Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Justyna M.

jest tu jakas staraczka o tej porze?

Polecane posty

Surfitko-moje gratulacje niech Elenka zdrowo rośnie:)❤️❤️ dla Niny spóżnione życzenia wszystkiego najlepszego od e-babci🌼 [👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Bardzo dziekuje za gratulcje. I zyczenia dla Ninki. Moja mala ma juz skonczone 2 tygodnie i rosnie w oczach :) Ninka jest super starsza siostrzyczka, bardzo mi pomaga, stara sie nie halasowac jak mala spi, czy pomaga przy kapieli :) Jest nia bardzo milo zaskoczona. Voltare, wiesz..jakbym miala patrzec na swoj pierwszy porod to pewnie tez nie zdecydowalabym sie na dziecko. A drugi z pierwszym mial tyle wspolnego ze sie dziecko na koncu urodzilo ;) Ja tez mialam bardzo trudny pierwszy porod, z zagrozeniem zycia Ninki, z przygotowaniem w kazdej chwili do cc, zakonczony vaccuum. Nie wiem dlaczego tak bylo wtedy i teraz, zwlaszcza ze ten sam lekarz, ten sam szpital. Moze moj gin wiedzial teraz co robic, nie dal mi oksytocyny od razu i samo przebicie pecherza zaczelo ostra akcje. Poprzednio oksy zle na mnie dzialalo. A tak wogole to ogromna szkoda ze juz prawie nic nie piszecie. I malo kto tu zaglada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:) Surfitka - to super, że Ninka sprawdza się jako starsza siostra. Może dziewczynkom uda się od małego uzyskać prawdziwy siostrzany kontakt:) Wiesz - a propos porodów - ja trzymam wózek, ciuszki itp, ale to raczej na wypadek jakiegoś figla spłatanego przez los:P Praktycznie podjęliśmy decyzję, że zatrzymujemy się na jednym dziecku. Nie wiem, może po części również z wygody... Powoli przymierzamy się do większego remontu, zbieramy kasę, bo nie chcę się pakować w jakiś kredyt, za chwilę nasze dziecko idzie do przedszkola, w pracy coraz fajniej się układa - doszłam do wniosku, że chyba się starzeję:P ale podoba mi się taka stabilizacja. Warunki w naszym kraju są jakie są - wolę Ani zapewnić więcej i móc jej więcej pokazać, a nie rozdrabniać się dzielić i ciągle przeliczać. Poza tym najzwyczajniej w świecie, po ludzku, boję się kolejnego porodu - boję się bólu i bezsilności i tego, że ktoś będzie za mnie w tym momencie decydował co jest dla mnie najlepsze - najlepsze, bo najtańsze z punktu widzenia szpitala. Nie mam sił aby się poniżać, chodzić i się prosić. Fakt - za kasę mogę załatwić wszystko, ale ja już zostawiłam u lekarzy w sumie średniej klasy samochód, teraz już mam na kogo wydawać te pieniążki, mam komu sprawiać przyjemności i robić prezenty. Boję się utraty życia - poprzednio odleciałam nie wiem kiedy - bez bólu. Potem jak się obudziłam było już po wszystkim, ale dowiedziałam się, że bliżej byłam tamtego świata niż tego i że może się to powtórzyć. W momencie jak pomyślę o kolejnym dziecku - pojawia mi się przed oczami przerażona i zapłakana twarz naszej córci. Nie chcę aby została sama. Jest jeszcze taka mała. Wiem, że nie powinnam tak myśleć, że powinnam wierzyć, że będzie dobrze, ale nie potrafię - jakaś trauma, czy co? Już tutaj chyba nie pasuję do tego topiku. Wprawdzie tak jak kiedyś pragnęłam dziecka, tak pragnę go i teraz, ale zwyczajny ludzki strach (albo może egoizm) bierze w tym momencie górę nad tymi pragnieniami. Żałuję, że za pierwszym razem nie zagnieździły się oba zarodki i nie urodziły się nam bliźniaki - miałabym tę swoją dwójeczkę. Cieszę się teraz, że nie mamy mrozaczków, bo miałabym nielada dylemat! Ech smęcę tylko ciągle. Wolałabym poczytać o Waszych kolejnych starankach i o kolejnych bobasach!;) Ciekawe do kogo Twoja Elenka jest bardziej podobna. Patrzę na jej zdjęcie na NK i na zdjęcia Ninki, które kiedyś nam wysłałaś - dziewczynki chyba nie są podobne, ale może to moje subiektywne odczucie. Piszcie coś weselszego ode mnie, może jakieś zguby raczyłyby się odnaleźć?!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Voltare, ja cie rozumiem :) Przeciez nie ma zadnego nakazu ze trzeba miec 2, 3 lub 5 dzieci. Kazdy z nas ma mozliwosc samemu decydowac o tym ile ma dzieci i na ile go stac czy na co pozwalaja warunki zdrowotne. I nie pisz ze nie pasujesz, bo ja chyba juz tez nie, bo zdecydowanie staraczka juz nie jestem. Z reszta mysle, ze wiekszosc dzewczyn juz doszla do tego co ty..ze nie pasuje i dlatego nie pisze. A szkoda. Jestem ciekawa co u naszych stalych bywalczyn - Rybki, Justyny, malolepszej, aiszy? Dziewczynki faktycznie sa inne. Maja tylko takie same noski, czola i uszy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
