Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przyszła służąca męzowi

potrzebny wykres do poradni przedmałżeńskiej

Polecane posty

Gość przyszła służąca męzowi

Podajcie mi prosze linki. Chodze do poradni i kazała jakiś wykres dni płodnych przynieśc, czy jest gdzies gotowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczoch
hehe , próbuję znalexć - to wcale nie tak łatwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczoch
jakby to co pomogło - do zrobienia samej ;) Metoda: Polega na wyznaczeniu w cyklu płciowym dni płodnych, w których należy zaprzestać współżycia. Oparta jest na wykresie zmian temperatury podczas cyklu miesięcznego. Wykres sporządza się od pierwszego dnia miesiączki (1dzień cyklu) odkładając na osi rzędnych temperaturę w stopniach Celsjusza, na osi odciętych dni cyklu. Temperaturę mierzymy w pochwie (przez 5 minut) lub pod językiem, rano przed wstaniem z łóżka po co najmniej 6 godz śnie. W pierwszej fazie cyklu, gdy produkowane są estrogeny, temperatura jest niższa (36,5-36,8°C). 12 do 24 godzin po owulacji (jajeczkowaniu) produkowany jest progesteron i dochodzi do wzrostu temperatury (37,0-37,3°C). Podwyższona temperatura utrzymuje się aż do następnej miesiączki. Jeżeli przez 3 dni wystąpiła podwyższona temperatura to dokonała się owulacja i rozpoczyna się okres niepłodności pewnej, trwający do następnego krwawienie miesięcznego. Czas od początku krwawienia miesięcznego do 7 dnia poprzedzającego wzrost temperatury to okres niepłodności prawdopodobnej. Wstrzemięźliwość płciowa: Co najmniej 2 dni przed i 3 dni po owulacji Wady: Metoda ta wymaga dużo samodyscypliny, wadą są możliwe wahania temperatury, niezależne od samego cyklu. Przyczynami wahania temperatury są infekcje, stres, podróż, zmiana klimatu, wstawanie w nocy itp., zmusza do abstynencji seksualnej w naturalnych okresach zwiększonej potrzeby zbliżenia u kobiety, w czasie pomiaru temperatury, przed wstaniem z łóżka, kobieta musi być zwolniona z obowiązków domowych (na przykład z opieki nad dzieckiem), długie okresy abstynencji. Zalety: Nie wymaga ingerencji chemicznej, hormonalnej i innej, obojętna dla zdrowia Wskaźnik zawodności Pearl'a: 0,3-17

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sluzka
O matko! To kloci sie z naukami kosciola! Kobieta czasowo zwolniona z obowiazkow domowych? Nie moze byc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupupupup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja się w to nie bawiłam, na drugich naukach powiedziałam, że byłam chora i nie mierzyłam. Kazała na trzecie to zrobić, a na trzecie nie poszliśmy. Mieliśmy tylko 2 podpisy a nie trzy i ksiądz się wogóle nie czepiał. U nas w parafi było tak, że te karteczki dawało się 15 minut przed ślubem, więc nie ma mozliwości aby o brak jakiegoś podpisu nie udzielił ślubu. Tez to księża traktują z przymrużeniem oka. Mnie to śmieszy, żeby dorosłym ludziom kazać robić takie dyrdymały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ludożerca
trzeba mierzyc trzeba by poznac siebie, ja sobie mierzę dla własnej oceny , widze np ze tu tempka jest niska, tu podniosła się,..dla własnej satysfakcji. Wstaje zawsze rano i pierwsze co to mierzenie. Jakby każda kobieta tak jak ja robiła moze by sie mniej tych niechcianych dzieci rodziło w patologicznych rodzinach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ludozerca popieram
a poc o wy wszystkie bierzecie slub koscielny, skoro macie w du..e nauki kosciola! Hipokrytki! Co rodzice kazali, a wy takie szczekate tu, a w domku to buzia w ciup!Blee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zszokowana jestem.
