Może wy coś doradzicie. Jestem w ciąży, praktycznie ostatnie tygodnie zostały. Chwile przed ciążą rozstaliśmy się ale kontakty nadal były bardzo dobre. Po pewnym czasie zaczęliśmy ponownie się zbliżać i rozmawiać o powrocie ze do siebie. Zaczęło być po mału jak dawniej tylko do szczęścia brakowało nam znów wspólne zamieszkanie. W czwartek po południu rozmawialiśmy jak zawsze i nagle cisza. Zero telefonu, zero wiadomości od niego cały piątek, i w sobotę. Napisałam do niego czy wszystko ok i przy okazji że źle się czuje oraz martwię się że może mi grozić cesarka. On odpisał mi tylko że mam się wyluzować i odpocząć. Napisałam jeszcze jedna wiadomośc na którą on odpisał mi po 30 min ponownie, że mam odpocząć i jak coś będę chciała to mam mu dać znać. Byłam w szoku że tak zareagował. Zawsze był czuły i troskliwy. Przyszła niedziela i zero kontaktu, poniedziałek to samo. To nie było do niego podobne. Zawsze mi pisał na dzień dobry i dobranoc wiadomość, pytał jak się czuje a tu od czwartku nic. Dowiedziałam się że prawdopodobnie pojechał na Oktoberfest. Jestem zła, smutna i mam pełno żalu do niego. W środę mam wizytę u ginekologa i nie mam ochoty żeby ze mną poszedł. Czuje się źle. Potraktował mnie przedmiotowo. Zaczęliśmy coś budować znowu a on mnie "porzucił" na kilka dni, mimo że pisałam że źle się czuje i że bardzo martwię i denerwuje ciąża. Ukrył przede mną fakt że wyjeżdża, a ja nie jestem typem laski która wszystkiego zabrania. Umiem być wyrozumiała ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Czy słusznie zrobię zabraniając mu pójścia ze mną na wizytę ? Skoro on teraz tak odwala to co będzie potem.. przesadzam czy nie.