Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Annalisa

Dorosłe dzieci zdradzanych rodziców-czy nie ma problemu?

Polecane posty

Gość Annalisa

Witam wszystkich i proszę o radę! Wiem, że był podobny topic o dzieciach rozwiedzionych par, jednak przeważał w nim ton lekkiej niefrasobliwości-tak jakby dorosłość i posiadanie własnego życia eliminowała te problemy. Ja jednak mam zupełnie przeciwne odczucie, chociaż nie dotyczy bezpośrednio rozwodu. Jestem dorosłą kobietą i nie mogę sobie poradzić z sytuacją istniejacą między moimi rodzicami (mają ponad 30 lat stażu małżeńskiego). Pozwólcie, że najpierw opowiem tę historię. Moja Mama jest osobą, która potrzebuje opieki i czułości-taki wzór miała w swoim domu rodzinnym-mój ojciec zapewnia jej od ponad 16 lat coś wręcz przeciwnego. Mamie trudno było (i jest) znieść tą sytuację, jednak, częściowo ze względu na mnie a także na problem utrzymania się (niższe zarobki) zostawiała sprawę nierozwiązaną. Nie ingerowałabym w to, bo wiem, że to jest sprawa między nimi...Jednak całe życie, odkąd mogłam, byłam "tą silniejszą" w domu-starałam się "chronić" moją Mamę przed rzeczywistością, jaką tworzył mój ojciec, byłam z nią zawsze- żeby ją przytulić, pocieszyć, gdy siedziała sama wieczorami i w weekendy, które mój ociec raczył spędzać osobno. Byłam z nią 4 lata temu, gdy znalazłam przypadkiem w telefonie ojca smsa z wyrazami miłosci od innej kobiety- i jestem z nią i za nią do dzisiaj. Podejrzewamy określoną kobietę-pracuje z nim, on promuje ją- i utwierdza ją w bezczelności, której i tak ma dużo. Problem w tym, że mój ojciec nie przyznaje się do żadnej zdrady, a usiłuje zrzucić publicznie winą na moją Mamę i mnie przypisując nam chorobę psychiczną. [Zaznaczam, że żadna z nas nie leczyła się nigdy (i nie było takiej potrzeby)-psychologicznie ani psychiatrycznie i nikt inny ze znajomych i rodziny tak nie myśli-a wręcz przeciwnie. Rodzina jest tzw. "inteligencką". Ja kończę studia, Mama i ojciec pracują]. Nawet męzowi tej kobiety który zadzwonił do mojego ojca po telefonie od anonimowego faceta informującego go o romansie żony, ojciec raczył przetłumaczyć, że żona wymyśla coś bo jest chora psychicznie! Nie można złego słowa powiedzieć na tą kobietę-jest 8 cudem świata, taka mądra, dobra itp. itd. Ojciec wielokrotnie groził nam, że jeśli odważymy się coś na nią i na niego publicznie powiedzieć "trafimy tam, gdzie nasze miejsce (tj. do więzienia, albo do psychiatry)". Niszczy nas psychicznie, wyzywa, nawet kopnął parę razy, a jednocześnie nie widzi w swoim zachowaniu nieczego złego-on jest niewinny, jak baranek, nic złego nikomu nie zrobił, a my jesteśmy agresywne i głupie i nie pozwalamy mu "żeby miał spokój". Na porządku dziennym są u nas awantury prowokowane przez niego. Na byle prośbę (np. sprzątnięcia czegokolwiek) on wyzywa Mamę i mnie od krów, idiotek, szmat i to jak najciszej, żeby ludzie nie słyszeli, (potem, gdy płaczemy on nas wyśmiewa i znów wyzywa od świrów i psychicznych debilek!). Na ulicy mój ojciec potrafi np. stanąć na środku drogi i wrzeszczeć na moją Mamę wyzywając ją i rzucając o bruk teczką. Wyprowadził się w przeddzień Wigilii, nie było go dwa miesiące, bo "chciał mieć spokój".On nie ma żadnych hamulców-nie chce wziąć rozwodu, bo na jego stanowisku pogrążyłoby go to w oczach opinii publicznej -a moja Mama nie chce rozwodu, bo nie wie, jak dalej żyć... I tu się pojawia mój problem-co mam zrobić? Mogłabym wyjechać do innego miasta do pracy, ale Nie zostawię Jej samej-bo on zadręczy ja psychicznie (a boję sie, że może też jej coś zrobić-grozi nam). Nie mogę "Jej rozwieść", a nie mam