Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Antak

Zarejestrowani
  • Zawartość

    436
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Antak

  1. Antak

    Jak się czujecie podczas pandemii?

    Trabią o tym od marca a ty piszesz oczywiste sprawy jakby to było jakies nowe odkrycie. Nie. Nie jest to nic nowego dla nikogo. Każdy toz na na pamięć. Ludzie umierają na covid wraz z chorobami przewlekłymi, ale gdyby nie covid to by żyli z tym chorobami jeszcze wiele, wiele, wiele lat
  2. Antak

    Jak się czujecie podczas pandemii?

    Nie mam żadnych zjazdów. Czuje sie tak jak zawsze
  3. Jak na naukowca to jakoś tak zbyt prymitywnie, a ta masturbacja w wc to już jak u jakiegoś nieudacznika
  4. Autorko czytam ten twój sztuczny problem i tak sobie myślę, że nie doceniasz tych wszystkich otaczających cię ludzi oraz cierpisz na egocentryzm a także jesteś naiwna. Nie wiem ile masz lat ale zakładam, że na tyle, że powinnaś już wiedzieć jakie reguły rządzą tym światem międzyludzkim. A jednak jak widać nie. No to cie oświecę. Ci wszyscy ludzie tak szczerze to mają to w tyłku czy bedziesz mieć drugie dziecko czy nie. Twoje życie, twoje prywatne sprawy ich nie obchodzą. Idą do domu i sie tobą nie zajmują. Naprawde myślisz, że jesteś dla nich aż tak ważna ? Serio ? Ja też byłam w twojej sytuacji mając jedno małe dziecko, że zagadywano o drugie dziecko, ale nigdy nie miałam z tym żadnego problemu, bo wiem, że ci ludzie zagadują po to aby zagadać, aby być tylko albo aż miłym i w zasadzie to wszystko. To jest to samo co zapytać dziecko do której klasy będzie szło po wakacjach albo licealiste czy i na jakie studia idzie. Robi sie to po to by podtrzymać rozmowe. Bierze sie akurat ten temat który akuratnie jest "na tapecie" na danym etapie życia rozmówcy. Widocznie nie macie o czym gadać innym. Ktoś sie po prostu sili dla ciebie i tyle na krótką chwile. Druga sprawa takie zapytanie oznacza komplement, że dziecko jest ładne, fajne itd. Jakby było nie do zniesienia to nikt by nie wpadł nawet na takie grzecznościowe pytanie. Ogólenie to uśmiechaj sie i ciesz sie życiem bo to jest tylko komplement. Ja nie miałam problemu z tym. Są naprawde gorsze pytania niż takie drobiazgi na tematy naprawde upokarzające. Takie coś oznacza co najwyżej, że dobrze ci sie wiedzie i tyle.
  5. Nie leń tylko wspaniały akt altruizmu. W dzisiejszych czasach bezdzietność to czyste dobro dla ledwie dychającej planety
  6. 9 miesięcy to nie całe życie. Szybko zleci, a poza tym po co tyle tego kupowałaś. Po porodzie krwawienia są duże i za chwile bedziesz latać za nowymi podpaskami. Bezsens
  7. Szczerze mowiąc pierwszy raz słysze, żeby jakieś dzieci nie czuły potrzeby wychodzić z domu, bo miały rodzeństwo. Nawet nie widuje czegoś takiego nigdzie. Rodzeństwo może miec rożne charaktery, być przeciwienstwem w temperamencie. Widocznie mieliście po prostu bardzo podobne charaktery i dlatego tak sie u was stało. Jednak nie jest to oczywistość. Raczej rzadkość
  8. Jednego nie rozumiem, czemu tak szalałaś za dalszą rodziną skoro oni cie w sumie olewali. Ja lubiłam dalszą rodzinę, jeździłam na wakacje do kuzynostwa, ale bez przesady, żeby jakoś świrować za kimś czy oczekiwać nie wiadomo czego. Nie wiem skąd ci sie te wielkie oczekiwania brały i biorą. Jakbym nagle znalazla sie w szpitalu to oczekiwania są do najbliższej rodziny w sensie rodziców czy brata, a nie do jakichś tam ciotek kuzynek. Z bratem nie utrzymuje kontaktu, ale rodzina to jest inny rodzaj poczucia zobowiązania, inny nawet niż od przyjaciółki. Chce przez to powiedzieć, że jakbym potrzebowała pomocy leżąc w szpitalu to prędzej zadzwonie do brata z którym nie gadam i który mnie nigdy nie lubił niż do przyjaciółki która mnie lubi, bo mam takie poczucie właśnie, że on bedzie mieć poczucie powinności większe niż przyjaciółka, która nie jest rodziną. Wracając do kuzynostwa. Jak więzi z kuzynostwem od strony matki sie rozpadły z czasem to było to może i przykre i budziło niechęć do tych osób, ale bez przesady, żebym miała przyjmowac postawę porzuconej przez chłopaka dziewczyny. Gadam z tymi ludźmi raz na 5 lat, ale bez zaangazowania i tyle. Nie wiem skąd u ciebie to zaangazowanie u zranione oczekiwania. Czy ci ludzie podobali ci sie z wyglądu, z zachowania ? Imponowali ci arogancją ? bo czasami tak bywa i to jest ponure. Czasami rodzeństwo, które teoretycznie powinno mieć więż tak sie własnie skreśla bo jedna osoba uważa sie za lepszą, jest arogantem i szuka bliskości z innymi arogantami nawet i poza rodziną, która uważa za zbyt poczciwą, mało pokazową. Czy takie miałaś opinie o rodzicach ? Mieli oni pewnie swoje zachowania słabe, ale to jednak rodzice dziewczyno. A nie jakieś ciotki. Rodzic praktycznie zawsze jest kochany, mniej lub bardziej sie to mu okazuje, ale jednak ta miłość gdzieś jest i jest ona niezmienna. Rodzice składają sie na poczucie tożsamości dziecka, obszar w którym sie kształtował. Rodzic się musiałby naprawde bardzo postarać aby być nikim dla dziecka, bo dziecko wiele wybacza. Jesteś chyba jeszcze młoda. Koło 30-stki możesz mieć inne podejście do rodziny, bo wtedy to dopiero sie widzi pewne rzeczy
  9. Autorko nie wiem czemu się zgrywasz na ofiarę. To twoi rodzice są ofiarami twojego odrzucenia. Jakby moje dziecko wolało ciotki, kuzynów ode mnie to by to było okropne. A może ty sie źle wysławiasz po prostu. Radość ze spotkania z kimś to jeszcze nie oznacza, że jest ważniejszy czy że "wole", chociaż któż to wie jak to u ciebie jest. Wg mnie z twojej strony jest to nietypowe i dziwne podejście. Tzn. to, że dla nastolatka znajomi są ważniejsi tymczasowo to akurat normalne, ale ty piszesz, że od dziecka tak miałaś? Nie wiem co jest nie tak z tobą czy rodzicami. To, że rodzice sie kłócą, czy ojciec popija to jeszcze nie znaczy przecież, żeby ich skreślać czy wypominać do końca życia. Nikt nie jest ideałem. A może nie wszystko tu opisałaś.
  10. Antak

