Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ivvka

zbieram siły żeby odejść...

Polecane posty

Gość Jo*go*bel*la******
Wiem ze to nienormalnie zabrzmi ale czuje ze nie uciekne..Mysle co innego a robie co innego-pogrązam sie w tym bagnie.. Wczoraj był bardzo nieprzyjemny dzien - mopwił do mnie tak ze słow mi zabrakło i łzy stały w gardle-jest ślepy i taki niesprawiedliwy... Czekam jak na zbawienie na to żebym w koncu odbiła sie od dna i skonczyła to-zeby juz dojrzec i to zrobic,nie myslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pysiaczekk
A co Wy na to? Jestem z nim od roku. Pare razy gdybalismy sobie o wspolnej przyszlosci (pol zartem pol serio) - i z jego strony zero konkretow poza stwierdzeniami ze "wszystko jest do ustalenia i jakos to bedzie". A to dosc trudna sprawa bo jestesmy roznych wyznan (ja katoliczka on prawoslawny). W zasadzie to nie moge powiedziec ze jestem katoliczka bo moj mozg nie jest w stanie zaakceptowac czesci nauki Kosciola, jednak wierze w Boga i ewentualny slub chcialabym wziac w kosciele (jezeli w ogole zdecydowalabym sie na malzenstwo przed oltarzem, a nie tylko na cywilny). On oczywiscie w cerkwi. Nie chce nigdy miec wlasnych dzieci (ewentualnie jedno adoptowane), on chce co najmniej dwojke (nie dopuszcza innej mozliwosci, twierdzi ze mi sie odmieni, tymczasem ja wiem ze nie). Za najlepsza metode wychowania ewentualnego dziecka uwaza o zgrozo bicie (twierdzi ze sam dostawal jak cos zmajstrowal kiedy byl maly i wyrosl na porzadnego czlowieka), ja uwazam ze to ponizajace dla dziecka i pojscie na latwizne dla doroslego i ze zawsze nalezy z dzieckiem rozmawiac (dopuszczam mozliwosc klapsa, ale nie lania).Bardzo wazna jest dla mnie praca zawodowa (nie tylko poczucie samorealizacji i tego ze lata nauki nie poszly na marne i ze wysilek wtedy w nia wlozony w koncu procentuje, ale tez poczucie pewnej niezaleznosci), natomiast on widzi mnie w domu sprzatajaca, gotujaca mu obiad i zmieniajaca pieluchy a kiedy mu mowie "nie ma mowy ide do pracy nie po to tyle sie uczylam zeby siedziec w domu" to on...ze jestem materialistka i zalezy mi tylko na kasie :( Czasami potrafi do mnie zadzwonic i wyskoczyc z tematem "to co powiesz?" Wyc mi sie czasami chce... A do tego jeszcze jego mama i siostra, ktore sa nieomylne, maja monopol na prawde objawiona. Potrafi odwolac planowany wieczor ze mna bo jego mama chce zeby zawiozl ja na zakupy...Albo dlatego ze siostra chciala zeby odebral ja z imprezy (jakby nie mogla wrocic taxa)... Nie ma czesto wlasnego zdania, powtarza to co mowi jego mama (no tak prawda objawiona). A teraz sluchajcie najlepszego... jestesmy razem od roku i nie spalismy jeszcze ze soba :/ Nawet nie probowal dazyc do takiej sytuacji... Swoja droga to przypuszczam ze jeszcze nigdy nie spal z dziewczyna... A mi zwyczajnie brakuje sexu, tym bardziej ze mimo wszystko go...kocham. Dodam jeszcze ze nigdy nie narzekalam na powodzenie u facetow, wiec nie wiem o co moze chodzic... Nie pociagam go? Nie wiem jak to jeszcze tlumaczyc:/ Moze jest tu jakis facet ktory pomoze mi to zrozumiec? Ale jakos nie moge odejsc, bo czasami mam wrazenie, ze gdyby mogl zdjalby mi gwiazdke z nieba, opiekuje sie mna, jest dla mnie wtej chwili najwazniejsza osoba... Kocham go ale cholera nie oge z nim wytrzymac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jo*go*bel*la******
