Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wczoraj widziałam tęczę

Gdy on mnie rani, czuję efekty dopiero po jakimś czasie

Polecane posty

Gość wczoraj widziałam tęczę

Tak się chciałam powyżalać. Wczoraj ja i mój partner mieliśmy ścięcie, potem pogodziliśmy się choć właściwie nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego ale mniejsza o to. W każdym razie dopiero teraz czuję większość emocji. On jest w pracy, ja zyskuję dystans, i mam do niego żal oraz czuję zniechęcenie. W takich chwilach zastanawiam się czy nei byłoby mi lepiej samej a przynajmniej mam chęć na wytchnienie od związku. Bo jak jest dobrze to popadam niepostrzeżenie w rodzaj uzależnienia. A potem dostaję kubeł zimnej wody na głowę. A najgorsze jest to że z nim nie można sobie niczego wyjaśnić tylko on nic nie mówi lub odwraca kota ogonem. W każdym razie u mnie po takim przykrym nieporozumieniu jest tak że cieszę się że się pogodziliśmy. Czyli gdy zażegnam zagrożenie kryzysu w związku czuję ulgę, przytulamy się ale jestem jeszcze w czymś w rodzaju szoku. Czuję się trochę smutna, trochę zdana tylko na siebie i takie tam. A dopiero w następnych dniach jakbym odczuwała to do czego mam prawo: wkurw na niego ;D. Też tak macie? (Dziś mam ochotę odebrać się na nim. I czuję potrzebę odseparowania się emocjonalnego. No okazja się nadarza: zanim przyjdzie z pracy mam zajęcia które potrwają do wieczora a potem powinnam odwiedzić rodziców więc mogę zasiedzieć się do nocy. Jak wrócę powinien spać bo idzie do pracy na rano. Zatem jak dobrze pójdzie dziś się nie zobaczymy. Mam nadzieję że będzie mu mnie brakowało.) Sorry za chaos w topiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmmmmmmmm
Mam identycznie, ale uwazam ze zamiast karac i sie mscic, trzeba znow o tym rozmawiac, bo mimo ze sie na niego wkurzasz i czasem wolalabys byc sama, to jednak nie chcesz bez niego zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hdhgh
Czuję się bezsilna bo ja wyjaśniłam mu wszystko, co jak wyglądało z mojej strony, jak się czułam, dlaczego tak czy siak zareagowałam i on to chyba zrozumiał ale nie powiedział nic i wiem że do tematu nie wróci a ja nie mam jak wyciągnąć z niego opinii. A, tyle że w trakcie scysji zarzucił mi coś nie związanego z całym problemem, za to złośliwie, żeby mnie zranić, ale było to pewnie coś co on ma w głowie na mój temat cały czas. Heh, a poszło o sprawę banalną. Na jego powrót z pracy szykowałam nowe danie, wyszło super ale już było gotowe w porze o której powinien być. Nie przychodził. Zapytałam przez telefon kiedy będzie i odpowiedział że jest u kolegi, że będzie za pół godziny. To ja na ten czas znów kombinuję żeby jakoś podgrzać. Nie ma go. Dzwonię i słyszę że będzie... za pół godziny. Wkurzyłam się, przyszedł, jest OK, nagle on mi mówi że "to nie jego wina że ja nie lubię ludzi (w sensie że sama nie odwiedzam znajomych)" i że nie jest głodny i nie będzie jadł. Zrobiłam wielkie oczy bo jego uwagi nie miały nic do rzeczy i nie były odpowiedzią na moje zarzuty a przyznam że nienawidzę braku logiki i jakichś tekstów nie na temat. W sumie mam do siebie żal że tak wyskoczyłam z tym jedzeniem, że się tak przejęłam. No ale jeśli czekam do jego powrotu i dopiero zaczynam coś robić, to na zjedzenie czegoś porządnego schodzi wieczór i nie ma już na nic czasu a my robimy remont, ja mam inne zajęcia... Taa... myślę że znów pora na ochłodzenie emocji i zdystansowanie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uważaj tylko
