Cześć i czołem! Trapi mnie to, co się stało. Nie do końca wytlumaczalne, ale zrozumiałam, że jest on dla mnie ważny. Było to jak grom z jasnego nieba. Studiowałam dziennie, byłam w związku. Od kolejnego semestru przeniosłam się na zaoczne. Na ćwiczeniach Go poznałam. Od razu oboje zwróciliśmy na siebie uwagę- błysk w oku, wymiany spojrzeń ukradkowe, ogólne zawstydzenie. Serducho szybciej biło w Jego towarzystwie. Hamowałam w sobie wszelkie uczucia, no bo kochałam chłopaka, byłam całkowicie fair, bez głupich kroków. Ów Kolega- jakże miły, pożyczal notatki, odwoził mnie do domu po zajęciach, choć czasem wiązało się to z poświęceniem z Jego strony (musiał na mnie czekać pół godziny, jak moje zaliczenie się przedłużyło). Jakiś czas temu zerwałam z chłopakiem, bo nam się nie układało. Nastał moment przełomowy-zaczęłam bez przerwy myśleć o Koledze z uczelni. Koleżanka stwierdziła, że już dawno jej się wydawało, że on się zauroczyl we mnie. A ja nie wiem, co myśleć... Chciał, żebym odebrała Jego dzienniczek - taki pretekst do spotkania. No i czekam. Moja fascynacja Nim się nasila z każdym dniem. Pytanie, czy z Jego strony się nie skończyło to, jeżeli w ogóle było. Co robić Drodzy?