Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

fajny jest więc może gdyby nie miał żony to kto wie a tak udaję że nie widzę jak o mnie zabiega, a nawet udaję że nie jestem zainteresowana po co mi kłopoty? rozsądnie nie;)? obawiam się do czasu a może mi przejdzie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poszedłem spać i wracam. Jest ktoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boniemamiłości
hej ja jestem chcesz posłuchać mojej historii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wal, jak jeszcze jesteś, ale przeczytam jutro. Nie tylko ja jestem ciekaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta_pierwsza
mały pieprzyku, uciekaj! Masz rację: po co Ci to? Obawiam sie, ze on- pomimo, że "fajny jest"- nie jest tego wart...Ale pewnie żona go nie rozumie...:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motylku Hmm.. Wczoraj zadałs mi klika pytań odnośnie męża. Wiesz, to co czuję do meza w tej chwili, nie stało sie odrazu. To są sytacje przyczynowo-skutkowe. 2 pojawiał się w moim zyciu w najwiekszym kryzysie małzenswa, w najwiekszym kryzysie mojewj osobowisci i sytacji rodzinnej.. Był przysłowiowym \'\'ksieciem na białym koniu\"\". A ja poszłam w \'\'to \'\'jak w dym. Romans kwitnął, ja unosiłam sie nad ziemią, choć były hustawki nastrojów, ale jakos szybciej przechodziły. Do meza nic wtedy mi sie wydawało juz nie czułam. U mnie numer 1 był tylko On. Mąż oczywiscie zauwazył zmine, napewno cos podejrzewał.. nigdy nie zapytał wprost, raz tylko pamietam jego wzrok, jak przyłapł mnie na puszczaniu sms z ubikacji(porazka)..tego nie zapomne... Ale to jeszcze do mnie nie dotarło... Mąz zaczła robic sie nerwowy, gresywny..wiec moje wczsniejsze wyrzuty sumienia, rozpłyneły się..bo ma to na co zasłuzył... wydarzyło sie cos u 2 , gdzie diamentralnie sytacjia sie zmieniło. ja odeszłm na coraz dalszy plan.. Walczyłm jeszcze ..ale tyllko sie pograzłam/ nie potrafił powiedziec w prost o co chodzi.Nie potrafił spojrzec mi w oczy i powiedziec....to co przeczuwałm. Wiec ja zaczełm sie zmienić,w domu mozna powiedziec porazka,z 2 coraz gorzej..choc nikt nie potrafił powiedziec koniec.. I wiesz..zaczeałm obserwowac siebie i ich obu.. zajeło mi to rok.. Zaczeałm dostrzegac gdzie jest parwdziwe uczucie, nie w motylkach i euforii..tylko w prozie prawdziwego dnia.. Juz widziałm , kto am dla mnie zawsze czas jak potrzebuje, kto mimo zmeczenia, wysłucha..czsami nawet.. pokrzyczy..jak przesadzam..:)itd... drugi rok zajeło mi odciecie sie od 2 całkowiecie..czyli dopiero teraz to osiagnełam.Próbowałm zamienic te ralcje na inne, poniewaz kochanka juz dawno nie byłam.Oczywiscie utrzymywalismy kontakt, bardziej wirtualno-telefoniczny, ale na jego warunakch..Co wywoływało u mnie bunt:)wiec były przerwy w kontaktach 2 do 3 miesiecy.. I najczesciej ja poległam.... zaczeałm zastanawic się ,co jest ze mna nie tak.. w koncu doszałm:)uzalezniałm się od Niego i emocji z nim zwizanych.. wiec rok zajeło mi oduzaleznianie sie..:) na dzien dzisijeszy jest ok...wiem,ze nie moge się z nim kontaktowc... bo inaczej po po zazyciu uzywki , wpadne w chory schemat... wiec sie tego trzyam. Na dzien dzisjeszy...romans z 2 uwazam za porazke zyciowa, aczkolwiek, wycągłam wnioski z tej lekcji:) i mozna powiedziec wygrałam ...SIEBIE:D W moim małzenstwie jest coraz lepiej, przeszlismy niezła szkołe zycia, nadal przechodziny..ale to nas tylko zespala i z tego sie ciesze:) Mr.. Wczoarajsza rozmoawa duzo mi dała. Odcieła ostanie nici iluzji... I pkazała w jakim bagnie byałam. Dzieki za to :) ta_pierwsza:) Choćbys odstawiała nie wiem jakie tańce solo, zeby przekonac kogos, ze zle robi..nie uda Ci sie. Pierwsza