surfitka - no nakazu co do liczby dzieci niby nie ma, ale ja od zawsze planowałam dwójeczkę, a tutaj teraz tak zwyczajnie zaczęłam się bać. Im więcej czasu mija od porodu, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie chcę przez to wszystko raz jeszcze przechodzić. Anię kocham nad życie, zresztą mój M. także, wreszcie zaczęło być tak jak w takiej normalnej rodzinie - spokój, stabilizacja i komfortowe samopoczucie i może dlatego obawiamy się oboje, żeby coś nam tego wszystkiego nie zburzyło. Widzisz kuzynce męża zamarzyło się 3 dziecko, a teraz od 3 miesięcy walczy o jego życie w szpitalu, a do porodu jeszcze kolejne 3 miesiące - rokowania nie są dobre - dziecko o ile się urodzi żywe może być niepełnosprawne. Zresztą nasze państwo nie jest wcale prorodzinne, z każdej strony kłody pod nogi rzuca rodzicom. Koleżanka ma dziecko, które często choruje - co pójdzie do lekarza - recepta 100% odpłatności - protesty lekarzy odbijają się nawet na najmłodszych! A że dadzą zwrot podatku za dziecko? Ci co mają kasę i mają z czego ten podatek odliczyć - tak naprawdę poradziliby sobie bez niego. A ci co tej kasy potrzebują zarabiają tak mało, że odliczyć nie mają z czego. Co roku rozliczam sąsiadów z Urzędem Skarbowym, to widzę co im wychodzi w ostatecznym rozrachunku. Ech takie tam dylematy. Dziewczyny, jeżeli podczytujecie - napiszcie ze dwa zdania chociaż. A może któraś jeszcze zostałam po raz drugi mamusią, a się nie chwali? A może w życiu Waszych dzieciaków coś fajnego się dzieje? Odezwijcie się chociaż raz albo dwa;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Kochane! Ja juz wczoraj zabieralam sie do czytania ale poszlam uspic Mala i obudzilam sie o 3.30 kiedy moje dziecko chcialo pic:):):) Voltare-doskonale rozumiem Twoje watpliwosci-ja sama bardzo chcialabym miec drugie dziecko ale...zdaje sobie sprawe z naszych finansowych trudnosci,na dodatek ciaza z Amelka -zwlaszcza pod koniec dala mi sie mocno we znaki i porod byl trudny-tez sie boje mojego cisnienia i jestem 2 lata starsza co zwieksza jeszcze ryzyko.Chyba poprzestaniemy na jednym dziecku,choc troszke mi jej szkoda ze bedzie jedynaczka.No i te trudnosci z zajsciem w ciaze,drugi raz juz bym nie chciala przez to wszystko przechodzic-chyba problem rozwiazalaby wpadka-nie musielibysmy podejmowac decyzji bo zycie by ja za nas podjelo.Dlatego nie pisz ze nie pasujesz do topiku bo juz dawno przestalysmy sie skupiac na starankach. Surfitka-super ze Ninka tak dobrze przyjela role starszej siostry-wiem od znajomych ze niejednokrotnie to zmora powtornych mam.No i obie Twoje krolewny sa sliczne,ale rozne-wydaje mi sie ze malo podobne do siebie. Jagody-Ty juz wrocilas z sanatorium czy nadal sie wczasujesz? U nas jakos sie toczy.Amelka juz za moment bedzie miec dwa latka.Wciaz choruje co 2-3 tyg ale na szczescie obchodzi sie bez antybiotykow.Jest bardzo latwym w obsludze dzieckiem-maloproblemowa,na razie bez atakow histerii(odpukac),coraz wiecej mowi.Ostatnio poprawiala ciocie ktora pokazala na zdjeciu krokodyla i mowi ze to aligator a Amelka Nie!Kokodyllllll!!!!I tylko slysze Mama pusc jejulki!-w tlumaczeniu wiewiorki:)co oznacza ze mam jej wlaczyc alvin i chipmunki na dvd:):):)Niestety zadna spinka nie utrzyma sie na wloskach-chyba ze zaloze tak ze sie nie kapnie i zapomni ze cos majstrowalam:):):):) Upal sie zrobil straszny-dzis wcale nie wychodzimy tylko siedzimy w domku a jutro na grilla do brata.Generalnie sobota mija spokojnie. Odzywajciesie dziewczyny bo wydaje mi sie ze to dziala jak u mnie-jak widze brak wpisow to sie nie odzywam a jak ktos cos napisze to zaraz razniej:) Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Surfitka - bardzo serdecznie gratuluję :D Elenka cudo, niech Wam rośnie zdrowo. Rety nie mogę