siły mieszkać z nimi i ciągle wysłuchiwać sadystycznych odzywek mojego ojca i być przedmiotem jego manipulacji. Mówię już głośno, że nie mam siły-ale nikogo to nie obchodzi! Dlaczego tylko ja muszę być odpowiedzialna za dwoje dorosłych ludzi i za nasz dom?! Czy powinnam walczyć o Mamę, której nie wszystko jedno, czy się ją wyzwywa, zdradza-ale nie potrafi walczyć sama? Czy pomagam, czy szkodzę? I czy będę kiedyś miała jakieś własne życie? A jeśli tak, to jakim kosztem... Proszę, odezwijcie się-bo nie wiem, co zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagooo
hmmm sprobuj moze nagrac na dyktafon to co wygaduje twoj ojciec...a nie mozesz mamy zabrac ze soba do innego miasta??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale się ucichrałem
nie chce mi się czytac bawi cie to takie wypisywanie na nece głupot dość ciekawa forma rozrywki chyba czasem wpadne poczytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniu Liso
Już chciałam wyłączyć komputer bo jestem nieprzytomna. Ale Twój temat mnie zatrzymał . Znam to wszystko, o czym piszesz i serce mi sie ścisnęło. Znam to , tak jak Ty , od środka. Nie napiszę teraz nic mądrego, zresztą jutro też będzie trudno, bo brak mi dystansu. Ale jutro przynajmniej zajrzę, postaram się Cię wesprzeć. Trzymaj się kochana. Do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annalisa
Mnie bawi, że ktoś uznaje to za głupoty, bo ja w tym żyję, niestety. Może trochę kultury na przyszłość, jeżeli już nie chce ci się komuś pomagać! A może głupotą jest, że zajmuję się w ogóle małżeństwem moich rodziców- następny, który uważa, że ważne są tylko własne problemy... Ale jednak...dziękuję, bo widzę, w jakim absurdzie mieszkam i to mi, paradoksalnie, pomaga!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annalisa
Cieszę się, że nie tylko ja nie śpię i dziękuję za (konstruktywne) odpowiedzi! Jagoo-dzięki, ale nagrywamy to od dawna, problem w tym, że mój ojciec też nagrywa, a nam zawsze wcześniej nerwy puszczają=to zimokrwisty, planujący wszystko facet-a my, jak to kobiety-uczuciowe... Nie mogę jej zabrać, bo pracuje tutaj, mieszkamy też z ojcem-dałoby się może ewentualnie po sprawie rozwodowej-której nikt nie chce założyć... Aniu Liso! Dziękuję za to, co napisałaś. Cieszę się, że to nie jest dla Ciebie głupota, jak dla "Ale się..."-że znasz ten problem i że zechciałaś odpowiedzieć, choć "pora zdecydowanie nie ta!". Pozdrawiam i do "dziś rano"-jest nowy dzień!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciezka sprawa z tym twoim ojcem, ale tak wszyscy mu wierza ze jest wzorem cnot a wy jestescie nienormalne??moze sprobuj pogadac z mama, wiem ze pewnie nie bedzie to latwa rozmowa ale nie mozecie tak zyc.moze wlasnie sprobuj namowic ja na przeprowadzke do innego miasta.nie dajcie tyranowi wygrac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale się ucichrałem
każby tu chce pisac tylko o sobie i nie chce czytac o innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale się ucichrałem
dawno nudzi mi się tak samo jak tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajunsieja
dobrze ktos napisal,nagrac go na dyktafon, pozbierac inne dowody i mama powinna wystapic o rozwod z orzekaniem o winie, oczywiscie o jego! a potem zarzadac alimentow na nia, gdyz przez rozwod pogorszyl jej sie status materialny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajunsieja
napewno pomimo tego wszystkiego go i tak kocha bo kobiety juz sa takie glopie niestety, ale on napewno ja zdradza mezczyzni potrzebuja seksu a jak jest na stanowisku i ma pieniadze to napewno wyposzczone, mlode sie kreca przy nim.. a wiadomo woli z nimi sie przespac niz z pomarszczona kura domowa, brutalnie pisze wiem ale taka prawda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie problem zdrady