dawka narkotuku juz zazyta.. Która obiecuje zycie miodem i mlekiem płynaca. My widzimy kłoanstwo i fałasz.. Oni jeszcze nie.. ja tez kiedys nie widziałm... Wiec chyba czas pozwolić,kazdemu isc własna ściezką:) jak ktos bedzie chciał zroumie, jezeli ktos bedzie chciał pomocy, to poprosi i skorzysta.. Ale trzeba wiedzieć czego sie chce i dazyc do tego:) Tu wstawię nasze hasło;KONSEKWENCJA... zauroczona...:) wiem ,ze sie zirytujesz...:) Miarą siły nie jest trwanie w takim zwiazku, ale zakonczenia go i wyjscie.. Poztrafisz to? masz na to siłe? Ps..nie odpowiedziałs mi na zadane pytanie:D Pozdrawom ciepło wszytkich❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuleczka, cieszę sie, że mogłem podkurować lekarza, choć moja w tym rola jest dla mnie niejasna. Nie wierzysz ani we mnie, ani jak widzę w innych z lekka pogrążonych. Ale Ty dobrze wiesz, jakie szanse na pójście po rozum do głowy ma zakochana kobieta. Gdzieś blisko zera? Mylę się? No cóż, uroczyste słowo honoru, że na mój sposób myślenia wpłynęłaś. Tak nie za dużo, ale przypomniałaś choremu o zdrowiu. Zasadziłaś ziarenko i choć sama uważasz, że grunt skalisty, to ja głaz nie jestem, tu i ówdzie jakieś szczeliny mam. Lektura tego tematu pozwala mi spojrzeć na pewne sprawy od środka. Mam komuś zgotować takie coś, co ciągnie się za Tobą tyle czasu? Taka świadomość dużo daje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karo-lina
Witam czytam was regularnie, ten topik dodaje mi sił i otuchy, że można wyjść z toksycznego układu, szczególnie pokrzepiające są dla mnie wypowiedzi kuleczki szczęścia. Moja historia zaczęła się banalnie,nigdy bym siebie o to nie podejrzewała że wpakuję się w romans, a jednak tak się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuleczko... dziekuję za wyczerpującą odpowiedź...musze teraz troche sie zastatnowić nad sobą...coś mi ostatnio znowu ciężko...nie wiem czemu, ale jakiś nawrót zlych emocji... :( pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-Wołodyjowski!!!! Weź Motylka w podjazd, niech Jej wiatr w stepie troski rozwieje!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amellliaaa
POZNAJ http://www.kobiecesztuczki.pl http://forum.kobiecesztuczki.pl Kobiece Sztuczki - Poznaj sposoby na facetów. Są sposoby na facetów. Zmień marzenia w rzeczywistość • twórz dobre relacje w Twoim związku • unikaj potknięć i błędów • uwolnij swoją siłę w pełni Tego możesz się nauczyć ! Więcej na http://www.kobiecesztuczki.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mr:) Luzik:classic_cool: Ale dziekuję za słowa otuchy:) My tu wszyscy się kurjemy, kazdy jest na innej scieżce, ale to samo nas łaczy. Ja nadal wyciagam wnioski, zawsze cos mnie zastanowi i mam nad czym podumać..co bardzo lubę:), juz taki mysliciel ze mnie:D Ale masz rację, zwątpiłam..w Ciebie i innych.. Twój wczorajszy post postawił mnie do pionu:) Więc nadal staje do \'\'walki\'\':classic_cool:i na swoim stanowisku:) Co do mnie i mojej sytacji, jak pisałam ostani rok wykorzystałm do maximum. Nie czuję,ze coś straciałm..nie czuję ze to była jakas bitwa czy przegrana, ponieważ odwaliłam kawał roboty... Mozesz wierzyć lub nie..ja jestem szczesliwa, spokojna, zadowolona,,nie byałm taka juz dawno. Tyle rzeczy sie nuczyłm przez ten czas, tyle rzeczy dostrzegałm, tyle zroumiałam..ze jak pisałm kiedys..powinnam mojej 2 wysłac bukiet kwiatów dziękczynnych albo mam lepszy pomysł:classic_cool: wyśle torta z wyskakujacą niespodzianką..hahhhaah, niewybredny zarcik:) A jezeli chodzi o moje słowa,ze romans był porazka... To chodziło mi o to, ze tak pozwoliłam sie zniewolic, ze moje włsne szczescie i potrzeby były na samym koncu..ze tak