się połapać ze wszystkim po powrocie. Narobiło się w pracy zaległości, w domu też trochę chociaż M dbał jak potrafił to i tak po cichaczu po nim poprawiam teraz bo to nie "po mojemu" ;) Wróciłam z końcem ubiegłego tygodnia i od razu mały zgorączkował. Nic więcej mu nie było więc pediatra orzekła, że to reakcja na zmianę klimatu. Przez cały pobyt nie chorował w przeciwieństwie do innych dzieci a tu zrobił nam takiego psikusa. Już jest dobrze i chodzi do przedszkola. Dzięki temu, że było ponad 2 tygodnie ponad +30C było fajnie i dzieciaki miały co robić. Godzinami siedzieliśmy nad rzeczką tzn. mama, bo synek taplał się wodzie. Nigdy taka opalona nie byłam jak teraz. Cały czas smarowałam się filtrem 50 i siedziałam w cieniu a i tak słońce zrobiło swoje. Warunki mieszkaniowe średnie, wyżywienie kiepskie i do tego w ogóle nie przestrzegano diety. W końcu zapytałam dietetyczkę czy jest złośliwa czy głupia. Bo jak dziecko na diecie bezmlecznej może dostawać batonik w mlecznej czekoladzie albo kiwi jak jest na nie uczulone??? Takich kwiatków była masa. Zabiegi Michaś znosił dzielni, lubił inhalacje, natomiast okłady borowinowe były koszmarem. Jeszcze zanim wszedł już marudził, że nie idzie na błoto. Generalnie "odkryłam", że jest bardzo wrażliwy na zapachy. Wszystkie dzieci zachwycały się konikami a młody zatykał nos i krzyczał, że fu i że mam iść. Jak panie sprzątaczki umyły podłogę jakimś środkiem dezynfekującym to o mały włos by nie zwymiotował po wejściu do pokoju. Ta nieszczęsna borowina też wydziela specyficzny zapach i za skarby świata nie dał sobie zrobić okładu na nos. Okładaliśmy sobie więc tylko gardło i to z wielkim bólem. Generalnie nie było źle. Zobaczymy jaka będzie różnica w zachorowalności Michała w sezonie jesienno/zimowo/wiosennym. Na pewno w przyszłym roku jedziemy jeszcze raz. Tylko wolałabym w inne miejsce. Bo są zupełnie nieprzygotowani pod małe dzieci. Na nasz wniosek przywieźli piach do piaskownicy???? Gdzie piaskownica przy maluchach to wg mnie podstawa zabawy. O wykoszenie trawy trzeba było prosić itd., itd. Wszędzie dobrze ale w domu i tak najlepiej więc jeszcze do końca lipca popracuję a potem zmykam na urlop. Aczkolwiek w przy takiej pogodzie jak była to miałam niezły urlop w sanatorium ;) Pozdrawiam Wszystkie serdecznie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejki! Jaogdy-serdeczne zyczenia urodzinowe-duzo radosci i oby kolejne dziecko przyszlo szybciej niz myslisz:) My juz po urodzinach Amelki-byly udane,Mala byla w 7 mym niebie a teraz powrot do rzeczywistosci. Co u wszystkich.Gdzie sie baby podziewacie? Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) U mnie dzień leci za dniem, czas dostał jakiegoś nienormalnego przyspieszenia, nie wiadomo kiedy upływa. Jednak jak byłam młodsza, dni mijały zdecydowanie wolnej. Jak zwykle u mnie - praca, praca, praca. Ale szykuję się na urlop i wyjeżdżam prawie na miesiąc, oczywiście do ukochanego Kołobrzegu. Wyjeżdżam w połowie sierpnia. Ciesze się bardzo, że dzieciaczki rosną Wam zdrowo i jak na drożdżach. Czytam i zaglądam codziennie (to już nałóg jaki czy co?), tak więc piszcie dziewczyny:) pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Telesfotka - bardzo dziękuję za życzenia :) Amelka to już na prawdę duża dziewczynka. Omega - nie pozostaje nic innego jak życzyć Ci słonecznej pogody i udanego odpoczynku. Surfitka - jak sobie dajesz radę z ogarnięciem dziewczynek??? Czas bardzo szybko płynie i nie pamiętam ale jakoś krótko trwa macierzyński u Ciebie, myślisz w ogóle o powrocie do pracy? Kto wtedy zostanie z Elenką? Voltare - jak Ania, jesteś już psychicznie przygotowana na to, że za chwile Twój największy skarb idzie do przedszkola? Mi jest smutno i źle bo Michaś choruje :( Zaczęło się w moje urodziny, wieczorem gorączka, i do dzisiaj jeszcze się nie możemy pozbierać. Na 3 dobę wyszła angina ropna i gorączka 40C, mały dostał antybiotyk, po 3 dobach gorączka ani drgnie, syropki nie były w stanie zbić jej poniżej 38, a nawet jak spadała do tych 38 to na krótko i po 1-2 godzinach znowu było powyżej 39C, okłady niewiele pomagały. Zaczęliśmy walczyć z