Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

NieprzejrzeniePrzejrzysty

Zarejestrowani
  • Zawartość

    528
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez NieprzejrzeniePrzejrzysty


  1. 14 minut temu, T8T napisał:

    Witam poznałem jakiś czas temu fajną dziewczynę, napoczątku nie myślałem o niej poważnie, ale z czasem coś mnie w niej urzekło, najczęściej widuje ją gdy spotykamy się w gronie wspolnych znajomych, jest rozmowna, jednak kiedy napisze cos do niej odpisuje mi jednym slowem albo krótko i ogolnikowo, dodatkowo ostatnio zauwazylem że jak juz rozmawiamy to nie patrzy na mnie. Pytanie do dziewczyn macie tak, że jak ktoś się wam podoba to stajecie się obojętne wobec tego chlopaka? Czy po prostu ta dziewczyna ma na mnie wyjeb@ne? 

    Obstawiam to drugie. Jeśli ktoś jest tobą zainteresowany to raczej stara się rozmawiać, rozwijać kontakt. Tutaj dziewczyna wygląda że ma cię...gdzieś.


  2. 3 minuty temu, niegrzeczny7733 napisał:

    U mnie najwięcej 22 lata różnicy. Ja miałem 20 ona 42.. Matka kolegi. I faktycznie zabawa dobra. Chętnie by się powtórzyło z odrobinę starszą 😉

    Podobno starsze kobiety bardziej wiedzą co lubią i czego chcą - prawda to?


  3. Przed chwilą, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

    Podejrzewam, że on się uczy wyłącznie na sucho. 

    Ale niech wreszcie napisze ile ma lat; będzie łatwiej coś doradzić.

    No tak - jak nie spróbuje to nie dowie się co i jak.


  4. Przed chwilą, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

    A czy nabierasz pewności w prowadzeniu samochodu przed pierwszą jazdą?

    W sumie racja.

    Ale może pracować nad podniesieniem pewności siebie w inny sposób. Tak jak przed pierwszą jazdą możesz się nauczyć na sucho jak się jeździ. 🙂


  5. 3 minuty temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

    Autorze, jak sam się odciąłeś od kobiet, to zrobiłeś sobie tylko pod górkę; zawsze łatwiej jednak gdy sporo samic jest wokół, wzrasta wtedy szansa że znajdzie się wśród nich jakaś skłonna okazać zainteresowanie.

    Kiedyś też miałem obawy (aczkolwiek nie w tak daleko posuniętej formie), byłem kompletnie zielony jeśli chodzi o kobiecą mowę ciała (jednym z bardziej kuriozalnych przykładów była międzymiastowa jazda pociągiem: jechałem z siostrą, kilkadziesiąt kilometrów, po drodze dosiadła się laska; przy wysiadaniu siostra prawie strzeliła facepalma i rzuciła coś w stylu: "Ty frajerze, ona przez całą drogę cię podrywała!"), nie umiałem odczytywać całkiem klarownych znaków od dziewczyn, nieraz nie wierzyłem że znaczą to co znaczyły. Do kina też się łatwo dawały zaprosić, tylko mnie brakowało odwagi by zaryzykować następny krok. Ale do czasu...

    Pierwsza kwestia: musisz się więc podszkolić z kobiecej mowy ciała. Druga sprawa: zdobyć informacje, czy upatrzona laska jest sama. Trzecia  sprawa: przed lockdownem było to całkiem proste: trzeba się odważyć i przetestować czy laska będzie chętna na wyjście do kina (w kinie idzie do przodu łatwiej niż w knajpce); jak ci zacznie od razu pieprzyć jaka to jest bardzo zajęta, to nie miej złudzeń: nie jest zainteresowana. Jeśli jednak da Ci choć skrawek terminu, to Twoja głowa w tym by stanąć na rzęsach i to wykorzystać. A w kinie przypadkowe muśnięcie palcami jej dłoni gdy obie leżą na oparciu; jeśli cofnie, to albo nic z tego albo musisz dłużej powalczyć; jeśli nie cofnie dłoni, to jesteś w domu. Ale pierwszy krok musisz zrobić Ty! Wiem, że trudno zrobić to w swoim środowisku, bo kłębią się w głowie myśli, że jak nie wyjdzie to ciężko będzie dalej razem tam wytrzymywać ze sobą. 

