popatrzcie na mnie...jestem nikim

wlasnie sobie uswiadomilam, jaka jestem zalosna. nie mam przyjaciol, wyplakuje sie codziennie sama sobie...cale dnie spedzam sama, przed kompem.... uwazam siebie za zero...nie akceptuje swojego wygladu, charkteru.... nikt by po mnie plakal, tylko rodzina...tylko rodzicow mam, nikogo wiecej.

zawsze niezauwazona, obojetna....wszystkim obojetna....ta pieprzona obojetnosc jest najgorsza...juz chyba wolabym miec wrogow..

A długo utrzymuje się u ciebie taki stan? Ja też ostatnio sobie nie radzę, ale wierzę, że wyjdę z tej niemocy.

taki stan ,ze jestem sama jak palec na swiecie? ze siedze w 4 scianach prawie calymi dniami? ze nie mam do kogo otworzyc ust? ze mysle o tym co by sie zmienilo, jakbym chciala to wszytsko skonczyc i dochodze do wniosku ze nic,ale nie wiem jak to skonczyc, jestem tchorzem? nie wiem...ale nie wytrzymuje....

u mnie to nie jest niemoc...to brak sensu, nie widze zadnego sensu daleszego zycia.

Trzeba cos zrobic a nie tylko oczekiwac ze cos sie w naszym zyciu samo zmieni!!!

co zrobic? mi sie nie chce wstawac z lozka...po co?

no jak ci sie nie chce to do siebie samej musisz miec pretensje, a moze ty masz depresje??

ty bys nie miala? wiesz jak to jest nie miec z kim pogadac?

skąd jestes?

też czasami się tak czuje, mam duże problemy z utrzymywaniem kontaktów z ludźmi , szkoda, że nie potrafimy rozmawiac w realu tak otwracie jak tutaj, wtedy wszystko byloby prostsze

z wielkiego bezdusznego miasta, gdzie ludzie nawet na siebie nie patrza na ulicy. tu sie nie da nikogo poznac...

ja chcialabym komus to wszytsko powiedziec, gdyby tylko ktos chcial sluchac...

a czemu sie interesujesz skad jestem??

też tak mam. całe życie :( Pisanie bzdur na kafeterii to mój jedyny kontakt ze światem :( żałosne

"zalosne" prawda ze to slowo idealnie oddaje cala ta sytuacje? jestem zalosna, w tym moim zalosnym zyciu...

Trzeba wyjsc do ludzi i probowac zmieniac powoli swoje zycie a nie tkwic w takim dole...

hej, powiedz z jakiego jestes miasta. Ja z wawy. wiem doskonale co to znaczy nie miec z kim pogadac.

a co to znaczy"wyjsc do ludzi"? ja znam ludzi, wielu ludzi, ale nie dostaje zyczen na urodziny... nikt nie proponuje kawy, czy spaceru

"Trzeba wyjsc do ludzi i probowac zmieniac powoli swoje zycie a nie tkwic w takim dole..." takie slowa potrafia czasem jezszce bardziej dobic;) czlowieku nikt tez czasem sie tak czuje...

chcesz pogadac?

to powiedz jak ma do ludzi wyjść ktoś: mocno nieśmiały, nie ciekawy i nie mający znajomych proszę jakieś sugestie? Tylko rozsądne... nie wstydźcie się :D

moze rozmowa z psychologiem??:)

może jakieś inne propozycje? bo to to standard. Każdy to proponuje, niech się tym swoim psychologiem udławią

co to za smuty? nie da się tego słuchać - laski, idźcie se na jakąś imprezę, piwko ze znajomymi :) Jak ktoś jest w Gliwicach to chętnie się z nim wybiorę nawet teraz ;)

znajomych

Mary07--> dziekuje ci, ja tez mieszkam w wawie, dzis juz nie porozmawiam, ale innym razem bardzo chetnie. ja wygralem zycie--> dokladnie tak, widze ze wiesz co to znaczy.

mary--> moze odezwe sie na maila ktoregos dnia?

według mnie ci "smutni" powinni się zaprzyjaźnić z kimś wesołym i optymistycznym, kto tchnie w nich radość życia a nie jednoczyć się razem i użalać nad sobą!

a czym człowiek robi się starszy tym jest gorzej... reszta świata nie stoi w miejscu, a jak się głównie siedzi samemu w mieszkaniu to nawet jak się ktoś nawinie to ciężko znaleźć temat, bo często brak podobnych życiowych doświadczeń. @Ciemnooka Brunetka Sorry za tego psychologa ;) ale drań :D i tak nie załatwi mi wspomnień z powiedzmy 10 lat ciekawego życia towarzyskiego