czopkami ale po 3 dobach antybiotyku gorączka nadal 40C, chciałam zmiany antybiotyku ale pediatra stwierdziła, że to za krótko minimum 4-5 dni (akurat weekend) więc wytrzymaliśmy z gorączką 40 C 6 dni :( Zmieniliśmy antybiotyk, gorączka spadła ale pojawiły się bóle brzucha, biegunka, Michaś nic nie chciał nam jeść a jak już odmówił mleka to ręce mi opadły. Schudł, cała opalenizna z sanatorium gdzieś zginęła, jest blady i ledwie żywy. Na kolejnej wizycie zmiana leków tym razem zastrzyki. Normalnie płakać mi się chciało. Mam nadzieję, że tym razem będzie dobrze bo mamy w perspektywie szpital, na co się teraz nie zgodziłam. Mając w pamięci nasz pobyt 2 lata temu wiem że trzeba zrobić wszystko, żeby tego uniknąć. A to wszystko przez głupią anginę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Jagody, duzo zdrowia dla Michasia :( Szkoda ze sie tak wymeczy, dopiero co byl w sanatorium i juz chory :( Ech... A co z twoimi planami w sprawie rodzenstwa? Telesforka, ale Amelka se zmienila. Tak wyrosla :) Ale slodziutka nadal jest. A co u nas? Elenka ma juz prawie 2 miesiace, pierwszy miesiac byl ciazki, non stop cyc, placzu duzo, tylko raczki i non stop mamusia...teraz jest ciut lepiej, ale bez rewelacji. Nie chce byc ani w wozku, ani w bujaczkach, fotelik samochodowy to tez jej wrog...no ale jakos dajemy rade :) No a juz za tydzien i kilka dni bedziemy w Polsce :) WIec Jagody do pracy juz nie wracam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Surfitka to wracacie do Polski czy tylko na troche.Chyba juz na stale bo pisalas o przedszkolu dla Ninki i juz wtedy sie zastanawialam czy macie w planach powrot.Boze jak ja chcialabym pojechac do Polski ale na razie to niemozliwe,brak byloby mozliwosci powrotu w razie "w"wiec siedzimy tu i kwietniemy. Jagody-to dziwne z ta zmiana antybiotyku dopiero po 4-5 dniach-jak tu nie dzialal na Amelke antybiotyk to lekarka zmienila bez probemu po 2 dniach choc mowila ze zalecana jest zmiana po 3. Szkoda ze Michalek stracil te sily co nagromadzil w sanatorium.Mam nadzieje ze bedzie lepiej bo goraczke przerabiam dosc czesto i wiem co znaczy.A moze bole brzuszka od srodkow przeciwgoraczkowych?Amelka dostala takiej nadwrazliwosci na ibuprofen przy tych swoich chorobach. Omega-to odpocznij troszke i tez pisz do nas.Jak tam kotek itd. Voltare-jak tam przygotowania do przedszkola?To ze Ania gotowa to pewnik,gorzej pewnie z mamusia:);):D U nas od kilku dni walczymy z katarem,na razie bez temperatury ale siedze jak na szpilkach czy cos sie nie wykluje bo u niej to normalne ze zwykly katar a goraczka jak przy zapaleniu pluc.Poza tym goraco i wilgotno ze nawet wychodzic sie nie chce.Moja mama miala przynajmniej do Bozego Narodzenia byc w Polsce a juz slysze ze w listopadzie chcialaby przyleciec-z jednej strony to lepiej bo zajmie sie przez zime Amelka ale z drugiej strony dobrze nam samym,jak sobie zrobimy to mamy i nie ma presji ze wszystko musi byc perfekt. No piszcie kobietki co u Was. Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny pozdrawiam znad morza - wracam do domu w połowie września:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czołem, Wpadłam zameldować, że mam w domu przedszkolaka. Ufffff - myślałam, że będzie gorzej. Tłumaczyłam Ani dużo wcześniej, że pójdzie do przedszkola, chodziłam z nią na przedszkolny plac zabaw - wprawdzie do innego przedszkola, ale żeby się oswajała, że tam jest fajnie, oglądała bajkę o przedszkolakach, z niedzieli na poniedziałek ja nie spałam prawie do 3-ej nad ranem i ryczeć mi się chciało, że wyrodna matka wyrzucam dziecko z domu, a nasze dziecko wpadło do przedszkola i od razu do towarzystwa, a po południu okazało się, że poradziła sobie świetnie - ponoć sama biegała do kibelka (w domu: "mama możesz mnie pilnować?") i zjadła 2-daniowy obiad (w domu: "mama ja tego nie lubię!" bez względu na to co dostanie) i ma już 2 koleżanki, "które robiły bałagan". Jak po nią przyszłam - histeria, bo "jeszcze nie skończyłam" i "potem przyjdę do domu". Dzisiaj już o niebo lepiej przy wychodzeniu - złapała M. za rękę "choć pokażę ci gdzie się robi siku" - oprowadziła go po