Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Tetto

Zarejestrowani
  • Zawartość

    463
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Tetto wygrał w ostatnim dniu 23 Lipiec 2020

Tetto ma najbardziej lubianą zawartość!

Reputacja

661 Excellent

Ostatnio na profilu byli

1684 wyświetleń profilu
  1. Tetto

    Samotna amiszka bez japonek

    Tetto zarobiona baldźio baldźio i ostatnio tylko tu podczytuje, a czasem czytając, to pada z nosem w telefonie spaćku.
  2. Tetto

    Samotna amiszka bez japonek

    Bulba pyta Cudnisia o wszystko! Jakie ubranko chce założyć, co ma być na torcie. OK. Ale Cudniś wybiera z tego, co Bromba mu zaproponuje. Mała nie ma wyboru między kolorową ...enką, a sraczkowatą. Między tortem z Maszą, a białym z burym topperem.
  3. Tetto

    Samotna amiszka bez japonek

    Dziń dobly Pipól!
  4. [Zaślubiny] -„O em dżi” - serio? Jednak dał się urobić! Wannuta drżała podekscytowana, aż musiała chlapnąć sobie kieliszek cytrynówki (i 5 kolejnych), bo emocje sięgały zenitu. Miała ona w tym zamążpójściu Wybitnej Jednostki swój duży udział - od spicia Wojaka cytrynowym eliksirem miłości własnej roboty na weselisku Madźienki, po niezliczone orędzia o honorze i odpowiedzialności, wycelowane w Dre przy każdym spotkaniu. -„A jak znowu czmychnie?” zaniepokoiła się seniorka rodu. -„Wanna, spokojna twoja głowa - nawet gdyby kiedyś przyszło mu na myśl żeby spakować pompówkę i japonki, to nic tak nie łączy ludzi, jak kredyt na 30 lat he he.” -„To jednak apartament na Mokotowie to sprawdzone info?” -„Oj tam, od razu na Mokotowie. W Ząbkach też można żyć. To prawie Warszawa. Ale na wykończenie komnat, to będziesz musiała Danka sprzedać tą ziemię, którą wydarłaś sądownie wujkowi Zdziśkowi.” -„Tam Alf chce się budować...” -„Alf dostał poroże po dziadku. Wystarczy.” -„Co to jakiś pogrzeb mamy? Wszyscy ubrani na czarno... zagaił ministrant do księdza. -„A nie, nie - ślub zaraz będzie”. A skąd ten biedny chłopiec miał wiedzieć, że panna młoda zarządziła dreskołd dla gości - żeby przypadkiem nikt nie pomylił, kto tutaj dzisiaj jest gwiazdą. W drzwiach kościoła stanęła Bromba z panem Janóżem pod rękę. Oczom zebranych ukazała się ogromna biała kula, tak... z koroną na głowie. Korona była wysadzana cyrkoniami i oślepiała swym blaskiem do tego stopnia, że aż niektórzy musieli założyć okulary przeciwsłoneczne. Zagrały organy i Bromba zaczęła sunąć do ołtarza, gdzie czekał już Hani w mundurze. -„A co to kurła, cygańskie wesele?” zachichotała uszata Jola pod nosem. Suknia Bromby była dziełem pracowni „Przaśni & Bogaci”. Żadna inna pracownia nie chciała dać za darmo. Nie opłacało się im - raz, że materiału poszłoby jak na trzy suknie, a dwa - wyniosłość i chamowatość Bulby podczas pertraktacji, odstraszała ludzi na poziomie. Te jej roszczenia, wymagania względem kreacji i jeszcze zażądanie wysokiej zapłaty za reklamę, kto mądry to odmówił. Tylko „Przaśni & Bogaci” dali się zwabić. Dopiero stawiali pierwsze kroki na rynku mody ślubnej, potrzebowali rozgłosu, jakiegokolwiek. Oczywiście o zapłaceniu kasy Brombie nie było mowy - ale uszyli za darmo. Zaskoczyła tą suknią wszystkich gości. Czego na tej sukni nie było - falbany, koronki, dżety, hafty, a cała konstrukcja spoczywała na halce zakończonej stelażem z drucianego koła. Całości ślubnego ‚oł oł ti di’ dopełniała wyżej wspomniana korona z doczepionym do niej welonem, szyję Bromby zdobił ogromny naszyjnik ze sztucznych pereł zakupiony w Prajmarku za czasów pakowania żarcia na taśmie w Jukej, zaś huby wbiła w białe kozaczki ze Srenee, te których nikt nie chciał kupić na pięciu