My w ogóle nie chodziliśmy na takie "szkolenia". Strata czasu. Księdzu podczas spowiedzi powiedzieliśmy, że szkoda nam było czasu, że jeśli mamy ze sobą być, to musimy się uczyć siebie SAMI, że nikt z zewnątrz nam nie pomoże, jeśli nie znajdziemy wspólnego języka. I dał spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczochow
ta jest; wystarczy powiedziec , że się nie chce chodzić i ksiadz daje spokój ja juz to widzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zszokowana jestem.
Widocznie nie umiesz rozmawiać z ludźmi :/ Nam nikt nie sprawiał trudności, nie byliśmy na żadnym spotkaniu, jesteśmy po ślubie. Możesz nie wierzyć, twoja sprawa. Ale jeśli tak podchodzisz do wszystkiego, to się nie dziwię, ze musisz/musiałaś chodzić na te nauki. Wątpię jednak, czy z jakimkolwiek pozytywnym skutkiem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczochow
ja na żadne nauki nie chodziłam , ślub brałam cywilny jakbys miała konserwatywnego , wioskowego księdza , to by cię wywalił z tego swojego kantorka i kazał wrócić , jak zaliczysz nauki; bez dyskusji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zszokowana jestem.
Koleżanko, księdza miałam konserwatywnego i starej daty, zatem nie generalizuj. A takim tonem to zwracaj się do swojego męża/faceta lub rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksanmara
haha Ludożerca nie wiem jaką satysfakcję daje ci fakt że ci się temperatura w ci**ce obnizyła bądź podniosła. Poza tym akurat w patologicznych rodzinach kobieta będzie mierzyć temperaturę, jak z samego rana myśli o zabiciu kaca. Albo w okresie wstrzemięźliwości powie pijanemu mężowi że nie może bo zajdzie. Na jakim świecie ty żyjesz??Akurat najwięcej niechcianych ciąż zdarza sie w głęboko wierzących , biednych rodzinach. Poza tym uważam że Kościół powinien nieco uaktualnić swoje poglądy nie nabijać ludziom głowy tego typu bzdetami, bo z tego bierze się najwięcej dzieci. Ja tez chodziłam na nauki przedmałżeńskie ale miałam "życiowego" księdza. Zadnych takich wykresów nie kazał nam robić, były tylko 2 spotkania, i chwała mu za to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czaję
naprawdę nie czaję - skoro macie gdzieś księży i nauki Kościoła, to po grzyba wam ślub kościelny?? Skoro Kościół ma tak nieaktualne i niedzisiejsze metody, to gdzie się ta wasza ocena podziewa odnośnie ceremonii, która nie zmianiła się od wieków, tyle, że z łaciny przeszła na polski?? To dopiero nieaktualne - i będziecie musiały przysięgać w dodatku, że wychowacie dzieci po katolicku!! Co zrobicie - przemilczycie ten kawałek?? Bo jeśli miałybyście łgać przed oltarzem, to reszta też będzie łgarstwem. W kwestii wykresików - 70%par chcących mieć dziecko nie potrafi samodzielnie zajść w ciążę. Spytajcie w jakiejkolwiek poradni, dlaczego - ano dlatego, że panny nie wiedzą, że istnieje taki detal, jak określony przedział czasu, kiedy komórka jajowa nadaje się do zapłodnienia. Macie wybór - albo nauczycie się tego na darmowych kursach, albo wywalicie potem kasę, żeby to samo powiedzieli wam w prywatnej poradni leczenia bezpłodności :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co
