Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość likebutterfly

Problem w związku... A może to związek jest problemem ?

Polecane posty

Gość likebutterfly

Witam was gorąco! Jestem tutaj nowa i do końca nie wiem czy to co robie będzie mi pomocne, czy nie, ale spróbuję. W sumie nie wiem czy ten post powinien być w sekcji "rodzina" ale tak wyszło. Problem dotyczy mojego związku... Nie tworzymy rodziny, ale jesteśmy ze sobą ponad 4 lata. Właśnie niedawno była nasza 4 rocznica i to tym bardziej skłoniło mnie do przemyśleń. Zacznę od początku..... Poznaliśmy się kilka lat temy... Stworzyliśmy związek ,jednak potrwało to tylko 3 miesiące... W sumie byłam dość młoda i sama nie wiedziałam czego chce. Muszę chyba wspomniećm że mam obecnie 19 lat, więc po prostu byłam kompletym dzieciakiem i w sumie nadal jestem.... Jednak do rzeczy.... Rozstałam się z nim... minąl rok... i wróciliśmy do siebie... Na początku było wspaniale... pierwsz raz i inne nowe doświadczenia i uniesienia.... Do roku wszystko się układało... Jednak w moim sercu wciaż był ktoś inny... hmm.. moja młodzieńcza miłośc... starałam się zapomnieć o tym "drugim" który ku mojemu zadowoleniu wyprowadził się dość daleko ode mnie i przestałam myśleć. Obecny facet był teoretycznie idealną partia... zaradny. uczący się ... mający perspektywy... Jeździłam na wakacje... były wpsaniałe rocznice... każda okazja była należycie uczczona... Czasami zaczynałam sobie myśleć ,ze zalzy mi tylko na sprawach materialnych... Jednak pewnego dnia zostałam pierwszy raz uderzona w twarz... to był szok... ale minął, były przeprosiny i obietnice.... Czsami przeszkadzało mi , że słyszałam teksty typu: jesteś za gruba, zostawie cię jak nie weźmiesz się za sibie... troszkę masz za dużo tłuszczyku na ciele , nie ta fryzura, nie ten ubiór , takst : "dlaczego ubierasz się na czarno", masz brzydkie paznokci bo są sztuczne itd itp.... Ale w sumie starałam sie mu dopasowac... Podobnie było w sexie... Prawdę mówiąc pomimo 4 lat regularnego współżyvia nie odczuwałam z tego powodu żadnej satysfakcji... Może kilka raz osiągnęłam coś co sprawiło mi przyjemność, ale to było ok w 2 roku związku I tak minęły 3 lata... Pomimo komentarzy na temat ciało itd byliśmy razem.... Nadeszła moja 18-stka.... Bardzo chciałam mieć psa miniaturkę... pomijając to że sama znalazłam ogłoszenia i sama po niego pojechałam w ramach prezentu dostałam 350 zł do ręki na psa. Kupiłam go... jest kochany... od tego momentu było coraz gorzej... To jest 4 rok ziązku a jestem ustawiana jak nikt. On nie lubi zwierząt.. nie spotyka się ze mną u mnie w domu. We wrzesniu zeszłego roku spotkałam się z moją młodzieńczą miłościa... powróciły wspomnienia i coś w nas zaiskrzyło... Pomimo stałego związku spotykałam się z tym "drugim"... To były 2 wspaniałe miesiące... Już chciałam odejść od obecnego faceta i porwać sięw wir uczuć jednak zabiła nas odległość... I brak akceptacji moejj rodziny, której nie wiem dlczego ale strasznie się podporządkowuję... Chyba nadal o nim myślę... Ale wracając do tematu... Najbardziej zabolało mnie gdy miałam pogrzeb bkliskiej osoby a w ramach współczucia mój facet wyzwał mnie przed bramą kaplicy ,że nie poczekałam na niego i musiałam sam siedzieć.... Przeżyłam to... Kilka miesięcy temu dostałam w twarz ponownie... podobno to przeze mnie.... Zapomniałam o bólu i cierpieniu... Podczas tych 4 lat były oczywiście też chwile