    Przede wszystkim należy popracować nad pewnością siebie - możliwe że z tym autor będzie miał największy problem.


  6. 3 godziny temu, 🄽🄸🄴🄲🅉🅈🅂🅃🄴🄼🄿🄽🅈 napisał:

    Witam wszystkich serdecznie

    Mam jakiś paraliż jeśli chodzi o kobiety. Nigdy nie rozmawiałem z żadną kobietą dłużej niż minutę albo dwie. Nie potrafię. Nie wiem o czym rozmawiać itd. Mam jakąś wewnętrzną blokadę, która mnie blokuje. Nigdy żadnej nie poderwałem, nigdy do żadnej nie zagadałem, zawsze rezygnowałem. Ja się kobiet najzwyczajniej w świecie boję, mam przed nimi jakąś fobię, jakiś wewnętrzny lęk. Poczucie tego, że nie mam nic co mógłbym zaoferować dziewczynie. Nie wyobrażam sobie bycia w związku z jakąś kobietą. To byłaby dla mnie męczarnia, a dla niej pewnie jeszcze większa.
    Paradoksalnie miałem normalny dom i normalne dzieciństwo. Jednak, gdy spojrzę teraz wstecz to już w podstawówce dało się zauważyć początki mojej stopniowej izolacji przed kobietami. Wybierałem takie szkoły, w których nie ma dziewczyn albo jest bardzo mało. Chciałem mieć jak najmniej kontaktu z kobietami. Nigdy nie lubiłem ich towarzystwa, przebywać razem i rozmawiać z nimi. Kobiet unikałem i unikam do tej pory jak tylko się da. Stają się dla mnie coraz bardziej obojętne. Zaczynam nie zwracać w ogóle na nie uwagi.
    Najgorsze jest to, że w głębi duszy tak bardzo chciałbym z jakąś być, a z drugiej strony tak bardzo boję się do jakiejś zbliżyć.

    Proszę was o jakieś porady co mam zrobić, aby to jakoś zmienić?

    Nie ma innej rady jak tylko spróbować zagadać.

    Nie bój się - nie gryzą. Przynajmniej część, a i to nie zawsze 😉

    Jeśli boisz się odrzucenia - no cóż tak w życiu bywa, czasem ktoś nas odtrąca. Trzeba umieć z tym żyć i iść na przód.

    Także jedyna rada dla ciebie - rozmawiaj z kobietami, najlepiej zacznij od swojego środowiska, pracy, szkoły. Po jakimś czasie zauważysz że łatwo ci przejść ze stopy koleżeńskiej na coś innego.

     


  7. Przed chwilą, Girl napisał:

    Czy wrócilibyście do osoby, z którą byliście przez rok w szczęśliwym związku, a z którą potem zaczęło się psuć i usłyszelibyście, że wasz tata ma zapchlonych znajomych, że nie pociąganie jej w spodniach i koszulce, że nie macie nic ciekawego do powiedzenia, że nie wie co czuje, nie wie czy chce z wami być, nie wie czy mu zależy, że chce przerwy, rozstania, a potem że jesteście cudowni, że was przeprasza, że nie chciał was obrazić, że was kocha?

    Brzmi jak encyklopedyczny przykład toksycznego człowieka.

    Teraz słodzi, a za miesiąc/tydzień znowu zacznie cię obrażać.