żeby ten "kolega" nie chodził w spódnicy...... nie był głodny??? A to ciekawe..... jakoś mi to dziwnie wygląda.... zawsze tak się zachowywał w stosunku do Ciebie czy od jakiegoś czasu jest taki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idź do kina dziś wieczorem. Potem do koleżanki lub z koleżanką do baru, sama, wyjdź przed jego powrotem. Zostaw na stole kartkę \"Wrócę późno. Zaczekaj na mnie z kolacją. Całuję.\" Jak zadzwoni to odpowiadaj półsłówkami. I wróć po 23\" ;) Od razu idź się kąpać i spać. Zdenerwuje się. Wtedy powiedz, że chwilę chciałaś by poczuł się w Twojej skórze. Jak jest mądry to zrozumie. Jak nie... hm, to masz problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdda
do "uważaj tylko"... nieee... on strzelił focha że śmiałam mieć pretensje (bo nigdy nie mam) za te jego kręcenie odnośnie godziny powrotu (biorę pod uwagę "kolegów" płci przeciwnej o zbyt przyjaznych intencjach ale nie widzę podstaw do obaw, chociaż czego to można być pewną...) a z tym wyjściem dziś, to tak zrobię (dzięki, Stonka_a), nie to żeby z wyrachowania ale szczęśliwie tak mi się dziś dzień układa a ja się nie będę bronić przed pobytem poza domem, i faktycznie, jeszcze zaraz po powrocie zamknę się na kąpiel w łazience :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tez tak mam............
po kłótni nie moge przyjść do siebie, a moj facet zawsze po kłótni ma ochote na sex, ja natomiast nie moge się przemóc ... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z mężem kłócę się baaaaaaaaaaardzo rzadko. Jeżeli cos jest nie tak to próbuję załatwić sprawę pół żartem pół serio, doszłam do wniosku po co tracić czas na niepotrzebne kłótnie, awantury, ktore i tak nic nie dają, a pozostawiają tylko niesmak ... bo wiadomo, że nie raz pod wpływem emocji padaja i gorzkie słowa ... PS Mój mąż nie należy na szczęście do osób konfliktowych :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczoraj widziałam tęczę
raz mnie zranił nożem to dopiero na drugi dzień bolało:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczoraj widziałam tęczę
taaa... podszywaczu... a jak żyletką to po półtora dnia nudzisz... Wracając do tematu. My się też właściwie nie kłócimy. Wczoraj też to nie była kłótnia, ja tylko powiedziałam mu co mi się nie podobało a on od razu strzelił foch". Niby też nie jest konfliktowy tylko przewrażliwiony na punkcie krytyki i stąd jego nerwowe reakcje na moje żale, choćbym ubrała je w najbardziej delikatne słowa i podała obiektywnie, i logicznie. A może on mnie sobie próbuje podporządkować... Sama nie wiem. W każdym razie trudno z nim cokolwiek omówić i dlatego jestem sfrustrowana. Chciałabym z jego strony tyle szacunku, ile ja wyrażam wobec niego. Dużo by marudzić... W każdym razie ponieważ nie mam zwyczaju robić awantur, złościć się, krzyczeć, nie mogę też z nim porozmawiać spokojnie, to tłumię w sobie emocje, urazy magazynuję i jakoś dłużej trwa zanim wrócę do równowagi. No i jest ten dziwny efekt, w dniu spięcia jestem wypompowana z energii a dopiero w następnych dniach zaczynam czuć co właściwie mnie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo 27 latek
byłam z takim facetem. Powiedział mi na wstępie, że nie znosi kłótni. W efekcie nie kłóciliśmy się, obchodiłam go wokoło i nie poruszałam trudnych problemów w tym swoich uczuć. Efekty były kiepskie. Nie polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×