tylko przemocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annalisa
Witam pomocnych i tych, którym się tylko nudzi... fisiowna-pytasz się, czy mu wierzą, że jest wzorem cnót-ci, z jego otoczenia na pewno, bo my nie mamy prawie w ogóle kontaktu ze środowiskiem mojego ojca- w tym znaczeniu, mimo pracy, moja Mama to faktycznie taka "kura domowa". Mój ojciec poza tym, jak wiem z nielicznych wizyt w jego pracy-to tam zupełnie inny człowiek-miły (zwłaszca dla pań), troszkę bezradny, biedny, taki "króliczek do zaopiekowania się nim". A nie możemy przecież chodzić wszędzie i każdemu puszczać nagrań, żeby zrozumiał, w co się zmienia w domu....Poza tym sądzę, że w dużej mierze ten obraz jest budowany też dla pracy-bo duzo osób wie o tym romansie-ta kobieta to taka oficjalna utrzymanka (przypuszczamy zresztą, że od ok. 10 lat) , a cóż by mojego ojca usprawiedliwiało, jak nie "choroba" żony. Podkreślam, że ta taktyka mojego ojca zaczęła się na dobre właśnie wtedy, gdy Mama zaczęła sprawdzać, to co on mówi, z tym co faktycznie jest i nic się nie zgadzało-toteż podejrzewała zdradę. Co do wierzenia w wyzwiska o nas-nie ma w ogóle takiego problemu. żeby ktoś wierzył-to jest tylko oficjlany straszak na nas, grożba, żeby mu nie przeszkadzać, bo ma kontakty i zrobi wiele, żebyśmy pożałowały, że nie siedzimy cicho w kącie. Jednak to nam niszczy opinię, a ciężko na nią pracowałyśmy. Poza tym jak to można znieść-on nawet śmieci może nie chcieć wynieść bo załatwia wszystkie prośby słowem "psychiczna"-po prostu robi sobie z mojej Mamy i mnie w swojej psychice ludzi, z którymi nie trzeba się liczyć, bo "psychiczne" dlatego, że nie chce się przyznać do zdrady a ta kobieta jest ważniejsza niż rodzina. I to jest najgorsze-bo nie można nawiązać żadnego dialogu, z góry jesteś skazana w jego mniemaniu na "siedzenie z boku, gdzie raczy cie tolerować"! kajunsieja-masz całkowitą rację-dokładnie "kocha go" (i ufała mu bezgranicznie całe życie-doiero do tego smsa zaczęła badać sytuację). Ja sądzę, że to raczej jest obawa przed samodzielnym życiem, ale trudno się dziwić, że się boi, jak on od rana do wieczora częstuje ją różnymi epitetami, żeby ją stłamsić. Moja Mama już teraz nie ma siły dbać o siebie (nie ma też zreszta pieniędzy), a o rozwód boi się wnieść przede wszystkim bo nie podoła finansowo. Po za tym, jak zaczynać wszystko od nowa po pięćdziesiątce, jak całe życie budowało się dom, żeby spokojnie życ na starość? Rozumiem, że powinnam pomóc mojej Mamie przejść przez rozwód-też sądzę, że to najlepsze wyjście w tej chwili-ale jeśli ona nie chce założyć sprawy, to już nie mogę nic zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeee
wyjedz z mamą do innego miasta i zacznij zyć swoim zyciem . Ojciec sie otrząśnie jak zobaczy , ze został sam , przerazi się , że został sam i swiat mu się zawali - zobaczysz . Przyjdzie na klęczka błagając Twoja mame by wróciła . Tylko taka metoda moim zdaniem jest skuteczna . Aktualnie naca się nad wami psychicznie wyniszczajac was i wmawiajac wasza bezradność . Decyzja nalezy do Was :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to znam to
nie pociesze Cie niestety piszac to co napisze, ale przypuszczam, ze wiele postronnych osob cieszy sie pewnie, ze "nie jest im (Wam)za dobrze". Znam podobna sytuacje z autopsji, ale dziwi mnie, ze Twoj ojciec poniewiera rowniez Ciebie - musi byc bardzo zlym czlowiekiem, skoro wyzywa sie nawet na wlasnym dziecku. Ja osobiscie mysle, ze moze warto potraktowac go na poczatek tak jak na to zasluguje -przestancie sie do niego odzywac. Po co tracic nerwy. Zyc macie z czego a panowie z pozycja czesto niestety tak sie zachowuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakakm
Twoja matka ma mentalność ofiary, sama pozwala na takie traktowanie. Proste pytanie: czemu się nie rozwiedzie? I nie mow mi: pieniądze. To nie jest ZADEN argument. CO jest ważniejsze: spokój i godność czy poziom życia? Twoja matka jest slaba, bezwolna i niesamodzielna. Ojcice to psychol i manipulant. Przykre, ale sie zdarza. Tyle, ze to jest ICH zycie i ich piekło. Ty jedyne co możesz zrobic, to zająć się swoim życiem. Oni mają takie na własne życzenie. I mówię, bo przez to przechodziłam. I jedyne co mogłam zrobić i co mi wtłukl do głowy psychoterapeutka, to zamknąć drzwi i zając się swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakakm
Wybacz, ale twoja matka da się zadręczyć na własne życzenie i widocznie woli poniewieranie niż rozwód. To jest jej życie i jej wybory, a ty przechlastasz własne, ja będziesz w tym dalej tkwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ----------------------------
Annalisa czytajac `histrorie` Twoja i mammy mam wrazenie ze ojciec ma duzo wspolnego z jednym facetem z topiku Rafaeli . Aleafar tez gnebil swoja rodzine przez wiele lat , krzyczac ze zona i dzieci sa nienormalne. strach przed opinia pozwalal jemu przez wiele lat znecac sie psychicznie nad rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to znam to
zgadzam sie tez z opinia wypowiedziana przez kakakakm. I dodam, ze takie same szanse utrzymania sie Twoja mama ma po rozwodzie jak i teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gkkkakakka
W ogóle mi nie jest was zal, jak coś takiego czytam. A kto wam każe siedzieć tam i to wszystko znosić? Niektórzy ludzie wolą dawać się poniżać i pozwalać pomiatać niż zmienić coś w życiu. Psychopaci, wariaci i zli ludzie są wsród nas, przykro że na takiego trafiłyście. Ale twoja matka jakby miała trochę oleju w głowie, tudzież ciebie naprawdę kochała i chciała chronić, to by kopnęła gnoja w tyłek wiele lat temu. Ale ona woli codzienne piekło niż wysiłek normalności. Więc dobrze się zastanów kto tak naprawdę stworzył ci ten los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ----------------------------
gkkkakakka nie oceniej mamy Annalisa zaplatala sie w obludnym zyciu z gnojkiem, Jestem przekonana ze chciala jak najlepiej dla corki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Temat jest ważny i nie powinien upaść. Tak to jest problem przemocy, molestowania i ubezwłasnowolnienia. Masz trudną sytuację, bo czujesz sie odpowiedzialna za dorosłą osobę - za mamę. Ale tak czasem bywa, że dorosły może być bezradny, słaby, że oczekuje pomocy. Najprostsze rozwiązanie, to przerwać ten koszmar, to rozwód. Twój ojciec zaszedł zdecydowanie za daleko w swoim poczuciu siły. Molestowanie psychiczne jest bardzo niebezpieczne, nie widać śladów na ciele, ale osobę dręczoną może doprowadzić do bardzo rozpaczliwych kroków . Niestety, ale Twoja mama zostawiona sama nie poradzi sobie, ojciec poczuje siłę dwukrotnie większą. Obawiam się że masz moralny obowiązek pomóc jej. Rozwód, rozwód i jeszcze raz rozwód. Ale przemyślany z zebranymi dowodami, nagraniami, świadkami. Bardzo powierzchownie i bardzo na szybko odpowiedziałam. Ale będę zaglądać. Liczę na inne wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ----------------------------