instagramowych wyprzedażach z rzędu, więc Bromba uznała że to przeznaczenie, a głupie fanki nie znajo się na trendach i niech teraz żałujo. Za Brombą i panem Janóżem szli drużbowie - Alf i psycholożka Patrycja. Bulba nie mogła odmówić sobie radości z dosrania siostrze. Ile razy musiała cieszyć się jej szczęściem w momencie gdy Wojak pierwszy raz dał nogę i była sama. A u Kuraków miłość kwitła wtedy na potęgę, druga cionrza się pojawiła, Madźienka cały czas robiła Bulbie na złość tym swoim szczęściem, teraz więc mogła się jej odgryźć. -„Kogo bierzecie na drużbę? Kamila? Bo że ja jestem druhną to oczywiste hihi” zaszczebiotała Kura. -„Kuro, druhną będzie Pati psycholożka, moja najlepsza przyjaciółka”. „Łat de fak” pomyślała Madźienka, przecież jeszcze niespełna tydzień temu Bulba mówiła, że ta cała Pati ją wykorzystuje dla zasięgów i musi zerwać z nią znajomość. Że to nawet nie jest koleżanka, a tylko znajoma z uczelni która się przykleiła do Wybitnej by promować na jej plecach swoje promocje.” -„Achmmm, rozumiĘ” odparła Madźienka. -„A właśnie Kuro, informuję cię że wszystkie słodkości na weselu będą na bazie miodu - więc nie pojesz sobie. Sorry, ale to kolaboracja wiązana - chcę za jednym zamachem zareklamować olsztyńską pasiekę i cukiernię.” -„Ok. I tak jestem na diecie, już 10 kg schudłam” ożywiła się Madźienka. -„Rili? A nie widać he he”. Kurze wtedy było przykro, ale teraz gdy patrzyła na Brombę sunącą środkiem kościoła wybaczyła jej wszystko (jak zawsze) i cieszyła się, że siostra jest szczęśliwa. A jak Bobek się ucieszył przypomniała sobie -„Może w końcu da nam spokój i przestanie u nas prawie mieszkać i nazywać mnie ojcem Cudnisia” . -„Czy ty Wojaku bierzesz sobie tę Brombę za żonę?” zdziwiony głos księdza zadrżał przy tym pytaniu. Oj znał on tę rodzinkę aż za dobrze - w niedzielę po bożemu stawiali się na mszy w kościółku, rozpychając się w pierwszym rzędzie, komunię łykali jak bocian żabę, a i tak żyli po swojemu. I ta panna młoda... Pewnie taka sama jak jej matka i siostra. W tej rodzinie chłop nic nie znaczy i nic nie ma do powiedzenia. Nasłuchał się on już nieraz w konfesjonale od Januża i Bobka. -„Brombę? Jaką Brombę?” chamowaty syk wyrwał księdza z zamyślenia. -„Paplotkę! Czy bierzesz sobie za żonę tę oto Paplotkę Dre?” zreflektował się ksiądz. -„Tak. Muszę” wyszeptał Dre. -„Uffff, ha ha ha! W końcu!” parsknęła nerwowym śmiechem Bulba. Złapała Wojaka pod rękę i z triumfem wyszła z kościoła. Tam czekał na nich szpaler wojskowy lecz ze względu na gabaryty panny młodej trochę ciężko było się przecisnąć i żołnierze musieli zrobić spory krok w tył, wymieniając przy tym porozumiewawcze drwiące spojrzenia. Jeden z nich nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, ale na szczęście ryk Danki go zagłuszył. -„Ja nie zasłużyłaaaaam, ja nie zasłużyłam!!!” darła się Wannuta jakby ją ktoś ze skóry obdzierał. A szlochała przy tym tak gorliwie, że aż zdezorientowani goście zamilkli, wśród zebranych zrobiła się niezręczna cisza i było słychać tylko Wannę. „Już przestań matka, cicho” szturchał ją łokciem pan Janóż. -„Jak można być tak wybitnym? Ja nie zasłużyłam!” zawodziła dalej, ale już trochę ciszej. Goście przystąpili do składania życzeń parze młodej. Bulba przy każdym winszowaniu puchła jak paw i jej odpowiedzi na życzenia brzmiały: „No raczej”, „Się wie”, „Potomka spłodziLy, to się ożeniLy hahahah”. Z życzeniami podszedł Kamil: -„Będzie dobrze Stary - poklepał kolegę po ramieniu. Mogłeś trafić jeszcze gorzej... Bulba przynajmniej gotuje, to chociaż głodny nie będziesz chodził” nieudolnie pocieszał. -„Oooo jest kareta!” krzyknęła