im slub - zeby Ciocia Stasia z Wujkiem Mietkiem nie zerwali kontaktow, a za to odpalili jakis prezent :P no i zeby mamusia z babcia zawalu nie dostaly. Nie moga biedulki w domu wypuscic zolci, bo ich w domu wytresowali na typowe polskie "katoliczki", to moga sie wyzalic na necie :P Niedojrzale gowniary, nie maja odwagi po prostu wypiac sie na to, co je tak "mierzi", machnac reka na slub koscielny, skoro i tak maja gdzies caly Koscio - o nie, to juz wymaga jakiejs swiadomej decyzji i przyjecia na siebie pewnych konsekwencji :P To tylko w necie, przed komputerkiem, takie z nich "reformatorki", takie sa "do przodu", ze az im tylu brakuje :P Zatem ladnie klekna przed oltarzykiem, Komunie przyjma z pewnoscia, powtorza potulnie, co ksiadz kaze powiedziec i pochyla glowki na blogoslawienstwo - niech zyja prawdziwe charaktery!!! Przez takie wlasnie pierdoly ten kaj wyglada tak, jak wyglada. Takie rodza pozniej Lepperow i innych "katolikow", co to do kosciolka pobiegna, a na boku nakradna. Gratulacje. Nie zapomnijcie o bialych sukniach - wszak biel to znak czystosci.... i o welonach - wszak to oznaka skromnosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksanmara
ślub kościelny wzięłam dlatego że wierzę w Boga a nie w to co wymyślili Księża. Poza tym niestety ludzi borących slub cywilny uważa się za zyjacych na kocią łapę i księża nie chcą dawać dzieciom takich par chrztu ani komuni. A tak na marginesie to wlaśnie drażni mnie że się śpiewa podczas śluby psalmy typu' twoja małżonka płodna jak szczep winny ,twoi synowie wokół twojego stolu "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co zgadzam się
z Tobą niestety. Ja sama jestem taką hipokrytką! :O Wychowano mnie po katolicku, ale obecnie to mi dalej do Kościoła, a nawet do samego Boga niż syberia do riviery. A mimo tego chce ślubu kościelnego, chociaż w te wszystkie bajki dla dzieci, to już nie bardzo wierzę. Po prostu w pewnym momencie zaczęłam MYŚLEĆ i już nie umiałam tak łykać tych bzdetów. Po co więc kościelny? Bo TAK mam wdrukowane to katolickie wychowanie, że nie umiem z tym całkowicie zerwać. Ślub cywilny to jakoś się tak nie godzi (co za bzdura!). A dzieci? Przecież trzeba po katolicku, bo jak to tak?... Inne dzieci będą iść do komunii i śmiać się z nich. Denne co? No wiem, wiem. Jestem chyba dość myślącą osobą, więc sama tu siebie nie rozumiem. I jeszcze mieszkamy na Śląsku ze względu na pracę (nie cierpię tego regionu i mentalności Ślązaków), a tu jak powiesz, żeś niewierzący, to każdy omal nie padnie na pompkę :O Mój narzeczony (ateista) się wścieka i mówi, że jestem zaprogramowana po prostu i niech szlag trafi tę katolicką indotkrynację od dzieciństwa. I ma rację. Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co zgadzam się
Aha, a takiego wykresiku sobie poszukaj z necie, są. Ja akurat uważam, że naturalne metody planowania rodziny (te nowoczesne) to nie żadne bzdety i nie ma to związku z poglądem katolickim. Po prostu nic głupiego nie ma w obserwacji i znajomości swego ciała. Sama nawet kiedyś chciałam stosować, ale zbyt leniwa i niecierpliwa jestem. A poza tym podejrzewam mocno, że mam cykle bezowulacyjne i dlatego nie mogę wyznaczyć okresu płodności, bo go po prostu nie ma. :( Szczególnie, że we wczesnej młodości doskonale wiedziałam, kiedy mam dni płodne i to bez żadbych wykresów i pomiarów temperatury, tak wyraźne były objawy w moim ciele. No ale sprawa mojej podejrzewanej niepłodności to już inny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co masz do ślązaków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co zgadzam się
