyle co moja córka nie pisała by pani takich rzeczy w internecie obcej kobiecie, która sama wychowuje dziecko i staje na głowie by miało najszczęśliwsze dzieciństwo. Dla potomności. Taka perła nie można zniknąć. Luśka, powiedz - a co tobie zrobili w dzieciństwie, że jesteś taka wredna i chamska? Sama wychowujesz na własne życzenie chyba, miernoto? Przecież ojciec chce wychowywać, ale rozumiem, że nie na twoich zasadach? Dno i trucizna. Szkoda dzieciaka.
  12. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Och, Boże, tak. Mieszkałam rok w Lądku i wynajmowaliśmy połowę domu, gdzie praktycznie nie było kawałka wolnej podłogi, wszędzie jasnokremowe wykładziny, także w łazience! Myślałam, że tylko my trafilismy na szalonego landlorda, ale kilka wizyt u znajomych i cóż. Tam jest (był) taki trend, może z lat 90.? Bo raczej myślę, że nowocześni Brytyjczycy już tego nie robią, ale te domy na wynajem to norma, wykładzina od krawędzi do krawędzi. U Luśki brakuje jeszcze osobnego kranu na zimną i osobnego na ciepłą wodę.
  13. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Może któraś się pokusi o transkrypcję sławetnego dialogu przy stole?
  14. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Ten wielki dzień... Pierwsze słowa: Taki oto poranek.....cieeeeeść (do kota).
  15. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Pamiętam tę scenę i nawet tutaj o tym pisałam, że pomijając już to, jak ona się zachowywała, to towarzyszenie Luśce, jak ona "pracuje", to musi być bezbrzeżna nuda. Kadrowanie, pozowanie, ustawianie, 50 zdjęć, żeby wybrać jedno, filtry, jeszcze edycja.... Zamiast cieszyć się spacerem, powietrzem, szurać liśćmi, spacerować za rękę z ukochanym, rozmawiać z nim o czymś lub w milczeniu sobie po prostu towarzyszyć i cieszyć się chwilą, to ta stała i pstrykała foty jak poebana. I po co? Jaka to praca? Dostała zleckę od Pani Jesień i wynagrodzenie w kasztanach? Nie mogła sobie zrobić foty, jak Dre był w pracy? Zapewne takich zepsutych chwil były setki. Tak się nie da żyć. Już kiedyś próbowałam sobie wyobrazić, że mój lata z aparatem przy gębie. Ucisza mnie, kiedy sobie podśpiewuję, nagrywa, chociaż macham ręką, by nie nagrywać, włącza kamerę znienacka.... Pamiętam sytuację, kiedy wyluzowany Dre wszedł do auta, nagle zobaczył kamerę i pyta Luśki: włączona? Ona mówi: tak. I od razu widać spięcie, nerwa i dezaprobatę. No kłócić się nie będzie, ale co miał powiedzieć? Dwa razy pisał, żeby nie wierzyć w instagramową rzeczywistość, bo prawda jest inna. Miał na pewno dosyć tej dwulicowości i życia na dwa sposoby -jeden dla nich, drugi dla widzów.
  16. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Ale widzieliśmy wystarczająco. Zauważ, że kafeterianki były bardziej przenikliwe i trafniej wnioskujące bazując tylko na tych urywkach z ich życia, że przewidziały rychły koniec tego związku. Chyba większość z nas czuła, że to się nie klei. Widział to chyba każdy, poza Luśką. Albo ona też widziała, więc sięgnęła w desperacji po krok ostateczny. Ciążę. No słuchajcie - rozmowa w dzień ICH wesela w Sielance przy śniadaniu, to była rozmowa faceta, który jest, bo jest, ale w zasadzie to zaraz chce się zmywać. Ona się pieści i memła w śplawie kotećków, a on twardo, beznamiętnie: nie lubię kotów, nie chcę mieć kotów. Nie nagrywaj jak jem. Burknięcia i oschły ton, a przecież chyba w nocy dostał to, co chciał? A wiecie, co robi kobieta po stosunku? Przeszkadza. I tak to wyglądało. Fakt, że święty by nie wytrzymał takiego p i e r d o l e n i a o niczym i próby skupienia jego uwagi na czymś, co go nie interesuje. Śpójś, ci widziałeś kiedyś cioś śłodsiego? Ziobać, jaki słotki. Ci ci psieśkadzia, zie tak kocham te koti? (kochasz zapewne, 2 razy w roku od wielkiego dzwonu bieg na sześć łap) Ziobać, jak chcie się psitulać". Ten je śniadanie, kot włazi na stół, a ona swoje. To ja już wtedy czułam, że on jest na wylocie. Luśka pewnie też. Więc cóż. Nie będzie po Bożemu? To będzie po Luśkowemu. Dwie kreski has joined the chat.