    Co się z Wami dziewczyny porobiło?

    Przeciętna ? Żartujesz sobie. Teraz to nawet grube baryły uważają że wszystko im się należy
  11. Antak

    Co się z Wami dziewczyny porobiło?

    Nic nie pisałeś autorze ile masz lat ale ja osobiście zauważyłam, że to zależy od wieku. Najłatwiej w życiu poznawać kogoś i wchodzić w związki wtedy kiedy większość naszych przyjaciół i znajomych jest jeszcze wolna czyli jak się ma około 20 lat. Potem w miarę jak inni poznają kogoś i zaczynają wchodzić w stałe związki to towarzystwo zaczyna robić się hermetyczne, zamknięte wręcz ograniczające. Często człowiek tego na początku tak bardzo nie zauważa. Dopiero to sie dzieje po dłuzszym czasie. Im więcej lat ci ucieka tym więcej ludzi dookoła ciebie robi się zajęta i tym mniej ludzi wolnych i otwartych na poznanie. Tak to działa niestety
  12. Trzepie mnie ze złości jak czytam takie topiki. Najgorsze są te grube raszple o wyglądzie suczydła które myślą, że miejsca publiczne to ich prywatne rewiry tak jak place zabaw, sklepy, kina, ulice, mają wywalone że ich pomiot sie drze jak obdzierany ze skóry, dokucza słabszym dzieciom, zaczepia dorosłych mówiąc na ty, skacze w kinie za fotelami, zatrzymuje prąd ludzi wysiadających z autobusu. Maciory nie reagują albo robią to mega późno, z ociąganiem i łaską i cackają sie z gówniarzem. I to nie przypadek. Maciory są dumne z tego. Osobiście w pracy słyszę jak baby koło 50-tki zachwalają swoje wnuki albo inne obce dzieciaki jak te są niegrzeczne i np. uderzą inne dziecko albo wyrwą zabawke. O mało sie nie obsrają z zachwytu. A spróbuj te baby albo ich dzieci ty źle potraktowac to jest mega jazda i wojna. Obrzydzenie mnie już bierze na ludzi coraz częściej
  13. Mentalność nastolatka nie zmienia się jak w urzędzie z chwilą ukończenia 18 lat. Jest to proces. Tak jak dziewczynka która dostaje okres staje się kobietą tylko w tamach takiego powiedzenia. Nikt jej nagle nie traktuje jak dorosłej kobiety tylko dlatego, że w danym dniu dostała okres. Te urzędowe 18 lat to kwestia umowna. Oczywiście oczekiwania od takiej osoby są aby coś robiła ze swoim życiem praca czy studia, ale wiadomo, że taka osoba mało która nagle będzie samodzielna na tyle by od razu wyprowadzić sie od rodziców i żyć od razu na własną ręką. Wszystko jest procesem. 20-latek to nadal jest osoba która wiele od 18-latka się nie różni. Aczkolwiek ciąża to już jest jak walnięcie obuchem w łeb aby przeszedł przyspieszoną dorosłość, a jeśli ktoś taki nie bardzo to walnięcie czuje no to jest źle.
  14. A co nie rozumiałaś umysłowo upomnienia ? A może nie było wcale upomnienia?
  15. Nie przesadzasz. Facet mógł spalić dom i wszyscy byście spłoneli. Gadanina że przesadzasz to typowa gadka prostaka olewusa bo coś musiał odpowiedzieć, "żeby sie go baba nie czepiała" i zeby miał spokój. W ogóle jak można będąc przepracowanym i z deficytem snu sie jeszcze brać za chlanie. Brzydze sie męską rasą
  16. To zależy jakie ten ktoś ma podejście do życia. Jak jest roszczeniowym lekkoduchem i patrzy tylko jakby tu sie żadnej pracy nie podjąć i żerować na innych, jak szukać romansów i imprezować to owszem jest to tragedia. Potknąć sie każdy ma prawo tylko pytanie czy ktoś sie czegoś uczy na tym potknięciu i sie bierze od tej pory za życie czy też nie ma żadnej autorefleksji i jest taki jak był dotychczas