Bulba i pociągnęła Haniego za rękę. Czekała ich przejażdżka dorożką po Olsztynie i docelowa droga do pałacyku, gdzie miało odbyć się przyjęcie weselne. Jechali wolno (najwolniej jak się dało - na życzenie Bulby). Bromba cały czas rozglądała się, czy aby ktoś się patrzy i podziwia, a jak tylko napatoczył się jakiś przechodzień, machała koronkową chusteczką, którą subtelnie trzymała w dwóch paluszkach, z najmniejszym odchylonym jak przy piciu z filiżanki. Na zmianę machała i ocierała niewidoczne łzy wzruszenia, muskając chusteczką wewnętrzne kąciki oczu. Nie potrafiła się wzruszyć, bo miała w tym momencie tak napompowane ego, jak z Zatorza do Jukej albo Bali. Zdradzał ją cwaniacki wyraz twarzy i pogardliwe prychnięcia gdy ktokolwiek zlitował się, by na nią spojrzeć. Pałacyk prezentował się... pretensjonalnie. Do tego wymagał solidnego remontu. Ale był za darmo w ramach kolaboracji. Właściciel był na skraju bankructwa i po długich namowach spróbował zaryzykować i posmakować reklamy w internecie. Bulba naobiecywała mu kokosów jakie spłynął po publikacji prodakszyn na jutubie. -„Proszę pana gdy zostanę już ambasadorką tego miejsca, to klienci będą walić drzwiami i oknami, rezerwacje będzie miał pan na 5 lat do przodu. Proszę pana, ja nawet imię córki muszę ukrywać, bo zaraz 90% nowo narodzonych płci żeńskiej Polaków nosiłoby to imię. Ja mam zasięgi, ja dużo mogę w internecie!” kusiła. Impreza miała się odbyć pod gołym niebem na terenie przynależnym do pałacyku. Za nic w świecie Bulba nie chciała przyjąć do wiadomości, że niespodziewany deszcz lub burza mogą wszystko zepsuć. I chociaż prognoza pogody na najbliższe tygodnie wskazywała ulewy Bromba i tak wiedziała lepiej. „W dzień JEJ wesela nie ma prawa padać jakiś tam głupi deszcz”. Widziała zdjęcia na pintereście i chciała mieć tak samo - pałacyk w tle, a na dworze stoły okryte jedwabnymi obrusami zdobione złotym printem i ornamentami, świece, lampiony, złote sztućce, kryształowe kieliszki i dużo kwiatów. Onli eustomy. Bardzo glam. Boho i retro już ją nie interesują odkąd przyjaźń z Baroliną Kaszak uległa zakończeniu. Trzeba tylko było ogarnąć zaniedbany teren, więc Wanna dzień wcześniej wyplewiła chaszcze dookoła i wygrabiła posesję. Jej grabie były trochę uszkodzone po spotkaniu z bOr__...em na działce, ale dała radę. Goście już na nich czekali. Czekali 2 godziny. Bo Bulba nie mogła się opanować i wydała żądanie dodatkowego obwiezienia się 3 razy dookoła starówki, bo jak na złość mało ludzi było i kolejne okrążenie dawało szansę na nowych gapiów. W trakcie przejażdżki robiła lajwa na instagramie, zmuszając Haniego do odpowiedzi na pytania fanek. Najczęściej zadawanym pytaniem było „jak Dre czuje się w roli świeżo upieczonego męża”, a gdy ten zaczynał nieporadnie dukać, Bromba odpowiadała za niego -„A jak myślisz? Weź i jeb.... j się dyskiem Ok?”. Gdy w końcu dotarli na miejsce i Bulba przy pomocy Haniego niezgrabnie wygramoliła się z bryczki - Wanna trzymająca tacę z chlebem i solOŁ padła na kolana i zawyła: „Witam was chlebem i so... aaaaaaaa jaaaaa nie zasługuuuuję!!!” ale nikt już nie zwracał na to uwagi. Pan Janóż podał parze młodej kieliszki z cytrynówką - Bulba swój wypiła wznosząc uroczy toast: „Chluśniem, bo uśniem he he he”, Wojak tylko umoczył usta i czym prędzej wyrzucił kieliszek za siebie. I przyszła ta najtrudniejsza dla niego chwila - przeniesienie panny młodej przez próg (w ich przypadku wejście przez bramę do ogrodu). Nie był jakimś leszczem, miał siłę i krzepę ale 151,5kg, to było wyzwanie nawet dla niego. Bulba czekała, zalotnie spoglądając mu w oczy. Spróbował