Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Eveeve

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Eveeve

  1. Pierwsza żona mojego męża odeszła do kochanka. Zaszła z nim w ciążę po 3 miesiącach ich romansu. Mąż i ona mają syna z tego małżeństwa. Dziecko miało 3,5roku jak odeszła. Rozwód odbył się po 4 miesiącach od jej wyprowadzki został orzeczony na pierwszej rozprawie która trwała 15 minut. Oznajmiła ze syn zostaje z mężem i nie ma co do tego przeciwskazań. Ograniczono jej władze rodzicielska do maximum czyli tylko do wglądu w kartę zdrowia i wyniki w nauce. Także nie miała przeciwskazań co do decyzji sądu o ograniczeni jej wladzy. Alimenty zostały orzeczone na kwotę 400zl miesięcznie. Płaciła sporadycznie i przez 5 lat kwota u komornika sięga 15tysiecy zł. Wizyty dziecka u niej mieli ustalać między sobą. Kontaktowała się bardzo rzadko, wręcz od święta. Moim zdaniem była tak pochłonięta nowa miłością i nadchodzącym macierzyństwem ze odstawiła pierworodnego syna na drugi plan. Dodam że sama w sądzie przyznała ze nie telefonowała potem zbyt często bo syn także się z nią nie kontaktował więc uznała ze to powinno działać w dwie strony a nie wynikać tylko i wyłącznie z jej inicjatywy więc skupiła się na wychowywaniu drugiego dziecka. Nie dzwoniła na dzień dziacka czy święta tylko na urodziny. Z jej inicjatywy doszło to 4wizyt u niej na weekend i 1 na niecały tydzień ferii w styczniu i to wszystko przez 2 lata po odejściu i zostawieniu rodziny. Gdzie na ostatniej wizycie u niej doszło do tego że syn dzwonił po 2 dniach by go zabrać i płakał ze nie chce tam być. Oczywiście ona powiedziała że na siłę go trzymać nie będzie bo się nudzi więc jeśli chcemy to możemy sami przyjechać i go zabrać bo jej się nie opłaca jechać drugiego dnia tyle kilometrów bo on ma takie widzimisię. Pojechaliśmy zabraliśmy go i od tamtego momentu się zaczęło. Zero kontaktu aż do czerwca (w czerwcu syn ma urodziny) zadzwoniła i oznajmiła ze jest okazja więc chce porozmawiać z synem. Mąż powiedział jej że jest okazja to dzwoni a wcześniej przez pol roku nie dawała znaku życia. Powodzial że jeśli ma tak robić to żeby nie dzwoniła wcale. Ona poczuła się urażona że były mąż ja skrytykował w taki sposób. Przestała się kontaktować z synem z nami. Mija już 3 lata jak nie daje znaku życia. Założyliśmy sprawę o pozbawienie jej całkowicie praw rodzicielskich bo chce syna przysposobić. Wychowuję go z mężem od 5 lat. Czuję wewnętrznie że go kocham nad życie jak własne dziecko. Jest mi go strasznie szkoda że jego matka go zostawiła i nie interesuje się jego losem dodam że wysyłałam jej zdjęcia syna w różnych etapach życia ale zawsze było bez odzewu. Mąż potem ja poinformowaliśmy ją o zabiegu syna jaki będzie miał w wieku wtedy 5lat. Ale też nic tylko sms w dzień zabiegu czy już po. Nawet nie przyjechała choć wiedziała gdzie kiedy i o której bo sami jej to napisaliśmy 5 miesięcy wcześniej. Pomyślałem że ona naprawdę nie chce mieć z nim nic wspólnego. Przyznam że syn nigdy odkąd go znam nie mówił o niej nie tęsknił nie płakał ze jest mu jej brak czy cokolwiek co by mnie przekonało że on ją kocha i potrzebuje. Nie wiem jaka była kiedyś ale sądzę że nie była dla niego dobra skoro tak drastycznie go zostawiła bez mrugnięcia okiem i zaniechała jakiegokolwiek kontaktu i tym samym on nie utożsamia jej w roli bliskiej dla niego osoby. A widzę że miłość jego do mnie jest odwzajemniona. Co też wyszło na badaniach w Opiniodawczym Zespole Sądowych Specjalistów. Brak więzi i chęci syna do prawdziwej matki. Brak relacji z jej strony by stosunki z synem poprawić. Bezinteresowne zachowanie jej w stosunku do syna w pomieszczeniu gdzie byliśmy badani przez OZSS. Przez 3 h nie odezwała się do niego ani słowa. Ona zaś w sądzie twierdzi że bardzo jej zależy na spotykaniach się z synem na wizytowanie jego w swoim domu co tydzień lub dwa. Codzienne rozmowy chce z nim przeprowadzać czy wideorozmowy czy telefoniczne. Tyle tego opisała że głową mała. Pierwsza i ostatnia rozprawa miała miejsce w listopadzie 2019 roku. Została odroczona bo ona złożyła pismo w odwecie gdzie kiedy i na jakich zasadach kontakty mają być uregulowane. Ale dostaliśmy to od jej pełnomocniczki w czasie rozprawy więc nie mieliśmy możliwości na niego odpowiedzieć od razu. Oczywiście nadszedł czas pandemii koronawirusa więc kolejna rozprawa odbyła się w lipcu tego roku. Sprawa została odroczona gdyż ona w maju miała wypadek samochodowy