Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Andrzejekde

Zarejestrowani
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Andrzejekde


  1. Witam! Mam do Was pytanie. 2 miesiące temu rozstałem się z narzeczoną, z którą byłem w związku 2 lata. Ponad 2 miesiące temu mieszkałem w innym mieście niż moja partnerka, do którego miała się ze mną przeprowadzić na stałe. Niestety kłóciliśmy się często. I to od dość długiego czasu. Raz było ok, raz kłótnia i tak w kółko. I w momencie gdy przebywałem w tym mieście, oddalony o 400 km od ukochanej, coś strzeliło mi do głowy i założyłem sobie portal randkowy. Usprawiedliwiałem siebie sam w głowie tym, że "skoro się do mnie nie odzywa tydzień, bo się obraziła, to inna będzie chciała się ze mną spotkać na kawę i porozmawiać"... I reasumując cała sprawa, że pisałem z jedną dziewczyną wyszła na jaw. Na szczęście nie spotkałem sie z nikim z tej aplikacji, do tej dziewczyny napisałem w zasadzie jeden komplement, że pięknie wygląda na zdjęciu w ...ence. I oczywiście zapraszałem na kawę. Nic poza tym. Moja była narzeczona zwróciła mi wszystkie rzeczy, pierścionek itd. Po tygodniu jednak znów się zeszliśmy, jak sie później okazało na 3 dni, bo po 3 dniach zdenerwowana, że nie chce usunąć konta na facebooku, stwierdziła że ona ma dość i się poddaje. Przez ostatnie 2 miesiace po rozstaniu mieliśmy jakiś kontakt na zasadzie paru sms-ów, jednej/dwóch krótkich rozmów przez telefon ale nic poza tym. Nie chce mieć ze mną żadnego kontaktu. 

    Wiem że całe rozstanie to głównie moja wina, jednakże czy jest sens dalej walczyć? Zrozumiałem swoje gówniarskie zachowanie i błąd jaki popełniłem. Bardzo mi zależy na poprawie. Myślicie, że jeżeli odpuszczę i nie będę w ogóle do niej pisał/odzywał się, po pewnym czasie Ona odezwie się do mnie? Wiem, że wbrew temu co zrobiłem w głębi duszy mnie nadal kocha i zapewne tęskni... bo mimo wszystkich kłótni, które mieliśmy w związku, niejednokrotnie też udowadniała mi, że bardzo mnie kocha. Ja ją też i zależy mi na niej, jednak gdzieś w życiu zbłądziłem, czego ogromnie żałuje. Co byście drogie Panie/Panowie zrobili na moim miejscu? Dać jej czas, żeby "Zatęskniła"? Czy to w ogóle możliwe? Jak Wy, jako kobiety byście się odniosły do takiej sytuacji? Moja była narzeczona stwierdziła, że poprzez takie pisanie zdradziłem ją, że miała niejednokrotnie momenty że pękała z tęsknoty i chciała się odezwać, jednak w momencie gdy przypominała sobie moje wiadomości i ich treść do dziewczyny z aplikacji randkowej - tęsknota zamieniała się w nienawiść do mojej osoby. Poradźcie, czy odpuścić totalnie, czy walczyć do końca. I jak? 

     


  2. 3 godziny temu, pari napisał:

    Nie traktowałabym tego w opcji porażki. To nie tak. Widocznie nie pasowaliście do siebie. Uczucie z jej strony wypaliło się . Radzę zerwać kontakt w ogóle, przynajmniej na jakiś czas, np. rok. Musisz ochłonąć i krytycznie ocenić to co było między wami.

    Dziękuje. Cały czas obwiniam siebie za to wszystko co się stało.. Najgorsze ze ona nie widzi w sobie ani grama winy 


  3. 20 minut temu, pari napisał:

    Tinder- po co założyłeś tam konto?🙂

    Czułem się olewany. Niedoceniany. Chciałem porozmawiać z kimś, kto będzie doceniał mnie takim, jaki jestem. Kto będzie umiał się mną zainteresować a nie tylko szukać wymówki. 