    • Like 1

  8. 5 godzin temu, Leahsend napisał:

    9 miesięcy temu poznałam faceta u mnie w pracy, ja mam 25 lat on 35. Gdy pierwszy raz spojrzeliśmy sobie w oczy, pierwszy raz coś takiego poczułam. Jakieś połączenie, coś nas do siebie przyciągnęło. I tak przez kilka tygodni bez rozmów, tylko przechodząc obok siebie albo między biurkami cały czas wbijaliśmy wzrok w siebie. Nadszedł czas, że zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Okazało się, że mamy podobne spojrzenie na świat, jego piękno, że mamy podobne pasje, podobne żarty, podobny humor, że się po prostu dogadujemy i nadajemy na tych samych falach. Zaczęliśmy pisać po nocach, spotkaliśmy się 3 razy na kawie i ja przepadłam. Zrozumiałam jak mi przy nim dobrze i jak bardzo mnie uszczęśliwia i jak napędza do różnych pozytywnych rzeczy. Rozbudza we mnie piękno do świata, do natury, do otoczenia, do artystycznych rzeczy. Potem zaczęliśmy schodzić na głębsze tematy i się go spytałam czy ma dziewczynę i powiedział, że ma. Coś we mnie pękło, nie mogłam w to uwierzyć. Ok, nigdy nie powiedział mi dosadnie, że mu się podobam czy coś takiego. Ale nasza relacja była coraz głębsza. Powiedział, że cieszy się, że mnie poznał, że go napędzam, że go inspiruje, że daje mu dużo ciepła i światła w tym życiu. Nie rozumiem tego, nie po tym wszystkim. Nie po tych wszystkich wiadomościach, rozmowach, spojrzeniach w oczy... Co mu siedzi w głowie? za kogo on mnie ma? Czy mógłby się wypowiedzieć jaki mężczyzna? 

    Za bardzo się nakręciłaś, a i też ten facet możliwe że postawił swoją granice znajomości ciut za daleko.

    Może chce się odciąć od swojej obecnej dziewczyny, tylko brak mu odwagi żeby to zrobić zanim pozna inną.

    Spytaj go, kim dla niego jesteś - to powinno rozwiać twoje wątpliwości.

    • Like 1

  9. Przed chwilą, Pocahontaz napisał:

    no dla mnie też, wiadomo, ale  kiedyś ćwiczyłam bardziej crossfitowo to i sylwetka była nieco inna, potem inaczej, teraz jeszcze inaczej 😉 i te efekty się ciągle zmieniaja. więc też motywacji szukała w czym innym niż tylko sylwetka, zwłaszcza że u kobiet te zmiany wolniej idą.

    No tak tak. Na tym etapie motywuje mnie po prostu chęć wysiłku fizycznego. Mięśnie lubią przerzucić trochę żelastwa, że tak kolokwialnie powiem, tym bardziej jeśli pół dnia siedzę w domu, pracując zdalnie.

    1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

    Te współczynniki pomiarowe są bzdurne. A BMI już zwłaszcza, wg BMi momentai byłam na dolnej granicy wagi prawidłowej, czyli niby niedowaga a czulam sie najlepiej w życiu i wyglądałam.

    to jest bardziej złożona kwestia: budowa kości, % masy mięsnia do tłuszczu, no sam chyba wiesz. 😉

    Ja mam bardzo drobne kości, filigranowa budowa własnie, jedyne co mi "dodaje" wagi to krągłości powiedzmy kobiece, a tak to mięsnia troche zbudowanego, więc to jest "upchane" w tych kg odpowiednio myśle 😉

    Więcej nie chcialabym ważyć, bo widze się w lustrze. 

    Oj tak, BMI to głupota, według niego mam nadwagę, a raczej bym tak swojej sylwetki nie określił.

    No tak tak, poza tym, mięśnie ważą więcej od tłuszczu, więc osoby o tej samej wadze mogę wyglądać zupełnie inaczej. Co oczywiście przekłada się na BF (bodyfat).