do ślązaków mam to, że nie pasuje mi śląska mentalność, po prostu. Jestem z Wielkopolski i mam chyba prawo do własnych odczuć odnośnie regionu, w którym teraz przyszło mi żyć. Ciasnota umysłu, materializm posunięty do granic i... przepraszam, że to powiem, ale często zwykłe prostactwo to nie dla mnie, dziękuję. A poza tym sympatyzowanie z Niemcami, nawet z hitleryzmem. Mnie takie rzeczy nie są obojętne. Chciałabym bardzo wrócić do domu, do mojego Poznania, ale trzyma mnie tu dobra praca. Życ za coś muszę. Ale temat nie jest o tym. Też nie widzę NIC złego w antykoncepcji, więc mam w nosie nauki Kościoła w tej materii. Ale metody naturalne podobają mi się, bo nie ingerują w organizm, a jaka jest ich skuteczność... myślę, że bardzo różna. Wiem, że są kobiety, które potrafią fantastycznie je stosować i mają tyle dzieci, ile chcą. Jest topic na dziale o antykoncepcji dla takich Pań. Czapki z głów za ich wiedzę o płodności i własnym organizmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, naprawdę warto się nauczyć tych metod!! Ja nie mówię akurat o posiadaniu dzieci, ale nas uczył tych metod na kursach przedmałżeńskich ginekolog i wyczulił na pewne sprawy związane także ze zdrowiem (i to nie prawda, ze te metody nie są przez Kościół popierane ze względu na pro-zdrowotność! To własnie tą pro-zdrowotnośc najbardziej się podkreśla - póki co, uważa się, że tabletki mimo wszystko zdrowe nie są. Jeśli ktoś kiedyś wymyśli tabletki pro-zdrowotne, to Kościół będzie musiał się mocno zastanowić). Ale do rzeczy - otóż mi te matody uratowały życie!! Bo nauczyłam się metody badania szyjki macicy - i wykryłam sobie maleńki guzek, którego nie wykryłabym przy żadnej innej okazji!! I zgadnijcie, co to było??? :o ale teraz jestem już po zabiegu i wszystko OK, choć w ostatniej chwili. I będę wychwalać NMPR, bo to po prostu jest dla nas dobre!!! I nawet, jeśli któraś chce jechać na tabletkach, to powinna nauczyć się technik samoobserwacji - to powinno być w ogóle w szkołach!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co
do Pani, ktora pisze do mnie otoz ja tez mieszkam na slasku. Nie zauwazylem jakiejs szczegolnej dyskryminacji, ale to kwestia okreslonego srodowiska. Jestem niewierzacy, ale moja Zona wierzy bardzo głeboko. Slub bralismy na zasadzie "wierzaca z niewierzacym". Pewnie, ze bylo wiecej zalatwiania, latania po biskupach, zdziwienia ze strony znajomych , "czemu nie powiesz, ze wierzysz? Co ci szkodzi? A bedzie szybciej". Ale ja nie moglbym w oczy sobie spojrzec, gdybym poszedl w takie zaklamanie. Wyrazilem chetnie zgode na to, aby Zona wychowala nasze dzieci po katolicku - a ona wie, ze jesli w przyszlosci odrzuca ta wiare, tez moga byc porzadnymi ludzmi. Ale, daruj - ja nie moge zrozumiec tych ludzi - galaret, ktorzy trzesa sie przed wizja wyrobienia sobie swiatopogladu. Zle mi sie to kojarzy. Wiele lat temu, gdy wiekszosc tutejszych forumowiczek lezala w wozkach, ludzie - galarety zapisywali sie na tej samej zasadzie do Partii - zeby bylo wygodnie, zeby nie musiec zyc wedlog wlasnych zasad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co zgadzam się
jak to po co - my też chcielibyśmy wziąć właśnie taki ślub! Proszę, powiedz mi o tym coś więcej. Mój narzeczony jest niewierzący właśnie, ja katoliczka formalna, ale w parafii poznańskiej. Możesz mi powiedzieć, jak się to załatwia. To znaczy, ja wiem, informowałam się. Wiem, że rzecz zaczyna się od proboszcza, który występuje do biskupa z prośbą o zgodę na taki ślub. Najbardziej się boję, że nie znajdę księdza, który zgodzi się łaskawie dać nam taki ślub. Bo to chyba zależy od ich widzimisię, prawda? Czy zechcą się tym zając?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co zgadzam się
Aha, coś co zdaje się świadczy na naszą niekorzyść - narzeczony jest ochrzczony, wychowany w religii katolickiej, ale świadomie deklaruje się jako osoba, która zerwała z Kościołem. Jest więc apostatą, a więc dla Kościoła w ogóle bezczelnością chodzącą. Czy ktoś da nam więc ślub? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co zgadzam się