przedszkolnym kiblu, potem po placu zabaw i zameldowała: "chyba moje przedszkole jest ładne". No to mi ulżyło, mogę pracować spokojnie. A przy okazji pytanie - Jagoda, Surfitka - w co ubierałyście maluchy do przedszkola zimą? Muszę zweryfikować garderobę. W budynku gorąco, na dworze będzie śnieg i mróz. Pani chyba nie nadąży wszystkim pomóc, a Ania słabo radzi sobie z przebieraniem. Jak ma poukładane po kolei to da radę, ale jak się jej przyjdzie przebierać dwa razy przed wyjściem na dwór i po powrocie, to na pewno wszystko wymiesza tak, że będzie problem. Surfitka - i jak z Niny przedszkolem - poszło po Waszej myśli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejki! Nie wiem dlaczego;)ale bylam pewna ze Ania super sobie poradzi a wiecej mama to bedzie przezywac niz ona:):)Super. Surfi-no i jak Ninka w przedszkolu?Poszla juz?I jak w Polsce? Omega-wypoczywaj,bo znowu potem robota Cie zawali to laduj akumulatory. Jagody-Michas wydobrzal juz?No i chyba znowu przedszkole?Ale on to juz doswiadczony przedszkolak. Ja bede chciala zeby Amelka poszla jako 3 latek do przedszkola-ale to jeszcze caly rok no i zobaczymy czy bedzie gotowa. Ja w zeszlym tygodniu skonczylam 40-tke-ludzie ale staro sie poczulam.Nigdy nie przykladalam wagi do wieku ale te urodzny mnie ruszyly.No coz-kazdego to czeka ale trudno miec te 4ke z przodu. Mala wytrzymala bez infekcji 5 tygodni co dla nas jest sukcesem i w zeszlym tygodniu zalapala trzydniowke.Dobrze ze teraz troche mniej pracuje to nie mialam problemu co z nia zrobic w czasie choroby.A w listopadzie przyjedzie moja mama-co ma swoje minusy ale i olbrzymie plusy. Piszcie kobietki co u Was bo brak mi Was. Buzki dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Telesforka - spoznione wszystkiego najlepszego :) Jestes idealna rowiesnica mojej siostry - tez w ubieglym tygodniu skonczyla 40 :) Dziewczyny, Ninka chodzi do przedszkola, i generalnie nie ma problemu z nia. Chociaz dzis cos isc nie chciala, ale musi sie wbic w rytm. No coz, poki co nie zna tam nikogo i ona dosc wolno zawiera nowe znajomosci , a dzieciaki tam sie juz znaja z poprzedniego roku a ona jest nowa... Ninka jako "starszak" juz nie ma dzemki, tylko godzinne lezakowanie i wczoraj ponoc jej pani dobudzic nie mogla..a co za tym idzie Ninka poszla spac wieczorem o 22.30 a rano byl problem ze jest bardzo zmeczona. Czyli witamy i powtorka z rozrywki. No zobaczymy co bedzie dzis. Voltare, ciesze sie ze Ania chetnie poszla i chodzi do przedszkola. Moja na poczatku ( w USA ) tez chetnie chodzila, a po jakims tygodniu - dwoch zaczela troszke marudzic przy wychodzeniu z domu. Ale jakos trzeba bylo ja wyprowadzic. Co do stroju to sadze ze ja bede Ninke warstwowo ubierac.np. getry a na to na przejscie drugie spodenki z polarku. A u gory koszulka i bluzka z dlugim rekawem zwykla bawelniana, a na przejscie do domu dodatkowo sweterek, no i kurtka. Elenka rosnie jak na drozdzach. Juz jej idzie trzeci miesiac, nadal jest cycusiowa. Slicznie sie smieje i gaworzy duuuzo. No i placze i krzyczy coraz glosniej, bo zlosnik z niej maly jest czasami. A teraz juz prawie od godzinki bawi sie :) A dla niej to ogromny sukces. Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co tu taki zastój? Odezwijcie się, co u was? U mnie stara bieda. Teściowa wkurwia, dobrze że dzieci kochane i grzeczne. Buziaki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) No rzeczywiście wydajność topikową mamy, że nie ma co! niedługo całe pół roku zamkniemy na jednej stronie. A takie miałam świetne postanowienie noworoczne, że będę tutaj częściej zaglądała;) Co u nas? Młoda chętnie chodzi do przedszkola. Codziennie rano ścigamy się, która z nas pierwsza dobiegnie od auta do drzwi. Poza katarem póki co odpukać nie choruje. Jest zadowolona z przedszkola, ma 3 koleżanki, w tym jedną najlepszą ("no co ty mama nie wiesz?") dużo gada, bardzo dużo niestety jak się spieszy to głównie po swojemu. Z moimi dotąd kochanymi i zachwalanymi dotychczas teściami (surfitka;) ) od 1,5 roku nie utrzymuję kontaktów. Nie będę się tutaj w szczegóły zagłębiać, ale mój mąż również nie i nie zabiega o