Ta mamusia oraz jej prawda objawiona-to zupełnie jakbym słyszała siebie. Kazdy ma swoja granice i niestety u jednego jest dłuzsza u drugiego krotsza...Mam nadzieje tylko ze za rok bede sie z tego smiac.. Ja nie wiem skad w człwoeiku ta wiara ze sie ułozy ze dam rade - moze to syndrom niemozliwosci?To co ponad siły-biore jako pierwsze. Zawsze krecili sie wokoł mnie popaprancy ale TEN to juz szczegolny.. Mysle ze byłam jednak głupia bo go kochałam i teraz moze na dnie gdzies tez go kocham ale chce o tym zapomniec. Boli mnie tylko to ze jest wobec mnie taki chamski taki beznadziejny ze szkoa słów :-( to mnie rani i odbiera siłe. Ale bedzie dobrze. Mam nadzieje ze do niego wroci to co mi zadał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny!!!! 3 tygodnie temu zakonczylam zwiazek ktory trwal 3 lata bylo ciezko nie powiem a przezywalam to samo co i Wy....On nie byl zlym czlowiekiem tylko u mnie najgorsze bylo to ze mnie nie docenial, czulam sie niedowartosciowana, czasmi gorsza, nigdy mnie fizycznie nie zdradzil i wiem ze nigdy by tego nie zrobil ale meczyl mnie psychicznie.Nie mialam w nim zadnego wsparcia, moje problemy byly dla niego gowniane, nie potrafil mnie wysluchac, kiedy trzeba pocieszyc lub opiepszyc.....nauczylam go tego ze to zawsze ja wyciagam reke, ja chcem sie godzic......to ja latalam za nim bo balam sie ze Go strace.....wydawalo mi sie na poczatku ze ,,zlapalam Pana Boga za nogi\" pozniej okazal sie bez jakichkolwiek ambicji......odpiepszal rozne fazy...umawial sie i nie przychodzil...spotykal sie z jakimis kolezankami....i wogole wiele innych rzeczy ale to zawsze ja pierwsza wyciagalam reke...ja zawsze plakalam i przepraszalam ...wkoncu powiedzialam dosc....znajomi i przyjaciele otworzyli mi oczy ,,jak On cie traktuje\" ,,robisz z siebie smiecia\" ,,on cie wogole nie docenia\" ,,czy nie widzisz jak on cie niszczy?\" bylo mi trudno ale powiedzialam dosc..... teraz czuje ze zyje:)kazdy to widzi, promieniuje szczesciem, jestem spokojniejsza, nie chodze caly czas spieta, non stop sie usmiecham...jest mi tak dobrze......mam wspanialych przyjacil ktorzy nie pozwolili mi zostac samej, wyciagali do baru, na imprezy zreszta sama tego potrzebowalam..... wierze ze dacie rade...pomyslcie o tym jak bedzie dobrze samej.... bedziecie paniami swojego losu.....zero stresow zwiazanych z facetem...zero smutkow, dolow..... ja tez balam sie samotnosci i wiem ze niedlugo zacznie mi brakowac takiej czulosci, namietnosci i tego wszystkiego ale wierze w to ze kiedys spotkam kogos odpowiedniego dla mnie, wierze ze gdzies na mnie czeka ta wielka milosc i ktos, kto doceni moja wrazliwosc, moja milosc i moje przywiazanie wierze ze kiedys bede naprawde szczesliwa.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jo*go*bel*la******
Tez mam taka nadzieje i jakos pokretnie w to wierze choc trudno mi myslec o innym mezczyznie teraz... bo moge trafic na jeszcze gorszego..Ze kiedys bede zona szczesliwa ze bede kochac i bede kochana!! Weszłam na topik o samotnosci w małzenstwie-gwozdz do mojej trumny..Teraz jest szansa..ale kiedys moge sie bardziej uwikłac.. Czuje sie zaniedbana nierozumiana i brzydka. Ale zaraz sie odbije musi tak byc-nie ma innej opcji! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×