ze swoim partnerem i dzieckiem i stwierdziła że nie może chodzić więc nie przybędzie osobiście na rozprawę i prosi o przełożenie bo jej tak zależy na relacjach z synem i chciałaby być na rozprawie. Tłumaczyła się oczywiście przez radcę prawnego którego otrzymała z urzędu wypisem ze szpitala sprzed 2 miesięcy, stwierdziliśmy ze to nie jest dowód bo przez dwa miesiące można było zrobić aktualne wyniki skoro jest w tak poważnym stanie. Miała dostarczyć przez radcę aktualne wyniki ale nie dostarczyła do tej pory, na których widnialoby potwierdzenie ze nie może się pojawić w sądzie ze względow zdrowotnych. Napisałem do niej wiadomość że został miesiąc do rozprawy we wrześniu, a ona od listopada 2019 pomimo swoich deklaracji nie robi zupełnie nic jak i nie robiła przez ostanie 3lata.nic się nie zmieniło jakby sprawa w sądzie dla niej nie istniała. Zero telefonu sms. Wiadomość odczytana na fb ale brak odzewu. Nawet nie mamy jej aktualnego numeru telefonu. Bo tamten ostatni jest nieaktywny już rok może dwa bo kiedyś chciałam z nią porozmawiać dlaczego tak robi to odrazu załączała się wiadomość numer nieaktywny. My już teraz nie wiemy o co jej chodzi w tym wszystkim tak naprawę. Może to odwet na złożonym wniosku żeby ludzie nie gadali ze jest wyrodna i się nie stara.. Nie mam pojęcia mąż też dziecko ma ja gdzies po badaniach w OZSS stwierdziło że to obca kobietą która chce wymusić na nim spotkania. On ma teraz prawie 9 lat. Czuję się jak ...ka bo ja chce żeby on miał matkę i myślałem że jej też zaczęło zależeć żeby dać szansę sobie i jemu ale ona ponownie go skrzywdziła... A ja czuję się jeszcze gorzej bo wychodzi ze ja bardziej chce ich relacji niż ona sama.... Doradźcie co robić w takiej sytuacji i co dalej... Jeśli sąd uznałby jakiś cudem ze mogą się spotykać na takich czy innych zasadach a ona znów będzie go ignorować i oleje to wszystko jak mu to wytłumaczyć co robić jak żyć?
  2. Tak. Opinia wyszła dla nas pozytywnie. Ją zaś postawili w świetle bardzo złym. Ona się nie odwołała co do badań czyli nie ma do nich zastrzeżeń. Ich zdaniem jedyne spotkania jakie mogłyby zaistnieć to max 3h w miesiącu ze względu że dziecko powinno znać swoje korzenie.
  3. Ale co zrobić jak ona będzie miała już ustalony kontakt do wizyt z nim a ona nie będzie chciała ich kontynuować ani on z nią. Jak to wszystko ogarnąć? Co zrobić żeby syn nie dziedziczył po niej długów? Po co ma to na nim ciążyć w przyszłości gdy będzie miał swoją rodzinę dzieci wydatki? Z tego co wiemy ona i tak już nie jest z tamtym facetem. Po wypadku był koniec miłości na to wygląda.. Bo ona się nie wstydzi umieszczać takich informacji na portalach społecznościowych. A on był jej "sponsorem" na wszystko ona nie pracowała nigdy choć ma 31lat, nie ma domu auta ziemi na siebie nic z czego komornik mógłby ściągać alimenty czy długi za pożyczki. Wiem że wzięli duża pożyczkę na samochód, zapewne on no skoro nikt by jej nie dał pożyczki na taką kwotę mając na sobie komornika, kwota opiewa na 40tysiecy. Przypomnę że mieli wypadek właśnie tym samochodem, który mieli zaledwie 3 tygodnie.. Teraz ani auta ani pieniędzy a jeszcze trzeba przecież spłacać ten kredyt. pewnie każe jej spłacać albo coś że zakończyla ta miłość. Ona pewnie odejdzie zostawiając go z długiem, bo to samo zrobiła dla mojego męża, wzięli kredyt na 30tysiecy by kupić pralkę lodówkę tv urządzić mieszkanie jakoś a ona odeszła po 3 miesiącach do innego.. Wiemy dużo na jej temat bo jej siostra jest w związku małżeńskim z mojego szwagra bratem. Więc można powiedzieć co w rodzinie to nie zginie. Ale ona się z siostrą nie spotyka tylko czasami telefonują do siebie. Dodam że oni nie są małżeństwem. On ma przeszłość kryminalna i co roku kilka spraw za narkotyki itp. Taki typ człowieka... Ale to ich sprawa.
  4. Ja i mąż pracujemy oboje, mamy bardzo wysokie dochody i co miesiąc odkładamy wspólnie na jego konto po 300zl łącznie 600 zł miesięcznie na jego start w przyszłość. Nam naprawdę nie zależy na alimentach bo wiemy że ona ich nie spłaci. Dodatkowo ma pod sobą dużo długów w prowidencie, gdzie sama się przyznała ze nie pracowała więc się zapożyczała na coraz to większe kwoty i nie jest w stanie spłacać ich a co dopiero alimenty. Dodam że pozbawienie jej praw nie zwalnia jej z alimentacji ale nie zwalnia też w kwestii dziedziczenia, czyli syn po jej śmierci może zostać obciążony jej długami, co też za tym idzie może sama ubiegać się o jego spadek.
×