szcześcia, czułość... może nawet ludzie z zewnątrz mogliby nazwać to miłością.... Ja sama nawet pomyslałam że to chyba z nim mogę spędzić całe życie... kilka dni temu była nasz 4 rocznica i to dało mi do myślenia.... Gdyż... zapomniał o tym... w sumie nie było to dla nas żadnym przeżycie... chciałam jakiejś inaguracji.. choćby symbolicznego spaceru.. a tu nic... kiedy zapytałam czy jakoś to uczcimy to zostałam wyzwana, że na takie rzeczy to on nie ma pieniedzy... a tak w ogole to przeciez ja też mogłabym go gdzieś zaprosić...Zabolało mnie to... W sumie dziś do mnie przyjechał... był ok godziny łącznie z awanturą oraz tekstem że to mu chyba nie zależy i że jestem kopią swoich koleżanek.... (?!) Znowu były słowa o brzydkiej fryzurze itd. Nie wiem co robić dalej... Ja po prostu chyba nie potrfie odejść... Kilka razy próbowałam i w końcu nie potrafiłam być tak silna... Wczoraj rozmawiałam z starą miłością na temat tych dwóch miesięcy które tak wspaniale przeżylismy... jednak w Jego słowach nie odczułam żadnego uczucia... Chyba nie potrafie być szczęśliwa... I nie potrafie odejść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co piszesz bardzo męczysz się w tym związku i jesteś od niego uzależniona.. Hmm.. Radziłabym Ci jednak od niego odejść. Wasz związek to tylko przyzwyczajenie a z jego strony już chyba nie ma uczuć :( Może kiedy mu się przeciwstawisz przejrzy na oczy albo pozwoli Ci odejść.. Ale wydaje mi się, że powinnaś, bo nie traktuje Cię w porządku a Ty tylko się męczysz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość likebutterfly
Pewnie masz rację ,ze ja nie wiem dlaczego nie potrafię odejść... Po woli zdaję sobie sprawę, że go nie kocham... Ale po prostu nie umiem odejść... Już tysiące osób powtarzało mi że powinnam go zostawić ,ale jakoś nie potrafię... zawsze męczą mnie wyrzuty sumienia, albo po prostu On wraca i nie umiem mu odmówić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość furosept
niestety, wiem,że nie to chcialabys pzreczytac, alemusisz od tego gościa jak najszybciej uciec,skoro on cie trzaska po twarzy już teraz, to co bedzie po slubie ??? o seksie to juz zapomnij, tyle czasu i żadnej pzryjemnosci?? to już zapawa na cierpienie, dziewczyno ty jestes nęczennica, wybierz sie do psychologa, bo tylko on może ci w obecnej sytuacji pomoc i rzuc swojego kulturalnego typka latwe co nie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, chocby nie wiem jak Cie zapewnial o uczuciu,odejdz od niego BO CIE UDERZYL i to nie raz. To byl namacalny dowod tego ze on sie nad Toba zneca, bo fizyczny, Molestuje Cie rowniez psychicznie ale to \"trudniej\" przed soba udowodnic. Bo boisz sie ze wina jest tez Twoja, ze Tobie sie wydaje.... ale to nieprawda. Uciekaj od niego i sie nie zastanawiaj!Jestes mloda i masz zycie przed soba!Przeciez Ty go nawet nie kochasz! Nie niszcz sobie zycia. Daj sobie szanse pokochac kogos i byc przez kogos naprawde kochana! Badz silna, nie poddawaj sie i wytrwaj przy swoim postanowieniu,kiedy juz podejmiesz ta decyzje:) nikt o Ciebie nie zadba tak dobrze jak Ty sama, bo Ty jestes dla siebie najawzniejsza!!! Pamietaj o tym w kazdej chwili. Glowa do gory:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam wasze ppsrty i tak bardzo chciałabym zrobić to co powinnam... W sumie to chciałabym już go nie zobaczyć a,le boję się ,że nie wytrzymam za długo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×