  17. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    To - + wcale nie tak dawno - peany i hymny na temat miłości swojego życia, jakie wykląskała swoim głosem pięciolatki w ich pierwsze i jedyne wspólne walentynki. Tu też wykazała się dojrzałością trzynastolatki. Zna gościa kilka miesięcy, on nie wykazuje żadnych oznak poważnego zainteresowania (nie chodzi o słodkie słówka i wspólne spędzanie czasu), tylko poważne myślenie o związku. Jak mężczyzna czuje, że kocha kobietę i chce z nią tworzyć rodzinę, to się oświadcza lub sugeruje chęć ślubu (zwłaszcza, że wie, że partnerce na tym zależy, bo przecież mnóstwo kobiet ma gdzieś ślub), organizuje wspólne gniazdo, angażuje się we wspólne życie. Tymczasem on był na etapie "chodzenia z bzykaniem". Przyjechać, zejść coś, obejrzeć serial, bzyknąć się, rano wziąć 6 kilo suchego prowiantu do pracy i tak dzień za dniem, bez planów, bez przyszłości. Kiedy ona była w ciąży, jasno i otwarcie deklarował brak zaangażowania emocjonalnego w związek (nie wiem, czy bym został z tobą, gdybyś była sparaliżowana). I dopiero kiedy zaszła w ciążę - to wprowadził się do niej.... z reklamówką rzeczy. Jak na biwaku. Parę ciuchów, japonki, gacie, ładowarka do komórki, żeby wikipedię mieć pod ręką i szafę z wieszakiem na mundur. Tymczasem ona w walentynki się rozpływała, jaka to miłość jej życia, jak oni się kochają, bo...i znowu w głowie trzynastolatka z wizją serialowej miłości - ona wstaje razem z nim, potem go odprowadza do drzwi i macha mu z okna, bo to taka wielka miłość. Teraz też - ma wizję biednej, opuszczonej samotnej matki, którą opuścił ojciec jej dziecka, bo to jest bardziej romantyczne, że musi dzieciaka ubierać w zgrzebne szaty i tłumaczyć mu, że jej mama jest, bo ona jest. Tak jest romantyczniej, czyż nie? O wiele bardziej prozaiczne jest to, że chociaż dała mu od razu wszystko, to on nie był tym docelowo zainteresowany i zostawił ją, chcąc jednocześnie widywać się z córką. Nie pasuje do jej wizji, którą stworzyła sobie w gimnazjum i tak już jej zostało.
  18. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Teraz troszkę siostro pojechałaś. Widzę to. Te wszystkie grubaski - kuzynka K., Luśka na pierwszym planie, Wedlowa, Kura tańczące jezioro łabędzie w klasycznych strojach, białych rajstopach - dla Dre. Myślę, że przebiłaby wszystkie atrakcje weselne dla panów młodych z ostatniej dekady EVEEEERRRRR.
  19. Lododendron

    Co jest Cięte vel Zbrodnia isiara

    Ziew. Właśnie widzę, jak znasz bardzo dobrze, hahaha. Nie ośmieszaj się lizodupie JK o zmienionym genotypie na szkoleniach.
  20. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Przypomniał mi się dowcip: Restauracja: - Poproszę talerz zupy, talerz bigosu i do tego dwie bułeczki. (Kelner przynosi) - Panie, przecież te bułeczki są zupełnie mokre! Kelner: A co pan chce! Jak ja w jednej ręce mam talerz zupy, w drugiej talerz bigosu, a pod pachami dwie bułeczki, to chyba mogę się spocić!!! A filmik krindżowy soł macz. On nawet mnie tak odstręczał w czasach mojej jakiej takiej sympatii dla nich. Takie to było sztuczne, nawalili tego żarcia na stół, te czułości na pokaz. Luśka jest niezłą reżyserką życia swojego i swojej rodziny.