Musisz szukac pomocy u psychologa, on pomoze Tobie i mamie zrozumiec ze trwanie w takim zwiazku nie ma sensu, napewno uzyskacie pomoc prawna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annalisa
Cieszę się, że jest tyle pomocnych uwag! Dziękuję Wam:-) eeeeeeeeeeeeee- problem w tym, że kwestia wyjazdu z Mamą do inego miasta nie wchodzi w grę-ona tu pracuje, do emerytury jeszcze parę lat...Mogę wyjechać sama (nie chcę) albo wcale. Ten scenariusz z przyjściem na klęczkach chyba by się nie sprawdził w naszym przypadku-choć chciałbym, żeby tak mogło być-żeby do kogoś wrócić, trzeba go szanować a dl niego wartością jest ta kobieta i, jak lubi on mówić, "jego wolność" od nas. znam to...-z mopjej perspektywy to wygląda dokładnie tak, jak z Twojej-bez opcji rozowdowej tylko tak dałoby się jakoś żyć. Jednak moja Mama uważa, że jeśli on z nami mieszka i nie składa o rozwód, to powinien być mężem i np. od czasu do czasu sprzątnąć coś albo zainteresować się (czymkolwiek codziennym-np. tym, co na obiad, naprawami, mną itp-ja nie mówię tu o długofalowych planach). A gdy go o to prosi, to znów powtórka z rozrywki, wyzwiska, upokarzanie nas-nic nie jest zrobione a on się jeszcze cieszy,że "nam dołożył". kakakakm-to może wyglądać, tak, jak piszesz -sama mówię Mamie często o jej niesamodzielności-ale to jest kwestia ponad trzydziestoletniego uwarunkowania-posiadania w domu bóstwa, któremu trzeba się kłaniać i dbać, żeby nie zmarszczyło brwi...To dla mnie ważne, że psychoterapeuta dał Ci taką radę, ale z kolei... zajęcie się własnym życiem to jest dokładnie to, co każe mi robić mój ojciec-żeby Mama nie miała już nikogo (nie mamy rodziny w tym mieście, moja Mama wyjechała za ojcem do "jego" miasta). Ona dała mi całe życie (a ja jej), zawsze "miałam" tylko Ją. Teraz, gdy Ona nie umie sobie poradzić z jego podłością-mam Ją zostawić-dla własnego dobra. Nie może istnieć tylko takie wyjście! A jeżeli tak, to jak sobie poradzić z poczuciem winy-bo, brutalnie mówiąc, "spiszę ją na straty"?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ----------------------------
nie mozesz mamy `spisac na straty` staraj sie szukac pomocy u psychologa. i to noe Ty i Mama jestescie nienormalne tylko ojciec sadysta, dreczyciel. pieniadze udrzyly do glowy i sadzi ze jest Waszym bogiem. Szukaj pomocy Dziewczyno i nie pozwol wykonczyc mamy i siebie Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natallllla
rozumiem Cię, naprawdę. mam męża ,dziecko,studiuje. po ślubie zamieszkaliśmy z moimi rodzicami a właściwie z mamą,bo bałabym się ja zostawić sama z tym tyranem. ja maż i córeczka mieszkaliśmy po jednej stronie domu, a moi rodzice po drugiej. ale już od dwóch lat, mama mieszka z nami. zakładała sprawy rozwodowe, pozwy sadowe...ale bała się i szybko rezygnowała pod wpływem ojca.. on też nie uznaje rozwodu ""bo co by powiedzieli o nim ludzie"" on nie wyzywa on dręczy powoli, wbija małe szpilki,jedną za drugą... a do rękoczynów dochodziło po jak mama była sama,bez świadków ..moja mama dopiero po terapii postanowiła wyprowadzić sie na naszą stronę domu.. w każdym razie chce powiedzieć ze nigdy nie będzie dobrze...może to okrutne ale czym prędzej to zrozumiesz tym lepiej....zawsze nawet jak będzie wydawało sie ze jest już dobrze........to wraca i zawsze przeżywa się to tak samo...nawet po latach.... MAM RADE ,NAJPIERW TERAPIA DLA TWOJEJ MAMY!! A JAK NABIERZE ODWAGI I ZACZNIE ROZUMIEć ...BęDZIE ETAP DRUGI..A TEN JEST DLA KAżDEGO INDYWIDUALNY NIE JESTEś SAMA Z TYM PROBLEMEM,NAWET NIE WIESZ ILU JEST LUDZI..A MOZESZ DOWIEDZIEć SIę NA TERAPI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natallllla