mało kochałm siebie i szanowałm.. Jeszcze sprostowanie:) Moja 2 nie byał potworem, był podobny do Ciebie,myślał podobnie, dopiero teraz to zroumiałam... Tylko nie miał odwagi, zeby ze mna szczerze o tym poroazmawiac ..wolał ucieczke.. Nie umiał sprostac zadaniu i nie umiał tego definitywnie zakonczyc.. I wszytko robił dla mojego dobra i zawsze chciał dla mnie jak najlepiej..ot..i chyba mu sie udało hehheh(to mała ironia) I znowu sie rozpisałam:) Karo-lina🌼 Dziękuje za miłe słowa. nap[isz coś wiecej o swojej sytacji, my potrzebujemy na tym topiku odważnych ludzi, takich jak Ty:) Zrobiałś pierwszy krok, napisałąs...czekamy na dalszy ciąg.. Moze pomozemy...(heheh pisze Mr jak Ty,w 3 osobie) Motylku❤️ Chya ciebie nie muszę zachecać do pisania.. napisz co sie dzieje... nie zamykaj sie .. Pozdrawim cieplutko wszystkich..❤️ Ps..Mr polecam film \"zaklinacz koni\".wczoraj wróciałm do niego..piękny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Kuleczka, stałem w korku i tak sobie myślałem, że przy okazji zapytam Cię(m.in) o to co lubisz oglądać, patrzę, a już mam to z głowy. Zgadzam się w pełni, strzeliłaś z grubej rury, film jest super. Nie mam go, ale ostatnio widziałem z rok temu na czymś. Jeśli jestem podobny do Twojej 2-1, to przepraszam Cię za niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
KUleczko...moja historia jest trochę podobna do Twojej...nieudane malżenstwo, kryzys emocjonalny i uczuciowy..i On...bez wiekszego zastanowienia rzuciłam sie w ten romans..chociaz wiedzaiłam z,e to sie musi kiedys skończyć...nic mi nie obiecywał, aj nie oczekiwałam żadnych obietnic, nie naciskałam na nic...Poczatkowo bylo cudownie ...potem zaczał miec coraz mniej czasu , schodziłam na bardzo daleki plan, zniakał na kilka dni, potem sie p[ojawiał itp..i tak rzez cały rok, potem zaczał jakby przygotowywa c sie do odejścia...powoli odzwyczajal mnie od siebie..pewnie dla mojego dobra, wiedzail , co do niego czuje i byc może to wlaśnie go przerażało..mieliśmy coraz rzadszy konakt, ..zostałl tylko telefon i to głownie kontakt smsowy, Nie byłam juz kochanką, wiec zmienił się charakter naszej zanjomości , oczywiście na jego warunkach, prxzeszkadzalo mi to , bylo duzo pretensji ,zalu..co ignorował , ale pisał dalej i tak przez rok..odchodziłam , wracałam ...prawdziwa hustawka emocjonalna...teraz juz jestem na etapie ,ze bardziej trzeźwo patrze na to ,ale kilka miesięcy temu....byłam wtakim stanie... Zabraklo zwyczajnego ..odcchodzę..Dwal mi tylmo dfo zroumienia, awiadomo zakochana kobieta nie mysli racjonalnie ( JUz wiem dlazcego społeczeństwo latweij wybacza zdrady facetom, a jest mniej tolerancji jeśli chodzi o kobiety)Jakiś czas temu powiedzaila dosc..pisałam o tym juz wcześniej..Ładnie to ujęłąs Kuleczko, że zrobiłam wszystko , a nawet wiecej..masz rację ..wiecej juz nie można bylo..po prostu robiłam z siebie idiotkę... Teraz tez zrobiłam...wiedzaiłam ,ze w marcu ma byc w szpitalu, wiec wyslałma smsa ..z zapytaniem o samopoczucie..odpisał mi jednym slowem...ze dobrze..Zabraklo konsekwencji...Czuje sie fatalnie...Komórkę ma dalej aktywną..a to jest tak jakby " lewa" , zona o niej nic nie wie...czyli...skoro mnie nie ma...jest może juz inna.. Pporażka, najbardziej boli mnie to ,ze zabrakło tego zegnaj...wtedy łatweij byloby ..po prostu nie ma...a taka mialam taki turdodołek. zreszta na własne zyczenie... I choc już mija rok jak przestałam byc kochanka i największy dół mam już za sobą..jest mi dalej cięzko, po prostu zaczynam trzeźwo patrzeć na siebie i te ostanie 2 lata, ...TRZEŹWIEJE...i chciałabym znowu nabrac szcunku dal samej siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