poprawę kontaktów (no nagrabili sobie konkretnie i tyle) trochę mi przykro, bo nasze dziecko ich nie pamięta i będą dla niej zupełnie obcymi ludźmi. Z drugiej strony - z dzieckiem w konflikt nie wchodzili, a od tamtego czasu ani życzeń na urodziny, dzień dziecka, ani na żadne święta nawet jej nie wysłali. Ech, szkoda gadać. Ale nic to powoli oswoiłam się z taką sytuacją i jest mi to nawet na rękę. Nie wiem tylko jak dziecku to wszystko kiedyś wytłumaczyć... Za to moi rodzice traktują młodą jak królewnę - zero dyscypliny! I spełniają wszystkie jej zachcianki> Przylepa z niej straszna, trochę uparciuch i próbuje conieco wymuszać, ale póki co nie dajemy sobie wchodzić na głowę. Kocham ją strasznie! Dzisiaj pół dnia byłam pacjentką w jej szpitalu - heh jakie to moje dziecko zastrzyki umie dawać - mojemu mężowi gwiazdy przed oczyma latały, mimo, iż strzykawka igły nie miała:D A przecież sama oprócz szczepionek, których zresztą na pewno nie pamięta, nigdy żadnego zastrzyku nie dostała. Surfitka - a Wy już na dobre wróciliście do kraju? Zamknęliście rozdział pt. USA, czy jeszcze zostawiacie sobie otwartą furtkę, że może jeszcze kiedyś jednak tam wrócicie? A co tam u reszty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie tez jakos leci-Amelka rosnie,mowi i odrobine rzadziej choruje(ale niezaduza ta zmiana) i od przyszlego tygodnia idzie na zajecia dla dwulatkow raz w tygodniu-ona uwielbia byc wsrod ludzi wiec bedzie w 7-mym niebie. Mama przylatuje w przyszlym miesiacu-z jednej strony to duza pomoc ale z drugiej strony same wiecie jak to miec rodzica w domu na dluzej. Brakuje mi Was wszystkich. Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Fajnie, że jeszcze ktoś tu zagląda :) Voltare, no moi tesciowie z bratowa nie gadaja. Nie będę się wglebiac w szczegóły, ale generalnie wina leży po obu stronach. Moja teściowa ma bardzo trudny charakter, od 15 lat nie odwiedza swoich rodziców, a jedyny kontakt z nimi ma przez nas. Z bratowa już będzie 3 lata. I robi wszystko abym i ja się obraziła :p. Tylko że u mnie w rodzinie nie ma czegoś takiego jak obraza. Nie raz jest awantura, zapowietrzenie na tydzień, dwa i jest do przodu. Nie da się tak iść przez życie... Może uda wam się zazegnac konflikt, bo to w końcu najblizsza rodzina. Telesforka, to dobrze że z Amelka lepiej. My drogę z powrotem mamy otwarta. Mamy wszyscy obywatelstwo. Więc nigdy nie mów nigdy. Ale póki co zostajemy w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Surfitka - jak Twoi rodzice przeżyli huragan? Wszystko w porządku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Zyjemy i przezylismy huragan calkiem dobrze.Pojechalam do mojego brata bo tu gdzie mieszkam przy poprzednim huraganie zalalo ulice i piwnice domu a teraz mowili ze bedzie nawet gorzej.Wiec spakowalysmy sie z Amelka a maz zostal pilnowac dobytku.Nie bylo jednak tak zle,nic nie zalalo tyle ze przez 5 dni nie bylo pradu a wiec i ogrzewania no i siedzialysmy u brata bo tam nic sie nie stalo.Udalo nam sie bo Amelka niestety znow zalapala wirusa i byla z goraczka i cala zasmarkana. No ale juz na wlasnych smieciach znowu. Powiem Wam ze takiego wiatru i niesamowitego huku drzew od porywow wiatru nie slyszlam jeszcze w zyciu-to bylo tak jakby nad glowami startowal nam wielki samolot.Ale ja bylam jak w enklawie bo tam tylko kilka domow zostalo uszkodzonych przez drzewa,Natomiast szkoda mi niesamowicie tych domow i miejsowosci nad oceanem zniszczonych przez zywiol-nawet nie tyle domow milionerow-bo oni maja te domu poubezpieczane na wielkie sumy ale domow zwyklych zjadaczy chleba albo wrecz zrodlo dochodu bo przyjmuja turysto w i z tego zyjja-ludzie potracili wszystko. Dzieki Bogu juz wszystko za nami choc teraz zimno sie zrobilo i biorac pod uwage ze wielu ludzi wciaz nie ma pradu to nie jest dobrze.AAAAAA i moj maz stal wczoraj w kolejce za beznyna-jednym samochodem 2 godziny a drugim 1 godzine co i tak nie jest zle-jak za komuny-super ze tam gdzie tankowal mogl nabrac do pelna bo w wielu stacjach mozna bylo nabrac tylko np za 20 $ co nie daje nawet polowy baka.Stal wczoraj bo numery na tablicach mamy nieparzyste- a dzis dzien parzysty to tankuja ci z parzystymi-reglamentacja. A co u Was wszystkich-SUrfitka w pore sie ewakuowalas;) Voltare-zachwyt Ani przedszkolem nie minal?Amelka zaczela chodzic na 2 godzinne zajecia dla dwulatkow-jest zachwyocna i placze jak wychodzimy. Jagody jak Michas?Nie choruje? Omega-dzieki za troske. Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) Telesforka, o matko - u nas tutaj na okrągło o Nowym Jorku gadali, więc mi ze łba zupełnie wyleciało, że Ty z tej samej strony USA przecież. Całe szczęście, że udało się Wam w miarę bezboleśnie przetrwać. Ja się tylko zastanawiam nad jednym i przyznam, że nie rozumiem dlaczego ludzie, którzy tracą cały dobytek swojego życia, płaczą i rozpaczają, wiedzą doskonale na jakim obszarze w jakim zagrożeniu żyją (a przecież te huragany tam to nie są jednorazowe incydenty) mimo wszystko wracają na stare śmieci i budują się często w tym samym miejscu i... co dalej? Czekają na kolejny huragan? Ja nie mam na myśli tylko USA, ale i u nas podobnie. Podczas powodzi w 97 roku rzeka zabrała jednej rodzinie u nas na wiosce dom, a oni uparcie postawili nowy dokładnie w tym samym miejscu, no może jakieś 5-10 metrów dalej od brzegu. Ja rozumiem, że to była powódź stulecia i jest szansa, że przez następne 100 lat podobna się nie trafi. Ale jak się trafi? Super, że Amelka zadowolona z zajęć i zabaw z dziećmi:) Ani zauroczenie przedszkolem nie minęło. Wręcz przeciwnie - zrobił się z niej w domu straszny wodzirej: "mama śpiewa, tata bije brawo, a ja tańczę":D Cyrk na kółkach! Albo: "Mama powiedz cioci niech śpiewa" a jak już ciocia da się namówić na to śpiewanie, wówczas odchodzi taki "you can dance" że głowa boli! Z obrotami, turlaniem po ziemi i szpagatem (szpagat wprawdzie wymaga jeszcze dopracowania, ale niewiele mu już przyznam brakuje do ideału:P) W przedszkolu ma jedną najlepszą koleżankę. Pytam jej czy pani pomaga się dzieciom ubierać jak idą na spacer: "Mama no co ty?!" no to pytam, czy buty też sama sobie zakłada - ma na rzepy, ale prawy z lewym czasem jeszcze pozamienia: "Nie, Julka mi ubiera, a jak Julka nie umie ubrać butów, to ja jej ubieram". I już wszystko jasne:D Surfitka - z tym naszym "konfliktem" z teściami to głupia sprawa. Widzisz - w mojej rodzinie zawsze tak raczej rodzinnie było i jest. Różnie bywało, ale zawsze święta, albo jakieś szczególne wydarzenie sprawiało, że spotykaliśmy się wszyscy w komplecie i wszyscy mogliśmy zawsze na siebie liczyć. Mój M. w to wsiąkł, odpowiada mu to i to akceptuje. U niego w rodzinie jednak było inaczej tak trochę "każdy sobie". Nie rozumiałam dlaczego jego rodzeństwo ma słaby kontakt z rodzicami, rzadko do nich zaglądali. Zawsze chwaliłam przed wszystkimi teściów i zawsze super mi się z nimi gadało (Dzisiaj mam czas, to się mogę Wam spokojnie pożalić) Tym bardziej poczułam się jakby mi kto obuchem w łeb dał, jak któregoś pięknego dnia podsłuchaliśmy z M. przypadkiem ich rozmowę (teściowa po zakończonej rozmowie telefonicznej nie wyłączyła komórki) i okazało się, że to wszystko jedynie przykrywka, a do rodzicielskich uczuć im baaardzo daleko. Po cholerę było grać tyle lat? Mężowi zrobiło się strasznie przykro i wkurzył się na maksa - w końcu to jego rodzice, a nie jest miło z ust rodziców usłyszeć, że celowo unikają naszych wizyt wymyślając jakieś chore wymówki (my tam jeździliśmy raz albo dwa na miesiąc na jakieś 2-3 godziny, ale oni do nas przyjeżdżali bardzo chętnie, nieraz nawet na cały tydzień) i ogólnie że dzieci to pasożyty (no nie powiedzieli tego tak dobitnie i nie tymi słowami, ale generalnie tak to należało rozumieć) . Nigdy niczego od nich nie dostaliśmy, nigdy o nic nie prosiliśmy, nigdy nie nadużywaliśmy ich gościnności tym bardziej nie rozumiem skąd takie chore poglądy. Ja to może mniej przeżyłam, po prostu przełknęłam to jakoś. Oni są teraz na nas obrażeni, bo jak my możemy się tak zachowywać i o co w ogóle mamy pretensje - początkowo nie wiedzieli, że to wszystko słyszeliśmy, potem wysłaliśmy im życzenia świąteczne z płytką z nagraniem rozmowy - i cała wina oczywiście leży po naszej stronie - koszmar jakiś. Jakiś