    A widzisz, skoro masz drobny kościec to i masę masz niską jakby naturalnie - i dobrze, kobietom to pasuje 😉

    Ja mam gruby kościec, więc ogólnie wyglądam na "dużego" 😄

    Mi też już nie zależy aż tak na większej masie, ale kto wie co się stanie jak siłownie otworzą 😛

    5 minut temu, Pocahontaz napisał:

    Uuu..czyli jednak 😄 

    No bywało tak 😄

    Wiesz, jest trochę wstyd na siłowni kiedy jakaś dziewczyna ci zwraca uwagę 😛


  10. Przed chwilą, Pocahontaz napisał:

    Tak. Dlatego lepszą motywacją jest po prostu trening dla samego treningu, poczucia, że coś się dobrego zrobiło. JA tak mam, a ciało przychodzi samoistnie z czasem - w sensie efekty.

    Hm, to prawda. Póki nie wejdzie się w "rytm treningu" potrzebna jest aka motywacja. Choć narcystycznie powiem że dla mnie początkowo dobrą motywacją był widok siebie w lustrze, tego jak zmienia się moja sylwetka.

    1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

    Nie, po prostu dużo wiecej ode mnie. Ale pewnie jestes wysoki.

    Ja mam tylko 162cm, więc moja waga nie jest za niska jak na ten wzrost.

    Około 190-192cm, więc w miarę wysoki.

    A no to okej, chociaż wciąż masz dość filigranową wagę, jak na swój wzrost. Kiedyś słyszałem że prawidłowa waga dla kobiety to właśnie wzrost-110, ale nie wiem ile w tym prawdy.

    3 minuty temu, Pocahontaz napisał:

    To wkładaj sobie ręcznik w usta może 😉 Albo olej reakcje innych, skoro nikt Ci uwagi jeszcze nie zwrócił.

    Haha, knebel 😄

    No właśnie zwracały mi uwagę czasem, to aż mi głupio było 😞


  11. 4 minuty temu, Pocahontaz napisał:

    No, to bardzo trudne. Zwłaszcza dla ektomorfików np. 

    Dla kobiety zbudowac mięsień to już w ogóle..ale potem jakos idzie. 

     

    LOL

    Ja 49-50kg i tez mam wahania, jak się objem 😄 

    no jakbys mi nad mieszkaniem tak krzyczał to bym się wkurzyła 👺, ale na siłowni ćwiczyło się w słuchawkach zawsze i totalna olewka na otoczenie więc luz. 🙂 

    O fakt, dużo kobiet traci motywację kiedy nie ma szybko efektów. A niestety biologia jest taka, że kobiety mają duże trudności w budowaniu mięśni.

    Nie wiem jakim typem budowy jestem, wydaje mi się że ten podział jest zbyt sztywny szczerze mówiąc.

    LOL? Cos nie tak? 😄

    Haha, no to mało ważysz, bardzo mało, nawet jak na dziewczynę.

    Ale fakt, wahania jak się objem, albo wypije wody więcej/mniej itd...

    Haha, spoko, staram się w mieszkaniu nie drzeć aż tak, choć czasem niestety się zdarzy.

    A widzisz, na tej "mojej" siłowni mało która ćwiczyła w słuchawkach, to pewnie dlatego moje ryki tak denerwowały 😄


  12. 5 minut temu, Pocahontaz napisał:

    Bo pokutuje stereotyp o sylwetce sztangistki rosyjskiej 😉 i że od tego sylwetka kobieca się rozrasta, a jest wprost przeciwnie. Oczywiście przy odpowiedniej kaloryce, bo mozna i się rozrosnąc 😛

    Poza tym, trudno zbudować duża grupe miesniowa, jaką jest tyłek np. , bez "skatowania go", a to dadza tylko ciężary. Babki tego często nie wiedza. Na szczęście i tak dużo sie zmieniło już.

