Dlaczego na zdjeciach wychodzę jak tłusta maciora??

Naprostsza odpowiedz: -Bo jestes tłusta! Otoz wcale nie jestem, moze nie jestem wychudzonym wieszakiem (a bardzo bym chciala byc), nosze rozmiar 36-38, czyli teoretycznie nie jest źle. Ale to tak "na żywo" wygladam ok. Natomiast na zdjeciach- dzisiaj obejrzalam fotki- mało sie nie zalamalam. Nogi dwa kloce, biodra rowne obwodowi rownika, wieeelki cyc i mały łepek do pelni szczescia :o Dramat po prostu. Co dziwne, kiedy przegladam sie w lustrze, jest w porzadku, na nagraniach video tez jest ok, ale na zdjeciach wychodze jak totalny kaszalot. A zdjecia z dowodu czy paszportu to juz dno i 10 metrow mulu. Nie ze wymyslam, na lotnisku celnicy nie wierza, ze ten oszolom na zdjeciu to ja :o Rozumiem, ze kamera dodaje pare kilo i zaczynam wierzyc, ze np. taka Doda faktycznie jest szczuplutka i nosi rozmiar 34, a obiektyw ja pogrubia. Czy ktoras z was ma taka "przypadłosc"?

moja znajoma za to wygląda i waży normalnie... a na zdjęciach wygląda jak chodząca anoreksja :o

Kwestia fotografa. ;)

Nie przejmuj się, mi zawsze na zdjęciach oko ucieka:-D Normalnie nie mam zeza, więc myślę, że po prostu moje ślipia buntują się na widok aparatu... Zresztą od czego jest Photoshop:-P

No ba! Oczy też -do pelni szczescia- mróże na fotkach, w rezultacie czego mam dwie czarne dziurki zamiast oczu. A photoshop... mase zdjec z imprez trudno poprawic, zreszta i tak uciekam na widok aparatu :D Ciekawe od czego to zalezy ze jednych obiektyw kocha a innych nie. A podobno fotografia nie klamie :P

może to zależy od lampy? :o ja tez czasami chujowo wyjdę, ale jak ktoś ma dobry aparat to spoko, jestem zadowolona, często to aparat zmienia wszystko , nie przejmuj się

Ja też na zdjęciach wyglądam grubiej, nie zależy to chyba od fotografa, bo robię zdjęcia sama swoim aparatem (tzn. ktoś mi robi), robią mi znajomi swoim aparatem , robi fotograf profecjonalnie i zawsze d.....a. Obiektyw dodaje kilogramów.