    • Haha 1

  4. Dzień dobry, cześć. Drogie Panie/koleżanki. Jestem facetem, ale pisze na Waszym forum, ponieważ nie ma koleżanki/przyjaciółki, która mogłaby mi pomóc z moim problemem. Na wstępie chciałbym nadmienić, ze ten tekst będzie długi, ale żebyście mnie zrozumiały, chce opisać wszystko od A do Z, jak było. Otóż. Pisze do Was z problemem. Ponad miesiąc temu zostawiła mnie/odeszła ode mnie narzeczona po dwóch latach wspólnego bycia razem. Powodem było to, ze założyłem konto na Tinderze i pisałem z inną kobietą, jak się później niestety okazało - trafiłem na koleżankę jej rodzonej siostry, która pracuje z tą kobietą z którą pisałem. Chce tu zaznaczyć, ze tylko napisałem komplement, ze wyglada pięknie w ...ence. Żadnego spotkania nie było. Z nikim. A milem to konto założone dosłownie 2 dni. Ale teraz napisze, co mnie do tego skłoniło i proszę Was o ocenę i poradę, co robić dalej... 

     

    Nasz związek rozpoczął się w 2018 roku. Na początku jak to w związkach - wszystko było pięknie, cudownie. Ja mam 26 lat zaś partnerka 23. Po roku czasu, gdzie byłem już bardzo zakochany w niej postanowiłem się oświadczyć. Zaręczyny przyjęła, jednakże nie widziałem w czasie przyjmowania pierścionka, by tryskała euforią z tego powodu. Ja przez cały nasz związek do czasu założenia konta na Tinderze starałem się jak tylko mogłem. Jestem po kursach masażu. Regularnie masowałem ukochaną, przywoziłem jej jedzenie do pracy, jak leżeliśmy wieczorem to zawsze ją przytulałem i głaskałem ręka po plecach bo wiedziałem ze bardzo to lubi. Uogólniając - Starałem się jak tylko mogłem by widziała, ze bardzo ją kocham. Wiadomo, każdy człowiek inaczej reaguje na uczucia i inaczej je w stosunku do drugiej osoby okazuje. Ja często powtarzałem jej, ze ją kocham. Niestety co raz częściej słyszałem odpowiedz „wiem”. W naszym związku było tez dużo klotni. Pojechaliśmy po  roku na wspólne wakacje, świeżo po zaręczynach. Pierwsza poważniejsza kłótnia - bo jakieś klotnie o błachostki jak to w związkach były.. poszła o glupote. Poszło o  wspólne zdjęcie które zrobiliśmy sobie nad morzem i które chciałem wrzucić na portal społecznościowy. Niestety moja ukochana bardzo się oburzyła, ze po co, ze na co. I tak było dość długo. Ukrywała to ze jesteśmy razem przed naszymi wspólnymi znajomymi, którzy domyślali się, ze się spotykamy. Przez długo czyli przez praktycznie pierwsze pol roku. 
     