I proszę nie ocaniaj mnie tak surowo jako osobę pozbawioną kręgosłupa. We mnie jednak tkwi jeszcze taka mała część tej wiary w to, czego mnie uczono. Dlatego też się miotam, nie jestem zdecydowana w pogądach, waham się. A poza tym chciałabym usłyszeć w przysiędze małżeńskiej: "i że cię nie opuszczę aż do śmierci", a nie tylko "zrobię wszystko, by nasze małżeństwo było szczęśliwe i trwałe".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co
wychowanie nie ma na szczescie nic do rzeczy. Ja takze bylem wychowany w religii katolickiej, ochrzczony i nawet bierzmowany. Idzieci do proboszcza parafii, w ktorej zamierzacie brac slub. Przedstawiacie sprawe (czasami warto zrobic rozeznanie, w jakim kosciele najlepiej rzecz przeprowadzic, bo bywaja tacy ksieza, ktorzy to utrudniaja - choc teoretycznie nie maja prawa). Proboszcz kieruje wniosek. Z niewierzaca strona jest przeprowadzana szczegolowa rozmowa i wypelniacie specjalna ankiete - czy nie ma nastawienia antykoscielnego, czy nie bedzie utrudnial wychowania dzieci po katolicku itp. W trakcie samego slubu niewierzaca strona powtarza gesty i slowa obrzadku, tyle, ze nie przystepuje do Komunii (dostaje tylko blogoslawienstwo). Poza tym detalem wszystko jest "normalnie", byly nawet osoby, ktore nie zorientowaly sie, ze cos jest inaczej niz zwykle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co
a moja ocena nie dotyczy osob, ktore poszukuja swojej tozsamosci (tej religijnej) tylko wlasnie takich, ktorym do glowy nie przyjdzie porzadnie sie nad soba zastanowic. Takich, ktorzy nie potrafia sie przyznac do tego, do czego Pani sie przyznaje, za to na podobnych, anonimowych forach opluwaja cos, w co zamierzaja sami sie wlaczyc na zasadzie "biore slub w ladnej sukience". Nic nie usprawiedliwia bezrefleksyjnego brania tego, co aktualnie jest wygodne. Ale mam swiadomosc, ze takich ludzi zawsze bylo i bedzie najwiecej. Wystarczy spojrzec na reprezentacje Polakow - rzad, ktory sami sobie wybrali i ktory akurat dobrze reprezentuje pewne sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co zgadzam się
"wychowanie nie ma na szczescie nic do rzeczy" Nie zgadzam się tu z Tobą. Większość ludzi do końca życia wierzy w to, co im wpojono, czego ich nauczono. Na tym się opiera tradycja, cała ciągłość kultury. To się często wiąże z bezrefleksyjnością. Nawet jak w pewnym momencie jednak poddasz to refleksji, to i tak jest bardzo trudno całkowicie odciąć tę pępowinę. Nie każdemu jak widać, mój narzeczony i Ty jesteście przykładem, że można to zrobić łatwo i bezboleśnie. Chociaż mój narzeczony się jednak nie liczy. On ma matkę wierzącą, ale ojca zaślepionego niechęcią antyklerykała. Wiem, że to ojciec go takim ukształtował, jego głos w domu rodzinnym był po prostu wyraźniejszy niż matki. Mój narzeczony się wścieka, gdy mówię, że tylko mu się wydaje, że on sam całkowicie doszedł do swoich poglądów, ale ja wiem, że mam rację. Gdyby nie ojciec - nie byłby tym, kim jest. To, czym nas karmiomo od dzieciństwa, to potęga. :) Dziękuję Ci za informacje, ogólnie bardzo mądrze prawisz. :) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to po co
mowie "wychowanie nie ma nic do rzeczy" w sensie, o ktory Pani zapytala - czy ma to wplyw na robienie problemow przez ksiezy, czy lepiej byc z rodziny niewierzacej niz wierzacej. Oczywiscie, ze w innych sprawach wychowanie ma do rzeczy wszystko. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×