raz. Ani drgnęła. Spróbował drugi raz - nic. Bromba zaczęła podśmiechiwać nerwowo... Gdy przymierzał się do trzeciego razu, Bromba machnęła ręką, zadarła kiecę i wskoczyła mu na barana -„Idziesz Hani!” zakrzyknęła wesoło i jakoś przeszedł te cztery kroki prawie na kolanach, trzymając z całych sił Bulbowe huby. I wtem zerwała się ulewa, a w oddali było słychać grzmoty. Pociemniało, zaczął wiać silny wiatr. Wanna z Alfem zaczęli biegać i zrzucać zawartość półmisków do reklamówek z Biedronki, które sprytna Wanna miała w swojej torebce, na wypadek gdyby nad ranem coś jednak na stołach zostało . Brali wszystko jak leci, aby zabrać jak najwiecej. Sprytny Alf nawet chwycił dwa obrusy i dwulitrową butlę Sprajta (tak, tak - dobrze czytacie, napoje stały w plastikowych butlach o największej pojemności na glam stołach z ornamentami i złotymi sztućcami ). I co teraz zrobimy? Płakała Mandźi? „Jedziemy na Zatorze” zimno skwitowała Bulba. Ona już osiągnęła swój cel - zacionrzyła, urodziła, zaobrączkowała Haniego, pokazała się na Olsztynie (i w internatach) w welonie, wykorbkowała dzień wcześniej wszystkie dary weselne od sponsorów - a nażreć się i napić mogą we własnym sosie. -„Sorry mejd” zwróciła się Bulba do gości „Nie mamy wykupionej sali. Zresztą i tak jest zajęta, chyba jakieś chrzciny, czy coś - także dzięki za prezenty i koperty. Przy wyjściu Bob rozda wam upominki od pary młodej - szare eko mydło z naszą podobizną. Paaa”. To co się działo na Zatorzu przez dwa kolejne dni i noce, to by cenzura na jutubie i tak nie przepuściła. Schlana w trzy doopy Wanna odtańczyła solo taniec węża przed nowym zięciem, na co matka Wojaka najpierw złapała się za serce, a następnie zaczęła domagać się odwiezienia jej w te pędy na Ząbki. Mandźi próbowała ratować sytuację podając pani Ani tabletkę na uspokojenie, a pan Janóż szklankę z wodą - której zawartość pani Ania wypiła jednym duszkiem. W całym tym zamieszaniu, nikt nawet się nie zorientował, że szklanka po brzegi wypełniona była cytrynówkOŁ. Obie panie odnaleziono później pluskające się nago w wannie, popijające szampana prosto z butelki i śpiewające radośnie „toboły piękne dni”. Po 12 drinku Alf ogłosił, że nie ma siły już dłużej oszukiwać siebie i wszystkich dookoła i wyznał miłość opalonemu Maszkowi, na co Kolman zareagował agresją, gdyż czuł to samo co Alf i doszło do ostrej wymiany ciosów - w konsekwencji trzej poturbowani panowie zgodnie uznali, że miłość się mnoży a nie dzieli i zaczęli planować przeprowadzkę do Hamburga. Bulba idąc swoim tokiem myślenia, że skoro wesele trwa dwa dni - zażądała od Wojaka skonsumowania dwóch nocy poślubnych. Pierwszej nocy miał szczęście, bo zaszkodziła mu sałatka z reklamówki i zgłosił niedyspozycję, zaś drugiej - ukrył się w tapczanie wśród pasztetów Wanny i jakoś przetrwał kilkugodzinne poszukiwania Bromby, aż ta w końcu padła spać charcząc: „Jeszcze z tobą nie skończyłam”. „Iiiiiiii taaaak. Przebitki z przygotowań i z kościoła wam wrzuciłam. Transmisję z przejażdżki karetą widzieliście. Dary losu pokazałam. Prezenty ślubne zobaczycie w oddzielnym filmie - będzie ołpen boks na żywo, to samo koperty - kto co i ile dał. Samo wesele jest zbyt prywatną sprawą i nie zasłużyliście by oglądać. Lecz zapewniam was - było bajecznie, jak to w pałacu i jak na princessę przystało.” Jednego tylko Bulba żałowała - że piosenkarka Barolina Kaszak nie zaśpiewała Ave Maria w kościele, albo chociaż swój hit „Historię opartą na fauszÓ” do pierwszego tańca pary młodej. Ale w sumie - przy przebojach Zenka Martyniuka też się super bawili na Zatorzu. Ogólnie to był sztos.
  5. Tetto