  17. Narobiłam sie przez cały tydzień i dziś również. Ty najwyraźniej nie. Dla mnie bycie tu to należny odpoczynek. Dla ciebie już gnicie, bo widać na kilometr człowieka który nie jest zmęczony, który całymi dniami nic sensownego nie robił i nie ma nawet na to pomysłu, a w weekend świruje
  18. Koleżanka z którą nie uskuteczniam spotkań nie jest mi wrogiem. Jeślibym ją spotkała a ona by potrzebowała pomocy to zawsze bym jej pomogła, ale regularne spotkania już mnie przerastają po prostu. Mam z nią dużo fajnych wspomnień z innego etapu życia kiedy byłam młoda, nie miałam jeszcze tylu problemów które mi potem daly ostro w tyłek. Jeśli ktoś pokroju autorki tego nie rozumie to może sobie przetłumaczyć to tak jakbym zachorowała na jakąś chorobe, która mi nie pozwala na nic więcej niż to co wyżynam z siebie każdego dnia, aby trwać
  19. To co dla mnie lepsze nie musi być dla ciebie lepsze. Dla mnie lepszy jest odpoczynek, regeneracja przed kolejnym maratonem w pracy. Jest to potrzebne mi po prostu do życia, bo inaczej sie wykończe, już i tak bez tego mam wrażenie, że mnie wszyscy chcą wykończyć. Ty najwyraźniej jesteś młodsza, nie masz zbyt wielu obowiązków, nie narobiłaś sie życiu zbyt wiele i nie masz za bardzo co z czasem robić. Idź zrób coś pożytecznego
  20. ale zgadzam sie to przychodzi z wiekiem. U mnie to było stopniowo acz konsekwentnie. Na początku po 30-tce jeszcze nie było tak źle. Spotykałam się. Z każdym kolejnym rokiem jednak powolutku było coraz ciężej i ciężej. Niedawno pieprznęło wszystko. Jakieś 2 lata temu. Było to wtedy gdy robiłam na etacie, ale przez to, ze był bardzo niepewny to dorabiałam (ze strachu) przez pare miesięcy praca dodatkowa. Byłam kłębkiem złości. W którymś momencie napisałam koleżance, że nie mam czasu sie spotykać a nie miałam ochoty mówić o swojej trudnej sytuacji, bo ona w ogóle nie ma takich problemów i już bym wiedziała jak to skomentowałaby. Nie miałam ochoty na "dobre rady" kogoś kto tego nie przeżył. Nie miałam ochoty na spowiadanie sie z problemów, a wiedziałam że ona tego oczekuje. Chociaż myślę o niej dość często i brak mi tych spotkań to jednak czuje, że fizycznie nie mam po prostu siły. Nie mam też ochoty odkręcać tego, przepraszać, tłumaczyć sie, bo w sumie uważam nie mam za co przepraszać. Jednak generalnie to, ze latka lecą to robi tu swoje. Nie wiem ile masz lat autorko ale może mniej niż 30-ści to jasne jest, że ci sie jeszcze chce, choć istnieją ludzie którym całe życie sie chce, mają energie, chęci. Troche im zazdroszczę, ale ja tak chyba nie potrafię już. Nawet z rodziną mi ciężko w niedziele sie spotkać. Czuje, że musze nieźle spinac poślady
  21. Ja nigdy tu nie pisałam, że jestem bogata i mam bajkowe życie. Nie wiem kto takie rzeczy robi skoro to bez sensu. Nie podoba mi sie zarzucanie że kłamię. Mówiłam, że osoby które mają super kondycje psychofizyczną lub lekką robote czy tam bezdzietni tego nie zrozumieją. Szkoda tłumaczyć i dyskutować. Czasami żałuję, że nie pracuję ze znajomymi. Wtedy widywaliby mnie tak często, że mieliby mnie powyżej uszu
  22. Klawych masz teściów. Podobają mi sie. Teściowie idealni chciałoby sie rzec
×