Przepraszam za literówki i trochę nieuporządkowaną wypowiedź, widać jeszcze targają mną emocje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy to by Wam pomogło, takie cięcie, usłyszenie słów o definitywnym końcu? \"Kochanie, to koniec, już nigdy..? Nie pytaj, nie dzwoń, nie myśl..? Czy to byłoby lżej, takie odebranie wszystkiego w jednym momencie? Może źle myślę, może chodzi o brak szczerośći??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
Wlaśnie..a bylam zapewniana ,że był. jest i będzie szczery..mylił szczxerośc z dawaniem do zrozumienia..A to 2 różne sprawy Tak , wolałabym usłyszeć ...koniec, nie pisz , nie pytaj.. Byloby mi łatwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak Mr..to brak szczerosci boli i wiesz co mnie przeraza, te same schemty, te same zachowania.. jeszcze ja❤️ Nic sobie nie zarzucaj juz.Zrobiłas co musiałas i czułas w danej chwili.i tyle.. Jestes wspaniałą i wartosciowa kobietą..nucz sie tak myslec o sobie..juz od teraz. Reszte napisze pózniej..teraz chwilowo nie mam czasu...Przytulam❤️ i rozumiem jak sie czujesz i ciesze sie ,ze to wyrzuciałs z siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, u faceta, to chyba poczucie winy. Wiedza, że coś się kończy i strach przed reakcją drugiej strony. Myślenie, że jak się o czymś nie mówi, to tego nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam... ...jaki piękny dziś był poranek w moim mieście...słonko zaglądnęło mi do sypialni, aż się chciało wstawać,ubierać, jeść...żyć...ale taki stan błogi tylko chwilę trwał...jak już dotarłam do pracy śpiew ptaków będący jedynie w mojej głowie został szybciutko zagłuszony nawałem roboty... :( Kuleczko...opisałaś swoje doświadczenia z 2 w bardzo, ale to bardzo podobny sposób jak u mnie się działo, tylko u mnie wszystko było skrócone w czasie i chyba z mniejszą intensywnością, ale w każdym bądź razie, pan nr 2 też uciekł, też nie potrafił powiedzieć mi prosto o co chodzi i nadal tego nie wiem....chyba przez to, że znaliśmy się krócej to mam o wiele więcej niewyjaśnionych rzeczy, o wiele więcej pytań do niego....no ale cóż...tak już zostanie, nawet już nie chcę tego wiedzieć, dlaczego, dla kogo, co zrobiłam źle, co dobrze... ...chyba ten scenariusz z 2 ma często baaaardzo podobny koniec...ja, Ty Kuleczko, jeszcze ja...i wiele, wiele innych...czy Mr. też to czeka?!.... ...ale dalej, wracając do mnie...nawet ostatnio zastanawiałam się co słychać u 2, bo auta nie widać, jego tym bardziej...może i dobrze, bo wolałbym go nie spotkać, ale wiecie...jakoś tak myślałam, czy wszystko jest u niego ok...już kilka tyg. bez żadnego kontaktu...nawet chciałam zadzwonić i zapytać się co słychać, ale stwierdzałam, ze skoro on nie dzwoni, to nie potrzebuje ze mną kontaktu, nie chce tej znajomości...więc nie zadzwoniłam... konsekwencja wzięła górę... ...teraz z innej beczki...z przyczyny, że ten mój wzrok :P przyciąga nieodpowiednich ludzi, tak właśnie się ostatnio zdarzyło...tylko, że tym razem ciągle powtarzane słowo: KONSEKWENCJA (w stosunku do założonych ostatnio przeze mnie celów) pomogło mi nie wdawać się w znajomość, a wręcz przeciwnie, chciałam ją urwać jak najszybciej....a więc poinformowałam zainteresowanego o moim mężu, powiedziałam, że nie mam czasu na takie znajomości (choć w gruncie rzeczy fajny koleś, ale po co sobie znowu mieszać....) no, ale trafiło na wytrwałego gracza i nie odpuszczał dzwoniąc kilka razy dziennie i pisząc co godzinę wiadomości...i nieświadomie zaczęłam robić tak jak to zrobił nr 2 w stosunku do mnie chcąc skończyć naszą znajomość: rzadko odbierane telefony, nie odpisywanie na wiadomości...ale nie uwierzycie – nie pomogło, więc po raz kolejny szczera