Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kari22

on mnie wykańcza psychicznie!!!!

Polecane posty

Gość kari22

BOŻE JAK JA NIENAWIDZĘ SWOJEGO ŻYCIA!!!! Taka myśl wiecznie pałąta mi się w główie!!! Ile bym dała żeby cofnąć czas o jakieś 5 lat!!! Ale zaczne od początku. Pewnego dnia... poznałam faceta, myślałam że to mój ideał, zakochałam się bez pamięci i on we mnie też, przynajmniej tak twierdził. Miałam niecałe 18 lat, ale wiedziałam, że chcę spędzić z nim resztę życia. To jemu powiedziałam, że kocham cię, z nim spałam po raz pierwszy. Jednak sielanka skończyła się po 6 miesiącach. Jego była powiedziała, ze jest w ciąży i że rodzi za 2 tygonie!!! Byliśmy załamani. On nie chciał do niej wrócić, ja wciąż biłam się z myślami. Było mi go strasznie szkoda!!! Bardzo się wtedy do siebie zbliżyliśmy. Gdy urodziła się jego córka, odwiedzał ją, kupował jej prezenty, ja zaciskałam tylko zęby i płakałam w poduszkę. Postanowiliśmy dać sobie trochę czasu, ale i tak widywaliśmy się codziennie, nie potrafiliśmy wytrzymać bez siebie nawet pół dnia, no i postanowiliśmy, że nadal będziemy razem, on będzie spotykał się z córką... W końcu jego była oznajmiła mu, że nie chce go więcej widzieć i że nie może spotykać się już z mała. On robił awantury i prosił, błagał. Nic nie skutkowało, aż w końcu dał sobie spokój. Wszystko wróciło "do normy", żyliśmy z piętnem, ale szczęśliwi bo mieliśmy siebie, nic więcej nie było nam potrzebne do szczęścia. Po maturze okazało się, że to ja jestem w ciąży!!! Mimo strachu cieszyliśmy się, że teraz już na zawsze będziemy razem, że nikt nas nie rozdzieli. Wzieliśmy szybki ślub cywilny i urodziła nam się córcia. Zamieszkaliśmy u moich rodziców. No i się zaczęło, albo raczej zaczęłó się zaczynać. Pretensje, bo on chce się wyspać, bo on musi pracować (ja studiuję dziennie) i w ogóle o wszystko. Kłóciliśmy się około 4 razy w tygodniu, o bzdury. Myślałam, że to przejściowe, wiadomo młode małżeństwo, dziecko, rodzice na karku... Dlatego się wyprowadziliśmy.... I wtedy dopiero się zaczęło... Nie dość ze mieszkamy dwa bloki za jego byłą... To on codziennie robi mi dzikie awantury!!! Bo nie chodzę za dzieckiem i nie zbieram zabawek, że leżę na tapczanie w ciągu dnia zamiast sprzątać, że nic sobie nie kupuję, a jak już sobie kupię, to że sobie kupiłam, że wydaję pieniądze na bzdury, że musi na nas pracować, że od razu po obiedzie nie biegne zmywać naczyń, że za dużo od niego wymagam, tz wyniesienia śmieci i umycia po sobie kubka!!!! Dzieckiem to on się prawie wcale nie zajmuje!!!! Mam już serdecznie dość tego faceta, ale chyba go kocham, jeśli to uczucie już nie umarło... Nienawidzę swojego życia, tego pieprzonego wynajmowanego mieszkania, życia od 1 do 1. Jedyną iskierką nadziei i radości w tym moim marnym życiu jest moja mała córeczka, to dzięki niej jestem z jej ojcem, ale wciąż się zastanawiam czy warto... Chcę żeby miała pełną rodzinę, ale nie kosztem krzyków i mojej psychiki!!! BŁAGAM PORADŹCIE MI COŚ..., MOŻE DZIĘKI OBIEKTYWNEMU SPOJRZENIU BĘDZIE MI ŁATWIEJ COŚ POSTANOWIĆ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rany, no nie wiem, co ci poradzić. Wiesz, on to swoje pierwsze dziecko tylko odwiedza, ale nie żyje z nim i nie zna realiów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, mysle ze on nie dorosl jeszcze do tak powaznej roli jaka jest bycie mezem i ojcem, mlody chlopak, a tu juz dwojka dzieci zamiast beztroski, wieczorkow przy piwie z kolegami ma pieluchy, nocne wstawanie, prace i tak w kolko... mysle ze to minie... ale nie zaszkodzi sobie pomoc, np. ktoregos dnia poloz mala wczesniej spac, zrob pyszna kolacje, kup kilka piwek, wypozycz dobry film i zrobcie cos razem bo widac ze pogubiliscie sie w tym wszystkim, jestescie jeszcze bardzo mlodzi i musieliscie szybko stworzyc rodzine, zrzuciliscie na swoje barki problemy naprawde doroslych ludzi kazdy na to reaguje inaczej, on widac szuka gdzies przyczyny, niewyklucvzone ze wini tez ciebie za to ze zmarnowalas mu mlodosc- kiedys zrozumie ze tak nie jest! a poki co czuje sie pewnie zaszczuty, osaczony, oskubany z wolnosci! myslę ze to temu jest takli opryskliwy, chcialby zeby wszystko bylo idealne, doskonale, zebys byla szczesliwa, a tu placz, gniew, brak czasu na cokolwiek...nie tak to pewnie sobie wyobrazal skoro wczesniej byl inny moze po prostu sprobujcie porozmawiac o tym co czujecie? ;) pozdrawiam i powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteście na krawędzi... myślę, że facet potrzebuje zrozumieć, że jesteś dla niego ważna i jak bardzo... gdybyś np. zamieszkała na jakiś czas z rodzicami, byłby to dla niego powód, by coś przemyśleć, jeśli nadal będzie tak samo, nie życzę Ci reszty życia takiego jak teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×