  21. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Oj, przepraszam. W sprawie książek byłam zbyt surowa i czepialska. Przecież zapomniałam o książkach na pasku, które dźwigał podczas sesji przebrany za wiejskiego parobka z końca XIX wieku Bobek. I o licznych fotoksiążkach, które naprodukowały na przestrzeni tych lat. Co prawda to też fikcja, bo zdjęcia wyflitrowane do bólu i przedstawiające osoby, które w rzeczywistości tak nie wyglądają, ani nie prowadzą na co dzień takiego życia, ale co - liczy się? Liczy. Tekstu trochę jest, obrazki są, okładka pasująca jest - zaliczone.
  22. Lododendron

    Co jest Cięte vel Zbrodnia isiara

    Hahaha, weź. JTO nie był wtedy żadnym dużym kanałem, a prowadzący ten kanał do dzisiaj jest obiektem śmiechu i żartów na Wykopie, za to co wyczyniał. Wielkie mi co - nawet go do subów nie dodał, hahahahaha. No można się z tego powodu pociąć bułką tartą. Nawet Interwencja na jego temat była na Polsacie, wykorzystywał bezdomnych do nakręcania filmów, robił zbiórki publiczne, nigdy się z nich porzadnie nie rozliczył - z rachunkami i fakturami. Zbiórki też zresztą zostały zablokowane, bo JK zmieniał sobie cel przeznaczenia zbiórki w trakcie jej trwania. Zrobił se w jakimś wordzie spis na co wydał, bez żadnych dowodów. Na wizji przekazywał kasę alkoholikom, albo ludziom, którzy opowiadali mu bajeczki (np. była bezzębna Ewa, która skarżyła się na swój los, dostała od JTO kase, a okazało się, że jest poszukiwana listem gończym, kolejne dzieci porzucała, jeden z ojców tych dzieci odezwał się i prostował jej kłamstwa.. CJC to tylko jeden z wielu, wielu innych produkcji na temat JTO, zresztą akcje i zgłaszania oburzonych widzów dały efekt, bo YT poblokował mnóstwo filmów JTO, a przynajmniej zmusił go do ukrycia ich. Zresztą też kolejni "bohaterowie" żądali usunięcia filmików z ich udziałem. Beka na maxa.
  23. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Jest Uber, jest transport, jakby się uparły - to na pewno znalazłaby się wicka z autem. Zamiast kupować kolejnej sukmany, tylko w innym kolorze, za JEDYNE 159 zł, mogły się za tę kasę przejechać w te kilka mniej oczywistych miejsc, poszerzyć horyzonty. Cudowna strata czasu, kasy na dzień jak co dzień, tylko kilkaset km dalej. Jaka dla nich różnica? Niech se walną tablicę z napisem Kraków i postawią na zatorzańskiej ulicy i niech żyją tak samo, jak żyły. Nie ma żadnej różnicy. Poza jedną - to widownia musiała widzieć, że są w Krakowie.
  24. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Poszły do hinduskiej restauracji, gdzie zamówiły MAŁE PORCJE na wytestowanie. Polecam zobaczyć te małe porcje. Zastanawia mnie, jaka to jest wg nich duża porcja. I czy się nie pos.r.ały z przejedzenia.
  25. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Oglądam vlog z Krakowa. Dwie torby pojechały do pięknego miasta pełnego ciekawych zakamarków, miejsc - niekoniecznie oklepanych, a te łażą po galeriach, sklepach, przymierzalniach sieciówkowych, gdzie asortyment przecież nie różni się. Oczywiście też przesiadują w ULUBIONYCH knajpkach i brzmi to tak, jakby sprawdziły ich przynajmniej 50 i wybrały ulubioną, a nie jak to jest w rzeczywistości, czyli wizyta w pierwszej lepszej (gdzie dają duże porcje, jak to Luśka podkreśliła). Żałość.
×