     

    No tak, zakłądam że ważysz ze 2 x więcej ode mnie, więc cięzko o tyle sprzętu w domu 😉

    To krzycz! Jak Ci pomaga 🙂 

    Tak to prawda - dziewczyny myślą że zamienią się w rosyjskie sztangistki (bez urazy dla nich) po dwóch machnieciach ciężarem. Chyba nie wiedzą jak to trudne dla mężczyzn 😄

    Fakt, żeby teraz moje ramiona (czy to nic czy tric) poczuł cokolwiek, to muszę wręcz je zmasakrować.

    No tak, przy moich blisko 110-115kg (mam wahania wagi 😄 ) jednym z największych ciężarów w domu jest moje własne ciało 😛

    Hehe, no krzyczę krzyczę 😄 Ale wiem że to was (dziewczyny) wkurza 😛


  13. 3 minuty temu, Pocahontaz napisał:

    Dla laski, która w ogóle nie ćwiczy siłowo taki ciężar to kosmos, ale dla tych co się znają 😉 to wiadomo, że to nie jest jakoś mega dużo i kobiety potrafią spokojnie 100kg podnieśc w siadzie.

    Ja akurat siadów nie robię z pewnych względów juz, ale wypychanie biodrami już tak i na siłowni spokojnie bralam na biodra 80kg. Ale jak na domowe warunki to nie narzekam, zreszta teraz robię utrzymanie więc nie biorę duzo w kg.

    Ja też średnio 😉 Chyba że by jakieś rekordy szły, ale tak to nie. 

    I tak jestem pod wrażeniem, większość dziewczyn nie lubi treningu siłowego, a ty widzę że się na tym znasz - nieźle 😉

    No wiadomo, budowanie masy/siły w domu to coś niemożliwego, przy mojej aktualnej masie zwłaszcza. Dlatego też raczej w utrzymanie sylwetki idę.

    Wiesz, przy wyciskaniu ponad 100kg na klatkę ciężko jest mi czasem nie wrzasnąć. Wiem że dziewczyny to odrzuca (doświadczenie z siłowni) ale mi to pomaga 😄


  14. 5 minut temu, Pocahontaz napisał:

    A co Ty. Mam 2 sztangi na stanie, do tego z 60kg obciązenia i starcza 😛 

    Na moje skromne cele.

    Lata praktyki i błędów, wiem już co dziaął a co nie. No i znam swoje ciało na tyle by dobrac trening.

    Ja sie nie drę, tylko daje głosniej muzykę 😆

    Wow, no to całkiem pokaźny ciężar, jak na dziewczynę 😛

    No jasne, chociaż raz na jakiś czas trzeba zmieniać trening, żeby się ciało zbyt nie przyzwyczaiło.

    Ja w sluchawkach ćwiczę, więc nawet jak zglosnie to nic nie daje 😄

    zresztą, jakoś sobie nie wyobrażam filigranowej dziewczyny drącej się przy ćwiczeniach 😄


  15. 2 minuty temu, Pocahontaz napisał:

    No nie, bo ja akurat nie musze zmieniać często -mam swój taki powiedzmy "złoty zestaw" , swojego autorstwa nieskropmnie powiem :classic_sleep: w sensie wybór ćwiczeń i je robię, bo narazie mi działają.

    A te ćwiczenia, co ich nie cierpię albo mnie nudza to po prostu nie robię, bo nie.

    Ja mam sprzęt w domu, hue hue 😆

    A to okej, to jesteś jakimś fenomenem, bo większości dziewczyn które znam ćwiczenia nudzą się po tygodniu 😄

    No brawo brawo, sama sobie wymyślasz program. 😉

    Eh, ja też mam sprzęt w domu, ale to nie to samo jednak 😄

    No i jakoś dziwnie tak drzeć się przy wyciskaniu w domu 😛

     


  16. 1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

    Robie wiesz jakie? V-push ups. Słyszał o takich? 😄

    to na tricka głównie. A takich klasycznych to nie lubię, bo mnei nudzą 😴

    no potem to już nawyk trochę, jak nie poćwiczysz to humor odrazu do rzyci  😡 

    Słyszał słyszał, choć nie preferuję 😛

    To jest jakaś różnica między kobietami a mężczyznami. Ja to mogę przez rok robić te same ćwiczenia (wiadomo, zwiększając ciężar) i mi się nie znudzi. A kobiety muszą wydziwiać z ćwiczeniami, bo się nudzą 😄

    Tak, zwłaszcza teraz kiedy dostęp do siłowni jest utrudniony.