A I DODAM ZE TERAPIA CZY WIZYTA U PSYCHOLOGA CZY PSYCHIATRY NIE JEST OZNAKA SZALEńSTWA..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ----------------------------
istotnie pomoc psychologo, psychiatry nie oznacza szalenstwa. znam taki przypadek gdie moz nie chcial uczestniczyc w terapi malzenskiej/dodam tyran, dreczyciel/ po 2latach zdecydowal sie na wizyte z zona, po 3ch spotkaniach pani psycholog wyprosila zacnego normalnego` bezprawa powrotu. tez miala dosyc sadydty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annalisa
Dziękuję Wam za słowa otuchy-może to dziwne, ale czasem myślałam, że jestem sama z tym problemem i w ogóle wtrącam się w nie swoje sprawy... gkkkakakka-też tak sądziłam-ale przez chwilę-bo nie można kogoś obwiniać, za to, że kochał i wierzył-od tego w końcu jest małżeństwo. Tylko dzięki jej miłości ja miałam jakieś dzieciństwo. Pewnie, że w dzisiejszych czasach, ze wsparciem rodziny łatwo być slinym i nie dać sobą pomiatać-są różne instytucje, szeroka pomoc prawna. Ale gdy się było samym w obcym mieście, ma się małe dziecko i żadnego wspracia oprócz jednego (w założeniu bliskiego) człowieka-na pewne rzeczy przymyka się oczy. Sadząc z tego, co mówi rodzina, moja Mama przed ślubem była bardzo odważną, rzutką dziewczyną... ---------------------------Dziękuję (w imieniu Mamy):-) Przeczytam topik, który polecasz. Boję się ją wysyłać do psychologa, bo mój ojciec ma układy i nie chcę mu ułatwiać sprawy. Muszę zaznaczyć, że nie jest to moja zrodzona z podejrzliwości opinia, tylko wniosek wysnuty z zachowania mojego ojca. On od pewnego czasu chodzi sam po różnych psychologach w tym mieście i opowiada, jaki to on jest biedny i sponiewierany przez nas, a potem częstuje nas uwagami w stylu, pani psycholog powiedziała, że jesteś chora albo pani X powiedziała, że nie ma dla Was nadziei, patrzcie, gdzie skończycie... Niebieska kredka- Boję się, że masz rację i widzę trudność tego wszystkiego. Rozwód byłby najlepszy, ale obawiam się, ze on nas zniszczy. Już teraz mówi, że żeby go oskarżać musimy mu przedstawić niezbite dowody, bo jest domniemanie niewinności (stosuje je do życia rodzinnego-wyobraźcie sobie). Chciałyśmy mieć dowody, poprzeć wszystko nimi, tak jak należy. Wydałyśmy na udowadnianie mu zdrady dużo pieniędzy-mamy niewiele. Fachowcy nie mogą wejść do jego środowiska-to zamknięta grupa, on jest szefem-ludzie nie chcą się wychylać. Nagrania z domu, sms, Mamy i moje zeznania-to nie wystarczy wobec jego manipulacji. Ponadto on od czasu, jak Mama zaczęła go sprawdzać, jest baaaardzo ostrożny. Z tych rzeczy, które mogłybyśmy zrobić połowa jest nielegalna-a druga połowa za droga. Natalllla i ------------------Zgadzam się, że wizyta nie oznacza choroby, ale-przepraszam, jeśli żle myślę-wydaje mi się, że jesteś mniej wiraygodna (przed sądem, dla znajomych) z kartą u psychologa (a nie daj Boże psychiatry)-a to podstawa w tej sytuacji z moim ojcem. Poza tym uważam, że, niezależnie od liczby wizyt, moja Mama i tak nie zmieni swojego pomysłu na małżeństwo-uważa, że ona wszystko wie i nie będzie obcym ludziom opowiadać, jak zmarnowała sobie życie i wstydzić się za mojego ojca. Bo to Ona się za niego wstydzi!!! Piszesz, że nie będzie dobrze-trudno-ale, co zrobić, żeby jakoś skończyć z tą sytuacją teraz-mieszkamy w bloku, nie ma się dokąd wyprowadzić... Chcę zrobić cokolwiek, bo nie mogę się w ogóle niczym zająć, wszystko wydaje mi się nie do zrobienia, nie mam nadziei (przepraszam za tą emocjonalność, ale tak właśnie się czuję). Czy jest coś, na co mam wpływ w związku moich rodziców- żebym nie była taka bezradna? Jak postępować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×