    Przejde teraz do sedna naszego rozstania. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy w trakcie związku przyjąłem się do służby mundurowej i na pare miesięcy pojechałem na Szkolenie Zawodowe, a co za tym idzie - nasz związek zaczął trwać na odległość. Na początku tej rozłąki było pięknie. Wracałem co 2-3 tygodnie do domu rodzinnego (jak dostawałem wolne weekendy) i wtedy się widywaliśmy. Było wszystko co powinno być - Tęsknota, Seks.. Ale ten seks w naszym związku nie zawsze był udany. Przed wyjazdem na szkole, przed zaręczynami i nawet czasami po nich bywało, ze seks był sporadycznie między nami. Partnerka cierpi na zespół policystycznych jajników (PCOS), który jej Pani doktor zaleciła leczenie Terapią hormonalną poprzez tabletki antykoncepcyjne przyjmowane codziennie o stałej porze. I często podczas naszego związku nie miała ochoty na seks, mówiła ze nie chce się kochać bo ją to boli, twierdziła ze przez PCOS spadło jej libido, przez co nie ma ochoty. Często tez bywało, ze w ciągu calego miesiąca seks uprawialiśmy max 3-4 razy. Miała częste infekcje dróg moczowych i to po czasie, kiedy np w ogóle nie uprawialiśmy seksu. W tym okresie kiedy to miała, zdarzyło mi się współpracować z jednym z lepszych ginekologów w naszym mieście. Tłumaczyłem ukochanej ze znam dobrego lekarza, który może jej pomóc, jednak ona nie chciała tej pomocy, wiec na sile nie naciskałem. I tak wracając co 2-3 tygodnie, wszystko zaczęło się od lutego bieżącego  roku. Wróciłem raz, drugi, trzeci i zauwzylem ze co powrót - partnerka co raz bardziej się ode mnie oddala, traktuje mnie jak kolegę. Zero czułości, zero seksu. Nic. Jak pytałem o co jej chodzi, co się dzieje - twierdziła, ze po prostu jej się nie chce. Ze rzekomo traktuje ja przedmiotowo. 
     

    W końcu wróciłem do miasta gdzie teraz pracuje i gdzie partnerka (narzeczona) miała się przeprowadzić do mnie (co ustalaliśmy oboje przed moim wyjazdem) i zaczęły się schody. Zaczął się koronawirus. I moja ukochana zaczęła to traktować jako kolejny powód - by widywać się rzadziej. Nie przeszkadzało jej, ze z kolegami i koleżankami z pracy jak się mija, podczas zmian - tez może się zarazić. Twierdziła, ze z nimi się nie przytula, nie całuje itd. I był taki moment w tym wszystkim, gdzie przez tydzień po jednej klotni się nir odzywała. I stwierdziła, ze jak zjadę do rodzinnego miasta to musimy porozmawiać, ze Ona mi nie gwarantuje ze będziemy dalej razem itd. I wtedy wpadłem na głupi pomysł założenia konta. Jak narzeczona dowiedziała się o tym od własnej siostry, postanowiłem się przyznać. Rozeszliśmy się. Od miesiąca próbuje to naprawić. Tłumacze jej, ze zrozumiałem błąd, ze wiem ze ja skrzywdziłem, ale przyznaje, ze zależy mi, żeby to naprawić. Ona jednakże przez cały ten czas mnie odrzuca. Zdarzyło się raz po tym rozstaniu, ze była chemia między nami, był seks. Myślałem, ze już się pogodziliśmy, ze da mi to naprawić - ale po 3 dniach znów zmieniła zdanie. 
     

    Szanowne Panie, powiedzcie mi, jak postapiłybyscie na miejscu mojej dziewczyny. I co ja mam zrobić ? Wiem, ze rozstanie to moja wina, skutkująca moim głupim zachowaniem. Jednak czuje, ze to ja i tylko ja po całym wspólnym czasie staram się naprawić ten związek. Jakiś tam „kontakt” z nią mam.. lecz często to jest bardziej jak monolog, niż dialog. Proszę Was o pomoc, bo przez to wszystko popadam powoli w depresje.. mam wachania nastrojów. Wieczorem łapie konkretnego doła. Myślałem, ze kobieta która mówiła mi ze kocha, ze nigdy nikt jej bardziej nie podniecał, ze z żadnym innym nigdy nie było jej lepiej po całym wspólnym czasie mimo ze ja zraniłem, będzie próbowała ratować ten związek. A nie widzę tego..  Ostatnio powiedziała mi, ze możemy spotykać się jak kolega z koleżanką, ale żebym nie robił sobie nadziei, bo ona już nigdy ze mną nie będzie. Proszę doradzicie, co robić .. 😕 

×