Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

yarr

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

2 Neutral
  1. No, no, widzę, że Ci nerwy puszczają - nieźle się podnieciłeś. Do głupców z taką szmacianą gadką - mądralom trzeba umieć dotrzymać kroku i nie pluć przy nich pod wiatr. Zwalniam Cię z Twojego świętego obowiązku. Ja już zresztą skończyłem wystąpienie - możesz spać spokojnie. Nikt Ci tu w paradę nie będzie wchodził i nie będziesz musiał się pocić ani prychać. Wiem, że nie nadążasz, mały drapieżny tygrysku. Udawałem tylko, że śpieszę Ci z pomocą. Musisz mniej mówić, a więcej myśleć - wtedy nie będziesz się tak zapowietrzał. Arrivederci maestro.
  2. Bardzo celna uwaga. Nie wypada okłamywać respondentów co do stanu małżeńskich więzi, jeśli ich jakość pełni znaczącą rolę w kwestii przedłożonej ich uwadze. Nie można nazywać związku udanym, jeśli nie można zaspokoić w nim swojej podstawowej potrzeby.
  3. Chyba nie bardzo rozumiesz po polsku, więc Ci służę objaśnieniem: Nie napisałem, że jesteśmy przyjaciółmi, więc niepotrzebnie zaprzeczasz. Skomentowałem tylko lapidarną uwagę agenta, w której słusznie zauważył on, że strofowanie (czyli właśnie karesy) pełni ważną wychowawczą rolę w wielu życiowych sytuacjach i nie należy się zbytnio przed nimi chować. Akurat ja tego nie robię. Twój własny język jest bardzo wulgarny, zuchwały i nieprzyjemny, ale to dla mnie nie jest duży problem, bo nie włażę w takie miejsca po to, żeby wybrzydzać na złe towarzystwo. Problemem jest dla mnie dopiero to, kiedy ktoś publicznie usiłuje mi przylepić na wejściu jakąś swoją łatkę, nic o mnie nie wiedząc i nie czytając nawet tego, co piszę - czepiając się za to jakichś drobnych językowych niedociągnięć wynikających z przeoczenia. Nawet głupiec rozumie, że nie da się nadskakiwać karku, a kontekst wyraźnie wskazuje, że chodzi o jego nadstawianie. Twoja uwaga jest więc w sposób oczywisty złośliwa i gdybym ja potraktował Toje słowa tak, jak Ty moje, to byłbyś naprawdę biedny i zrobiło by Ci się bardzo głupio i Twoja męska próżność doznałaby trwałego uszczerbku w tym kafejkowym gronie. Nie zamierzam odbierać Ci tytułów, o jakie tu zabiegasz, bo mi na nich nie zależy, ale nie myśl, że tanio Ci przyjdzie ze mną się prawować, więc weź na wstrzymanie, nim uraczysz mnie swoją kolejną przekąską dla nieproszonych gości. Na pewno nie będę z Tobą biegał, więc proszę, daruj sobie wobec mnie te sztywne, cudzoziemskie grzeczności - nie kupuję byle czego.
  4. Oczywiście, to drobna pomyłka: miało być nadstawiać. Nie wynika jednak stąd, że mój tekst jest niechlujny. Raczej przeciwnie. Ty natomiast nie wyglądasz mi na językowego purystę, więc się nie wychylaj zanadto z karesami za złą interpunkcję czy stylistykę.
  5. Bynajmniej, dość twardo stąpam po ziemi. Widzę, że i Ty słabo rozpoznajesz konwencje i mylisz pojęcia, skoro parę prostych zdań nazywasz epistołą, a przestrogę moralizatorstwem czy zgoła filozofowaniem. Nieładnie na wstępie przyprawiać nieznajomemu gębę i instruować jak siusiumajtka. To Twoja złota kafejkowa reguła? Wbrew pozorom nie potrzebuję Twoich rad i nie zamierzam nadskakiwać tu karku dla jakichś młodzieńczych fanaberii. Po prostu wrzuciłem swoje trzy grosze i wychodzę. Nic tu po mnie - nie lubię się powtarzać, a widzę, że bez tego się tu nie obejdzie. Czasem twarde rzeczy trzeba być zdolnym rozgryźć.
  6. Temat trochę dziwnie sformułowany - wydaje mi się, że wymaga uproszczenia, doprecyzowania lub gruntownego przeredagowania. Prawo posiadania ma. Jednak samo prawo nic nie daje. Trzeba dokładnie wiedzieć, czego się chce. Jeśli się tego nie wie, to wykorzystanie nadarzającej się okazji może się nie opłacić - tzn. przynieść więcej strat osobistych niż zysków. Z grubsza rzecz biorąc, wydaje mi się, że po prostu nie każdego stać na to, by mieć internetową przyjaciółkę do pogadania. Kobietą zawsze trzeba się opiekować (jeśli jest się mężczyzną), a ponieważ mężczyzna w stałym związku zazwyczaj ma już obiekt swojej troski, to dobrze jeśli zadaje on sobie pytanie, czy udźwignie od dodatkowy ciężar odpowiedzialności za pożytek z nawiązanego kontaktu. Myślę też, że jeśli potrzeba nawiązania takiego kontaktu wynika z jakiegoś osobistego niedosytu, to nie należy z góry skreślać męskiej rękojmi przyjaźni (choćby nawet zdalnej), ponieważ jest ona silniejsza i stabilniejsza od kobiecej, a więc lepiej może posłużyć wsparciu. Do tego jest bardziej higieniczna (chyba że dryfuje w więź homoseksualną) i tańsza. Gdybym więc był na Twoim miejscu, Antku, to nie pytałbym nikogo, czy mam prawo być sobą, tylko po prostu przedstawił się ciekawej osobie lub rzeczowo odpowiedział na zaciekawienie sobą. Teoretyzowanie zazwyczaj niczego w życiu nie zmienia, więc nie ma sensu za dużo pakować sobie do głowy, zanim nie zrobi się kroku w jasno określonym kierunku. Czy Ty już ten krok zrobiłeś? Nie ma czegoś takiego jak zwykła przyjaźń - Sante słusznie poddał Ci, że możesz mylić pojęcia, a w związku z tym (to moje zdanie) także chybiać w osobistych deklaracjach w każdym związku nazywanym potocznie przyjacielskim. To duże ryzyko dla kogoś, kto chciałby widzieć w Tobie swojego przyjaciela - zwłaszcza zaś duże dla kobiety.
×