Witajcie.
Wiem, że dla niektórych treść mojego posta może wydać się śmieszna, ale być może znajdzie się tu jakaś dobra dusza która coś podpowie, uspokoi...
Wczoraj i przedwczoraj trochę pozwoliłam sobie z alkoholem. Czego efektem dzisiaj jest coś w rodzaju kaca, uczucie rozedrgania, niepokoju, lęku...
Trudno mi się nazwać alkoholiczką (wiem, że każdy alkoholik tak mówi) , ale lubię alkohol i piję go dosyć często, a zwłaszcza w weekendy kiedy w końcu mam trochę wolnego.
Dzisiaj zaczęłam przeglądać internet w tym temacie i natrafiłam na artykuły odnośnie padaczki alkoholowej. Śmiertelnie się wystraszyłam i właściwie odczuwam silny lęk, że coś takiego mogłoby się u mnie pojawić. Nie mogę zasnąć, czuję wielki stres i wyrzuty sumienia, że tak bezmyślnie się truję, nie myśląc o konsekwencjach. Powtarzam sobie teraz w głowie, że już nigdy nie tknę żadnego procentu.
Jestem sama w domu. Boję się, że gdyby coś takiego się u mnie pojawiło, to stanie mi się coś gorszego, bo nikt mi nie pomoże. Myślicie, że moje objawy są uzasadnione czy raczej panikuje i jestem hipochondryczką?
Czy mogę w jakikolwiek sposób jakoś sobie pomoc żeby zapobiec ewentualnemu atakowi?
Z góry dziękuję za każdą odpowiedź.