czas później teściowa rozmawiała z moimi rodzicami przez telefon. Oczywiście nie powiedziała o płytce, o tej ich rozmowie, ale przedstawiła swoją wersję wydarzeń i przy okazji wyżaliła się mojemu ojcu, że ja się wtrącałam, że za dużo kasy na leki wydaje i to jej sprawa co ona z kasą robi. I w tym momencie cała resztka mojej sympatii do niej poszła się walić. Jedyne co jej radziłam kiedyś odnośnie jej leczenia, to to, żeby może rozejrzała się za innym kardiologiem, bo ten, który ją leczył wypisywał jej bardzo drogie leki, które gryzły się z lekami na inne dolegliwości, na które się leczyła i czuła się przez to coraz gorzej. To było to moje wtrącanie się właśnie. Ciężko tak żyć. Dodatkowo żal mam, bo niedługo będzie 2 lata a oni przez ten czas ani odrobinę się Anią nie zainteresowali. A niby czekali na nią i wspierali nas w walce o nią. Szkoda mi Ani, bo za chwilę może zapytać o drugą babcię i co ja jej mam powiedzieć? Prawdę?Bez sensu to wszystko:( Lecę bo Ania się obudziła. Papa! Jutro zajrzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walkirja
Hej dziewczyny, pisze tutaj, bo widzę, że to temat dla staraczek. A staraczki mają wiedzę w kwestii dziwnych zjawisk w trakcie obserwacji cyklu. Jestem w 22 dc, owulację miałam 13 dc,od trzech dni mam blado różowo-pomarańczowe plamienia. Brak wszelkich bólów. Myślę, że to plamienie implantacyjne, ale chce się zapytać czy jest inna opcja w przypadku takich objawów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Voltare-tak naprawde Sandy najbardziej uderzyla w New Jersey-troche tylko ponizej nas.Z tymi huraganami tu jest tak ze to nie domena wschodnich stanow-od 1800 ktoregos roku nie bylo tak silnego huraganu wiec ludzie nie spodziewali sie ze uderzy z taka sila.No i zazwyczaj szly bardziej na Atlantyk:)Najewiecej huraganow jest w srodkowych stanach(tam ludzie sa do tego stopnia przyzwyczajeni ze maja porobione ala schrony w piwnicach i bezblednie rozpoznaja nadchodzacy kataklizm) albo w kierunku poludnia USA-Floryda itd.Natomiast tu gdzie mieszkamy to niestety dopiero zaczelo sie tak robic-14-m-cy temu Irin a teraz Sandy.Wlasciciele domu w ktorym mieszkam na wszelki wypadek wyniesli totalnie wszystko z piwnicy-nawet wymontowali piece grzewcze i sami odlaczyli prad na glownym panelu w domu-no i pomimo tego ze prad wrocil w piatek nad ranem to nie mielismy go do wieczora bo gospodarz nie mial czasu go podlaczyc rano:) Co do tesciow to nie mam zdania bo ich nie mam juz a z rodzina meza jest na razie ok(poza jego jedna porabana siostra)-choc moze gdyby tak komorka sie ktoregos dnia komus nie wylaczyla byloby podobnie jak u Voltare:):):)W tym wszystkim Voltare mieliscie troche szczescia-przynajmniej wiecie na czym stoicie i oszczedzacie sobie dodatkowych atrakcji. Buzki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Na szczęście moi rodzice nie ucierpieli w żadnym stopniu podczas huraganu. Tylko tata do pracy nie chodził bo nie miał paliwa, a i metro nie chodziło. Oni nawet prad mieli, w samym sercu Brooklynu :) Voltare, no są tacy rodzice niektórzy. Ja ci powiem, że z teściami przez płot mieszkamy i też do nich nie chodzę, bo i po co (na 5 minut czasem po Nine, jak chce iść do dziadków ) . A moje małe prawie cały październik przechorowaly i też nas nie odwiedzano, by choć troszkę pomóc. Ale generalnie to wnuczki są kochane, ja powinnam była w Polsce rodzic, tesknili za nimi...no dużo gadania, mało roboty. Przykre jak tak jest :( bo jak na kogo nie liczyć niż na rodziców? Ważniejsze były czyste okna niż wnuczki Telesforka, grunt że jesteście cali i zdrowi. I w sumie huragan Irena to była zmylka, wiele osób myślało, że będzie podobnie, a Sandy była znacznie gorsza, przynajmniej dla miasta NY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczynki, jak milo odnalezc topic, moze sie przyda...niestety w nieciekawej sprawie. no ale nigdy nie wiadomo co przyniesie zycie. sle wam miliardy buziolkow!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Justyna, co się dzieje????? Pisz szybko, bo me stare serce może strachu nie wytrzymać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×