  17. 7 minut temu, PrawiczekPzn napisał:

    Czyli rozumiem tak najlepiej tylko pod spódniczkę lub ...enkę albo bluzkę?

     

    Bo przecież, niektóre kobiety mają makijaż całego ciała, i jedynie pod ubraniem są miejsca nie objęte pacykowniem... 

    Makijaż całego ciała? O czym ty piszesz? 😄


  18. 1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

    Mnie na górę wystarczają póki co pompki i wszystko sie trzyma jakoś 😉 

    Ofkors -trening ramion jak najbardziej, ale chodziło o pompowanie bica samego, więc tu nie widziała potrzeby.

    Z moimi gabarytami raczej siłowo Cię nie prześcignę  :classic_unsure:, ale ćwiczę od lat,  więc raczej nie ma odwrotu 😆

    A to jak robisz poprawne pompki, to graty. Chociaż nawet jak robisz damskie to graty i tak ;)

    No jasne, to był żart, napompowane ramiona u kobiet - wybacz, mało to seksowne :D

    Haha, to był żart, raczej marne masz szansE na to :D 

    Ja też od lat, jak się człowiek wkręci to się wykręcić nie może ;)

     


  19. Przed chwilą, Pocahontaz napisał:

    Nie no, można robić klate i bica jako kobieta, tylko po co 😛

    Zwłaszcza że i tak niewiele tej klaty pod gruczołem wtedy widać.

     

    chociaż z drugiej strony harmonijna sylwetkę powinno się budować w całości, a nie wybiórczo.Ale jak jest to wiemy 😉 

    Robienie klaty (swoją drogą głupie to określenie) u kobiet sprzyja dobremu wyglądowi tego co na tej "klacie" jest, mięśnie dobrze podtrzymują piersi.

    Co do bica - no to już kwestia jędrności ramion.

    Nie zmuszam do niczego tylko zachęcam co najwyżej.

    Ale fakt, może lepiej jako kobieta nie ćwicz za duzo, bo mnie w sile prześcigniesz 😛


  20. 5 minut temu, Pocahontaz napisał:

    😂 Tak tez mi się wydawało, ale wolałam jak to od Ciebie wyjdzie .

    hue hue

     

    No to z męskiej, ja bica i klaty nie potrzebuje robić. 😉

    i o to chodzi. Nie musicie o wszystkim wiedziec 😄 

    Haha, przyznaję się do niewiedzy w zakresie makijażu 😛

    No nie wiem nie wiem! Niektórym dziewczynom zrobienie bica i klaty by nie zaszkodziło 😄 Żartuje oczywiście.

     


  21. Przed chwilą, Pocahontaz napisał:

    Doskonale wiem o co chodzi, dlatego nie kupuje takich bajek 😉 

    Podobnie jest z siłownią - w zbyt dużych ilościach trening tez może być szkodliwy, ale jak wiemy - pupa sama się nie zbuduje i reszta.

    Także umiar we wszystkim i nie ma podstaw by nie korzystaćz różnych dobrodziejstw i uprzyjemniac sobie. 

    No dobra wiem, dla mnie "lekki makijaż" albo jego brak, to w rzeczywistości normalny makijaż, tylko jako facet nie umiem ocenić skali makijażu 😉

    Haha, fakt, z siłownią łatwo wpaść w jakaś chorobę ciągłego samodoskonalenia. Z mojej perspektywy - biceps i klatka sama się nie zrobią!

×