Moj byly maz byl bardzo zaborczy.Ja dlugi czas sie poddawalam ,kiedy stwierdzilam ze czas najwyzszy nie dac sie podporzadkowywac bardzo to przezyl .Wiedzialam ze jesli nie teraz to do konca bede tkwic w toksycznym zwiazku .
Z synem starszym mialam bardzo dobry kontakt . Duzo mi mowil i ja bylam ta lepsza .Bal sie ojca ,czesto mielismy swoje male tajemnice przed tata. Kiedy postanowilam odejsc ,ojciec sie zmienil w stosunku do syna . Przekupywal go . obiecywal .Moge domyslac sie ze mogl nie mowic do niego o mnie w dobry sposob .Mysle ,z perspektywy czasu,ze troche to wygoda i gdzie mu bedzie lepiej . Syn sie zamknal w sobie ,juz nie chial mi nic mowic . Zaczal zachowywac sie w sotosuku do mnie jak jego ojciec ,byl bezczelny ,pretensjonalny , cyniczny . Ja staralam sie jak moglam .Niestey ,bez zezultatow .
Teraz przyjaciolka polecila mi zebym dala sobie spokoj i czekala ,jednak to boli .Mialam stany i mam depresyjne z tego powodu .Nie zsluzylam sobie na takie trktowanie .Nie jestem z tych ,co za dobro oczekuja dobra ,ja nauczylam syna szcunku ale nie odwazemnia sie tym w stosuku do mnie .Bylam z nim w trudnych chwilach ,uczesticzylam w jego zyciu zkolnym i poza szkolnym . Tata ciagle zajety .Ja poprostu tego nie pojmuje nie umiem tego zrozumiec .Jest mi poprostu bardzo przykro .