rozmowa z \"zauroczonym\", że nic z tego nie będzie...a on prosi o choćby godzinkę rozmowy, spotkania, wyjście na kawę, możliwość wyjaśnienia...i wtedy usłyszałam od niego własne słowa, kiedy to ja prosiłam 2 o rozmowę i wyjaśnienie, kiedy mówiłam, że od naszej znajomości przecież mogę wymagać choćby godziny spotkania... no i tak właśnie dowiedziałam się co czuł 2 kiedy wszystko zaczynało się sypać...zobaczyłam jak to jest być po drugiej stronie.. ...i tak przypominając sobie ostatni widok 2 z „lachonem”, jego nie fair zachowanie w stosunku do mnie, olanie sprawy i ucieczkę od odpowiedzialności, uświadamiając sobie, że nie był wart choćby mojej przyjaźni, a akurat mnie boli bardzo i długo jak ktoś nadużyje mojego zaufania, no i zdając sobie sprawę, jak koniec naszej znajomości wyglądał z jego punktu widzenie...poznając prawdziwą interpretację jego zachowań ( nie tą iluzję, którą sobie sama ułożyłam, bo tak chciałam)....poczułam się wczoraj WYŚMIENICIE... poczułam, że już zapomniałam, że już nie boli...że wracam do swojego małżeństwa z bardzo stęsknionym uśmiechem, a dzisiejszy poranek był tego potwierdzeniem.... ...no i moją sielankę uczuciową, która trwała krótka, ale zawsze to było coś....przerwały jego odwiedziny....akurat dzisiaj musiał przyjść, kiedy już poczułam, ze już zapominam, że już nie boli...i z powrotem te „motyle”... jest nadal niekwestionowanym „ciachem”... ale po co przyłaził do mnie???? przecież juz ma swojego \"lachona\"...??? ...chcieliście, żeby Motylek nie zamykał się, żeby napisał co się u niego dzieje...no to macie... :) troszkę tego wyszło....przepraszam za tak długie opowiadanie, ale chwila wolna w pracy, a kilka minut temu wyszedł ode mnie i jakoś tak pod wpływem pozostałości „motyli”.... ale jakoś tym razem te \"motyle\" były spokojniejsze, nie stałam już jak słup soli i jedynie odpowidałam na zadawane pytania...byłam wreszcie sobą, chyba nawet był zdziwniony, że sie tak usmiecham (podkreślam: uśmiecham a nie cieszę sie, że przyszedł), a nie dołek, w którym ostatnio mnie widywał... jakiś pozytyw tego spotknaia chyba jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mr. ale dlaczego facet ma poczucie winy? Z góry założyłeś, że to facet źle robi i ma poczucie winy, dlatego nie umie zakończyć w szczery sposób znajomości...choć mi się wydaje, że każdemu jest ciężko powiedzieć komuś, kto kocha: „przykro mi, to koniec”...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczucie winy z tego, że jego uczucie wygasło. Czekaj, dwójka Cię odwiedził w pracy??!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję, że okazałaś mu obojętność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no odwiedził w pracy... nie zapowiedzianie... po kilku tygodniach całkowitego milczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...jestem zbyt dobrą duszyczką i nie umiałm być do niego obojętna, ale jakoś dziwnie on był mi obojętny... juz nie spinała się jak z nim rozmawiałam, po prostu pełen luz, jak bysmy byli dobrymi kumplami... choć bywam troszke wredna, więc i tym razem nie omieszkałam mu troche podogryzać... ale "motyle" nadal zatrzepotały skrzydełkami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakby go coś..... Z lachonem się pokłócił? Nic nie kapuję. Jakby coś chciał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie już miałby pewny numer ze szmatą w rurze wydechowej, za takie coś. Teren sonduje, Romeo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...uwierz mi, ja też nic nie rozumiem... po co przyszedł? pogadać? pożartować? zapytał sie co u mnie słychac i tyle... później juz o samych bezedurach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×