    Szarlotka z rodzicami

    Wolałabym mieć pokój z widokiem na morze i mieć dwa kroki na plażę, na której zawsze jest dla mnie miejsce niż kisić się w centrum.
  6. Tetto

    Szarlotka z rodzicami

    Gdzieś o tym mówili, pokazywali?
  7. Tetto

    Szarlotka z rodzicami

    Pożyjemy, zobaczymy.
  8. Tetto

    Szarlotka z rodzicami

    Zresztą, wydaje mi się że zatrudnienie przez nich niani, to tylko kwestia czasu. Niech tylko Mała zacznie być bardziej absorbująca.
  9. Zastanawiam się - po co trzymać w kroku dwuletnie dziecko (?) Bulba chyba naprawdę nie może pogodzić się z tym, że Cudniś, to już nie jest trzymiesięczne niemowlę [foto z dmuchania świeczek na instastory Madźienki].
  10. Sama Bulba zje pół tortu, drugie pół Wanna - a goście?
  11. Tetto

    Szarlotka z rodzicami

    W swoim przedostatnim filmiku „Stylizacje na wakacje (...)” Ewka mówi, że miała zachciankę na arbuza i żółty ser, na co Juri: „Bo jesteś w ciąży”, na co Ewka: „Nie jestem”, Juri: „Fajnie by było”, Ewka: „Ja chcę ślub najpierw! Nie ciśnij mnie o dziecko, ja chcę ślub, ja lubię mieć wszystko po kolei”. Hmmm...
  12. I psalm w opisie pod zdjęciem. Daj Brombo ojcu tego dziecka czuwać nad nią i ją chronić. Hipokrytka. Id_io_tka! Pozowane zdjęcia, ckliwe opisy, kościółkowość - wszystko na pokaz.
  13. Tak właśnie by było, tylko znając obżartuchów, to ciasta byłoby więcej niż kawałek.
  14. To Bulba będzie miała 40-stkę na karku. Jak się nie weźmie za siebie i dowali jeszcze z 20kg, to szanse będzie miała jedynie na pobyt w sanatorium. Borze szumiący, wyobrażam sobie sepleniącą 150 kilogramową zdziecinniałą Paplotkę odzianą w sukmanę w pastelowe kwiatuszki na pierwszej od 10 lat randce .
×