dywagacje o wiernosci, honorze i sexie bez ograniczen

Ostatnio popijawe mielismy z kolegami w akademiku takie meskie rozmowy mielismy. Starlismy się w poglądach oni dwaj zwolennicy sexu bez zobowiązań czyli cyt: "ruchaj laski do woli a jak nie chce to inną" + zdrada jest ok byle pozostała w ukryciu ja z kolei typ ze nienawidzę zdrady i by kirować się honorem i szacunkiem dla kobiet, oni z kolei ze "rycerze wymarli w sredniowieczu a laski chcą być źle traktowane bo im gorszy facet tym lepszy" ja nie ustąpiłem, oni zostali przy swoich poglądach. Z tym że przytoczyli ilość swoich przygód ja z kolei byłem tylko trzy razy w związku i jednym sexem w tym. Zostaje przy swoich ideałach i zasadach jednak smutno samemu w swojej samotnosci, moze cos jest w ich rozumowaniu jednak nie chcę modelu ich rozumowania stosować. Czy mam rację czy jednak oni?

Bądz sobą. Tylko to będzie cenne w twoim życiu. Czas pokaże jaka droga komu bardziej sie opłaca. Kochaj a bedziesz kochany

smieszny facet ze smiesznymi iedałami,pozyjesz i wtedy prysna twoje ideały,zgadamy sie za lat kilka i na pewno z twoich ideałow co do wiernosci ie pozostanie nic

to ostatni prawdziwy mężczyzna (z niezłomnymi zasadami, honorem, odwagą - bo głosić niepopularne poglądy to odaga) wśród morza dupków-egoistów :) Natchnąłeś mnie nadzieją Panarens, mam nadzieję, ze to nie podpucha.

Właśnie widać że masz kolesiów łobuzów:O.Za zdradzanie powinni w czasie rozwodu wszystko dawać poszkodowanym.

bo grunt w tym by kpobieta poczula w sobie bolca , one tylko ttego chcą i tak trzeba je traktowac